beauty & lifestyle blog

czwartek, 28 maja 2015

Nierówna walka z przebarwieniami, czyli efekty kuracji Locacidem | Locacid, Pharmaceris, La Roche Posay


Dopytujecie o efekty kuracji  przeciw przebarwieniom cery, jakiej poddawałam się jesienią i zimą, najwyższa więc pora coś na ten temat napisać, zwłaszcza że naprawdę macie prawo się niecierpliwić, bardzo długo kazałam Wam na ten post czekać. Powodów tej zwłoki było kilka, ale w głównej mierze chodziło o brak zdecydowania, jak ostatecznie mam całą tę kurację ocenić. Niby wszystko jest dobrze, ale chyba liczyłam na więcej ...

Przypomnę, że starając się wyrównać koloryt skóry, kilka miesięcy temu postawiłam na retinoid w postaci Locacidu, którego działanie miał wspomagać płyn bakteriostatyczny z 2% kwasem migdałowym Pharmaceris z serii T.




Wiem, że interesuje Was nie tyle przebieg kuracji, co jej rezultaty, dlatego od razu zaznaczę, że jestem z nich zadowolona połowicznie. Stan wyjściowy mojej cery możecie zobaczyć TUTAJ, dziś natomiast, po wielu tygodniach zmagania się z wywołanym retinoidem łuszczeniem i ogólnym dyskomfortem skóry, prezentuje się ona tak, jak widać na poniższych zdjęciach. Od dzieciństwa mam sporo piegów i to one wysuwają się na pierwszy plan, ale nadal wyraźnie widać (zwłaszcza na czole i na szczytach kości policzkowych) brązowawe plamy, jakich nabawiłam się w okresie ciąży, a częściowo nawet wcześniej, w czasach, w których z powodu swojej niefrasobliwości nie stosowałam filtrów. Młoda byłam i głupia ...




Nie jest może tragicznie, bo na tę chwilę lekki makijaż jest w stanie przykryć większość moich przebarwień, jednak spodziewałam się bardziej spektakularnej poprawy. Tymczasem Locacid znakomicie radził sobie z przebarwieniami świeżymi, zostawianymi przez pojedyncze stany zapalne, zdecydowanie gorzej natomiast z tymi starszymi, utrwalonymi, głębszymi. Mimo regularnego stosowania kremu, plamy, na których zlikwidowaniu najbardziej mi zależało, jedynie nieznacznie zbladły, nadal wyraźnie się niestety odznaczając. Skóra zyskała jednak na gładkości, mam wrażenie, że poprawiła się jej faktura. Wierzę, że w przyszłości cieszyć się będę także działaniem przeciwzmarszczkowym retinoidów.




Początkowo Locacid nakładałam raz na tydzień, stopniowo skracając przerwy pomiędzy kolejnymi aplikacjami do trzech dni, pamiętając oczywiście o zachowaniu ostrożności, bo skóra przyjmuje ten krem bardzo dobrze, łatwo można przesadzić. Łuszczenie pojawiało się po około dwóch, trzech dniach, w moim przypadku obejmując głównie nos, czoło i brodę, jakoś reszta twarzy reagowała odporniej. Mimo to cały czas odczuwałam spory dyskomfort, skóra była podrażniona i napięta. Wizualnie też wyglądało to średnio, żaden makijaż nie prezentuje się przecież dobrze na cerze w takim stanie. Zaciskałam jednak zęby i czekałam na efekty. Cierpliwości starczyło mi na jakieś cztery miesiące, może nieco dłużej, po tym czasie poddałam się, mając dość wiecznie łuszczącej się, oczyszczającej się (wypryski, wypryski, wypryski ...) uwrażliwionej na wszelkie bodźce skóry i ciągle nie widząc satysfakcjonującej mnie poprawy.

Może gdybym wytrzymała dłużej, dziś cieszyłabym się cerą o bardziej wyrównanym kolorycie? Nie wiem. Pewnie już tego nie sprawdzę, Locacid nie do końca mnie do siebie przekonał i tej konkretnej kuracji już raczej nie powtórzę, prędzej dam szansę innym preparatom. Wierna zostaję jednak kosmetykom, które pojawiły się w mojej pielęgnacji właśnie w jej uzupełnieniu. Na najwyższą pochwałę zasłużył wspominany już wyżej oczyszczający płyn bakteriostatyczny z 2% kwasu migdałowego oraz nawilżający żel fizjologiczny do mycia twarzy, oba produkty spod znaku Pharmaceris. Wielkie brawa, owacja na stojąco!




Płyn bakteriostatyczny kupiłam z polecenia przyjaciółki i pokochałam od pierwszego użycia. Działa na zasadzie toniku, wystarczy przetrzeć skórę wacikiem. Jest niesamowity, dogłębnie oczyszcza (po kilku pierwszych aplikacjach nie mogłam uwierzyć własnym oczom, zdołał oczyścić nos z zaskórników otwartych, tych nieznośnych czarnych punkcików, z którymi wszystkie walczymy! niestety efekt ten nie utrzymał się zbyt długo, skóra się chyba przyzwyczaiła) i niesamowicie wygładza (mam wrażenie, że regularne stosowanie nieco spłyca pory), rozprawiając się przy tym z większością wyprysków (płyn wyraźnie przyspiesza ich gojenie, często dusząc też stany zapalne w zarodku). Zużyłam już trzy opakowania, na pewno kupię kolejne.

Żel fizjologiczny kupiłam w sumie przez przypadek, kompletnie bowiem nie sprawdził się w mojej retinoidowej pielęgnacji Effaclar (miałyście rację, pisząc mi, że przesuszy mi skórę). Musiałam na gwałtu rety czymś go zastąpić i padło właśnie na Pharmaceris, po prostu rzucił mi się w oczy w aptece. Uwielbiam go! Jest niezwykle delikatny, a przy tym skuteczny, świetnie spisuje się zarówno w porannej, jak i w wieczornej pielęgnacji, pozostawiając cerę czyściutką, mięciutką i ukojoną. Jego łagodność sprawiła, że dużo łatwiej znosiłam podrażnienia wywołane Locacidem. Używałam go i nadal używam z wodą, ale osoby o wrażliwej cerze mogą stosować go solo, producent obiecuje skuteczność obu metod. Za mną już dwa opakowania, lada dzień kupię trzecie. Gorąco polecam ten produkt Waszej uwadze!

Na koniec jeszcze słówko o La Roche Posay Toleriane Ultra, kremie, który co prawda nie powalił mnie na kolana na tyle, żeby na stałe wprowadzić go do pielęgnacji, ale który zdecydowanie pomógł mojej cerze w najbardziej kryzysowych momentach stosowania Locacidu. Doceniłam jego nawilżające, kojące działanie i z czystym sumieniem mogę polecić go osobom przechodzącym uciążliwe kuracje dermatologiczne. Jak widzicie, sama zużyłam go do ostatniej kropelki.




Walka z przebarwieniami jest bardzo nierówna, wymaga przemyślanego planu i systematyczności, ale jak widać nawet konsekwencja w działaniu nie gwarantuje satysfakcjonujących efektów. Z kuracji Locacidem nie jestem do końca zadowolona, ale i tak cieszę się, że się przełamałam, po raz pierwszy w życiu sięgając po retinoidy. Ostatnie miesiące na pewno były dla mnie ważnym pielęgnacyjnym doświadczeniem.

Czy któraś z Was ma za sobą przygodę z Locacidem? Napiszcie, jak oceniacie jego działanie. Doczekałyście się lepszych efektów niż ja? Dajcie znać. Zdradźcie też, jakie kuracje przyniosły najlepsze efekty w walce z przebarwieniami w Waszym przypadku. Lato szybko minie, za parę miesięcy znowu będzie można bezpiecznie działać, chętnie skorzystam z Waszych wskazówek. Ciekawa też jestem, czy znacie produkty Pharmaceris, o których dziś wspominałam. Jak dla mnie są genialne, koniecznie dajcie im szansę.

W kolejnych tygodniach możecie spodziewać się jeszcze kilku postów o dość wyspecjalizowanej pielęgnacji, mam Wam między innymi do pokazania trzy bardzo ciekawe sera (Skin Chemists, Clarena, Propolia) odpowiadające na różne potrzeby cery. Towarzyszyły mi od jesieni, myślę, że to dobry czas, żeby w końcu coś o nich napisać. Tymczasem całuję, jak zwykle czekając na Wasze komentarze,

Cammie.


43 komentarze :

  1. Szkoda, że nie jesteś do końca usatysfakcjonowana, i że efekt nie jest zbyt spektakularny. Jednak 4 miesiące to krótko. Myślałaś o peelingach kwasowych? Sama się nad nimi zastanawiam... Tylko najpierw musiałabym się nauczyć i ukręcić jakiś, albo kupić profesjonalny preparat, bo niestety w moim mieście (ani okolicy:/) nie ma miejsc, oferujących takie zabiegi. Poza tym byłby to zbyt duży wydatek na moją studencką kieszeń.

    Ja się retinoiduję i kwasuję od 9 miesięcy, niestety też nie jestem zadowolona, gdyż cały czas pojawiają się nowe krostki, a więc do starych przebarwień (co prawda rozjaśnionych, spłyconych) dochodzą świeże... :( Jestem białą twarzą w różowofioletowe ciapki z żółtą szyją... Wyglądam żałośnie i śmiesznie. :/ Walka z trądzikiem i przebarwieniami jest bardzo ciężka, również dla psychiki.
    P. S. Masz przepiękne oczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alessa, dziękuję za miły komplement :*

      Ja się w sumie już pogodziłam, że przebarwień tak zupełnie już pewnie nigdy się nie pozbędę i przede wszystkim stawiam na pielęgnację, która zapobiega nowym. Wysokie filtry to teraz dla mnie codzienność. Podobnie jak kwas azelainowy, który na mojej cerze działa cuda, a można stosować go cały rok. Po retinoid sięgnęłam pierwszy raz, dopiero się uczę, sprawdzam reakcje cery. Kto wie, jaki będzie następny krok. Mam jeszcze parę miesięcy na decyzję :)

      Usuń
    2. Nie ma za co! Kolor jest naprawdę fantastyczny.

      Ja mam cały czas nadzieję, że uda mi się ich pozbyć, ale niestety z każdym miesiącem jest ona coraz mniejsza, gdyż te na policzkach mam od lat, a dopiero niedawno zauważyłam lekkie rozjaśnienie. :( Jedno jest pewne - nigdy nie będę się czuła w 100 % komfortowo wychodząc z domu bez podkładu. Mogę "latać" bez maskary i szminki, ale gdy nie mam fluidu - czuję się gorzej, brzydziej, a do tego wyglądam na nastolatkę.

      Również kocham kwas azelainowy, właśnie dziś kupiłam ntą tubkę Skinorenu. :)

      Będę czekała na post o Twojej dalszej walce! Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Oj, znam to, znam, aż za dobrze. Ja też bez podkładu czuję się bardzo niekomfortowo. W warunkach domowych oczywiście się nie maluję, ale do pracy makijaż muszę zrobić i koniec. Plus sto do pewności siebie!

      Usuń
  2. Ja miałam Locacid, Atrederm i wiele, wiele innych kremów tego typu. Chyba najlepszy z nich był Locacid. Tu raczej myślę o użytkowaniu, bo Atrederm to do pracy iść to była katastrofa. Wszyscy myśleli że w zimę na solarium chodziłam :P jakiś czas temu pisałam posta zbiorczego o wszystkich kremach. Ale go nie wrzuciłam :/ ale wrzucę za parę dni. Może coś ci się przyda. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzialena, koniecznie opublikuj, szkoda byłoby, gdyby taki post porównawczy się nie ukazał. Sama wiem po sobie, że w potrzebie szuka się wszelkich informacji.

      Usuń
  3. Nie próbowałam tych środków, ale mnie już jakiś czas temu ręce opadły. Uznałam, że z przebarwieniami jest jak z cieniami pod oczami. Człowiek gotów wypróbować wszystko, a nic nie działa. Przynajmniej u mnie tak to wygląda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Una, u mnie przyzwoite efekty dał kwas azelainowy, ale musiałam długo na nie czekać. Oczywiście problem całkiem nie zniknął, inaczej zresztą nie pisałabym dzisiejszego posta. Nadal niestety mam się z czym zmagać. Cera podatna na to dziadostwo i koniec.

      Usuń
  4. Tak oglądam Twoje i swoje zdjęcia ze stanem wyjściowym i chyba ciut gorsze miałam przebarwienia. Obecny stan też przypomina mniej więcej Twój. Niestety ja retinoidow stosować nie mogę bo jeszcze karmię. Ale pokusilam się o kwas migdałowy i właśnie kończę kurację. Znalazłam jeszcze w Rossmanie ampulkę z kwasem fitowym...zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate, jak oceniasz kurację migdałowym? Mnie zachęcają efekty po stężeniu zaledwie 2%, kto wie, może jesienią skuszę się na coś mocniejszego.

      Usuń
    2. Dość dobrze, choć traktuję się tylko 30%. Generalnie to najdelikatniejszy kwas - ja się po nim nie łuszczę, a co najważniejsze dla mnie nie jest fotouczulający. Zaczęłam od tej serii Pharmaceris, o której wspominasz, ale wzięłam krem z 10% migdalem. Efekty super, ale do pewnego momentu, potem skóra się przyzwyczaja i nie ma już większych efektów, trzeba zwiększać stężenie. Ale jak na Ciebie działa 2% to koniecznie spróbuj kremów z tej serii.

      Usuń
    3. Chętnie spróbuję, czuję, że to może być coś dla mnie :)

      Usuń
  5. Płyn bakteriostatyczny mnie interesuje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalne metody, spróbuj, jest niesamowity :)

      Usuń
  6. Niestety stare przebarwienia ciężko usunąć:( kiedyś, całkowicie przez przypadek odkryłam ekstremalny sposób na rozjaśnianie przebarwień. Kilka lat temu nabawiłam się strasznego liszaja na całym tułowiu - plecy, brzuch, piersi, przedramiona. Na brzuchu i piersiach zostały mi straszne przebarwienia po tym cholerstwie. Jakoże jestem brunetką i to bardzo owłosioną, owo owłosienie jest moim jedynym kompleksem, jak na rękach jestem w stanie depilować, tak brzucha nigdy w życiu, to już przeginka. Włoski tam jednak są ciemne i w sezonie wiosna-lato rozjaśniam tam sobie włoski zwykłym rozjaśniaczem do włosów z Joanny. Przebarwienia mi się od niego rozjaśniły, praktycznie zeszły do zera. Myk z rozjaśnianiem stosuję też na twarzy i tam moje przebarwienia po trądziku też łatwiej schodzą... Pewnie Skinoren na twarz pomaga i tak z przebarwieniami, tak na brzuch nic nie stosowałam prócz rozjaśniacza. Ale to takie ekstremum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, nie słyszałam o takiej metodzie, naprawdę ekstremum :) Chyba zabrakłoby mi odwagi, żeby eksperymentować na twarzy, a nigdzie indziej przebarwień nie mam. Szalenie żałuję, że nie zrobiłam z tym czegoś wcześniej, no ale długo karmiłam piersią, ręce praktycznie miałam i tak związane.

      Usuń
  7. Bardzo polecam połączoną kurację kwasem azelainowym i glukonolaktonem. Wtedy dopiero widać efekty. Rano tonik z glukonolaktonem, wieczorem Acne derm lub Skinoren. Te dwa cuda świetnie ze sobą współpracują. Tonik niesamowicie łatwo się kręci. :) Polecam też spróbować serum wybielające Bielendy, ma baardzo dobry skład, jako pierwsze ''ruszyło'' mi przebarwienia pod oczami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, dzięki za rekomendację serum, zapamiętam. Co do glukonolaktonu, to już się nim interesuję, natknęłam się gdzieś na ciekawy materiał na jego temat (chyba nawet Wam linkowałam? nie pamiętam). Zima upłynęła mi jednak pod znakiem locacidu, nie chciałam za bardzo mieszać, bo dopiero raczkuję i boję się eksperymentowania wykraczającego poza moją ciągle dość skromną wiedzę. No ale teraz mogę pomyśleć o innej linii działania.

      Usuń
  8. Używałam najróżniejszych specyfików na trądzik i blizny potrądzikowe, jedynie kwas azelainowy był znośny do stosowania i przynosił efekty. Robiłam też głęboki peeling dermatologiczny, który poza drenażem kieszeni i łuszczeniem, przez które musiałam wziąć urlop z robo, nie zdziałał nic. Jakiś czas temu cera sama się uspokoiła, nie wyskakują mi ropne pryszcze, jedynie czasem coś niewielkiego, jak się nafutruję czekoladą. Na blizny chyba niewiele zdziałam na własną rękę, a nie chcę wydawać kilku tysięcy na zabiegi, po których efekt może nie być zadowalający. Lepiej pojechać na wakacje i się odprężyć ;)
    Do mycia twarzy lubiłam za czasów różnych kuracji żel Pharmaceris do cery naczynkowej, był świetny, ale odkąd stosuję do mycia twarzy (i w sumie wszystkiego innego, włosów czasem też) płyn do kąpieli Babydream fuer Mama, to nie mam potrzeby zmian. Finansowo też super wychodzi :D
    Zamierzam kiedyś sięgnąć po płyn bakteriostatyczny Pharmaceris, mam wrażenie, że słyszałam dużo dobrego o nim od tej samej osoby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FF, masz dobre wrażenie :)))

      Wszyscy zachwalają ten babydream, a ja jeszcze nie miałam z nim do czynienia. Powinnam w końcu wypróbować, zbiera same pochwały.

      Podoba mi się twoja filozofia, też myślę, że trzeba podchodzić do sprawy z dystansem i nie zafiksowywać się na wyglądzie, jest tyle rzeczy na świecie, na które można dobrze wydać pieniądze!

      Usuń
  9. Cammie, a może peeling azelainowy, najlepiej podkręcony kwasem salicylowym? Ma duże pole do popisu, bo acne derm i skinoren to jedynie namiastka działania tego kwasu ;)
    I kuracja łączona glukonolakton + kwas azelainowy, rekomenduję i polecam ją chyba każdemu, również do niej wracam każdego lata i wczesnej jesieni. :) Daje świetne rezultaty w leczeniu przebarwień i świeżych blizn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, pisałaś gdzieś o tym peelingu? Chętnie poczytam i dowiem się czegoś więcej. Mam ogromne zaufanie do twojej wiedzy :) O połączeniu kwasu azelainowego i glukonolaktonu też chyba zresztą pierwszy raz czytałam u ciebie.

      Usuń
  10. Posiadam ten sam krem z La Roche i jestem z niego bardzo zadowolona, ale tylko wtedy gdy nic złego nie dzieje się z moją cerą. Jak to idealnie ujęłaś "nie powala na kolana". Za to tej firmy mogę z czystym sercem polecić płyn micelarny.

    http://carminlove.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolanta, ja ten krem polubiłam, służył mi (inaczej nie zużyłabym go tak szybko), ale teraz po prostu z chęcią sięgnę po coś nowego :)

      Usuń
  11. Lokacid był moim wiernym przyjacielem przed ok. 2 lata, ale ja używałam go głównie jako preparatu mającego powstrzymać trądzik. Na pewno jest to silny środek i nie każdemu podpasuje, ale chyba warto szukać dalej wśród róznorożnorodnych specyfików z retinoidami. Może serum z retinoidami z Biochemi Urody? Wiele osób je chwali i jest całkiem nieźle tolerowane przez skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane, na mnie takie powstrzymujące wysyp działanie ma kwas azelainowy, po którym na szczęście w ogóle się nie łuszczę.

      Nad BU się nie zastanawiałam, sama nie wiem.

      Usuń
    2. Teraz pewnie najlepiej dać skórze odpocząć, ale jesienią może warto taką kurację wznowić. Retinoidy to prawdziwy skarb w pielęgnacji, ale trzeba znaleźć preparat odpowiedni dla siebie.

      Usuń
    3. Toteż szukam. Tylko po omacku :DDD

      Usuń
  12. Ja na swoje szczęście nie mam żadnych problemów z przebarwienia mi wiec nie jestem w stanie nic polecić ale z tego do wiem to żeby efekty były zadowalające musi minąć trochę czasu. Może nie do końca jestem również w temacie ale może porada dermatologiczna by się przydała jeśli juz jakąś mialas to spróbować pójść do innego .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robaczek, tu już raczej medycyna estetyczna jest potrzebna :DDD

      Usuń
  13. Niestety i mnie dotknął ten problem w ciąży, jednak nie próbowałam cięższych metod. Acnederm owszem, jednak nie wiem czy coś wybielił, nie widzę wielkiej zmiany. Zużyłam jedną buteleczkę Mezoserum z Bielendy z kwasem migdałowym (ten bardzo popularny teraz) i mimo tego, że dużych zmian za bardzo nie ruszył to cera rzeczywiście jest jakby ujednolicona. Poza tym postanowiłam się przyzwyczaić i już :) Chyba, że kiedyś dowiem się o jakimś super preparacie to spróbuję, ale na własną rękę nie chce mi się już testować. Ale na tonik z Pharmaceris chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mkp, w moim przypadku acnederm faktycznie dał dobre rezultaty, ale wymagało to ładnych parę miesięcy. No ale do końca problemu się nie pozbył.

      Tonik koniecznie wypróbuj, dla mnie to odkrycie ostatnich miesięcy, kupuję jeden za drugim :)))

      Usuń
  14. Z powodu trądziku używałam retinoidów, obecnie 12% kw. glikolowy. Miałam kilka próbek Toleriane Ultra i był jak na moje wyczucie mało nawilżający przy takiej kuracji chociaż żeczywiście bardzo łagodny. U mnie sprawdziła się woda termalna jako kosmetyk łagodzący a do nawilżenia i natłuszczenia coś super treściwego, ulubiony Krem nr 3 Fitomedu ( chociaż z racji dość naturalnego składu niektórych może podrazniać). Przy kolejnym podejściu do retinoidów polecam też serum nawilżające Biodermy Hydrabio, po tygodniu stosowania skóra była znacznie mniej wysuszona i w związku z tym twożyło się mniej wyprysków ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, w moim przypadku TU nawet dał radę, nie miałam poczucia dyskomfortu. Biodermę zapamiętam, dzięki!

      Usuń
  15. Wpisałam już komentarz, ale znów coś go zjadło. Napiszę więc o czymś innym. Poczytałam trochę o przebarwieniach i okazuje się, że teraz furorę robi kwas kojowy i fitowy (trochę mniejszą). Mało kosmetyków z tymi substancjami. Są bardzo drogie np. http://www.sklep.bio-med.pl/cell-fusion-c-advanced-dermas-white-serum.html są trochę tańsze, np: http://www.sklep.bio-med.pl/unitone-4-white-plus-gel.html. i w całkiem niskich cenach np: http://www.bingosklep.com/rozjasniajacy-krem-kwasem-kojowym-askorbinowym-bingospa-p-405.html
    Sklepy wybrałam przypadkowe, nic nie reklamuję :) Osobiście nie używałam, ale zastanawiam się nad tym z BingoSpa. Niestety nigdzie nie znalazłam recenzji a mocno interesuje mnie jego skład.
    Można też zrobić samemu jakieś toniki czy serum na bazie półproduktów ze sklepów typu zrób sobie krem. Ja na razie dałam za wygraną. Używam wysokich filtrów, a może jesienią sięgnę po jakąś silniejszą kurację. Powodzenia i dla Ciebie w walce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak się pojawił mój poprzedni komentarz :)

      Usuń
    2. Moderowałam komentarze od przypadku do przypadku, pojawiały się więc z opóźnieniem, przepraszam. Wyobraź sobie, że przez przypadek pojechałam na wakacje bez roamingu, musiałam obyć się bez telefonu, no i internetu :))) Blog leżał i kwiczał.

      Usuń
    3. No i dobrze.. Nic nikomu się nie stało, a Ty sobie odpoczęłaś :)

      Usuń
  16. Niestety nie znam tych preparatów o których piszesz, a szkoda bo miałam nie lada problem z wyborem czegoś na moje plamy, w necie nie znalazłam niczego konkretnego więc oparłam się na rekomendację konsultantki w Douglasie, z którego wyszłam z Equinolem. Na szczęście mogę powiedzieć, że mimo mniejszych efektów niż te, które obiecuje producent to jestem całkiem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosa, zwykle tak jest, że obietnice obietnicami, a efekty najczęściej uzależnione są od masy innych rzeczy, naszej systematyczności chociażby, reszty pielęgnacji, trybu życia itp.

      Usuń
  17. Ja już dawno zaakceptowałam moje przebarwienia, walka z nimi to jak walka z wiatrakami.

    OdpowiedzUsuń
  18. też mam przebarwienia i typ urody podobny do Twojego ;) zielone oczy i bardzo ciemne włosy ;) pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń