beauty & lifestyle blog

piątek, 31 grudnia 2010

Simply the best :)))

Czas podsumowań :) Już od jakiegoś czasu planowałam podzielić się z Wami moimi typami na kosmetyczne hity mijającego roku, zrobiłam nawet listę, ale wydłużała się i wydłużała, więc ostatecznie doszłam do wniosku, że nie tędy droga. Hitem roku może zostać tylko coś, co się naprawdę wyróżnia. Dlatego postanowiłam, że wśród swoich tegorocznych ulubieńców wybiorę JEDNĄ rzecz. Najlepszą z najlepszych :)))

Rozważałam wiele możliwości. Któryś z BB kremów, Wibo Extreme Nails, Inglot Dry&Shine? E.L.F. Complexion Perfection, Sleek Storm, Everyday Minerals Luminizing Sunlight Powder? Mask of Magnaminty Lush, mydło aleppo, olej migdałowy? Co wybrać, jak zdecydować? Przecież tak wiele rzeczy w tym roku wzbudziło mój zachwyt. Ale po dłuższym zastanowieniu w każdym faworycie znajdowałam jakąś wadę, jakiś mankament. Każdy okazywał się pod jakimś względem niedoskonały. Oprócz jednego :)))

And the winner is ...

... Benefit, Thrrrob!


(Zdjęcie:www.benefitcosmetics.com)

Idealny! Wspaniały rozświetlający róż w w doskonale chłodnym, rozsrebrzonym odcieniu. Delikatny, subtelny, wydajny, nigdy mnie nie zawiódł. Jaśniutki, cudownie ożywia moją bladą karnację. Podkreśla policzki pięknie odbijając światło, nadając świeży, wypoczęty look. Kilka machnięć pędzlem i od razu wyglądam lepiej. Dobry i na co dzień, i od święta, to po niego sięgam malując się na najważniejsze okazje, to jego zabieram na wszelkie wyjazdy. Lubię go, po prostu go lubię. I na pewno kupię kolejny. Tak, to mój ulubieniec 2010 roku, Benefit Thrrrob :)))

Wybrałam, dokonałam prawie niemożliwego. Was też zachęcam do wytypowania faworyta. Pamiętajcie, best of the best, zwycięzca może być tylko jeden :D

środa, 29 grudnia 2010

Piekło, niebo ;)

Aż dziwne, jak bardzo dwa produkty tej samej marki, a nawet tej samej linii produktowej, mogą różnić się jakością ...

NIEBO

Delia, Dermo System, dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust


(Zdjęcie: www.delia.pl)

Opis producenta:
Bezzapachowy lotion o dwufazowej formule do codziennego stosowania, zmywający również kosmetyki wodoodporne. Zawarte w płynie składniki silikonowe gwarantują niezwykle skuteczny demakijaż delikatnych okolic oczu i ust, nie powodując podrażnień i nie zostawiając tłustej warstwy. Poj. 210 ml

Pokochałam tę dwufazę od pierwszego użycia! Tania (w promocji około 6 zł) i wydajna (znacznie pojemniejsza od podobnych produktów innych marek), spełnia wszystkie obietnice. Delikatnie, ale skutecznie usuwa makijaż, bezproblemowo radzi sobie ze wszelkimi cieniami, linerami, tuszami do rzęs. Z przyjemnością zużyłam do ostatniej kropli. Prawdziwa rewelacja!

PIEKŁO

Delia, Dermo System, Micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy



(Zdjęcie: www.delia.pl)

Opis producenta:
Bezzapachowy kosmetyk o nowoczesnej formule do łagodnego i dokładnego demakijażu oraz codziennej pielęgnacji oczu, twarzy i dekoltu. Oparty na łagodnych środkach powierzchniowoczynnych wiążących nadmiar sebum, przywraca równowagę wodno-tłuszczową skóry.
Składniki aktywne
• ekstrakt z ryżu, pantenol i alantoina, dynamicznie wspomagają proces odnowy komórkowej, działają kojąco i łagodzą podrażnienia
• naturalna betaina, dzięki niezwykłym właściwościom wiązania wody, zapewnia optymalny poziom nawilżenia skóry, wpływając na poprawę jej elastyczności i jędrności. Niweluje efekt ściągnięcia skóry.
Poj. 210 ml


Po zachwytach nad dwufazą byłam przekonana, że ten płyn micelarny będzie kolejnym hitem. Tymczasem nie hit, tylko kit! Moje rozczarowanie nie miało granic. Owszem, usuwa makijaż, ale niestety na tym jego zalety się kończą. No, jeszcze niska cena jest godna podkreślenia (w promocji około 6-7 zł). Lista wad może nie jest znacznie dłuższa, ale zawiera cechy dla mnie dyskwalifikujące ten produkt ... Płyn lekko podrażnia oczy i co najgorsze ma pieniącą się formułę! Jak nieszczęsna Ziaja Sopot Spa, którą kiedyś obsmarowałam w poście o kosmetycznych wpadkach KLIK. Nie jestem w stanie przecierać czymś takim twarzy, pozostająca na skórze klejąca się warstwa skutecznie mnie do tego zniechęca ... Od płynu micelarnego oczekuję czegoś innego, jest to bowiem dla mnie kosmetyk uniwersalny, nie tylko do demakijażu, ale także do tonizowania, do czego Delii przez tę dziwną formułę nie mogę stosować :(

Wiem, że te produkty mają bardzo rozbieżne recenzje. Dlatego ani nie zachęcam Was do zakupu, ani też nie zniechęcam. Moje niebo może okazać się Waszym piekłem. I odwrotnie ;)))

wtorek, 28 grudnia 2010

Kąpiel w różanych oparach :)))

Zbiegiem okoliczności znowu weszłam w posiadanie greckich oliwnych mydeł (pisałam już o nich TUTAJ). Ktoś o mnie ciepło pomyślał w czasie swojej "wielkiej greckiej wycieczki" i oto mam :))) Spójrzcie, jak pięknie wyglądają opakowane w pergamin i obwiązane zwykłym sznurkiem. W prostocie tkwi zwykle największy urok.





Pod pergaminem kryje się jeszcze ochronna folia, po zerwaniu której uwalnia się niezwykle intensywny, wypełniający całe otoczenie aromat. Kostkę cynamonową już znam, różana będzie dla mnie nowością. Ale nie obawiam się o jej jakość, te mydła różnią się jedynie zapachem, właściwości mają podobne. Nie przypominają zwykłych mydeł, nie są aksamitnie kremowe, nie pienią się jakoś szczególnie, ich kolor też jest w zasadzie nieciekawy, żółtawo - zielonkawy. ALE ;))) Nie wysuszają skóry, pięknie pachną, w dodatku są bardzo wydajne. Ich używanie to sama przyjemność. Także pozwólcie, że się oddalę ... Idę wziąć kąpiel w różanych oparach :)))

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Spod choinki :)

Pod świąteczną choinką czekała na mnie niespodzianka, Pandora 14kt Gold and Sterling Silver Bead with Gold Balls, zdobiona złotymi kuleczkami srebrna zawieszka do mojej bransolety :)))


(Obrazek: www.yes.pl)





Idealnie komponuje się z Forget-me-not Bead, ta sama prosta stylistyka, nawet wzór podobny. Nową zawieszkę wyróżniają jednak złote elementy, nadają jej szlachetniejszego charakteru. Wiem, że jest wiele osób, według których te dwa kruszce się gryzą, ale mnie połączenie złota ze srebrem bardzo się podoba. Ciekawa jestem, czy podzielacie moje zdanie :)

piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt!

W oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę, której w oknie wypatruje Wiluś, składam Wam życzenia świąteczne i żegnam się na kilka dni :) Odpoczywajcie, oddawajcie się temu, co lubicie najbardziej i bezpiecznie wracajcie ze świątecznych wojaży. Czego i sobie życzę :) Do zobaczenia!

środa, 22 grudnia 2010

Co jest, Doktorku? ;)))

Podoba mi się idea kosmetyków łagodzących rysy, delikatnych pudrów miękkim woalem otulających twarz. Nigdy obok takiego produktu nie mogę przejść obojętnie :) Właśnie dlatego mam niezłą kolekcję meteorytów Guerlain i spore zapasy Luminizing Sunlight Powder Everyday Minerals :))) I dlatego też łatwo dałam się skusić Maus, która jakiś czas temu recenzowała na swoim blogu Co sroce w oko wpadnie KLIK Doctor White Light & Glow Prismissime Powder Givenchy :D




(Obrazek: www.parfumsgivenchy.com)



Doctor White to dziewięć niewielkich, kolorowych kosteczek. Są niepozorne, ale mają zdziałać cuda. Ożywiać i subtelnie rozświetlać cerę, igrając ze światłem nadawać rysom miękkości. Być makijażową "kropką nad i". No jak miałam się oprzeć? ;)))

Łatwo dostępny to ten Doktorek nie jest ;) Ale udało się, ustrzeliłam na ebay, w dodatku w dobrej cenie :)))
































Ulotka informacyjna nie pozostawiała złudzeń, na jaki rynek ten produkt jest przeznaczony ;)))







Zrozumiałam jedynie tyle, że daje świetną ochronę przeciwsłoneczną. Z resztą tekstu nie walczę, po prostu łapię za pędzel, sama sprawdzę, co Pan Doktor sobą reprezentuje. Już ja go przebadam! ;)))



wtorek, 21 grudnia 2010

U źródła ;)))

Prawdziwy świąteczny piernik powinien być przygotowany na długie tygodnie przed Bożym Narodzeniem. A co, jeśli ocknęliśmy się za pięć dwunasta? Jest pewien sposób, żeby wybrnąć z kłopotu :)

Po pierwsze: wsiadaj w samochód (opcjonalnie w pociąg).

Po drugie: jedź jakieś 600 km (pewnie część z Was ma bliżej, ja mieszkam na końcu świata ...), a GPS ustaw na ... Toruń!!!





Po trzecie: na miejscu kroki skieruj prosto do sklepu z piernikami! ;)))



A potem wedle upodobań :) Pierniki nadziewane, pierniki w czekoladzie, pierniki glazurowane, co kto lubi :) Ja lubię piernikową nutę :)))







Spokojnie, nie zwariowałam, nie gnałam do Torunia specjalnie po pierniki :D Powody podróży były zupełnie inne, ale nie byłabym sobą, gdybym wyjechała bez zapasu słodkości :))) Wy w sumie nawet nie musicie ruszać się z domu. Wystarczy, że zajrzycie do piernikowego e-sklepu Fabryki Cukierniczej Kopernik KLIK :))) Do źródła ;)))

czwartek, 16 grudnia 2010

Mur beton ;)))

Makijaż nie stapia się ładnie ze skórą? Puder, który miał utrwalać, osypuje się? Twarz wygląda jak oprószona mąką? Jest na to rada :)))

Pewnie, można zainwestować w profesjonalne fixery, dlaczego nie. Nie są one jednak ani tanie, ani łatwo dostępne, ani też szczególnie odpowiednie do stosowania na co dzień. Dlatego znalazłam dla siebie alternatywę :)

Sprawa była dla mnie szczególnie ważna, bo jak może wiecie, uwielbiam makijaż mineralny. Minerały zwykle mają postać proszkową, co powoduje, że zachowują się na skórze jak niesprasowany, sypki puder. Istotną kwestią jest więc odpowiednie wykończenie takiego makijażu, pozwalające zniwelować pudrowy efekt i utrwalić go na długie godziny. Tradycyjny makijaż, wykończony zwykłym pudrem, też zresztą potrzebuje jakiegoś sprytnego triku.

Co zatem robię? Używam wody w spreju, i to niezależnie od tego, czy sięgam po minerały, czy po tradycyjną kolorówkę :))) Spryskuję delikatnie twarz, a kropelki wody działają jak spoiwo. Oczywiście ważne jest, żeby rozpylacz dawał nam wodną mgiełkę, a nie pryskał ogromnymi kroplami ;) Tak czy inaczej nadmiar wody warto ostrożnie odcisnąć chociażby w papierowy ręcznik.

Eksperymentowałam z wieloma produktami, począwszy od hydrolatów, skończywszy na rozmaitych aptecznych wodach termalnych. Hydrolaty nie sprawdziły się, bo zawierają jednak różne substancje aktywne, które potrafiły mnie podrażnić. Ale mogą być świetnym rozwiązaniem dla kogoś, kto idealnie dobierze jakiś do potrzeb swojej skóry. Mnie w każdym razie uczuliła róża damasceńska i hydrolatów odechciało mi się raz na zawsze :) Wody termalne są świetnym rozwiązaniem (uwielbiam Avene), ale niestety nie najtańszym, zwłaszcza jeśli używa się ich w dużych ilościach, codziennie, jak ja. Dlatego sięgnęłam ostatecznie po tańsze, drogeryjne zamienniki :)

Kupuję na zmianę naturalną wodę źródlaną Aqua Vital Spray polskiej, lubelskiej marki Ambra oraz mgiełkę do twarzy z wyciągiem z aloesu Aqua Spray z Rival de Loop. Oba produkty dostępne są w drogeriach Rossmann w cenie około 10 zł.

Aqua Vital Spray, opis producenta:
Naturalna woda źródlana pochodząca z ekologicznych terenów Wyżyny Lubelskiej czysta biologicznie o neutralnym pH, przyjaznym dla skóry. Woda Aqua Vital znakomita do codziennej pielęgnacji cery narażonej na szkodliwy wpływ suchego powietrza, wiatru i słońca. Nawilża, tonizuje skórę twarzy i całego ciała. Używana regularnie przywraca skórze witalność, nadaje elastyczność i młody wygląd. Doskonała do stosowania w domu, pracy, podczas podróży i ćwiczeń sportowych. Niezastąpiona w gabinetach kosmetycznych. Nieperfumowana, bez konserwantów.

Aqua Spray, opis producenta:
Mgiełka do twarzy i dekoltu z wyciągiem z aloesu. Witalizuje, nawilża oraz odświeża twarz i dekolt. Stanowi optymalne połączenie środka pielęgnującego i odświeżającego. Wyciąg z aloesu intensywnie nawilża skórę zapewniając jej świeży i promienny wygląd. Produkt testowany dermatologicznie z pH neutralnym dla skóry.





Jak widzicie, podstawową rolą tych mgiełek jest co prawda odświeżanie, jednak fantastycznie spisują się jako utrwalacze. Pudrowy efekt znika w pół sekundy. Kropelki wody przedłużają żywotność makijażu i czynią go odporniejszym na ścieranie czy rozmazanie. Po prostu mur beton ;)))

wtorek, 14 grudnia 2010

Trafiony zatopiony :)

Zniechęcona do zakupów przez internet ostatnią przygodą, jaką zafundowała mi Barbra, tym razem poszłam prosto do Inglota. Wiedziałam, że tam znajdę to, czego potrzebuję. Ok, można dyskutować na temat jakości lakierów tej marki, ale bogata gama kolorystyczna przynajmniej gwarantuje, że jest w czym wybierać. No to wybrałam :)))

Inglot, nr 112







Nie było łatwo, bo jak zwykle od tych wszystkich kolorów oczopląsu dostałam ;))) Wśród dziesiątek buteleczek w końcu udało mi się ustrzelić czysty, głęboki, atramentowy granat. Trafiony zatopiony :)))

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Radicalne posunięcie ;)))

Zaopatrzona w szampon do włosów ze skrzypem polnym i prowitaminą B5, odżywkę wzmacniająco - regenerującą oraz mgiełkę wzmacniającą od dziś zaczynam walkę o piękne, mocne, zdrowe włosy. Moim orężem są produkty z serii Radical polskiego Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona KLIK.



Linia przeznaczona jest do włosów zniszczonych, łamliwych, osłabionych i wypadających. Pierwsze rezultaty rzekomo mają być widoczne po trzech tygodniach. Poczekamy, zobaczymy :))) Na pewno dam Wam znać. A tymczasem może opowiecie o własnych doświadczeniach z tą bądź co bądź dość popularną kuracją?

niedziela, 12 grudnia 2010

Zmyła ;)))

Zachęcona pozytywnymi recenzjami produktów Barbra KLIK, zdecydowałam się na zakup paru drobiazgów Colour Alike KLIK oraz Barbra Pro KLIK, sztandarowych marek tego producenta. Wzięłam dwa lakiery i odżywkę do paznokci, ot tak, na próbę :)

Obsługa klienta na piątkę. Zamówienie składałam we wtorek, w czwartek już miałam awizo. Bardzo szybko, zwłaszcza w obecnych warunkach pogodowych, spowalniających wszystko i wszystkich. Przyznaję, zaskoczyło mnie to bardzo, bo nastawiałam się na dłuższe oczekiwanie.

Czar prysł, kiedy rozpakowałam przesyłkę ... Nie mogłam uwierzyć, że to moje zamówienie!

Lakiery, które kupiłam, na stronie producenta prezentowały się jak wariacje na temat granatu. Spójrzcie tylko.


(Obrazek: www.colouralike.pl)

A tymczasem okazały się czystym, głębokim fioletem i ciemną zielenią z domieszką szarości :)))







Kuriozalne, zwłaszcza w przypadku lakieru fioletowego, noszącego nazwę "Kosmos", przywodzącą na myśl proste skojarzenie z nocnym, atramentowym niebem :)))

Miałam mieć dwa granaty, nie mam ani jednego :))) Mam nadzieję, że przynajmniej odżywka okaże się dokładnie tym, o co mi chodziło ;D



Cóż, ryzyko w zakupy internetowe jest wkalkulowane, rozumiem to i nie mam żalu. Ale do licha, czy tych wzorników nie można by zrobić lepiej?!?

sobota, 11 grudnia 2010

Słodki ciężar ;)))

Zastanawiało Was, gdzie się podziewałam przez ostatnie dni? Większość czasu i wszystkie siły poświęciłam akcji Szlachetna paczka KLIK, współkoordynując zbiórkę pieniędzy i darów rzeczowych w miejscu, w którym pracuję. Pieniądze przeznaczone zostały na żywność, środki czystości, artykuły szkolne, sprzęt agd, słodycze i zabawki. Zakupy i ich pakowanie okazały się ciężką pracą fizyczną, na blogowanie nie miałam po prostu już mocy. Ale za to wspólnymi siłami już trzeci raz wspomogliśmy potrzebujących.

A tymczasem dostałam dwie pękate przesyłki i po prostu muszę się Wam pochwalić :)))

Pamiętacie? Jakiś czas temu miałam szczęście wygrać nagrodę pocieszenia w urodzinowym rozdaniu u Hexxany KLIK :) Tylko spójrzcie, co mi przysłała :)))











Przesyłki od Hexx spodziewałam się, kompletnie natomiast zaskoczyła mnie ReniaKicia, koleżanka z wizaz.pl, która wraz z życzeniami świątecznymi przysłała mi całą masę prezentów :))) Pomyślała nawet o Wilusiu! Popatrzcie.











Tak to wszystko wygląda, dużo i kolorowo :))) Aż nie wiem, po co sięgnąć w pierwszej kolejności, nadmiar możliwości mnie przygniata. Słodki ciężar ;DDD

niedziela, 5 grudnia 2010

Wielkie serce :)))

Wiluś w osobliwy sposób wyraża uczucia ...

Budzę się, nie wiadomo dlaczego obolała i połamana, i co znajduję w łóżku?

Podnoszę kołdrę i proszę, zmaltretowana do granic możliwości jego ulubiona szara myszka, przyniósł mi do łóżka w nocy :)))



Układam poduszkę, a pod spodem co? Jest i biała myszka, a przecież zgubiła się trzy dni temu! Znalazł, przyniósł do łóżka :)))



No to mamy mysi komplet ...



Ale to nie koniec, spośród fałd prześcieradła coś połyskuje! Nie do wiary, mój kolczyk!!! Wygrzebał z pudełeczka i przyniósł :))) Żeby się nie zgubił oczywiście ;DDD



Zaczynam rozumieć, dlaczego wszystko mnie boli ... A ten huncwot przeciąga się rozkosznie i najwyraźniej czeka na nagrodę! :)))



Tak sobie myślę, że na szczęście nie przyszło mu do głowy dzielić się ze mną swoimi smakołykami. Głupio byłoby obudzić się z kocią karmą pod poduszką ;)))