Systematyczność nie jest ostatnio moją mocną stroną, kolejna niepokojąco przedłużająca się cisza na blogu była tego najlepszym dowodem. Pojęcia nie mam, czy niemoc twórczą mam już całkowicie za sobą, to się dopiero okaże, w każdym razie dziś mam nareszcie ochotę coś dla Was napisać. Korzystając z tej niespodziewanej weny, serdecznie zapraszam na post z serii O tym się mówi. Przyjrzyjmy się palecie Makeup Revolution. Czy wśród Was ostał się ktoś, kto o cieniach tej marki jeszcze nie słyszał? To chyba niemożliwe. O nich naprawdę się mówi!
Marka Makeup Revolution jakiś czas temu szturmem wdarła się do blogosfery, z miejsca zyskując ogromną popularność, którą w największej chyba mierze zawdzięcza bogactwu oferty i atrakcyjnym cenom. Takich na każdą kieszeń. Takich, dzięki którym po prostu łatwo zdecydować się na zakup, naprawdę niewiele przy tym ryzykując. Ten argument przeważył także w moim przypadku, bo choć nowych cieni na pewno nie potrzebowałam, pchana ciekawością parę miesięcy temu kupiłam jedną z palet tej marki.
Najbardziej rozpoznawalne cienie Makeup Revolution to zdecydowanie trzy palety Iconic, imitujące serię Naked od Urban Decay. Przez chwilę rozważałam nawet zakup jednej z nich, ale ostatecznie wybrałam What you waiting for?. Urzekła mnie kompozycja jej pięknych, naturalnych kolorów, dwunastu błyszczących i sześciu matowych. Spójrzcie. Wygląda obiecująco, prawda?
Cóż, paleta na pierwszy rzut oka rzeczywiście prezentuje się bardzo ładnie, ale szybko okazało się, że prezencja jest niestety jedną z niewielu jej zalet. Mówiąc krótko, w moich oczach w tym przypadku za niską ceną idzie dość niska jakość.
Kolory w kasecie naprawdę robią wrażenie, są świetnie dopasowane, od jasnych, po ciemne, od chłodnych, po ciepłe, od błyszczących, po matowe, od dziennych, po wieczorowe. Co z tego jednak, kiedy roztarte na powiekach w większości przypadków tracą swój urok? Z obiecywanej przez producenta pigmentacji niewiele zostaje, zwłaszcza w przypadku matów, których nasycenie woła o pomstę do nieba. Błyszczące są pod tym względem dużo lepsze, choć i tak przy rozcieraniu tracą kolor, pozostawiając wybijającą się na pierwszy plan perłę ... W dodatku wśród tych generalnie bardzo średnich cieni zdarzają się też pojedyncze naprawdę fatalne sztuki.
Zobaczcie. Pierwsza szóstka nawet równa i całkiem dobrze napigmentowana, choć przede wszystkim bardzo, bardzo błyszcząca.
Kolejna szóstka jest już bardziej zróżnicowana, ciemniejsze odcienie wyraźnie odstają od jaśniejszych poziomem nasycenia.
Ostatnia, matowa szóstka to już prawdziwa tragedia. Jaśniejszych kolorów, mimo moich starań i kilku warstw cieni na skórze, prawie nie widać. Super hot female to jakieś kompletne nieporozumienie.
Jestem ogromnie rozczarowana. W moim odczuciu potencjał tej świetnie skomponowanej palety został zmarnowany przez poślednią jakość cieni. Z tych błyszczących coś tam przy odrobinie dobrej woli można jeszcze wyczarować, ale matowe naprawdę pozostawiają wiele do życzenia. Sama kasetka też nie zrobiła zresztą na mnie wrażenia, toporny czarny plastik wygląda po prostu tanio, a zatrzask grozi połamaniem paznokci. Słabo ulokowane trzy dychy, niestety.
Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z paletami Makeup Revolution. Miałyście z nimi do czynienia? Jak je oceniacie? Koniecznie dajcie znać. Ja nie rozumiem fenomenu ich popularności ... Może tylko What you waiting for? jest tak słaba? Muszę taką możliwość brać pod uwagę, bo inaczej nie umiem wytłumaczyć sobie wszechobecnych zachwytów nad cieniami tej marki ... Piszcie, czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Coraz większą mam ochotę na jakąś palekę MUR tylko jaką skoro jest ich tak dużo i każda jest chwalona?
OdpowiedzUsuńAnia, jak widać, nie każda ;)))
UsuńNo tej do końca bym nie wybrała bo ma za dużo perły. Ale Iconic-i i czekoladki zbierają same pozytywne opinie jak za taką cenę.
UsuńZ komentarzy pod tym postem wynika, że czekoladki faktycznie są fajne, ale już co do iconic opinie są zdecydowanie mniej przychylne.
UsuńOjjj, rzeczywiście jakość matowych cieni pozostawia sporo do życzenia. A szkoda, bo kolory pięknie skomponowane i po szybkim zerknięciu na zdjęcia już narobiłam sobie ochoty na tę paletkę. Na szczęście lektura tekstu ostudziła mój zapał ;)
OdpowiedzUsuńKasia, ja też się napaliłam ze względu na te kolory. Niestety mojego zapału nie miał kto ostudzić :DDD Niby tylko trzy dychy, strata nieduża, ale i tak szkoda.
UsuńDużo czy niedużo - zawsze szkoda kasy, jak się trafi na bubel. Ale cóż, tak to bywa - zawsze można trafić na coś, co nam nie przypasuje.
UsuńOgólnie paletka wygląda bardzo interesująco, jednak widać jak słabo z pigmentacją cieni :(
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś paletkę ICONIC3 i oddałam siostrze i raczej nie kupię już paletek MUR
Jelly, nie byłaś zadowolona z Iconic? Bo zastanawiam się właśnie, jak z ich jakością, generalnie wszystkie trzy są bardzo chwalone. Ale sprawdzać osobiście nie zamierzam, podobnie jak ty palet tej marki więcej nie kupię.
Usuńja kupiłam iconic 3 i na początku byłam zachwycona bo wygląda po prostu pięknie ! ale co z tego skoro te kolory się osypują.. no i po prostu to nie mój styl bo niektóre są brokatowe, samymi matami też da się ładny makijaż zrobić ale to po prostu zwykłe cienie równie dobrze mogłabyś kupić jakieś z drogerii i też by było, nie rozumiem szału na nie jakoś wole sleeki czy nawet maty z mysecret :) także ja też chyba oddam iconic 3 komuś ;)
UsuńSzczerze mówiąc cienie z mojej palety też się trochę osypują ... Nie wszystkie, ale część tak. Kolejny minus.
Usuńmialam iconic 1 i iddalam kuzynce, obojetnie ile bym nałożyła na powiekę to cienie wyglafaly jak jedna brazowo-zlotawa plama,nic specjalnego niestety.
UsuńMichalina, wygląda na to, że te palety masowo trafiają do drugiego obiegu :DDD
UsuńJa mam jedną ich paletkę " Eat, sleep , make up, repeat" i z bazą pod cienie daję radę, ale solo niespecjalnie. Osobiście bardziej zadowoliły mnie palety z MUA, które są zresztą dodatkowo jeszcze tańsze ;)
OdpowiedzUsuńMariola, ja nawet z bazą nie jestem z nich zadowolona ... A MUA nie znam. Szczerze mówiąc po tej wpadce z MUR trochę się boję tych tanich palet. Niby wydatek nieduży, ale tu parę złotych, tam parę złotych i zbiera się suma, za którą można kupić naprawdę coś porządnego. Zamiast paletek, z których nigdy do końca nie jest się zadowolonym.
Usuńsleeki tez kiedys tanie były a jakość maja o niebo lepsza niż MUR
UsuńSleek też ma lepsze i gorsze palety, ale generalnie je lubię :)
UsuńJa mam "czekoladkę" i sprawuje się całkiem ok :)) Ale ta paletka też wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńLady, czekoladkę to chciałabym oryginalną ... NA MUR na pewno się nie skuszę. Wygląd to nie wszystko.
UsuńJasne, że nie wszystko :) z tym, że cienie w "czekoladce" nawet dają radę, oprócz tego, że wyglądają ^^
UsuńTym lepiej dla ciebie, przynajmniej się nie nacięłaś jak ja :)))
UsuńSzkoda, że taka jakość :( ja akurat nie uległam jeszcze MUR, hmm... i teraz nie wiem już czy zakupię kiedykolwiek.
OdpowiedzUsuńIwonellka, ja się zraziłam. Ale może jestem w swojej opinii odosobniona, może inne palety tej marki są lepsze.
UsuńMatowe wyglądają biednie :D. Nie kusi mnie ta marka, mam teraz kilka palet, które w zupełności zaspokajają moje potrzeby i możliwości :D
OdpowiedzUsuńZoila, mnie też cieni nie brakuje, i to takich, które naprawdę lubię, no ale z ciekawości kupiłam.
UsuńMam Iconic 2 i jestem z niej zadowolona: nawet cielisty mat i jasny matowy brąz mają dobrą pigmentację, fajnie się rozcierają i grają ze sobą.
OdpowiedzUsuńPotwierdza się opinia, którą przeczytałam na jednym z blogów: Iconic są dobrej jakości, a z pozostałymi, choć droższymi paletami MUR jest różnie...
Malowana, nie mam porównania i już nie będę mieć, na kolejną paletę tej marki na pewno się nie zdecyduję. Poza tym mam Naked 2, taniego odpowiednika nie potrzebuję.
Usuńja poszuje jakies fiolety mam same nudziaki i brazy
OdpowiedzUsuńScarlet, cóż, mogę ci tylko powiedzieć, żebyś w MUR nie celowała :DDD
UsuńO, proszę. Nie tylko ja jestem zawiedziona jakością cieni od MUR.... ^^
OdpowiedzUsuńOla, ty też? Chciałoby się napisać "witaj w klubie", ale w sumie to trochę smutne.
UsuńKolory wyglądają ładnie, choć ja wolę palety matowe.
OdpowiedzUsuńObsesja, tutaj niby też są maty, ale niestety bardzo kiepskie.
UsuńO paletach tej marki słyszałam i czytałam dużo (zaznaczę, że dużo dobrego) ale nigdy nie zdecydowałam się na ich zakup, bo nauczyłam się, że nie zawsze to co dobre dla innych jest dobre dla mnie. Ciekawa ich byłam, ale po Twoim wpisie- już nie jestem. Pozostanę przy swoich sprawdzonych Naked i Inglotach:)
OdpowiedzUsuńMania, do Naked ta paleta się nie umywa, zupełnie nie ta konkurencja. Spokojnie możesz sobie ją darować.
Usuńprzez małą chwilkę kusiła mnie któraś z czekoladek, ale miałam do czynienia z cieniami mua, które mnie specjalnie nie zachwyciły, więc i siostrzanej mur nie ufam. no i dobrze, nowych cieni mi zdecydowanie nie trzeba :P
OdpowiedzUsuńSimply, no to masz jedno chciejstwo z głowy. Ale próżni być nie może, na pewno na jego miejsce i tak pojawią się ze dwa kolejne :DDD
UsuńTe kółeczka jak Sleek wyglądają:) pigmentacja moim zdaniem nie najgorsza. Jednak dupy też nie urywa
OdpowiedzUsuńRudy włos, tylko błyszczące są jako takie, ale tracą na nasyceniu przy rozcieraniu, zostaje po nich perłowa plama. Na zdjęciach tego nie widać, bo nie rozcierałam, chciałam wiernie oddać kolory. Co matom i tak nie pomogło, bo nawet nieroztarte wyglądają kiepsko. Po roztarciu stają się niewidoczne.
UsuńWielka szkoda że są słabej jakości, bo kolory bardzo moje, ze wszystkich palet MUR ta najlepiej by się u mnie pod względem kolorystycznym sprawdziła.
OdpowiedzUsuńCassidy, pewności oczywiście mieć nie mogę, ale podejrzewam, że jakość tych cieni rozczarowałaby cię tak jak i mnie. A kolory też zrobiły na mnie duże wrażenie.
UsuńTo skąd te zachwyty na blogach? Widać dobrze zarobiłam wstrzymujac się z zakupem
OdpowiedzUsuńKate, też właśnie tego nie rozumiem. Na pewno w jakimś stopniu ma na to wpływ oferta, pełna tanich zamienników naprawdę drogich produktów.
UsuńLiv, ze sleeka zostawiłam sobie tylko dwie palety, reszta poszła w świat. Ale te dwie, które mam, faktycznie dość często idą w ruch, lubię je. Moim zdaniem są lepsze niż MUR. Mają swoje wady, ale i tak bez porównania.
OdpowiedzUsuńSama kilka razy je oglądałam robiąc zakupy przez internet, ale do tej pory się nie skusiłam. Choć widziałam na yt porównanie Iconic chyba 2, z Naked i wypadła naprawdę nieźle. Nie mam jeszcze żadnej paletki i jestem w trakcie poszukiwań czegoś fajnego, ale przy okazji w dobrej cenie. :)
OdpowiedzUsuńCherrr, w końcu na coś trafisz :) Może sleek?
UsuńTeż się im przyglądałam. Muszę się bardziej w nie wgłębić, popatrzeć na jakieś recenzje i może wtedy się w końcu na coś zdecyduję. :D
UsuńTrafionego wyboru!
UsuńWłaśnie Storm sobie zostawiłam :)))
OdpowiedzUsuńMam jedną paletkę tej firmy wygląda cudnie jednak jakość średnia :
OdpowiedzUsuńEmilia, czyli potwierdzasz moją opinię ... Szkoda, bo kolorystycznie paleta naprawdę zrobiła na mnie wrażenie.
UsuńNie wiem, ale te cienie już w opakowaniu wyglądają jakoś tak słabiutko. Szczerze mówiąc, spodziewałam się takiej opinii. Choć trochę szkoda, że jakość słaba, bo kolorki śliczne.
OdpowiedzUsuńAnita, do wyglądu nówki sztuki w opakowaniu nie miałam zastrzeżeń, dopiero "w praniu" wyszło.
UsuńJuż kilka razy podchodziłam do zakupu tych palet i zawsze rezygnowałam, bo jakoś średnio mnie przekonują. Niby jest o nich sporo dobrych opinii, ale jak widać, nie każdemu odpowiadają ;) Nie ma szału z pigmentacją.
OdpowiedzUsuńMarzena, jak nie masz przekonania, nie kupuj, szkoda kasy. Ja ciekawość zaspokoiłam i wystarczy.
UsuńOgólnie nie jestem zwolennikiem palet ;) Wolę kupić pustą kasetkę i później kompletować cienie. Zawsze jest to wygoda, że jak wykończę jeden cień to bez problemu go uzupełnię ;)
OdpowiedzUsuńMarilyn, a ja gotowe palety nawet lubię, o ile tylko są kolorystycznie mi odpowiadają. Choć pustą paletę kupiłam jedną, z MACa, powoli zapełniam.
UsuńSuper odcienie - wszystkie w moim guście. Uwielbiam paletki MUR.
OdpowiedzUsuńEva, ja pozostaję mocno sceptyczna.
UsuńJa mam paletę I Heart Chocolate i jestem zadowolona. Cienie mają dobrą pigmentację, nawet te matowe. Opakowanie solidne. Ale może akurat czekoladki są lepsze od tej Twojej. Ja jak wybierałam to sugerowałam się opiniami i nie ma co ukrywać - ceną. Jak na taką paletkę, to warto wydać 40 zł, zwłaszcza jeśli kogoś nie stać w danej chwili, żeby kupić Naked, albo jakieś paletki The Balm (czy innej firmy uważanej za dobrą, ale droższej). Ale też czekoladki mają ogólnie lepszą opinię od innych palet MUR.
OdpowiedzUsuńVendelin, to fakt, przystępne ceny to ogromna zaleta tej marki. Myślę, że są podstawą jej sukcesu, przyciągają klientki, które z jakichś względów nie mogą lub nie chcą płacić kroci za określone produkty. Choć oczywiście z drugiej strony można by się też zastanawiać, czy sprzedaż tanich odpowiedników drogich oryginałów, czerpanie niejako z popularności wyrobionych marek, jest w porządku.
UsuńCiężko stwierdzić, bo zwykle jak jakaś rzecz się pojawia to zaraz inne firmy robią podobną, na przykład matowe pomadki, wcześniej ciężko było spotkać, teraz prawie każda firma ma swoją. Jak popularność zyskały palety Naked to od wiele firm, nawet tych droższych od razu swoje tego typu palety stworzyły. Ale racja, akurat w tym przypadku "inspiracja" jest dosyć mocna. W moim przypadku to było akurat tak, że chciałam od razu czekoladkę z MUR, nie miałam nigdy zamiaru kupować tej z Too Faced, czyli gdybym nie kupiła z MUR to z Too Faced tym bardziej bym nie kupiła. Jeśli obecność tańszych odpowiedników nie wymaga na marce, żeby obniżyła cenę produktu, to znaczy, że i tak zarabia na tym swoim wystarczająco :) Mimo tylu odpowiedników na przykład palety Naked nadal się jednak sprzedają, więc chyba tak źle nie jest :)
UsuńMasz rację, takie "inspiracje" to normalna sprawa, dzieje się tak chyba w każdej branży, aczkolwiek w świecie beauty i w modzie są one w moim odczuciu najbardziej widoczne. Teoretycznie nie jest to nic złego, o ile oczywiście nie zostaje przekroczona granica między inspiracją a imitacją, czy po prostu podróbą. Im bliżej podróby, tym niesmak większy.
UsuńMam Iconic 3 i z niej średnio jestem zadowolona,ale to głównie dlatego,że te kolory to nie moja bajka.I faktycznie maty w tej palecie są słabe.Natomiast uwielbiam Death of Chocolate.Większość ma pigmentację dobrą w kierunku do bardzo dobrej ,na bazie wytrzymują cały dzień bez problemu.Tę paletę mogę polecić z przyjenością.
OdpowiedzUsuńMagda, właśnie pisały mi dziewczyny wyżej, że seria czekoladowa jest całkiem spoko. Twoja opinia tylko to potwierdza.
Usuńsparzyłam się na sleek więc na te nawet nie zwróciłam uwagi :)
OdpowiedzUsuńSzpinakożerco, sleeki w mojej ocenie są lepsze, ale to oznacza tylko, że MUR nie ma u ciebie szans.
Usuńto tym bardziej :) u mnie sleek mega szybko się zbierał w załamaniu niestety ;/ choć storm kolorystycznie uwielbiałam to szybko poszła w świat
UsuńBardzo lubię storm, mimo sporej ilości ciemnych odcieni jest napawdę uniwersalna. Chyba tylko zieleni nie używam.
UsuńNie miałam do czynienia z cieniami tej marki, jakoś nie potrafię się do nich przekonać. Moje doświadczenia z paletkami nie są najlepsze. Zawsze trafiałam na słabo napigmentowane maty i w miarę dobre perły, jednak tych ostatnich praktycznie nie używam. Szczerze mówiąc, wolę skompletować własny zestaw w Inglocie:)
OdpowiedzUsuńUsta, rozumiem, teoretycznie też dostrzegam wszystkie zalety samodzielnego komponowania palet. Tylko w praktyce zdarza się, że jakaś gotowa paleta mnie kusi i koniec :DDD
UsuńNie miałam jeszcze cieni tej firmy. Szkoda, że paletka Cię zawiodła, bo zestawienie kolorystyczne jest bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńKarolina, kolorystyka świetna, no ale jakość nie powala.
UsuńMiałam kupić, dobrze, że się nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńFF, chcesz moją? ;)))
UsuńWow, jaka piękna, tej wersji jeszcze nie widziałam. Cudowne odcienie cieni.
OdpowiedzUsuńŻaneta, odcienie faktycznie są bardzo dobrze dobrane, no ale co z tego, skoro jakość cieni jest, jaka jest ...
UsuńPosiadam 3 paletki MUR, w tym tylko ciemna czekolada daje radę. Iconic 3 i paletka z tej samej serii, którą posiadasz (ja akurat mam wersję give them nightmares) to jakieś nieporozumienie. Nie wiem skąd biorą się te pozytywne recenzje, skoro nie będąc 'make up artist ' stwierdzam, że coś jest beznadziejne, a ktoś wykonując zawód wizażysty profesjonalnie stwierdza, że może umalować tym czymś klientkę. Nie mogłam ani rozblendować tych cieni, a jak już mi się to udało, to po godzinie miałam jedną wielką plamę, jakbym użyła jakiś bazarowych cieni. Nieważne, czy użyłam bazy, czy sfiksowałam wszystko mieszanką z gliceryną, zawsze było tak samo. Początkowo żyłam w przekonaniu, że to być może wina moich beznadziejnych powiek i jestem jakiś wyjątkowym przypadkiem, bo ciężko było natknąć się na choćby jedną negatywną opinię, ale nie, po dłuższym czasie stwierdzam, że to była zwykła strata pieniędzy. Od teraz kupuję tylko pojedyncze wkłady z Inglota/Hean/ABH/Morphe Brushes i nie sądziłam, że mogę tak fajnie wykonać samodzielnie makijaż oka. Szkoda mi kasy na kolejne gotowe palety MUR, niby niewiele, ale jednak nie znoszę takiego marnotrawstwa, bo wszystko leży odłogiem...
OdpowiedzUsuńEwa, ja właśnie też zachodzę w głowę, skąd tyle entuzjastycznych opinii o tych paletach. OK, przyjmuję do wiadomości, że ich jakość nie jest równa, jedne są gorsze, drugie sporo lepsze, ale jak dla mnie nadal nie jest to jakość, nad którą można by tak bezkrytycznie piać z zachwytu, jak to się widzi na niektórych blogach. Nie wiem, kwestia odmiennych oczekiwań? Mnie w każdym razie ta marka kompletnie już nie kusi i nie wiem, co musiałoby się stać, żebym zapragnęła czegoś z jej asortymentu.
UsuńZupełnie przegapiłam tego posta! Oh well, to pewnie przez urlop. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że cienie się nie sprawdziły. Nie zawsze dogie można zastąpić tańszym. :(
To mi przypomina, że moja "wieczna" paletka Naked 2 UD ma już prawie 2 lata i od kiedy ją kupiłam wcale nie czuję potrzeby żeby kupić jakieś nowe cienie. Używam ich praktycznie cały czas, a zużycie jest minimalne.
Trafiła w moje ręce praktycznie przez przypadek. Upatrzyłam ją za 99 zł w promocji w Sephorze.(szał!) Cieszę się, że zakup był tak trafiony bo pamiętam że byłam wtedy w małym dołku finansowym i miałam kaca moralnego. :)
Jane, czasami trzeba zrobić coś dla siebie mimo dołka i przywrócić tym poczucie normalności :)
UsuńTeż mam Naked 2! Bardzo ją lubię.
"czasami trzeba zrobić coś dla siebie mimo dołka i przywrócić tym poczucie normalności."
OdpowiedzUsuńŻyję według tej zasady! :D
No popatrz, jak trafiłam :D
Usuń