Dzisiejszego posta piszę z nadzieją na wywołanie ciekawej dyskusji. Temat jest nieco kontrowersyjny i szczerze mówiąc trochę się obawiam Waszego krytycznego podejścia, ale z drugiej strony jak zawsze liczę na Waszą zdroworozsądkowość. Co mam na myśli? Zyskującą coraz większą popularność dietę bezglutenową. Moda, czy uzasadniona ostrożność dbających o zdrowie i komfort życia? Jak myślicie?
Zadaję Wam te pytania nie bez przyczyny. Ostatnio bardzo dużo czytam na temat diety bezglutenowej, do czego popchnęły mnie moje problemy endokrynologiczne. Nie jest żadną tajemnicą, bo już kilkakrotnie w różnych okolicznościach Wam o tym wspominałam, że mam chorobę Hashimoto i wywołaną nią niedoczynność tarczycy. Hashimoto jest chorobą autoimmunologiczną, co w kontekście coraz większej popularności tezy, że gluten jest bardzo silnym czynnikiem przyczyniającym się do pogłębiania się schorzeń autoagresywnych, w tym właśnie Hashimoto, oznacza, że być może w moim przypadku warto zainteresować się dietą bezglutenową bliżej. Tym bardziej, że jak sobie niedawno uzmysłowiłam, w okresie karmienia mojej córeczki piersią, kiedy ze względu na jej nietolerancje pokarmowe odstawiłam całkowicie produkty mleczne i glutenowe zboża, moje wyniki były wzorcowe! Może to tylko zbieg okoliczności, a może nie.
Wiadomo, sprawa wymaga konsultacji z lekarzem, to bez dwóch zdań. Ale w sieci znaleźć można tyle relacji z empirycznych doświadczeń osób z problemami tarczycowymi, których życie diametralnie zyskało na jakości po odstawieniu glutenu, że na poważnie rozważam kilkutygodniowy eksperyment żywieniowy. Pomyślałam, że warto o tym porozmawiać, zapytać o Wasze osobiste doświadczenia. Być może ktoś z Was z jakichś względów wyeliminował gluten ze swojego jadłospisu i chciałby coś na ten temat powiedzieć? Nawet niekoniecznie w kontekście tarczycy, choć nie ukrywam, że właśnie takie wypowiedzi byłyby dla mnie najcenniejsze.
Zdaję sobie sprawę, że dieta bezglutenowa jest ostatnio po prostu modna (przeżyłam szok, robiąc w sklepach wstępne rozpoznanie, jak szeroki jest dostępny asortyment produktów oznaczonych jako bezglutenowe!), a sam gluten oskarżany jest już niemal o wszystko, pół żartem pół serio można by uznać, że powoduje wszystkie choroby i nieszczęścia tego świata, łącznie z rakiem, dziurą ozonową i konfliktem rosyjsko-ukraińskim ;))) No ale może naprawdę jest coś na rzeczy? Kiedyś dieta bezglutenowa kojarzona była wyłącznie z chorymi na celiakię, dziś otwarcie mówi się o rozmaitych formach nietolerancji czy nadwrażliwości na gluten dotykających według niektórych źródeł nawet do 20% populacji! Naprawdę ciekawi mnie, co o tym wszystkim myślicie. Pytanie zadaję na poważnie, nie występuję tu w roli popularyzującego jakiś żywieniowy trend oszołoma, jestem raczej zdezorientowana i chciałabym poznać różne punkty widzenia, dowiedzieć się na nurtujący mnie temat jak najwięcej.
Liczę na fajną, mądrą dyskusję, czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Mam wrażenie, że w sieci panuje prawdziwy szał na zdrowy tryb życia :). Jedzenie, jak chyba wszystko, podlega pewnym modom. Teraz jest faza na unikanie glutenu i laktozy. Inni twierdzą, żeby nie jeść mięsa. Przeciętny Kowalski może naprawdę zwariować :D.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że warto spróbować odstawić te demonizowane składniki; być może wtedy poczujemy się lepiej, choć wcześniej nie badaliśmy się pod kątem nietolerancji tych substancji. Ja jestem wszystkożerna, ale odkąd zastąpiłam zwykłe mleko takim bez laktozy nie mam rewolucji żołądkowych. Z glutenem też spróbuję, ale na spokojnie, bez świrowania. Bo tak między nami, to wydaje mi się, że niedobór pewnych składników szkodzi na głowę - w życiu nie widziałam tyle ujadania i takiej złośliwości, jak wtedy, gdy ktoś ośmieli się wypowiedzieć na temat jakiejkolwiek diety...
Zoila, jeśli chodzi o laktozę, to akurat jestem jak najdalsza od krytykowania tej akurat "mody", na przykładzie męża widzę, jak zmieniło się jego samopoczucie, odkąd dotarło do niego, że laktozy nie toleruje i powinien jej unikać. Ale fakt faktem, że unikanie laktozy jest na fali. Tak jak i glutenu zresztą. Dlatego staram się zachować do tego dystans, ale całkiem szczerze przyznaję, że w swoim przypadku w diecie bezglutenowej widzę jakiś sens. Spróbować zawsze mogę, co mi szkodzi :)
UsuńPewnie, to raczej nie zaszkodzi :)
UsuńPytanie tylko, czy nie za wiele sobie obiecuję ...
UsuńAkurat gluten ciężko odstawić "bez świrowania" - tak popularny w słodyczach syrop glukozowy również może go zawierać, a nawet najmniejsza ilość będzie szkodliwa dla osób z silną alergią. Dodajmy do tego zwyczajne kwestie zdrowotne - zboża zawierające gluten trafiają w różne dziwne miejsca, na przykład do mocno przetworzonych wędlin.
UsuńSwoją drogą - ciężko jest prowadzić dietę ograniczającą spożycie pewnych produktów. Wiedziałyście, że soki z kartonu często są filtrowane przy użyciu żelatyny? Mimo, że nie wyląduje ona w składzie to nie są one nawet wegetariańskie... Sok, który nie jest wege, do czego to doszło.
Kreska, nie wiedziałam o tych sokach, pierwsze słyszę. Inna rzecz, że w ogóle takich rzeczy nie kupuję i nigdy się tym nie interesowałam. Wychodzi na to, że najlepiej wszystko samemu robić.
Usuńhttp://weganskiepysznosci.blogspot.com/2013/06/uwaga-na-soki-klarowane-zelatyna-agros.html
UsuńTak, najzdrowszą i wbrew pozorom najtańszą opcją jest robienie wszystkiego samemu. Można kontrolować wszystkie możliwe dodatki (jak chociażby ten gluten w śladowych ilościach).
Przechodziłam już w życiu okres Zosi Samosi, ale straciłam zapał i w wielu sprawach odpuściłam. W każdym razie mam tę pewność, że w razie konieczności jestem w stanie znowu o niektóre kwestie zadbać osobiście :)))
UsuńJa odstawiłam jakiś czas temu mleko krowie, choć przyznam, że do kawy nadal używam, ale płacę za to bólem żołądka. Większe ilości wywołują u mnie potworne dolegliwości bólowe spowodowane skurczem jelit. I mam tak od dzieciństwa, ale nikt nie wierzył, że to wina mleka ;) A co do glutenu... usłyszałam ostatnio pewien komentarz, który dotyczył tego, że zboża są przetwarzane w taki, a nie inny sposób. Ja na pewno nie odstawię, bo nie wiem, co bym jadła. Jogurtu nie, chleba nie, ciasta nie, wafli nie - jak żyć? :D
OdpowiedzUsuńEszka, jestem najlepszym przykładem na to, że da się żyć :DDD Miałam właśnie takie ograniczenia w czasie karmienia córki piersią, zero laktozy, zero chlebowych zbóż. Jakoś dałam radę, żyję i mam się dobrze :DDD A trwało to naprawdę kilka długich miesięcy. Choć przyznaję, że właśnie wtedy zmuszona byłam zrezygnować z wegetarianizmu, bo po prostu głodna chodziłam.
UsuńMoj znajoma choruje na Hashimoto, i twierdzi, że po odstawieniu glutenu (ze wskazania lekarza) czuję sie rewelacyjne. Moda modą, ale może rzeczywiście coś w tym jest?
OdpowiedzUsuńElle, ja się jeszcze ze swoim lekarzem nie konsultowałam, ale na pewno to zrobię i mam nadzieję, że usłyszę jakieś konkrety.
UsuńPrzez prawie rok nie jadłam produktów z mąki, różnica w jakości życia jest i to spora. Wreszcie czułam, że każde warzywo i owoc jaki jem dostarcza mi witamin i mikrelementów, że nic nie jest blokowane przez obklejajacą całe jelia mąke, a to przełożyło się na mniejszą zachorowalność w okresach przesilenia. Jesli już do jakiejś wirusowej choroby doszły trwała zdecydowanie krócej. Teraz pozwalam sobie od czasu do czasu na coś z mąką ale bez szaleństw. Umiar wskazany we wszystkim. Różnicę widze też w wytrzymałosci ciała podczas fizycznych czynnosci, dłużej grwa zanim się zmęczę a po zmęczeniu szybciej przychodzę do siebie. W czasach kiedy pożerałam więcej glutenu zamulenie miałam totalne. Generalnie ja widzę plusy ograniczenia tego składnika.
OdpowiedzUsuńAngel, dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :) A co cię skłoniło do odstawienia glutenu? Jakieś problemy zdrowotne czy po prostu zainteresowanie zdrowym stylem życia?
UsuńWłaściwie mogłabym podpisać się pod tym co napisała Angel- bardzo trafnie to wszystko ujęła. Od siebie dodam, że ku diecie bezglutenowej/bezlaktozowej popchnęła mnie choroba, sama z siebie pewnie nigdy bym się nie zdecydowała bo uwielbiam rzeczy mączne. No ale tak, jest lżej, brzuch nie boli, nic nie zamula, energii więcej. Jednak do dobrego samopoczucia człowiek się szybko przyzwyczaja i prawdziwą różnicę widać jak się po kilku tyg gluten free wróci do poprzedniego sposobu odżywiania.
UsuńPrincess, a ile tygodni masz na myśli? Bo z tego, co czytam, ludzie pierwsze próby glutenowe robią różnie, już nawet po dwóch tygodniach od odstawienia, aż do średnio sześciu-ośmiu.
Usuńpopieram w 100 %
UsuńBasiu, ale co? Bo bardzo lakonicznie się wypowiedziałaś :DDD
UsuńCammie ja myślę, że 2 tyg to za mało. Nie jestem specjalistą ale organizm musi mieć czas żeby się przestawić. Ja pierwszą "prowokację" robiłam po miesiącu i odczułam to bardzo (negatywnie).
UsuńMyślę, że zaczekam nawet dłużej.
UsuńAkurat wyniki miałam bardzo dobre bo robiłam badania okresowe, więc nie zmieniłam sposobu odżywiania bo coś tam było nie tak. Zmieniłam, żeby w przyszłości, za naście lat wszystko było w porządku. Poza tym lubię logikę. Zapychanie się mąką na maksa, łykanie suplementów i witaminek, jedzenie warzyw z których nie mam żadnych korzyści - wszystko bez sensu. Że nie wspomnę już o "fatalnych kosmetykach które źle robią mojej skórze" - często to widzę w recenzjach a na fb i insta w diecie ciasta, fast food, bułeczki i hasztag #duparośnie. A na twarzy szaleństwo i to wszystko przez złe kosmetyki. Niestety, mało kto odbiera skórę jako organ informujący, po zmianie diety u mnie znacznie się to poprawiło, teraz jedyne zmiany jakie zauważam to przy burzy hormonalnej, ale jest bez porównania lepiej niż było kiedyś. I dlatego ja polecam ograniczenie do minimum produktów mącznych.
UsuńBardzo jestem ciekawa reakcji swojego organizmu, mam nadzieję, że idę dobrym tropem i szybko zauważę poprawę. W każdym razie jestem zmotywowana, czuję po prostu, że najwyższa pora coś ze sobą zrobić.
UsuńNie licz na SZYBKO, szybko nigdy nie wróży niczego dobrego :) Oczyszczanie jest powolne, w samych tylko jelitach przy diecie mącznej masz 10 kg masy złogów. Ale tak po pół roku zauważysz różnicę :)
UsuńWiem, wiem, nie miałam na myśli ostatecznego efektu, a raczej pierwsze pozytywne sygnały zmian na lepsze :)))
UsuńHej, też wykryto u mnie chorobę Hashimoto, jestem ciekawa o jakich wynikach mowisz ? Polepszylo ci sie TSH, ilosc przeciwcial czy jeszcze cos innego. Sama zastanawiam sie nad ta wlasnie dieta, chociaz ciagle zbieram sie do tego bo wymaga ona sporo wyrzeczeń. Prosze o odpowiedz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, miałam na myśli wyniki TSH, które w okresie, o którym wspominałam, oscylowało w okolicy dolnej granicy normy. Ale zaznaczam, że nie wiem, na ile wpływ na to miała dieta (tak jak pisałam, zero podstawowych zbóż i zero produktów mlecznych), a na ile burza hormonalna po porodzie i na nowo ustawione wtedy dawki euthyroxu.
UsuńMyślę, że dieta może mieć wpływ i zawsze warto spróbować coś zmienić. Sama się zastanawiam czy nie spróbować. Chociaż nie wiem jeszcze, w którą stronę pójść, czy akurat gluten wyrzucić, na razie czytam, myślę i wprowadzam drobne zmiany.
OdpowiedzUsuńKalinda, dieta jako taka na jakość życia wpływ ma na pewno, zastanawiam się po prostu, na ile demonizowanie glutenu jest zasadne.
UsuńJestem chora na celiakię, gluten odstawiłam od czasu kiedy wykryli u mnie tę chorobę, czyli od samego niemowlęcia. Pamiętam, w dzieciństwie ta choroba była dla mnie istnym przekleństwem, bo nie mogłam być jak wszystkie dzieci, na wszelkich imprezach nic nie jadłam, bo nie wiadomo co mogło być w jedzeniu. Moja dieta nie była też zróżnicowana - z produktów bezglutenowych dostępny był przede wszystkim chleb ryżowy, gdy mojej mamie udało się znaleźć w stolicy jakieś słodycze czy makaron to było naprawdę święto. Teraz produktów bezglutenowych jest w bród i z jednej strony bardzo mnie to cieszy, bo nareszcie mam co jeść ;) Z drugiej strony jak słyszę o tym jak to ktoś znowu sobie przeszedł na moją dietę bo chce być "helfi i fit" to robi mi się smutno, bo pamiętam jak dla mnie życie z nią nie było łatwe. Dobrze, że ludzie się za siebie wzięli, ale większość z nich robi to z powodu swoich fanaberii i tego, że to jest modne. Rozumiem też, że popularyzacja diety bezglutenowej może pomóc wielu osobom, które są naprawdę na coś chore i nie tolerują glutenu - warto mieć świadomość czy coś nam szkodzi. Dlatego uważam, że dobrym pomysłem jest konsultacja z lekarzem i sprawdzeniu na własnej skórze czy może to wpłynąć dobrze na organizm, ale nie toleruję zachowania osób, które są na tej diecie bo nieświadomi niczego podążają za tłumem :)
OdpowiedzUsuńDziamalena, dziękuję za szczerą wypowiedź. Współczuję ci choroby, wyobrażam sobie, z jakimi ograniczeniami się wiąże. Rozumiem, dlaczego podchodzisz do mody na dietę bezglutenową tak krytycznie, ale z drugiej strony podejrzewam, że niesie ona dla ciebie (i innych chorych na celiakię) sporo korzyści. Mam tu na myśli dużo łatwiejszy dostęp do bezglutenowej żywności. Za modą, czyli popytem, idzie podaż. Tak jak wspomniałam w poście, przeżyłam prawdziwy szok, jak wiele produktów oznaczonych jako bezglutenowe można kupić od ręki, i to nie w żadnych tam sklepach ze zdrową żywnością, a w zwykłych supermarketach. Ja rozglądałam się w lidlu, biedronce i w leclercu. Fakt, część z nich miała tylko stosowną adnotację (czasami nawet na pół opakowania, jak w przypadku płatków kukurydzianych Nestle :DDD), bez certyfikowanego znaku przekreślonego kłosa, no ale jednak!
UsuńTak, to jest ten plus mody na dietę bezglutenową :) A płatków kukurydzianych Nestle jeszcze nie jadłam w wersji bezglutenowej, choć w tej "normalnej" mi się zdarzyło ;)
UsuńSwoją drogą, ciekawe, czy to ten sam produkt wsypany po prostu do nowego opakowania z ogromnym napisem "bez glutenu" (kukurydza to w końcu kukurydza), czy może uruchomili jakąś specjalną linię produkcyjną.
UsuńAaa, zapomniałam jeszcze o rossmannie! Wspaniały wybór wszystkiego, naprawdę. Łącznie z gotowymi bułeczkami do samodzielnego wypieku, musli, mąką uniwersalną, czy specjalną do pieczywa.
Usuńz tego co wiem to te płatki były zanieczyszczone glutenem, teraz zaczeli go usuwac :)
UsuńEwa, sprawdziłam jeszcze raz, okazuje się, że na opakowaniu jest jednak certyfikowany znaczek przekreślonego kłosa, co oznacza, że teraz płatki na pewno nie są zanieczyszczone :)
UsuńW przypadku schorzeń tarczycy rzeczywiście sporo czytałam o zbawiennym wpływie odstawienia glutenu. Potestować możesz, sprawdzić, skonsultować z lekarzem.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o cały szał na dietę bezglutenową, to w dużej mierze jest to moda, która przeminie. Pamiętacie szał na tą straszną dietę Dukana? Też było, mineło.
Czytałam też ciekawe uzasadnienie tego, że wiele osób tak wychwala dietę bezglutenową.
Często odstawienie glutenu wiążę się z ogólną zmianę stylu życia: zainteresowania sportem, przyglądaniem się temu co jemy, odstawieniem słodyczy, fast foodów itp itd. Wiele osób jednak nie dostrzega tego całego obrazu, a stwierdza, że odstawiło gluten i stał się cud: lepiej się czuję, chudnę itd. A to żaden cud..
Novak Djokovic jest wielkim zwolennikiem tej diety, ma potwierdzoną nietolerancję, wydał nawet książkę na ten temat.
Natomiast jego rywal Andy Murray stwierdził, że przez kilka miesięcy próbował tej diety i czuł się źle: bez sił, zmęczony. Wrócił do swojej diety wysokowęglowodanowej.
Tak więc moda+błędne przypisywanie wszytskich pozytywnych zmian odstawieniu glutenowi+część osób, które faktycznie powinny glutenu odstawić.
Anonimie, to tenisiści, prawda? Wybacz, jeśli się mylę, nie jest to dziedzina, o której mam jakieś pojęcie. W każdym razie to ciekawe, co piszesz, wyraźnie widać, że w przypadku sposobu odżywiania nie można mówić o jakimś pasującym wszystkim uniwersum.
UsuńUważam też, że masz rację sugerując, że wiele osób może nie dostrzegać szerszego kontekstu odstawienia glutenu. Być może właśnie stąd rosnąca popularność diety go eliminującej, po prostu znaczną poprawę samopoczucia / kondycji itp. zauważają osoby, które wcale glutenu nie musiałyby odstawiać, ale robiąc to, nieświadomie dokonują w swoim życiu innych korzystnych zmian.
Tak, tenisiści, top światowy, że tak to ujmę:-)
UsuńNaprawdę jestem przekonana, ze większość osób zbyt wiele zasług przypisuje bezglutenowej diecie.
No bo trudno być gluten free i co drugi dzień wpadać na kebab, prawda?
A może wystarczyłoby zrezygnować z kebabów popijanych cola:-)
Otóż to.
UsuńZ zainteresowaniem przeczytałam post oraz wszystkie komentarze. Pierwsza myśl - wow, jest coś, co mi pomoże żyć z Hashimoto (tak, też należę do tych 15% kobiet z zaburzeniami pracy tarczycy). Chciałabym, żeby to było takie "proste". Ale obawiam się, że Anonim ma rację - chwilowa moda na dietę bezglutenową często łączy się z ogólną zmianą trybu życia. Ktoś, kto dotąd zajadał się drożdżówkami, pączkami, hamburgerami itp oraz prowadził nieaktywny tryb życia, miał prawo czuć się źle (niezależnie od tego, czy ma problemy z tarczycą, czy nie). Po przestawieniu się na dietę bezglutenową oraz prawdopodobnie regularne uprawianie sportu, już po kilku tygodniach każdy (!!!) odczuwa wyraźny wzrost komfortu życia - więcej energii, lepszy humor itp. Co nie zmienia faktu, że przy najbliższej wizycie u endo nie omieszkam zapytać, co o tym myśli.
UsuńKasia, oczywiście nie jestem żadnym ekspertem i na siłę do niczego nie chcę się przekonywać, ale jeśli zakiełkowała w tobie myśl, że jednak coś w tym wszystkim może być, to polecam ci lekturę bloga Tłuste życie. Nowe spojrzenie na wiele spraw przy chorobach tarczycy, naprawdę warto zajrzeć.
Usuńjestem na diecie bez glutenu od ponad roku, bez nabiału pół roku, moje wyniki poprawiły się tak, że muszę brać mniejszą dawkę euthyrox ,
OdpowiedzUsuńteż mam hashimoto, ostatnio wiele objawów tej choroby poznikało u mnie
Basia, cudownie, czyli i dla mnie jest nadzieja! To znaczy moja niedoczynność nie jest jakaś tragiczna, no ale sama wiesz, z czym ta dolegliwość się wiąże. Byłoby wspaniale, gdybym też zauważyła poprawę (teraz dawkę euthyroxu mam ustawioną na 100).
UsuńA możesz mi jeszcze zdradzić, czy włączasz do diety produkty, na których jest napisane, że mogą zawierać śladowe ilości glutenu, czy trzymasz się wyłącznie tych z przekreślonym kłosem? Bo nie wiem, jak restrykcyjnie powinnam podchodzić do sprawy.
Usuńnie, aż tak restrykcyjna nie jestem, ostatnio nawet włączyłam na nowo płatki owsiane (ekologiczne) do diety ,
Usuńmiałam dawkę leku 1/2 tabletki 75 , u mnie przełom nastąpił po wykluczeniu nabiału , przeciwciała miałam 25 a po 3 miesiącach do 7 zeszło czyli nie wiele ponad normę i schodzę do niższej dawki euthyrox 1/2 50 czyli 25 , ewidentnie choroba się cofa, choć to podobno nigdy nie znika , cały czas jest w nas , trzeba się pilnować,
jeśli bym miała coś dodać, to u mnie czynnikiem rozwoju schorzenia był stres, dlatego z dietą jak ze wszystkim trzeba mieć luz
Święta racja, jak to mówią, "luźna guma" :DDD Żeby to tylko tak się dało ten stres ograniczyć ... Czasami nie mamy na to wpływu.
Usuńja jestem na diecie bezglutenowej, bezmlecznej, bezjajecznej od 18 lat :) Plus nie jesmjeszcze kaka, cytrusów, soi, konserwantów, i orzechów, a także owoców morza :P
OdpowiedzUsuńMiss, no dobra, łatwiej będzie, jak napiszesz, co jesz :DDD A tak na poważnie, sama narzuciłaś sobie taki reżim? Chyba nie, bo na twojej liście widzę silne alergeny, czyli prawdopodobnie chodzi o uczulenie. Nawet sobie nie wyobrażam, jak bardzo musisz się pilnować.
UsuńMoja przyjaciółka od dłuższego czasu jest na diecie bezglutenowej ze względów zdrowotnych (po prostu jej organizm nie toleruje zbóż, ale nie pamiętam jak nazywa się ta przypadłość). Na początku byłam zdziwiona jak można wyeliminować tyle produktów ze swojego jadłospisu! Ja bez większości nie wyobrażam sobie życia. Jednak dowiedziałam się od przyjaciółki, że istnieje naprawdę mnóstwo bezglutenowych zamienników (jak sama zauważyłaś), z tym, że niestety są sporo droższe. Nawet próbowałam od niej kilku produktów, ale przyznam szczerze, że nie były zachwycające. Np. bułka dla mnie w ogóle nie miała smaku. W każdym razie życzę ci powodzenia i wytrwałości w diecie (o ile oczywiście zdecydujesz się ją rozpocząć)! :)
OdpowiedzUsuńYuki., dziękuję :) Liczę na to, że nie będzie tak strasznie. Zwłaszcza że okresu, w którym musiałam zrezygnować z pieczywa i innych produktów zbożowych, nie wspominam jakoś traumatycznie. Dużo bardziej brakowało mi produktów mlecznych.
UsuńJeśli jest choćby cień nadziei na to, że zdrowie / samopoczucie rzeczywiście poprawi Ci się po odstawieniu glutenu, to spróbuj, co Ci szkodzi :) Też bym się zdecydowała gdyby to o mnie chodziło. Choć nie ukrywam, że oddycham z ulgą, że jednak mnie to nie dotyczy ;) Być może poczułabym się w jakiś sposób lepiej po odstawieniu glutenu bądź laktozy, ale spożywając je nie narzekam, a i wyniki mam w porządku, więc zmian w sposobie żywienia nie planuję. No, może poza zmniejszeniem ilości kulinarnych grzechów i zwiększeniem ilości ruchu :D
OdpowiedzUsuńVioll, to akurat każdemu by się przydało, prawda jest taka, że i na diecie, i bez diety zawsze kulinarnie można czymś nagrzeszyć :DDD
UsuńBardzo ciekawy temat i faktycznie bardzo na czasie. ;) Przekonanie, że gluten nam szkodzi coraz bardziej się upowrzechnia. Przyznaję, że z początku traktowałam cały ten ruch jak kolejną fanaberię rodem zza oceanu, ale może być coś na rzeczy. Moja koleżanka rozmawiała z przypadkiem poznaną dietetyczką, która doradzała jej własnie ten typ diety ( nie ze względu na jakąś chorobę, ale jako po prostu najzdrowaszą formę diety). Z drugiej strony na pewno nie brakuje specjalistów którzy by się pod tym nie podpisali.
OdpowiedzUsuńCo do diety na próbę to pewnie faktycznie warto się chwilę przemęczyć i przekonać się na własnej skórze. Nie wiem tylko po jakim czasie miałabyś odczuć wyraźną poprawę. Ciekawa też jestem jak odniesie się do tego lekarz, bo sumtna rzeczywistość w polskiej służbie zdrowia jest taka, że nasi specjalisci sie nie dokształcają i nie czytają nowinek medycznych ze świata, szczególnie jesli to nie ich dziedzina. Jeśli natomiast lekarz bedzie przekonany o słuszności podjęcia takiej diety, to powinien to chyba sam wcześniej zalecić?
Jane, jeśli chodzi o mojego lekarza, to nie mam obaw, bo prowadzi mnie moja bardzo bliska koleżanka. Przez długi czas hormony miałam ustawione, więc nie było ciśnienia, żeby coś zmieniać, kombinować itp. Ale od jakiegoś czasu czuję się gorzej i tak po prostu na własną rękę zaczęłam grzebać w temacie, jeszcze się z lekarzem nie konsultując. Wiesz na pewno, jak to jest, jak cię jakiś temat wciągnie :DDD
UsuńJeśli masz zaufanego lekarza to już conajmniej połowa sukcesu. Na pewno warto spróbować z ta dietą. Będę trzymać kciuki za sukces. Z tego co czytam w komentarzach wielu osobom się poprawiło. :)
UsuńDziękuję, kciuki na pewno się przydadzą :*
UsuńMoja znajoma też ma dietę bezglutenową, z powodu choroby, ale dostępność chlebku bezglutenowego jest straszna, w naszym mieście takiego wcale nie ma, trzeba jechać 20 km dalej, albo samemu go piec. Z resztą pożywienia jest już troszkę lepiej.
OdpowiedzUsuńEmilia, a macie rossmanna gdzieś blisko? W rossie widziałam gotowe bułki do domowego wypieku, tylko do piekarnika trzeba wrzucić, ciabatty, pakowane po cztery sztuki.
UsuńRoss jest .. muszę przejść się zobaczyć, bo wcześniej nie pomyślałam o tym sklepie w kwestii jedzenia :)
UsuńSama chętnie bym wykluczyła ze swojego jadłospisu gluten i laktozę (przypuszczam, że są one odpowiedzialne za mój brak energii, złe samopoczucie i problemy skórne), ale z drugiej strony niewiele by mi zostało do jedzenia, bo nie jem bardzo wielu składników, tzn. musiałabym to jakoś dobrze logistycznie rozpracować. A może któraś z was ma jakieś ciekawe przepisy bezglutenowe i bezlaktozowe? :)
OdpowiedzUsuńTeż z chęcią poznam jakieś ciekawe propozycje!
UsuńWydaje mi się, że największym problemem może być zastąpienie czymś pieczywa. Jeśli natomiast pomyślimy o posiłkach innych niż kanapki to możliwości są tysiące. Dla mnie np. nie jest problemem zjedzenie na śniadanie mięsa czy jajek z warzywami, pieczeni zamiast schabowego czy zupy na kolację.
UsuńNa początek owsianka na śniadanie i sałatka na lunch zamiast kanapki załatwia sprawę.
A takie np. naleśniki na mące gryczanej uważam, że są lepsze niż zwykłe :)
Dla mnie chleb jest o tyle problematyczny, że pieczywo po prostu lubię. Ale nie widzę problemu w tym, żeby czymś je zastąpić, w takim sensie, że nie boję się, że bez chleba będę głodna.
UsuńCammie uważam że przy chorobach autoimmunologicznych jak najbardziej warto spróbować.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy każdy powinien wyeliminować gluten ale wydaje mi się, że ograniczenie pszenicy, zwłaszcza w jej oczyszczonej ze składników odżywczych formie a postawienie na inne zboża bedzie korzystne dla zdrowia.
Sama mam wszelkie objawy niedoczynności tarczycy, niestety przy wynikach jeszcze w normie ale przy granicy obijam się o tępotę lekarzy którzy leczą wyniki nie pacjenta.
Przymierzam się do diety bezglutenowej bo kilka razy, Kiedy z innych przyczyn stosowałam dietę bez lub niskoglutenową czułam się o wiele lepiej.
Przy bezpszennych i bezmlecznych dzieciach nie będzie to takie trudne, tylko muszę się zdecydować ;-)
Rzabba, wszelki duch! Gdzieś ty zniknęła?
UsuńJa jestem zmotywowana i chyba już zdecydowana. Czuję, że muszę zrobić coś dla siebie. Mam tylko nadzieję, że idę dobry tropem.
No zniknęłam bo czułam się fatalnie. Na pół roku musiałam praktycznie zrezygnowąć z pracy bo nie byłam w stanie wyjść z domu. Wzięłam się za czytanie mądrych książek, troszkę poskłądałam się suplementacją, na tyle że mogę prowadzić samochód i pracowąć w biurze ale dalej nie mogę się wysilać.
UsuńCzytałaś może książkę Izabeli Wentz "Zapalenie tarczycy Hashimoto" ?
Nie, nie czytałam, choć przewija się jej wątek na różnych forach. Z tego, co się orientuję, nie jest jakoś szeroko u nas dostępna?
UsuńNaprawdę musiało być z tobą kiepsko, skoro zrezygnowałaś z pracy. Mam nadzieję, że wychodzisz na prostą :* Jak masz ochotę pogadać, wpadaj samawieszgdzie, tam jest dyskretniej niż tu.
Ja swoją kupiłam na amazonie, więc pewnie w PL tez da sie zdobyć ;)
UsuńChoć uwązam, że od autorki wieje nieco fanatyzmem ;-) to porusza w książce wiele zagadnień, które zwykle trzeba szukać po różnych miejscach.
No wiem właśnie, że jest na amazon, jakoś nie zmobilizowałam się, żeby kupić. Zwłaszcza że też natknęłam się na opinie, że autorka jest, hmmm, bardzo zaangażowana :DDD
Usuńmoja przyjaciółka ma niedoczynność tarczycy, i lekarz kazał jej odstawić gluten dzięki czemu czuje się o niebo lepiej. Jednak u niej z tego co wiem nie wpłynęło to w żaden sposób na wyniki, jedynie czuje się lepiej psychicznie i żołądkowo :)
OdpowiedzUsuńJa od lat choruję na reflux, zespół jelita drażliwego i wszelkie żołądkowe sprawy. Moja gastrolog zaproponowałą mi przejście na nie ściśle bezglutenową dietę, ale dietę bez pszenicy. Już pod kilku dniach zaczełam odczuwać różnicę, nie mam takich bóli żołądka, problemów z wypróżnianiem się, nie jestem tak ospała jak przedtem. Problemy ze zgagą zmniejszyły się,a brzuch nie jest już tak wzdęty. Niestety cieżko mi utrzymać taką dietę cały czas, i co jakiś okres i tak wracam do pszenicy ( właśnie teraz tak mam) i już czuję się znacznie gorzej :(
Robiłam badania na celikalię i jej nie mam, mimo to po odstawieniu pszenicy, która jest bombą glutenową czuję się znacznie lepiej.
Niestety mieszkając z osobami które na okrągło wcinają pszenicę trudno samem nagle ją odstawić :( Najgorzej jest z pieczywem...
Myślę, że powinnaś spróbować z tą dietą. Ale może zaczniej tak jak ja, tylko odstawijąc pszenicę, zoabcz jakie będe rezultaty, potem możesz wyeliminować całkowicie gluten tak dla porównania. Nic nie tracisz a być może to Ci pomoże ;) Z całą pewnością nie zaszkodzi ;)
Polecam książki "Dieta bez pszenicy" i "kuchnia bez pszenicy" W Davies, nie dawno wyszła jeszcze "Kuchnia polska bez pszenicy". Dwie ostatnie książki są z przepisami :)
Kasik, słyszałam o tych książkach, zastanawiam się nawet nad zakupem "Diety bez pszenicy", ciekawi mnie ta pozycja, głośno o niej. Co prawda autor jest określany często jako fanatyk, no ale liczę na to, że zachowam krytyczne podejście i nie dam sobie tak łatwo zrobić prania mózgu ;)))
UsuńRozumiem twoje problemy z odstawieniem pieczywa, bo sama bardzo je lubię i wiem, że prędzej czy później będzie mi go brakowało. No ale próbę podjąć muszę, inaczej się nie przekonam, czy jest coś na rzeczy. Jeśli się okaże, że wrażliwość na gluten mnie nie dotyczy, z tym większą przyjemnością wrócę do chleba :)))
ja mam ta książkę i jestem w trakcie czytania :) faktycznie momentami koleś chyba troszkę przesadza, ale jak dla mnie jest tam też wiele istotnych kwestii poruszonych. Myślę, że warto ją przeczytać ;)
Usuńczytam tą książkę i chwilami mam wrażenie, że jest o mnie :P
Nie ukrywam, że ciekawi mnie ta pozycja. Mam nadzieję, że też znajdę w niej wiele wartościowych treści.
UsuńSamo szaleństwo w internecie na nią to kolejna moda, która minie jak dieta bezlaktozowa, paleo itp. wśród modnisiów.
OdpowiedzUsuńDla tych co poważnie o niej myślą pozostanie oczywiście. Skakanie po modnych dietach od jednej do drugie to najgorsze co można zasponsorować swojemu ciału. Natomiast zdroworozsądkowe podejście, tym bardziej po konsultacji z lekarzem, jeśli mamy jeszcze jakieś schorzenia może dać bardzo pozytywne skutki. Nie tylko bezglutenowa, ale też i inne diety.
Sama od pewnego już czasu nie jadam chleba, bułeczek, drożdżówek itp. I przyznam szczerze, że mi ich nie brakuje, na dodatek czuję się o wiele lepiej. Kuszę się jedynie na domowy chleb przez męża wypieczony - no ale on jest tak obłędny, że ciężko sobie odmówić.
Podobnie ma się z mlekiem. Na roślinnym czuję się lepiej żołądkowo - ale ceny przy ilości jaką zużywam tygodniowo do naleśników, kawy, owsianki czy po prostu gotowania zabijają. Potrafię na nas dwójkę 3 opakowania mleka tygodniowo lekką ręką zużyć. Zdarza mi się robić też domowe, ale mimo wszystko przy braku czasu sięgam po zwykłe krowie (choć ono też krowy pewnie nie widziało ;p). :)))
Myślę, że z każdej z tych diet można wybrać coś dla siebie, pamiętając by nie ograniczać sobie nagle zbyt wielu rzeczy na własną rękę. Zamiast pomóc można zaszkodzić.
Szpinakożerco, jeśli o mnie chodzi, to jak ograniczyłam mleko dwa lata temu ze względu na córkę, tak mi zostało. To znaczy kupuję, ale znacznie, znacznie mniej i rzadziej niż kiedyś. Z przyjemnością za to wróciłam do naturalnych jogurtów, twarogów i serów. Mleka roślinne nadal bardzo lubię i czasem kupuję, najchętniej migdałowe. Kiedyś zamawiałam hurtowo na stronie sante, teraz chyba najczęściej w rossmannie biorę. Ale na sante zdecydowanie większy wybór. Aż może sobie znowu zamówię :D
Usuńdziękuję za Sante - nie wiedziałam o tej stronie - chętnie sobie zamówię i ja parę rzeczy, właśnie pobieżnie przejrzałam :)
UsuńMnie już samo mleko dużo daje, a jogurty i twarożek od czasu do czasu nie powodują takich dolegliwości jak właśnie duże ilości mleka.
Polecam ten sklep, bo obsługa szybka i solidna, a ceny alpro mają konkurencyjne. Jak lubisz orzechy, to spróbuj mleka z laskowych, pycha!
UsuńCammie czy znasz bloga "Tluste zycie"? Polecam, bo tam tematyka choroby tarczycy itd jest szeroko poruszana. Ten blog otworzyl mi oczy i po jego lekturze zaczelam uwazac na gluten i obserwowac swoj organizm, ale z umiarem. Odstawialam zupelnie wszelkie ciasta, ciasteczka, gotowe musli, bialy chleb, poniewaz po tym wszytskim czulam sie okropnie, bolal mnie brzuch I wygladalam jakbym byla w zaawansowanej ciazy. Z drugiej strony zupelnie wyeliminowac gluenu nie mam zamiaru. Z mlekiem krowim tez nie mam problem, nie wyobrazam sobie zycia bez jogutru greckiego!:)
OdpowiedzUsuńJa przez wiele lat bylam wegetarianka, po czym jakies 4 lata temu zaczelam jesc drob, smakowal mi kurczak pieczony czy wedlina z indyka. Ale od kilku tygodni zupelnie mnie od wszelkiego drobiu odrzucilo. Ponownie przestalo mi smakowac, do tego ogladnelam jakis dokument na temat ferm kurzych i juz zupelnie odechcialo mi sie jedzenia kurczakow....
Lemesos, znam Tłuste życie, trafiłam tam jakiś czas temu, często przeglądam, dużo się uczę. Na razie jeszcze z doskoku, jakoś nie mam odwagi tam komentować. Ale czytam bardzo wnikliwie, łącznie z komentarzami, które samem w sobie też dają do myślenia.
UsuńJa z mięsem mam pewien problem. Jak czytasz No to pięknie! w miarę regularnie, to może wiesz, że przeszłam na wege jakieś cztery lata temu, potem ze względów zdrowotnych wróciłam do mięsa w okresie ciąży i laktacji, potem znowu z niego zrezygnowałam, no ale teraz, po niemal dwóch latach, chyba przyjdzie mi znowu do niego wrócić. Z tego, co czytam, dieta wegetariańska jest przy chorobach tarczycy wyjątkowo niewskazana, o czym szczerze mówiąc kiedyś nie wiedziałam.
Cammie, kiedy ja zachorowałam na tarczycę, dietetyk od razu zalecił mi dietę bez glutenu, laktozy i cukru. Do tego włączył wit. D i żelazo (wyniki miałam takie, że lekarz się zdziwił, że przyszłam o własnych siłach :)). Bardzo szybko poczułam się o niebo lepiej i zniknęły bóle brzucha, które miałam nieprzerwanie od kilku lat. Niestety dieta wymagała ode mnie spędzania każdego wieczora w garach, co przy moim trybie życia i pracy mnie pokonało. Do tego przyszło lato, nie mogłam oprzeć się sezonowym owocom i wszystko wróciło do starej sytuacji. Na diecie czułam się dobrze, nie byłam w stanie zjadać tego, co mi przepisano, nie chodziłam głodna, schudłam kilka kilo co przy moim schorzeniu było mało prawdopodobne. Ważne też okazało się odkwaszenie organizmu ale po tych doświadczeniach mogę stwierdzić, że nic mi do tej pory nie pomogło tak, jak dieta. Obecnie niestety czuję się gorzej ale myślę, żeby się znów wziąć za siebie chociaż stres i tempo życia nie pomagają... :(
OdpowiedzUsuńAla, dzięki za głos w dyskusji. Widzę, że sporo nas łączy.
UsuńTeż zaczęłam jakiś czas temu suplementować witaminę D. Tym bardziej jest to u mnie zasadne, że mało jestem na zewnątrz, a w dodatku filtruję się cały rok.
Reżim dietetyczny narzucony miałaś naprawdę konkretny, nie dziwię się, że nie wytrzymałaś z tymi wszystkimi ograniczeniami. Ja to rozumiem, jesteśmy tylko ludźmi. Mam nadzieję, że powoli utrwalisz sobie nawyki, które zagwarantują ci dobre samopoczucie na stałe :*
Ja przestałam jeść mieso w czerwcu bieżącego roku. Dla siebie, dla zwierząt.
OdpowiedzUsuńGoodForYou, twoje podejście do sprawy jest mi bardzo bliskie :)
UsuńWITAJ CAMMMIE, czy podjęłaś się w/w diety ? ciekawa jestem efektów... ja też od kilku dobrych lat borykam się z ch. hashi. Niestety, najwięcej informacji o tej chorobie dowiedziałam się na ...forum....nie spotkałam dobrego lekarza endo... ale dojrzałam właśnie do decyzji i chcę na własnej skórze doświadczyć tej diety. W planie chcę w i kolejności odstawić laktozę....Podobno wystarcza2 tyg. by poczuć różnicę. A jeżeli to ona przyczynia się do moich objawów "typowo tarczycowych" ( zespół jelita drażliwego) , to na pewno to odczuję ;) Sądzę, że ludzie, którzy podejmują się takiej czy innej diety , to nie dlatego że to jest trendy, tylko dlatego, że czują się źle, miewają migreny, miewają problemy układu trawiennego i wiele, wiele innych i szukają pomocy. Niestety prawda jest taka, że lekarze nie starają się pomóc i często nas spławiają... Każda dieta to spore wyrzeczenia i komplikowanie sobie życia. I na pewno za nią stoją powody, by coś zmienić w swoim życiu. Ja tak to postrzegam. Pozdrawiam ciepło ;)
OdpowiedzUsuńWitaj, dziękuję za obszerny komentarz :)
UsuńTak, trzymałam dietę jakieś sześć tygodni. Z zauważalnych efektów na pewno odpuściły mi migrenowe bóle głowy, zauważyłam też znaczną poprawę stanu cery. W okresie świątecznych wyjazdów i wizyt niestety dietę przerwałam, ale planuję jeszcze do niej wrócić, żeby potwierdzić moje wcześniejsze obserwacje, no a co do tarczycy, to sprawdzić efekty badaniami, których niestety nie zdążyłam zrobić za pierwszym razem.