Wiem, że upalne lato nie sprzyja relaksowi przy świecach czy rozpuszczających się w kominku woskach, ale upał upałem, a o zapach w domu lubię dbać niezależnie od wszystkiego. Wraz z biegiem pór roku zmieniają się jedynie nuty zapachowe, jakimi się otaczam. I tak jak zimą przepadam za zapachami ciepłymi, słodkimi i korzennymi, tak latem preferuję zapachy lekkie, czyste, świeże. Mam nadzieję, że moja nowa świeca, Woodwick Trilogy Fresh & Clean, zapewni mi właśnie takie orzeźwiające doznania, wypełniając mój dom przyjemnym, rześkim zapachem.
Świece Woodwick to dla mnie zupełna nowość. Oczywiście słyszałam o nich wcześniej, ale jeszcze nigdy nie miałam okazji cieszyć się ich niezwykłymi właściwościami. Bo musicie wiedzieć, że zapalone nie tylko wspaniale pachną, ale też wydają podobno dźwięk przypominający skwierczenie palącego się drewna. Już to sobie wyobrażam i nie mogę się doczekać pierwszego pachnącego seansu.
Ze sporej oferty marki wybrałam potrójną świecę Fresh & Clean z serii Trilogy, dzięki czemu będę miała okazję poznać aż trzy zapachy, pudrowy Baby Powder, kojarzący się ze świeżym praniem Pure Comfort i niosący świeżość morskiej bryzy Paradise Blue.
Średniej wielkości słoik zapewnić ma aż 100 godzin palenia. Świeca wygląda pięknie, już na pierwszy rzut oka widać jakość, dopracowany jest każdy detal, łącznie z knotem z naturalnego drewna. Całość naprawdę robi wrażenie.
Woodwick to oczywiście nie tylko świece, wszystkie zapachy dostępne są też w postaci wosków. Z nimi również nie miałam wcześniej do czynienia, także będę je poznawać od podstaw. I nic chyba dziwnego, że na początek wybrałam najsłynniejszy bodaj zapach marki, czyli Fireside, opisywany jako esencja przytulnego wieczoru przy ogniu. Skusił mnie też Bakery Cupcake, pachnący ciastem z maślanym kremem oraz Beach Boardwalk, miks morskiej bryzy, białego piasku i waniliowych gofrów.
Oferta Woodwick stanęła dla mnie otworem dzięki Pachnącej Wannie ---> KLIK, która dbając o klientów konsekwentnie poszerza swój asortyment. W dodatku do końca lipca wszystkie świece zapachowe objęła 25% rabatem! Niezła gratka, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przy zamówieniu o wartości 60 zł liczyć można na bezpłatną przesyłkę.
Czuję (dosłownie i w przenośni :D), że czeka mnie dziś cudowny wieczór. Już nie mogę się doczekać tego skwierczenia! Mam nadzieję, że rzeczywistość nie będzie odbiegać od moich wyobrażeń, a liczę na namiastkę ogniska. Recenzję tej świecy przygotuję dla Was za kilka tygodni, dam Wam znać, czy rzeczywiście jest tak niesamowita i warta swojej dość wygórowanej ceny. Tymczasem Wy napiszcie, jakie zapachy lubicie najbardziej. Czym pachnie Wasz dom? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Od zawsze twierdzę, że najpiękniejszym zapachem w domu jest sierść kota, który leżakuje na parapecie w słoneczny dzień *-* Te świece WW mają świetny wygląd, prezentują się dużo lepiej niż YC :)
OdpowiedzUsuńKosmetykoholiczko, powinnaś ten zapach opatentować, kociej świecy jeszcze nie było :DDD
UsuńWW faktycznie bardzo eleganckie :)
Ja bym kupila:D
UsuńA nie mówiłam? Już jest klient :DDD
UsuńTa świeczkowa firma jest coraz bardziej popularna;).
OdpowiedzUsuńAnia, czytać, to o niej już sporo czytałam, ale bezpośrednio mam z nią do czynienia pierwszy raz. Jest okazja do dołożenia swoich trzech groszy do jej popularności :DDD
UsuńNuty zapachowe Beach Boardwalk, ach! <3 Aż odpaliłam od razu stronę Pachnącej Wanny, żeby poszperać :D
OdpowiedzUsuńU mnie aktualnie z zapachów dla domu w użyciu tylko odświeżacz łazienkowy, olejek do patyczków zapachowych się wypachnił i jeszcze go niczym nie zastąpiłam ;)
FF, ten zapach jest określany jak spacer po nadmorskiej promenadzie. Działa na wyobraźnię, co? :DDD
UsuńMnie przed oczyma stanęła nieodżałowana L de Lolita...
UsuńRacja! Tylko gofrów w niej nie czuję :D
UsuńFajna promocja w tym sklepie internetowym, dobra okazja żeby wypróbować WW:)
OdpowiedzUsuńDosya, w sumie nie tylko WW, wszystkie świece są tańsze.
UsuńSwieczka ka swietne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńAmelia, szkło plus drewno, bardzo szlachetnie to wygląda.
Usuńnajfajniejsze w tych świecach jest to, że w jednym opakowaniu zamknięto aż 3 zapachy :)
OdpowiedzUsuńParę słów, właśnie! Podoba mi się ten pomysł.
UsuńŚwiece zapachowe to faktycznie wspaniały sposób żeby się trochę porozpieszczać. Ja stosuję teraz głównie kominek zapachowy i olejki, ale na taką świecę też się kiedyś skuszę. :) Tylko muszę chyba kupić stacjonarnie, bo w takim bath&bodyworks wiele świec, mimo pięknych opakować i kuszących nazw, dla mnie po prostu śmierdzi. :/
OdpowiedzUsuńBałabym się zakupu w ciemno.
Jane, świec BBW kompletnie nie znam, nie miałam okazji nigdy osobiście być w salonie. Parę razy coś tam różnymi ścieżkami do mnie trafiało, ale to były głównie mgiełki i balsamy. Ostatnio mąż kupił mi też kilka sanitazerów.
UsuńJakość ich produktów jest różna, można trafić bardzo dobrze albo bardzo przeciętnie. Ceny za to czasem mają zaporowe. Świece to chyba ich najbardziej kultowy produkt, ale słyszałam, że sanitazery też są super. Zawsze warto mieć coś takiego w torebce. :)
UsuńPotwierdzam, całkiem fajne są, bardzo mocno pachną.
UsuńTe świece wyglądem biją na głowę słoje z Yankee, są takie eleganckie! Dwa woski przetestowałam z tej firmy i jestem zadowolona, Pure Comfort akurat też, mi się podoba, rzeczywiście świeży i rześki :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ja też wiosną i latem preferuję zapachy świeże i owocowe, jesienią i zimą otulające i cięższe. Tak naturalnie jakoś :)
Skye, jeśli chodzi o woski, to mają jedną podstawową przewagę nad YC - są podzielne, fabrycznie uformowane w kosteczki. Łamanie tart YC doprowadza mnie do szału.
UsuńBeach Boardwalk to piękny zapach, zakochałam się w nim :)
OdpowiedzUsuńMerczens, rozumiem, że miałaś okazję go poznać?
UsuńHmmmmm...przyznam, ze dzięki Tobie mam okazję poznać coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńMoj ulubiony, domowy zapach to Soft Blanket od YC .No i pieczone , drożdżowe ciasto ;)
Mami, oj tak, ja też uważam, że jak w domu czuć domowe wypieki, to od razu wiadomo, że ten dom żyje i że mieszkają w nim kochający się ludzie. Przynajmniej ja tak mam, że piekę dla tych, których kocham :DDD
UsuńJa sama wosków czy innych świeczuszek nie lubię (nie mam kiedy tego "palić") ale Woodwick jako prezent byłby idealny.
OdpowiedzUsuńMania, za taki prezent na pewno bym się nie obraziła :)))
UsuńCzasu na woski czy świecie jakoś specjalnie dużo nie trzeba, zapalasz kominek i zajmujesz się swoimi sprawami. ale fakt faktem, że WW akurat zaleca pojedyncze palenie świecy nie krótsze niż trzy godziny. W ten sposób wosk rozpuszcza się na całej średnicy świecy, a nie wypala wąskim gardłem w dół. To po prostu ekonomiczniejsze, choć trzy godziny to faktycznie sporo.
U mnie pachnie lipami, kwitną za oknami jak szalone, a ja wietrzę jak szalona, "na przestrzał", przez całą dobę. ;-)
OdpowiedzUsuńŚwieczek WW jeszcze nie miałam, choć widzę, że podbijają blogosferę ostatnio.
Una, zapach lipy! Wspomnienie wakacji u babci z dzieciństwa :)))
UsuńMam problem z takimi świecami, mnie pasują, a moi domownicy kręcą nosem :)
OdpowiedzUsuńSylwia, na szczęście nie mam takiego problemu. Nic się nie da z tym zrobić?
UsuńDzięki, wypróbuję!
OdpowiedzUsuńAsia, bardzo proszę :)
UsuńIntrygują mnie te świece ze względu na ich knoty, kiedyś z pewnością jedna z nich będzie moja ;)
OdpowiedzUsuńLinka, kilka godzin palenia już za mną, knot rzeczywiście pięknie, nastrojowo skwierczy!
UsuńZapachy z morską bryzą strasznie mnie korcą, szczególnie jeszcze ten w zestawie z goframi pewnie by pachniał jak port we Władysławowie :D
OdpowiedzUsuń