Wieki całe nie zapraszałam Was do swojej kuchni. Posty kulinarne publikowałam kiedyś regularnie i naprawdę nie wiem, dlaczego na tak długo od nich odeszłam. W każdym razie postanowiłam w końcu wskrzesić tę serię, także reaktywacja! Na dobry początek proponuję przepyszną pastę z bobu. W sam raz coś do sobotnich albo niedzielnych kanapek, na których przygotowanie możemy w weekend poświęcić więcej czasu niż zwykle.
Bób jest zdrowy, pożywny i bardzo, bardzo smaczny. Uwielbiam go w najprostszej postaci, czyli prosto z wody, lubię go też w sałatkach (gorąco polecam Wam TEN przepis!), a ostatnio naszło mnie na pastę. Zrobiłam i przepadłam!
Smak tkwi w prostocie i ta pasta jest tego dowodem. Ziarna ugotowanego i obranego bobu, kilka przeciśniętych przez praskę ząbków czosnku, odrobina oliwy dla nadania kremowości i podstawowe przyprawy do smaku. Blendujemy, et voila! Można wcinać.
Tak przygotowana pasta jest idealnym dodatkiem do kanapek, smacznym i sycącym. Wyobrażam sobie, że równie pyszna byłaby z dodatkiem koperku zamiast czosnku. Na pewno to sprawdzę, kolejna poracja bobu już czeka w lodówce!
Lubicie bób? Mam nadzieję, że narobiłam Wam apetytu i że skorzystacie z tego prostego przepisu, póki jeszcze trwa sezon i świeży bób można bez problemu kupić. A może same znacie jakiś fajny przepis z bobem w roli głównej? Piszcie, czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
O! Muszę zrobić!
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób, a już robi się taki właśnie bardziej na purre czy pastę niż "do zajadania". Miałam się właśnie rozejrzeć za przepisami. ;-)
Una, ta pasta na pewno ci posmakuje, to kwintesencja bobowego smaku :DDD
UsuńU mnie w domu bób znika zbyt szybko, by udało mi się wykorzystać Twój przepis :))
OdpowiedzUsuńBalbina, ja niby gotuję bób specjalnie do pasty, ale zanim ją zrobię, po drodze też sporo ziaren po prostu zjadam :DDD
UsuńDo tej pory jadłam bób solo, tylko gotowany w wodzie :) Ale bardzo za nim przepadam, więc muszę zapamiętać przepis na pastę. Dzięki!
OdpowiedzUsuńSerduszko, proszę bardzo :) Jest bardzo prosty, z łatwością go odtworzysz :)
Usuńuwielbiam bób, ale pasty jeszcze nigdy nie robiłam :) ostatnio nawet o tym myślałam, bo zjadłam już ładnych kilka kg prosto z wody ;))) na pewno spróbuję!
OdpowiedzUsuńOlga, cieszę się, że propozycja przypadła ci do gustu, smacznego!
UsuńPodobnie jak Olga - uwielbiam bób i najadałam się go już ho ho ale robi się mączasty....chętnie skorzystam z Twojej propozycji :)
OdpowiedzUsuńEsy, koniecznie! Powiem ci, że jadłam i w domu, i zabierałam do pracy, także naprawdę fajne, uniwersalne smarowidło.
UsuńA ja bobu nigdy nie próbowałam nawet, muszę to koniecznie nadrobić ;D
OdpowiedzUsuńJoanne, żartujesz? Spróbuj w końcu, bo nie wiesz, co tracisz!
UsuńMuszę dodać do tej pasty dużą ilość pietruszki i będzie dla mnie idealna :) Bobu zjadam w tym roku kilogramy (wcześniej go nie znosiłam), pietruszkę dodawałabym najchętniej do wszystkiego, nawet do kanapki z dżemem :)))
OdpowiedzUsuńAla, ja tak mam z koperkiem :D Choć pietruszkę też bardzo lubię.
UsuńŚwietne są takie pasty z bobu, jeszcze z dodatkiem przypraw na bazie ziół również;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.naturalnemetodyblogspot.com
Kamilla, przyprawy to już kwestia indywidualna, co kto lubi :)))
UsuńNajadłam się dzisiaj bobu:) Mniam:D
OdpowiedzUsuńPrincess, ja mam porcję na jutro :)))
UsuńUwielbiam bób, nie wyobrażam sobie lata bez niego. Ale pasty nie znam, nigdy nie próbowałam, ale zrobię na pewno, bo wygląda apetycznie:)
OdpowiedzUsuńMania, zachęcam, na pewno ci posmakuje :) Robi się szybko, najgorzej tylko z obieraniem ziarnko po ziarnku :D
UsuńNie lubię bobu, może jestem do niego jakoś uprzedzona, ale to chyba jedyne warzywo strączkowe, którego nie przełknę. Strasznie mi śmierdzi i jest mdły w smaku ;/
OdpowiedzUsuńEwa, fakt, zapach jest charakterystyczny, ale dla mnie akurat apetyczny. Jeśli ci przeszkadza, to pewnie się nie przełamiesz. Inna rzecz, że chyba nie miałaś okazji jeść dobrze przyprawionego, skoro wydaje ci się mdły.
UsuńZ bobu uwielbiam zupę krem! :)
OdpowiedzUsuńKatsuumi, o! To jest pomysł. Zrobię!
UsuńO tak! :) Też robiłam taką pastę z bobu. U mnie właściwie wyszło to trochę jak hummus z bobu bo dałam jeszcze nieco pasty tahini i ostrą papryczkę. Fajny pomysł, szczgólnie gdy już po kilku dniach odechciewa się bobu w wersji klasycznej a jakoś szkoda nie kupować bo niedługo już go nie będzie. :)
OdpowiedzUsuńJane, to miałaś wersję podrasowaną :D W sumie też mogłabym spróbować na ostro.
UsuńNo w sumie to u nas mało rzeczy się bez ostrych papryczek podaje. Takie mamy zboczenie. Dzisiaj będzie za to zupa krem z bobu. :D
UsuńWłaśnie też doszłam do wniosku, że muszę zrobić. Masz jakiś sprawdzony przepis, czy improwizujesz?
UsuńMój ulubiony przepis z bobem w roli głównej, to po prostu ugotowany bób :D a tak poważnie, to z nieba mi spadłaś z tym przepisem. Pół kilo bobu czekało na niego w lodówce! :DDD lecę pichcić! :))
OdpowiedzUsuńMadzia, smacznego!
Usuńpękam w szwach! Genialny przepis! Bardzo dziękuję! :))))))
UsuńNie ma za co :* Bardzo się cieszę, że ci smakowało! To dla mnie tylko dodatkowa motywacja, żeby publikować więcej wpisów kulinarnych :)))
UsuńOoo tak! Z niecierpliwością czekam na kolejne pyszności! :)
UsuńZapraszam :) A póki co przejrzyj sobie zakładkę "kulinaria", może znajdziesz coś ciekawego we wcześniej opublikowanych postach :)
UsuńNarobiłaś smaka :) Bobu jeszcze nie jadłam w tym roku. Nie wiem czy już nie za późno, czy już sezon się nie kończy. Czy jeszcze dobry bób o tej porze?
OdpowiedzUsuńMkp, jeszcze nie jest za późno, jak ci nie po drodze na lokalny targ, to smaczny bób w półkilogramowych porcjach można dostać chociażby w lidlu.
Usuńuwielbiam bób i w tym wykonaniu chyba bardzo mi posmakował. Ale zgłodniałam - dobrze że juz po obiedzie :)
OdpowiedzUsuńSiouxie, ale kolacja na horyzoncie :DDD
UsuńNie wiem, czy uwierzysz, ale jeszcze nigdy nie jadłam bobu.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jak to może smakować ...
Dzisiaj będąc w Lidlu już chciałam wrzucić do koszyka.
Rozmyśliłam się jednak.
Następnym razem kupię i przekonam się, jak i czy mi to smakuje :)
Aneta, nie jesteś jedyna, ktoś już wyżej też wyznał, że jeszcze nigdy bobu nie jadł. Dziewczyny, musicie to nadrobić!
UsuńKoniecznie musze zrobic po powrocie do domu !
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy sie na twoim przepisie nie zawiodlam, a ryz z owocami i ten z keksowki to juz regularni goscie u nas na stole ;)
Mami, a gdzie ty, wędrowniczko, znowu wybyłaś? Nie za dobrze ci? :DDD
UsuńNa wakacje Cammieś ;)
UsuńDo Nebaul w Tunisie .Wpadnij na moj instagram .Nick j.w ;)
Uwielbiam bób, spróbuję obu polecanych przez Ciebie przepisów
OdpowiedzUsuńEwa, smacznego!
UsuńNie przepadam za bobem, ale pasta mnie zaciekawiła - odkąd przestałam kupować wędliny, wszystkie inspiracje "kanapkowe" są mile widziane. Dzięki za pomysł :)
OdpowiedzUsuńFF, jak można bobu nie lubić, nie bluźnij ;)))
UsuńW samą porę! Ugotowałam wczoraj kilogramowe opakowanie i nie ma chętnych, by go jeść :(
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem przyatakuję go blenderem i czosnkiem! :)
Anne, ooo, to się ładnie wstrzeliłam :)))
UsuńO tak, narobiłaś ochoty ! :)
OdpowiedzUsuńDębica, no to do roboty :DDD Ja właśnie gotuję kolejną porcję bobu :)))
Usuń