Kwiecień nabrał już rozpędu, a tymczasem ja zabieram się dopiero za podsumowanie marca. I przy okazji lutego, żeby było śmieszniej. No cóż, tak się złożyło, lepiej późno niż wcale. A zatem dwa w jednym, zapraszam. Tradycyjnie przypomnę najpopularniejsze posty, podam kilka ciekawych linków, zdradzę, jak spędzałam czas wolny, pokażę też zakupy z ostatnich tygodni. Nie przegapcie!
Rzut oka na statystyki pozwolił mi wytypować najpopularniejsze lutowe i marcowe posty. Zdecydowanie z największym zainteresowaniem przyjęłyście podsumowanie stycznia ---> KLIK, ale niemal równie chętnie czytałyście o kosmetycznym odkryciu marca ---> KLIK i o znaczeniu ochrony przeciwsłonecznej ---> KLIK. Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze!
Nawiązując do FB (polubiłaś już? ---> KLIK), chciałabym na chwilę wrócić do tematu, o którym właśnie tam kilka tygodni temu wspominałam. Słyszałyście o BookRage ---> KLIK? To arcyciekawa inicjatywa, dzięki której kupić możemy pakiety ebooków (uwaga! każdy pakiet w sprzedaży jest tylko przez dwa tygodnie!), samodzielnie decydując, ile za nie zapłacić. Mało tego, od nas zależy też, ile naszych pieniędzy trafić ma do autorów książek (może wszystko? ty tu rządzisz!), ile do serwisu BookRange, a ile do patronującej akcji Fundacji Nowoczesna Polska. Szczegóły w obszernym artykule z jednego z weekendowych wydań Gazety, o tutaj ---> KLIK. Dajcie znać, jak zapatrujecie się na to przedsięwzięcie, co myślicie o takiej nietypowej formie sprzedaży.
Skoro już jesteśmy przy książkach, pozwólcie, że zainteresowanych odeślę w tym miejscu do postów o moich lutowych ---> KLIK i marcowych ---> KLIK lekturach.
Nie będzie też lepszego momentu, żeby napomknąć o fantastycznej "Cukierni Lidla". Niezorientowanym (są w ogóle tacy?) w tym miejscu wyjaśnię, że Lidl po raz drugi już wydał książkę kucharską, którą klienci zdobyć mogli w przedświątecznym programie lojalnościowym. Przepiękne zdjęcia! Wzroku nie można oderwać. Brawo, Lidl! Macie swój egzemplarz?
Oprócz książek czas wolny wypełniał mi też serial. Pewnie nie będzie dla Was niespodzianką, jak napiszę, że w dalszym ciągu oglądam How I met your mother? Już prawie finiszuję, jeszcze tylko jeden sezon i może w końcu się dowiem, jak on, do licha, poznał ich matkę :DDD Powiem Wam, że trudno będzie mi się z tym serialem rozstać. Kto jeszcze lubi tego tasiemca, palec do budki? :)))
A zakupy? Możecie się domyślać, że przez dwa miesiące zdążyłam kupić co nieco :))) Wszystkiego nie będę Wam pokazywać, skupmy się na najciekawszych rzeczach. Na początek może coś azjatyckiego? W lutym skusiłam się na kolejny bb krem, tym razem stawiając na Dr.G Bright+ Super Light Brightening Balm. Mimo nieco sinego koloru (na szczęście odcień dostosowuje się do karnacji), polubiłam go od pierwszego użycia, jeszcze Wam o nim napiszę. Na zdjęcie załapał się też mój nowy beauty blender. Ktoś się może orientuje, czy dwupaki zniknęły ze sprzedaży tylko u polskiego dystrybutora, czy też całkiem zniknęły z oferty marki?
Marce Sylveco opierałam się naprawdę długo, ale w końcu uległam. Może dlatego, że wreszcie znalazłam w swoim mieście sklep, w którym dostępna jest jej pełna oferta? Na dobry początek zdecydowałam się na peeling oczyszczający z korundem, ekstraktem ze skrzypu polnego i olejkiem z drzewa herbacianego oraz na peelingującą pomadkę odżywczą z drobinkami brązowego cukru. Powiem krótko - szybko zrozumiałam, skąd te wszechobecne zachwyty. Dołączam! Polecacie szczególnie jakiś produkt tej marki? Koniecznie napiszcie.
W ostatnich tygodniach zrobiłam też niewielkie zamówienie na Truskawce. Zbiegiem okoliczności w jednym czasie udało mi się upolować w świetnych cenach akcesoria, które już od dawna chodziły mi po głowie - pęsetę Tweezerman i zalotkę Shu Uemura, jako nieplanowaną zachciankę do koszyka wrzuciłam też na próbę podkład w sztyfcie Becca (nieprzyzwoicie przeceniony, grzech było nie wziąć!). W tle zdjęcia z akcesoriami widzicie maskarę Miss Sporty Studio Lash (całkiem fajna, choć bardzo usztywnia rzęsy) i odżywkę do rzęs Eveline Advance Volumiere (ładnie rozdziela rzęsy, stanowiąc dobrą bazę pod tusz).
Nareszcie wróciłam też do mojego ukochanego żelu do włosów, Kemon Hair Manya Cosmo. Nic tak nie ujarzmia baby hair jak to jadowicie zielone dziwadło. Swoje niestety kosztuje, więc przez jakiś czas próbowałam znaleźć dla niego zamiennik, jednak zawsze był to kompromis, nigdy nie byłam do końca zadowolona. Welcome home, baby!
Jeśli chodzi o lakiery do paznokci, na szczególną uwagę zasłużył sobie jeden, bladoróżowy topper Catrice Luxury Lacquers 04 Lost'N Roses. Już niedługo pokażę go w pełnej krasie!
Zamykając temat zakupów, chciałabym pokazać Wam moje nowe nabytki pozakosmetyczne, wiem, że również z ciekawością je oglądacie. Najpierw coś dla miłośniczek dużych, strojnych naszyjników. Mam do tego typu biżuterii ogromną słabość, moja kolekcja szybko się powiększa. W ostatnim czasie nie oparłam się czarnym kryształkom z Reserved (w rzeczywistości są nieco przejrzyste, przez co przybierają odcień odbijających się w nich rzeczy, widać to nawet na zdjęciu, zwróćcie uwagę na niebieski poblask) i błyskotkom z Top Secret (szarości w starym złocie, nietypowe, a jednak bardzo udane połączenie). Być może części z Was tego typu biżuteria wydaje się krzykliwa, ale to jest właśnie mój styl - proste, jednokolorowe, gładkie ubrania plus jakiś jeden widoczny, wyrazisty element, który przykuwa uwagę i kolokwialnie mówiąc, "robi robotę". Napiszcie, proszę, czy nosicie takie naszyjniki, a jeśli tak, zdradźcie, gdzie wyszukujecie swoje biżuteryjne zdobycze.
Znalazłam też w końcu (w Reserved) dużą, szarą torbę, którą w dodatku udało mi się kupić ze sporą zniżką. Rozglądałam się za czymś w tym stylu już od dłuższego czasu, ta jest po prostu idealna - jasna, pojemna, a przy tym lekka i bardzo, bardzo prosta, bez żadnych wątpliwej urody ozdób. Musiałam jedynie włożyć do niej organizer, bo jest jednokomorowa i w pięć sekund robił mi się w niej bałagan. Wybaczcie, że posiłkuję się zdjęciem z sieci, moje ujęcia nie oddawały dobrze jej kształtu.
A na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Słyszałyście o najnowszej kampanii Dove? Marka ta słynie z promowania naturalnego piękna i jej nowa kampania nie odbiega od tego charakterystycznego, sprawdzonego już schematu. Kilka dni temu opublikowany został film Choose Beautiful, koniecznie zobaczcie! Myślę, że będzie szeroko komentowany. Już teraz można o nim poczytać chociażby tutaj ---> KLIK.
To w zasadzie tyle. Rozpisałam się ponad normę, ale mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Bo ciągle tu jesteście, prawda? :)))
Już wiecie, jak minęły mi ostatnie tygodnie, teraz Wasza kolej, napiszcie, co u Was słychać. Liczę też oczywiście na komentarze odnoszące się do poruszanych dziś przeze mnie tematów. Coś szczególnie Was zainteresowało, coś wpadło Wam w oczy? Piszcie, nie dajcie się prosić!
Buziaki,
Cammie.
Już wiecie, jak minęły mi ostatnie tygodnie, teraz Wasza kolej, napiszcie, co u Was słychać. Liczę też oczywiście na komentarze odnoszące się do poruszanych dziś przeze mnie tematów. Coś szczególnie Was zainteresowało, coś wpadło Wam w oczy? Piszcie, nie dajcie się prosić!
Buziaki,
Cammie.
Na Sylveco również się czaję;) Lakier do paznokci mnie ciekawi. Szkoda tylko, że w mojej Naturze jest mały burdel w niektórych szafach:/ Ostatnio np. chciałam kupić pewien produkt catrice. Wszystkie opakowania były wrzucone do wąskiej przegródki i testery i produkty na sprzedaż. Zrezygnowałam po pierwszej próbie wygrzebania testeru plus spr numeru na produkcie...:/
OdpowiedzUsuńM.
*testera;)
UsuńA i przy okazji - wreszcie chyba zabiore sie za jakas ksiazks i serial:D Juz czuje wielkie pragnienie czytania i ogladania:)
M., jeśli chodzi o catrice, w moim mieście też jest nieciekawie, szafa jest tylko w jednej drogerii, w samym centrum miasta, więc duży ruch i wieczne pustki na półkach. Tego toppera złapałam ostatnią sztukę. Nieźle zmaltretowaną zresztą. Na zdjęciu niby prosto ze sklepu, a jak widać na zakrętce, jakieś zadrapania i rysy, co wskazuje, że buteleczka swoje przeszła. No ale mam!
UsuńJak czujesz pragnienie, to trzeba je zaspokoić :DDD Masz coś szczególnego na oku, jakieś książki, filmy? Ja oprócz How I met your mother od paru tygodni usiłuję zobaczyć nowy sezon House of Cards, ale oglądam z mężem, a on wiecznie nie ma czasu, widzieliśmy jak na razie raptem trzy odcinki.
UsuńJeśli chodzi o książki to muszę wreszcie zabrać się za moje Bałkany/byłą Jugosławię jednak nie wiem czy nie skończy się na czymś lżejszym na rozruszanie mego czytelnictwa;) Jeśli chodzi o seriale to chcę ruszyć z "W garniturach". Jeszcze raz zobaczyc 1 sezon plus kolejne...
UsuńOooo, suits to jeden z moich ulubionych seriali! Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu.
UsuńRównież uwielbiam. Już od pierwszego odcinka wiedziałam, że to mój serial. Zresztą tak samo jak Poirot oraz Doktor Martin:D
UsuńA tego akurat nie znam!
Usuńmnie HIMYM jakoś nie wciągnął i nawet nie mam szczególnej ochoty, żeby się dowiedzieć, jak Ted poznał matkę swojego potomstwa. z kategorii sitcomów wolę the big bang theory :)
OdpowiedzUsuńSimply, the big bang theory też lubię, jestem na bieżąco. Moim zdaniem tych dwóch seriali nie ma co porównywać, każdy ma swój niepowtarzalny klimat i proponuje zupełnie inny typ humoru. Ja odnajduję się w obu konwencjach :)
Usuńwiem, że nie ma co ich porównywać, mimo iż należą do tego samego gatunku. może seriale o grupie przyjaciół to po kultowym "friends" już nie to samo dla mnie ;)
UsuńA wiesz, że ja Przyjaciół nigdy w całości nie widziałam? O rany, ja nigdy nie wyjdę z tymi serialami na prostą, życia by mi zabrakło :DDD
Usuńja widziałam w całości 2 razy :D stąd mój ogromny sentyment do Przyjaciół :)
UsuńMoże i ja w końcu zobaczę :))) Kiedyś!
UsuńCukiernia Lidla, przepiękna książka, można najeść się oczami :D.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Sylveco - pomadka mnie nie zachwyciła, peeling jest ok, ale płyn micelarny... Płyn micelarny jest cudownyyyyyy! Kup, kup, kup!
Nie znam tego serialu, muszę zobaczyć.
Zoila, jesteś już kolejną osobą, która tak mi go zachwala, ostatnio koleżanka z pracy namawiała mnie na jego zakup. Wierzę wam, dziewczyny, kupię! :DDD
UsuńSerial koniecznie zobacz, niezła dawka humoru na dobrym poziomie. Neil Patrick Harris w swojej roli znakomity!
O tak piąteczki Barney'a są niewyjęte
UsuńKate, legendarne :DDD
UsuńKsiążka z lidla - fantastyczna! Piękne zdjęcia i świetne przepisy ;-)
OdpowiedzUsuńProdukty Sylveco też uwielbiam ;-)
ChasingTheLife, zwróciłam właśnie uwagę, że te przepisy takie "życiowe", do odtworzenia w warunkach domowych. Bo w przypadku poprzedniej książki różnie z tym bywa, niektóre przepisy za bardzo przekombinowane jak dla mnie.
UsuńKsiążkę z Lidla mam, choć nie przepadam za pieczeniem, naszyjnik z czarnymi kryształami obłędny, akcja Dove daje do myślenia. Co do Sylveco to mam szampon, który mnie nie zachwycił i lekki krem brzozowy, który bardzo lubię - taki wdzięczny, delikatny nawilżacz, który doskonale współpracuje z makijażem. Teraz, gdy już ciepło nie potrzebuje kremu, więc go odstawiłam na rzecz lekkiego serum. Co do serialu to teraz morduję Chirurgów ostatnie serie i Nowe odcinki Rancza
OdpowiedzUsuńKate, ja Rancza nigdy nie oglądałam. To znaczy mniej więcej wiem, o co chodzi, bo przy tej skali popularności tego serialu nie sposób nie wiedzieć, ale jakoś się nie wkręciłam. Chirurgów natomiast powinnam sobie odświeżyć, zwłaszcza że nie widziałam wszystkich sezonów. Kto wie, może w następnej kolejności? Powoli rozglądam się za jakimś serialem, czymś trzeba będzie wypełnić sobie czas, jak HIMYM mi się skończy :D
UsuńRównież należę do miłośniczek kosmetyków Sylveco. Ze swojej strony polecam rumiankowy żel do mycia twarzy i brzozową pomadkę ochronną. Z kolei sama chętnie wypróbuję peeling do twarzy, bo jego skład wygląda obiecująco:)
OdpowiedzUsuńUsta, ja jestem już prawie zdecydowana na żel tymiankowy, tylko do sklepu jakoś mi nie po drodze.
UsuńSkład peelingu naprawdę jest fajny, oprócz tych składników, które wymieniłam, jest jeszcze w nim parę innych godnych uwagi.
Oczywiście, że i ja mam książkę z Lidla, ale tylko dlatego, że jest zwyczajnie przepięknie wydana . Jestem niemotą piekarską i nic nie robię z cuksów, bo mam od tego ludzi w domu ;)
OdpowiedzUsuńBB w końcu mam i ja. Skusiłam się na minionej zniżce w Sephorze . Użylam ...raz. Chyba jednak należę do pędzlowej frakcji :D
Naszyjniki oba przepiękne . Uwielbiam ! Mam kilka i ... nie noszę hahahha ...
Są rzeczy, które kocham (naszyjniki, koszule ) i podziwiam, ale w których nie czuje się komfortowo .
Mami, haha, mam tak z balerinami, trampkami i wszelkiego rodzaju innymi płaskimi butami :DDD Kupuję i chodzę w nich raz na ruski rok, bo jednak najlepiej czuję się w szpilkach :DDD
Usuńa ja znów uwielbiam hopsasy, ale mój styl zycia zupełnie uniemozliwa mi ich wykorzystywanie :D
UsuńHopsasy? Fajna nazwa :DDD W sensie cichobiegi?
UsuńW sensie szpile (obcasy) :D Tak mawiała moja kiedyś mała siostrzenica :D
UsuńAaaa, szpile! Nie zrozumiałam :D
UsuńUwielbiam sposób narracji Kazuo Ishiguro, a przy "Nie opuszczaj mnie" miałam nieustannie ciarki na plecach, chociaż pozornie nic się nie działo... Mam nadzieję, że i Tobie spodoba się ta powieść :)
OdpowiedzUsuńMaroccanmint, ja już ją przeczytałam, w marcu właśnie :))) Bardzo mi się podobała. Również zrobiła na mnie wrażenie oszczędność formy.
UsuńMam ten peeling, dla mnie jest za słaby, używam go jako maseczkę. Torebka super:)
OdpowiedzUsuńRudy włos, naprawdę jest dla ciebie za słaby? Mnie się wydaje, że ma moc. Inna rzecz, że przez ostatnie miesiące stosowałam tylko peelingi enzymatyczne, więc teraz pewnie każdy mechaniczny zrobiłby na mnie wrażenie mocnego :D
Usuńprzepiękny ten naszyjnik z Reserved :) lubię takie
OdpowiedzUsuńlakier również cudny
czekam na opinię o dr G :))
Szpinakożerco, jest co prawda trochę ciężki, ale to, jak się prezentuje, wynagradza wszystko :)))
UsuńDr.G bardzo obiecujący. Naprawdę fajne krycie (w dobre dni nie potrzebuję przy nim korektora!) i zaskakująca trwałość jak na bb krem.
Mnie również spodobała się ,,Cukiernia Lidla", szczególnie zdjęcia tych pyszności, będę piec! Świetne naszyjniki i torba! Ja swój spory naszyjnik, rzucający się w oczy kupiłam w Sinsay za śmieszną cenę 14 zł. :)
OdpowiedzUsuńRecenzjatorko, w moim mieście nie ma sinsay, kompletnie nie znam asortymentu. Ale coś kojarzę, że to raczej sklep skierowany dla nastolatek? Choć możliwe, że coś pomieszałam :D
UsuńSame cudne zdobycze, jestem ciekawa Sylvecco, kremu bb i beauty blendera, musze sie w koncu na niego skusic.
OdpowiedzUsuńTajka, kupuj, nie będziesz żałować :)))
UsuńJaka piękna biżuteria. Tylko znając mnie, to raczej leżałaby w szafce, bo nie wiedziałabym, gdzie mam ją nakładać.
OdpowiedzUsuńEva, jak to gdzie? Wszędzie :DDD Zwykły biały tshirt, naszyjnik, et voila!
UsuńJa HIMYM oglądałam kilka miesięcy temu i totalnie w przepadłam w tym serialu. Niestety zakończenie złamało mi serduszko, ale cśśś, nic więcej nie powiem. :D A kampania z Dove fajna. Myślę, że przeszłabym przez piękne drzwi, tak dla poprawienia sobie samopoczucia. ;D
OdpowiedzUsuńCherrr, właśnie, nic nie mów, jeszcze tylko kilka odcinków! :DDD
Usuńz Sylveko polecam lekki krem brzozowy, dam się za niego pokroić, pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńAnonimie, ten krem jest bardzo zachwalany, pewnie kiedyś wypróbuję :)
UsuńOjej! Znowu nie wiem od czego zacząć. Może od nowości kosmetycznych? Miałam próbkę tego kremu BB tylko jeszcze przed zmianą opakowania i kolorów (starczyła na dłuuugooo). Nie wiem na ile drastyczna to była zmiana bo mój krem BB również był siny i...to właściwie jego jedyna wada. Poza tym spisywał się fantastycznie. Jestem ciekawa Twojej opinii o nim po dłuższym czasie użytkowania.
OdpowiedzUsuńZalotkę Shu Umera mam od dłuższego czasu i mogę powiedziec o niej jedynie, że jako jedyna naprawdę robiła to co miała robić z moimi sztywnymi rzęsami. Pęseta Tweezerman to za to gadżet, który chętnie bym wypróbowała, choć w zasadzie najczęściej wyrywam najwyżej kilka włosków poniżej linii brwi, więc może nie będzie to zbyt uzasadniona inwestycja. ;)
Markę Sylveco bardzo polubiłam. Mam ich tonik hibiskusowy i właśnie tą pomadkę z peelingiem. Obie rzeczy bardzo mi służą.
Jeśli chodzi o seriale to obejrzałam trzeci sezon House of Cards ( lepszy niż drugi) i przy okazji przeplatałam to odcinkami Mad Men od pierwszego sezonu. Nie mogę się nadziwić że za drugim razem ten serial podoba mi się jeszcze bardziej ( pomijam fakt że prawie nic nie pamiętam z pierwszego seansu - taki typ narracji ;)) !
Na koniec pozostawiam sobie reklamę Dove - być może jestem w mniejszości ale mi się ona WOGÓLE nie podoba. Nawet mnie trochę poirytowała. Na ogół marka Dove ma dość przyjemne kampanie, choć nie łudzę się że kierują się poczuciem misji, jednak tutaj w moim odczuciu przegieli. Może to kwestia zboczenia zawodowego, a może już trochę mi się przejadły te wszystkie nachalne, mdłe afirmacje w stylu - "akceptuje siebie", "odkryj swoje piękno", ale moja pierwsza rekacja na ten film brzmiała: "Walcie się! Przejdę przez tamte drzwi (z napisem average)". Na złość. I nie ma to żadnego związku z moją autoestymą. Moim zdaniem to wszystko trąci straszną manipulacją i sympatyczne bohaterki ani słodka, przyjemna muzyka tego nie zmienią. Te kobiety musiały w miejscu publiczym samodzielnie dokonać wyceny swojej urody i publicznie to zamanifestować. Oczywiście niektóre czuły się z tym dobrze, a inne gorzej ale chwileczkę?! Czy takiej oceny na podstawie wyglądu kobiety nie otrzymują aż nadto? Czy nie jest dostatecznie wkurzajace, że inni zwykli nas - kobiety, podsumowywać jednym słowem na podstawie tego jak wyglądamy i wcale nie jest to jedynie ocena urody a że tak ujmę "ogólnej wartości"? Teraz sama mam to robić??? Widać tak - bo tak dzisiaj wypada. Jeśli siebie szanuję to uważam się za piękną niezaleznie od wieku, sylwetki, indywidualnych defektów etc. Ok. Ale wszyscy zdają się zapominać że ta uroda naprawdę nie jest aż tak ważna. Daję słowo! I to w to większość kobiet musi uwierzyć a nie w to że są piękne choć odstają od promowanego wzorca. W tym modelu, który promuje Dove dalej w centrum zainteresowania kobiety jest uroda - nie inne wartości.
Nie jestem jakąś abnegatką - bardzo o siebie dbam i poświecam czas i zasoby finansowe na podtrzymanie / uwydatnienie urody. Ale za każdym razem kiedy uznajemy że mamy prawo/obowiązek czuć się piękną powinna nam się zapalić czerwona lampka. Przecież wszystkie do jakiegos stopnia tańczymy tak jak nam zagrają koncerny kosmetyczne - i te kobiety, które czują się piękne (ergo dbają o siebie) i te aspirujące do tego miana.
Jeśli uważacie, że przesadzam to podajcie mi proszę przykad jakieś cechy którą tak nachalnie promuje się do mężczyzn. Jaki musi się czuć facet według współczenych kampanii marketingowych? Co mu się wmawia i narzuca na taką skalę jak kobietom dbanie o swoją urodę? Mniejsza o to czy komunikat jest tu podany na miękko jak w przypadku Dove czy z grubej rury jak w kampaniach Victoria's Secret. Ja nie znam takiego przykładu.
Jane, wiesz, zastanawiałam się nawet, czy ktoś spojrzy na tę kampanię w ten sposób :))) Ja co prawda nie zareagowałam na nią aż skrajnie tak jak ty, ale jednak po lekturze "Mitu urody" już żadnej reklamy nie przyjmuję bezrefleksyjnie :))) Co oczywiście nie oznacza, że przed lekturą byłam zaślepiona i wierzyłam we wszystko, co nam, konsumentkom, się wciska, ale jednak moje przemyślenia były płytsze, przyznaję. Mimo wszystko wolę już Dove z całym ich #choosebeautiful dobrodziejstwem inwentarza, niż kolejne schematyczne reklamy uderzające w nasze kobiece czułe punkty. Dove w jakiś sposób jednak idzie pod prąd, myślę, że dla wielu kobiet to wyzwalające. Nawet pomimo świadomości, że i Dove po prostu chce nam coś sprzedać ;)))
UsuńZgoda. Ta ostatnia kampania im po prostu im nie wyszła. Z tego co się orientuję dostali za nią zresztą mocno po głowie. Może to ich kosztować przynajmniej częściowy uszczerbek na wypracowanym przez lata wizerunku firmy przyjaznej kobietom. Ich kampania ze szkicami była za to całkiem trafiona: http://realbeautysketches.dove.com/ Przynajmniej wiem co usiłują przez nią powiedzieć i z ogólnym zamysłem mogę się jak najbardziej zgodzić.
UsuńPewnie część krytyki za "kampanię z drzwiami" (również z mojej strony) to kwestia rozczarowania zwrotem ku tak topornej komunikacji, bo wcześniej trzymali o wiele wyższy poziom. Takie "potknięcie prymusa", które nie mogło przejść niezauważone. ;)
Popatrz na mój komentarz wyżej. Ja tu kiedyś książkę napiszę. :D
A pisz, ile wlezie, nie krępuj się :DDD Jeśli już piszesz, to zawsze masz coś do powiedzenia, naprawdę nie musisz się więc ograniczać :))) Ja wszystkie komentarze czytam z uwagą i bardzo lubię, kiedy dzięki takim wypowiedziom jak Twoje, mogę wejść z kimś w prawdziwą dyskusję. Wszystkie komentarze mnie oczywiście cieszą, ale prawda jest taka, że większość wnosi niewiele treści.
UsuńZajrzyj wieczorem, będzie rozdanie :*
Na pewno zajrzę. :)
OdpowiedzUsuńŚliczna torba. Sylveco pomadka jest moim hitem!
OdpowiedzUsuńŁadne błyskotki. :)
Widziałam tam zalotkę :) Jak twoje rzęsy to znoszą?
OdpowiedzUsuńJa swoje tym sposobem tak osłabiłam, że teraz doczepiam niekiedy sztuczne kępki rzęs, chociaż wiem, że z tym też nie powinno się przesadzać.
Może musiałabym zastosować jakąś odżywkę do rzęs, ale to już inna sprawa.
Podobają mi się fotki na Twoim blogu :)