Comiesięczny post dla moli książkowych, zapraszam! Jak zwykle podzielę się z Wami refleksjami na temat moich lektur z ostatnich tygodni. Mam nadzieję, że chętnie poczytacie o książkach, które towarzyszyły mi w maju.
Nie będzie przekłamaniem, jeśli napiszę, że maj generalnie należał do Joanny Bator. Z czterech przeczytanych przeze mnie w ostatnim miesiącu książek, aż trzy są jej autorstwa. Po zachwycie, w jaki w kwietniu wprawiła mnie lektura "Ciemno, prawie noc" ---> KLIK, po prostu nie mogłam odmówić sobie przyjemności obcowania z kolejnymi pozycjami spod pióra tej pisarki. W pierwszej kolejności sięgnęłam po niesamowitą "Piaskową Górę" i jej kontynuację, "Chmurdalię".
"Piaskowa Góra"
Początek lat 70. poprzedniego wieku. Jadzia Maślak przyjeżdża do Wałbrzycha z wioski pod Skierniewicami i prosto z oblodzonych schodów dworca wpada w ramiona nadgórnika Stefana Chmury, syna przesiedleńców ze Wschodu. Od tej chwili jej życie toczy się na tle wałbrzyskiego krajobrazu. Dziewczyna idzie ze Stefanem do ołtarza ubrana w suknię z poniemieckiej firany. Wprowadza się do bloku na Piaskowej Górze, gdzie zawsze wieje wiatr. W końcu rodzi bliźniaczki: jedną martwą, drugą żywą, Dominikę ? niepodobną do nikogo z rodziny. Historie opowiadane przez Bator zaczynają się i kończą w różnych czasach i miejscach, lecz wszystkie zbiegają się na Babelu, jak miejscowi nazywają największy dom na Piaskowej Górze. Babcie Halina i Zofia, matka Jadzia i córka Dominika, cztery kobiety, a między nimi kolejni mężczyźni. Grzeszne romanse, nieoczywiste pokrewieństwa i pęknięte tożsamości. Historia kilkudziesięciu lat. Powieść Bator imponuje celnością obserwacji i epickim rozmachem. Widok na Polskę z Piaskowej Góry to spojrzenie w samo sedno tego, kim jesteśmy.
"Chmurdalia"
Chmurdalia, nowa powieść Joanny Bator, to kontynuacja znakomitej Piaskowej Góry, jednej z najciekawszych książek polskich ostatnich lat.
Po nieudanej ucieczce z Wałbrzycha, zakończonej wypadkiem samochodowym, dziewiętnastoletnia Dominika Chmura budzi się w monachijskim szpitalu. Miesiące rehabilitacji przywracają jej zdrowie, ale nie spokój ducha. Zamiast wrócić do bloku na Piaskowej Górze, rusza w podróż, co kilka miesięcy zmieniając pracę i miejsce zamieszkania - Niemcy, Francja, Stany Zjednoczone, Anglia. Coraz bardziej oddala się od domu i przybliża do Chmurdalii, krainy, w której spełnia się marzenie o idealnej wspólnocie. Losy Dominiki przeplatają się w powieści z losami całej galerii postaci, głównie kobiecych, jak choćby czarnoskóra Sara Jackson, potomkini tzw. Hotentockiej Wenus, pokazywanej w gabinetach osobliwości w XIX wieku w Londynie i Paryżu. Bogactwo wątków Chmurdalii jest imponujące, jednak historie bohaterów łączą się ze sobą za sprawą przedmiotu przechodzącego z rąk do rąk - autentycznego nocnika Napoleona. Bator łączy żywioł opowieści z wyrazistym poglądem na sprawy, wobec których nikt nie pozostaje obojętny. Relacje erotyczne, macierzyńskie i siostrzane przyjmują w "Chmurdalii" nową postać.
Mistrzostwo! Historia pozornie zwykła, ale wielowątkowa, wielowarstwowa, bogata, a dzięki oryginalnemu stylowi i pięknemu językowi podana w tak smaczny sposób, że od lektury nie można się oderwać. Niby realizm, a jednak ozdobiony magią, dzięki której przypadki okazują się nieprzypadkowe, a wątki cudownie się zazębiają. Kawał dobrej literatury wysokich lotów! Zwłaszcza pierwsza część, "Piaskowa Góra" zrobiła na mnie wrażenie, autorka zdołała zbudować w niej niepowtarzalny klimat, taki swojski, bliski, budzący emocje. "Chmurdalia", jakby tytuł zobowiązywał, nie dała mi już właśnie tego trudnego do opisania poczucia bliskości. Narracja jest płynna, ale dryfująca, trzymająca czytelnika nieco na dystans. Gorąco polecam Wam obie te pozycje, to najlepsze książki, z jakimi w ostatnim czasie miałam do czynienia.
"Rekin z parku Yoyogi" to z kolei książka wyłącznie dla pasjonatów. Na pewno nie nazwałabym jej pozycją obowiązkową, to raczej propozycja dla koneserów, osób głęboko zainteresowanych Japonią i japońską kulturą.
Joanna Bator wraca w swoim pisarstwie do Japonii, której poświęciła swój debiutancki zbiór esejów "Japoński wachlarz". Choć jest teraz znacznie bogatsza w doświadczenia i wiedzę o kraju oraz jego mieszkańcach, nie utraciła wrażliwości na głęboką odmienność kulturową. Autorka zabiera czytelnika do miejsc, o jakich nie można przeczytać w folderach biur podróży i przewodnikach turystycznych. Wraz z nią wkraczamy do lasu samobójców w Aokigaharze, wyprawiamy się do opuszczonego miasteczka Nichitsu, będącego ulubionym celem eksploratorów ruin i wdzieramy się do Akihabary, twierdzy otaku, zamkniętych w sobie fanów japońskiej popkultury. Również parki, kaplice, herbaciarnie, małe bary w peryferyjnych dzielnicach i wielkie sklepy w ekskluzywnej Shibuyi stają się fascynującym tematem antropologicznych i filozoficznych dociekań. Prawdziwym tematem Rekina z parku Yoyogi zawsze są jednak ludzie - mieszkańcy Japonii z ich umiejętnością kontemplacji świata, wyjątkowo chłonną i twórczą kulturą oraz siłą, która pozwala im się podnieść nawet po tak dramatycznych wydarzeniach, jak trzęsienie ziemi u wybrzeży Honsiu w marcu 2011 roku.
Przed laty czytałam "Japoński wachlarz", w którym Joanna Bator opowiadała o swoim zderzeniu z kulturą japońską, o pierwszym kontakcie z jej rozmaitymi przejawami. I było to dla mnie interesujące, bo odbierałam jej opowieści jak ciekawostki. "Rekin" okazał się dla mnie natomiast za trudny. To zbiór esejów pisanych z pozycji znawcy tematu, który nie interesuje mnie aż tak, żeby mnie porwać. W rezultacie książka nieco mnie nudziła, ale wyobrażam sobie, że dla entuzjastów jest pozycją nieocenioną. I właśnie im tę lekturę polecam.
Na koniec gniot. Przepraszam, jeśli kogoś swoją opinią urażę, bo wiem, że seria "Niezgodna" bije rekordy popularności, ale czas spędzony nad jej ostatnią częścią, "Wierną", uznaję niestety za stracony.
Jeden wybór może cię zmienić. Jeden wybór może cię zniszczyć.Jeden wybór pokaże, kim jesteś...
Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone było społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodził test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musiał wybrać frakcję. Ten, kto nie pasował do żadnej, zostawał uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączył cechy charakteru kilku frakcji, był NIEZGODNY i musiał być wyeliminowany... Ale to już przeszłość. Społeczeństwo frakcyjne, w które Tris tak wierzyła, legło w gruzach podzielone walką o władzę, naznaczone śmiercią i zdradą. Jednego tyrana zastąpił drugi. Miastem rządzą niepodzielnie bezfrakcyjni. Tris wie, że czas uciekać. Lecz jaki świat rozciąga się poza znanymi jej granicami? Może za murem będzie mogła zacząć z Tobiasem wszystko od nowa, bez trudnych kłamstw, podwójnej lojalności, bolesnych wspomnień? A może poza miastem nie ma żadnego świata Lecz nowa rzeczywistość jest jeszcze bardziej przerażająca. Nowe szokujące odkrycia zmieniają serca tych, których kocha. Raz jeszcze Tris musi dokonać niemożliwych wyborów - odwagi, wierności, poświęcenia i miłości. Bo tylko ona może przeszkodzić kolejnemu rozlewowi krwi.
W zasadzie podtrzymuję wszystko, co napisałam miesiąc temu po lekturze "Niezgodnej" i "Zbuntowanej" ---> KLIK, ostatniej części trylogii nie udało się wpłynąć na moją opinię. Nadal uważam, że to średniej klasy literatura dla bardzo młodego czytelnika, z mocno spłyconą fabułą i niedojrzale, schematycznie zbudowanymi postaciami. "Wierną" w moich oczach ratuje jedynie fakt, że autorka nie uległa pokusie zakończenia wszystkiego happy endem, tragizm finału wznosi całą tę historię na trochę wyższy poziom. Nieco wyższy. Nieznacznie ;))) Nie będę Was do lektury ani "Wiernej", ani całej tej trylogii namawiać, lepiej poczytać coś bardziej wartościowego.
Jak widzicie, równowaga została zachowana. Trafiłam w maju zarówno na perły literatury, jak w przypadku "Piaskowej Góry" i "Chmurdalii", jak i na literacką tandetę, jak w przypadku "Wiernej". Zdradzę Wam jednak, że poziom tej ostatniej książki nie odstraszył mnie od tego gatunku i biorę się właśnie za kolejną dystopię, serię "Delirium", "Pandemonium" i "Requiem" Lauren Oliver. Mam nadzieję, że za miesiąc będę miała dla Was bardziej zachęcającą recenzję.
Tymczasem żegnam się z Wami i jak zwykle zachęcam do komentowania! Napiszcie, proszę, o swoich majowych lekturach, jestem ogromnie ciekawa, jakie książki towarzyszyły Wam w ostatnich tygodniach. Liczę też oczywiście na Wasze opinie odnośnie moich lektur, być może macie ochotę dodać coś do tego, co na ich temat napisałam.
Buziaki,
Cammie.
Piaskowa Góra to dla mnie książka roku :). Chmurdalia mniej mnie oczarowały, za to Ciemno, prawie noc nie do końca przypadło mi do gustu. Może dlatego, że po genialnej Piaskowej Górze miałam ogromne wymagania. Rekina z parku Yoyogi nie czytałam, ale za to wpadł mi w ręce Japoński wachlarz. Czytało się przyjemnie, ale z książek o Japonii zdecydowanie bardziej podobała mi się Bezsenność w Tokio Bruczkowskiego :).
OdpowiedzUsuńZoila, dla mnie też "Piaskowa Góra" zdecydowanie najlepsza, ale i po dwóch pozostałych powieściach znać rękę mistrza.
UsuńBruczkowskiego nie znam, powinnam nadrobić?
Polecam Bezsenność w Tokio jeżeli lubisz lekkie, ale nie płytkie książki. To takie przyjemne czytadełko okołopodróżnicze. Warto zerknąć :)
UsuńMam "Chmurlandię" i jeszcze nie przeczytałam:(.
OdpowiedzUsuńAnia, koniecznie zacznij od "Piaskowej Góry", tutaj kolejność jednak ma znaczenie. O ile oczywiście już nie czytałaś.
UsuńAaaa, Chmurdalia, nie Chmurlandia! Od "Szczęścia" Leśmiana.
UsuńCoś srebrnego dzieje się w chmur dali
Wicher do drzwi puka, jakby przyniósł list
Myśmy długo na siebie czekali
Jaki ruch w niebiosach! słyszysz burzy świt?
Ty masz duszę gwiezdną i rozrzutną
Czy rozumiesz pośpiech pomieszanych tchnień?
Szczęście przyszło. Czemuż nam tak smutno
Ze przed jego blaskiem uchodzimy w cień?
Czemuż ono w mroku szuka treści
I rozgrzesza nicość i zatraca kres?
Jego bezmiar wszystko w sobie zmieści
Oprócz mego lęku, oprócz twoich łez...
Podziwiam za ilość wciągniętego słowa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie słabo w maju. Wciągnęłam tylko "Milczenie owiec " Thomasa Harrisa i "Wołanie kukułki " Roberta Galbraighta vel J.K Rowling .
Mami, na szczęście to nie wyścigi, każdy czyta, ile chce / ile ma czasu :)))
Usuń"Milczenie owiec" kiedyś czytałam, tej drugiej książki nie znam.
Cammie
Usuńjeśli lubisz dobry kryminał, książki detektywistyczne , to polecam :)
Z resztą , spod pióra Rowling ( Galbraight , to pseudo ) raczej gnioty nie wychodzą ;)
Niby tak, ale wiesz, mistrz jednego gatunku nie musi od razu być mistrzem innego ;)
UsuńZgadzam się :)
UsuńW tym jednak wypadku , jako wielbicielka Pottera mogę zagwarantować, że i kryminał jej wychodzi :D
Czekam z wypiekami na kolejny, którego premiera już teraz jakoś .
No dobra, przekonałaś mnie :DDD
UsuńZ tą książką to jest naprawdę ciekawa historia. Ukazała się pod pseudonimem i została bardzo ciepło przyjęta przez krytyków, ale sprzedaż szła marnie. I wtem gruchnęła wieść, że to powieść Rowling! (nie wiem na ile to było ukartowane, ale podobno na ten trop wpadła jakaś dziennikarka) No i wszyscy pobiegli do księgarni. W Amazonie książka strzeliła z pozycji 4709 na 1! I jest szał! A gdyby to naprawdę był debiut to by jej na polski nawet nie przetłumaczyli.
Usuńjane_lane, to bardzo możliwe , ale i bardzo smutne i krzywdzące dla debiutantów :(
UsuńMnie się książka podobała, a ja koneserka tego gatunku ;) Czekam na kolejną i mam nadzieję, że nie zawiedzie i tym razem .
Myślę, że Rowling dotkliwie obnażyła słabą kondycję rynku książkowego w Wielkiej Brytanii (o ile wiem i tak lepszego niż w Polsce). Mogła sobie na to pozwolić, żeby trochę sobie ze wszystkich zakpić (słyszałam, że jedno wydawnictwo odrzuciło książkę nie wiedząc kto ją podesłał :)). Ale nie zmienia to faktu, że młodnym pisarzom cieżko wyżyć z pisania. Chociaż sama Rowling kiedyś też debiutowała...:)
UsuńJane, słyszałam tę historię, ale szczerze mówiąc wydaje mi się, że taki był zamysł, strategia, która od początku zakładała aurę tajemniczości, insynuacji co do autorstwa i na koniec bombę w postaci jego potwierdzenia. Cel osiągnięty, rekordy sprzedaży. Książka pewnie i tak byłaby bestsellerem, nawet przy tradycyjnej formie promocji, ale ten nietypowy sposób dodatkowo podkręcił atmosferę.
UsuńW maju przeczytałam trzy książki, wpis na blog też się pojawił.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie były to trafione pozycje. Nawet, uwielbiane przeze mnie, kryminały skandynawskie zawiodły.
Mam nadzieję, że w czerwcu będzie lepiej.
Aneta, w takim razie życzę samych dobrych lektur! Czasami tak jest, że przez dłuższy czas nic fajnego w ręce nie wpada.
Usuńja przeczytałam niestety tylko jedną sztukę teatralną ("Tartuffee" Moliera). córeczka bardzo mnie absorbuje :)
OdpowiedzUsuńSimply, ambitnie, co cię wzięło na taką klasykę?
Usuńznalazłam dużo książek w nowym lokum. ta była wśród nich, a z klasyką zawsze warto się zapoznawać :)
UsuńKtoś zostawił książki? Jego strata, twój zysk :DDD
Usuńcały stos. zdaje się, że poprzedni właściciele wyprowadzili sie za granicę i nie zabrali książek. wiele z nich to klasyczne pozycje :)
Usuńoooo, nie mogę przegapić notki za miesiąc, bo planowaną przez Ciebie trylogię czytałam i mimo, że istnieje pewna schematyczność, i drugi tom mnie odrobinę męczył, to jak najbardziej książki są godne polecenia :). Ze swojej strony mogę Ci polecić "Hopeless", której premiera będzie w czerwcu - zdecydowanie warto jej wyglądać :)
OdpowiedzUsuńCatalinka, staram się nie nastawiać negatywnie, co po "Niezgodnej" jest trochę trudne, ale mam nadzieję, że ta trylogia mimo moich obaw pozytywnie mnie zaskoczy. Chciałabym czegoś na miarę "Igrzysk śmierci"!
UsuńŻyczę, żebyś się nie zawiodła ;)
UsuńDzięki!
UsuńNie czytałam żadnej z tych książek. Na razie co do Wiernej to muszę przeczytać pierwsze 2 części :)
OdpowiedzUsuńOla, no raczej, kolejność trzeba zachować :)))
UsuńJa zakonczylam 3 ostatnie serie Camili Lackberg-faktycznie im dalej tym gorzej, a Latarnik to w ogole masakra.
OdpowiedzUsuńEwa, to o tej babce, która z martwym dzieckiem zamieszkała na wyspie? Faktycznie, masakra.
UsuńOeeessssuuuu sama siebie podziwiam , jak mogłam przerobić (i kupić ) wszystkie :D
UsuńWitaj w klubie .... Na początku ta seria mi się podobała, ale z każdym kolejnym tomem okazywała się coraz bardziej wtórna. Równia pochyła.
UsuńNiestety nie czytałam tych książek, ostatnio jednak przeczytałam 50 Twarzy Greya :)
OdpowiedzUsuńEmilia, no to jeszcze dwa tomy przed tobą, o ile oczywiście lektura przypadła ci do gustu ;))) Moim zdaniem strata czasu.
Usuńja w tym miesiącu poległam i nawet gazety zakupionej nie dokończyłam :( jeszcze tydzień wysiłku i w końcu będzie czas na nadrabianie książek, które się tylko w stosik składają :))
OdpowiedzUsuńSzpinakożerco, ale cóż to będzie za przyjemność, jak już się do tego stosiku dobierzesz!
UsuńJa w maju zabrałam się za przeczytanie dzienników Bridget Jones :) Kocham filmy a książek nie czytałam więc postanowiłam to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńKasik, fajne babskie czytadło, przyjemnej lektury!
UsuńU mnie w maju bardzo dobrze pod względem lektur, mimo że miałam też sporo pracy. Igrzyska śmierci, dwie książki audio Marcina Ciszewskiego, moja ukochana Katarzyna Bonda i do tego Alice Munro.
OdpowiedzUsuńDo Bator cały czas się przymierzam (mam Ciemno, prawie noc), Rekin też czeka, a Bruczkowskiego mogę Ci pożyczyć, ktoś wcześniej polecał i zgadzam się, że warto przeczytać.
FF, przypomnę się kiedyś, z chęcią skorzystam :)
UsuńHa! Ja też w maju przeczytałam Piaskową Górę. :) Rewelacja absolutna! Chmurdalia czeka już grzecznie na czytniku na swoją kolej. Pochłonęłam też nową książkę Hugo-Badera, również niesamowita, choć w zupełnie innym znaczeniu. Niemniej polecam!
OdpowiedzUsuńCzytałam fragmenty Hugo-Badera i od razu kupiłam w prezencie Teściowi. :)
UsuńW sumie niewiele wnosi mój powyższy komentarz, więc jeszcze dodam że myślę, że jest DOBRA. :D
UsuńSama chętnie kiedyś po nią sięgnę.
Radosna, Jane, też mam ochotę na nowego Hugo-Badera, czytałam zapowiedzi, potem kilka recenzji, myślę, że warto sięgnąć.
UsuńMi też jak dotąd najbardziej podobała się "Piaskowa Góra". Ale obie części doskonale się też uzupełniały. Pokochałam tych bohaterów. :) Teraz wróciłam do moich standardowych klimatów czyli reportaży i przekonuję się z każdym kolejnym, że świat jest okrutny i zły ("Śmierć w Amazonii"), ale bywa też przekornie zabawny w tym swoim zepsuciu ("Przyjdzie Mordor i nas zje"). Teraz na dokładkę czytam o tym, że nasze wybory to lipa i że nas w gruncie rzeczy unieszczęśliwiają ("Tyrania wyboru"). Może ktoś za mnie wybierze moją kolejną lekturę? :D
OdpowiedzUsuńJane, ja cię rozumiem, bo też jak wpadnę w ciąg jakiegoś gatunku, to przestać nie mogę. W tamtym roku męczyłam tak fantastykę, teraz mnie wzięło na dystopie :DDD
UsuńCzyli też optymistycznie? :D
UsuńCzytałaś 451° Fahrenheita?
Nie, nie czytałam. Powinnam?
UsuńMyślę, że tak. To coś w tym klimacie, tylko jeszcze straszniejsze bo w świecie bez książek! :D
UsuńJa jeszcze nie przeczytałam, ale mam na mojej liście.
Tu więcej o książce: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/137504/451-fahrenheita
Ok, wciągam na listę!
UsuńNiezgodną zmęczyłam jakiś czas temu i na pewno nie sięgnę po kolejne części. A miałam nadzieję, że to będzie coś tak dobrego jak Igrzyska Śmierci, które mi się bardzo podobały.
OdpowiedzUsuńEm, Niezgodna porównywana jest do Igrzysk, ale moim zdaniem to grube nadużycie.
Usuń