beauty & lifestyle blog

sobota, 22 listopada 2014

Fiolet zasnuty dymem, czyli Chanel Paradoxal


Pochwaliłam w zeszłym tygodniu piękną, ciepłą, złotą jesień? Zrobiłam to najwyraźniej w złą godzinę. Momentalnie zrobiło się pochmurno i zimno, a dziś spadł nawet pierwszy, mokry, wymieszany z deszczem śnieg. Naprawdę ciężko w tych warunkach o przyzwoite zdjęcia (koleżanki blogerki, jak sobie z tym radzicie?), stąd też niezamierzona kilkudniowa cisza na blogu, ale w końcu coś tam udało mi się pstryknąć, także przerywam ciszę i zapraszam na prezentację jednego z moich najnowszych lakierowych nabytków, Chanel Paradoxal.




Myślę, że pokazując ten kolor, wpiszę się nawet w tę zachmurzoną, bezsłoneczną aurę, bo Paradoxal to ciemny, przydymiony fiolet. Nie jest to żadna nowość, odcień ten szczyty swojej popularności osiągnął ładnych parę lat temu, ale dobrze wiecie, że kocham takie brudaski, nie ma się więc co dziwić, że kiedy trafiłam w Douglasie na zniżkę rzędu 50%, od razu znalazł się w moim koszyku. Jest piękny w tej swojej nieoczywistości.




Tak jak wspomniałam, w Paradoxal zdecydowanie dominuje fiolet, ale sporo w nim też szarości, przez co ostateczny efekt na paznokciach jest bardzo stonowany, a przy tym trudny do zdefiniowania. Blisko mu do słynnego cienia Satin Taupe z MACa, który też jest czymś pomiędzy fioletem i szarością, choć akurat z dość wyraźną domieszką brązu, której w Chanel brak. W każdym razie jak dla mnie to jedna rodzina kolorów, eleganckich, wielowymiarowych i niełatwych do zaszufladkowania.




Paradoxal w buteleczce wygląda na lakier z drobinkami, ale w rzeczywistości widoczne jaśniejsze smugi to jedynie delikatna mgiełka pigmentu, dzięki któremu jego kolor nie jest płaski i nudny. Na paznokciach efekt ten jest na tyle subtelny, że wykończenie w zasadzie można by uznać za kremowe, dopiero w ostrym świetle na pierwszy plan wysuwa się charakterystyczna jasnoróżowa poświata, dająca wrażenie głębi. Niestety, w podłym dziennym oświetleniu nie udało mi się dobrze uchwycić jej na zdjęciu.




Odcień w stu procentach trafia w mój gust, przyznać jednak muszę, że kilka pierwszych aplikacji było nerwowych. Sugerując się selektywną półką, szczerze mówiąc spodziewałam się lepszej jakości. Tymczasem zawiodłam się na trwałości, bo przeważnie już pod dwóch dniach manicure nie nadawał się do niczego. Coś mnie na szczęście tknęło, żeby zmienić topcoat i było to dobre posunięcie. Okazało się, że Chanel kompletnie nie współpracuje z Kwik Kote, który niemiłosiernie obkurczał lakier i w niejasny dla mnie sposób przyczyniał się do otarć i odprysków (dziwne, bo z innymi lakierami nie płatał mi takich figli, generalnie bardzo ten top lubię). Pod ręką miałam Essie Good To Go, przestawiłam się i problemy zniknęły!




Owszem, Paradoxal jest elegancki i niebanalny, ale nie ma co utrzymywać, że jest niepowtarzalny. Jeśli lubicie takie kolory, ale szkoda Wam pieniędzy na lakier, którego regularna cena sięga 100 zł, polecam Waszej uwadze jego tańsze, w dodatku całkiem udane odpowiedniki, których doczekał się naprawdę sporo ---> KLIK. Choć wiadomo, oryginał jest tylko jeden :))) 

Jak Wam się podoba ten zasnuty dymem fiolet? Dajcie znać. A amatorki tego typu kolorów dodatkowo proszę o podawanie swoich ulubieńców w tej kategorii. Na pewno coś podpatrzę :))) Piszcie, czekam na Wasze komentarze!

Całuję,
Cammie.



44 komentarze :

  1. U mnie Chanel nie trzyma sie dobrze, niezaleznie od roznych konbinacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, nie mam porównania, to mój jedyny lakier chanel. Pod kwik kote był dramat, ale fakt faktem pod essie trzyma się nieźle. Początkowo jednak byłam rozczarowana.

      Usuń
  2. Dla mnie jednak za ciemny.
    Bardzo spodobał mi się Twój pomysł na tło zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Yzma, ja w przypadku takich odcieni nie jestem obiektywna, mam po prostu słabość do wszelkich brudasków. Ale ten faktycznie jest wyjątkowy. Żałuję, że miałam za słabe światło, żeby pokazać wam jego cały potencjał. Na szczęście w sieci aż roi się od jego zdjęć.

      Usuń
  4. Ładniutki, lubię takie buraski :

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam ten szał :)
    Ja mam bardzo podobny z Color Alike

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamila, to był chyba jeden z pierwszych odcieni tego typu, można uznać, że to on wyznaczył standardy :DDD

      Usuń
  6. Śliczny odcień :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie mam chanelowego lakieru w kolekcji ale ten wygląda cudnie, prawdziwie jesiennie :)
    Nie znam odpowiednika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. StellaLily, odpowiedników jest trochę, zalinkowałam nawet. Tu jest dobre zestawienie:
      http://iontrend.nl/chanel-paradoxal-dupe/

      Usuń
  8. Kolor jest bardzo ciekawy.
    Zastanawiam sie nad zakupem żarówki imitującej światło dzienne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, też to rozważam, a w zasadzie zakup zestawu, dwa stelaże, dwie lampy. Nie wiem, który rok z rzędu o tym myślę, zawsze zimą :DDD Ale takiej ciemnicy tyle dni pod rząd nie pamiętam. Nawet nie chodzi o to, że szybko robi się ciemno, bo o tej porze roku to norma, po prostu jest takie duże zachmurzenie, że nawet w dzień nie ma światła.

      Usuń
    2. Teraz jest paskudnie.
      Ja, póki co, albo korzystam ze zdjec zrobionych wczesniej, albo sa po prostu ze sztucznym światłem, co niestety widac.

      Usuń
    3. Ja nie mam nawyku robienia zdjęć na zapas, jestem do przodu góra jeden, dwa posty.

      Usuń
  9. bardzo ładny kolor, idealny na jesień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Women-beauty, rzeczywiście, może kojarzyć się jesiennie :)

      Usuń
  10. Kurcze bardzo drogi ten lakier i ja faktycznie wolałabym sięgnąć po jakiś odpowiednik - ale i kolor w sumie średnio mi się podoba niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robaczek, miałam farta, kupiłam o połowę taniej :)

      Usuń
  11. idealny kolor na jesień ale mam pytanie czy poleciłabyś go z mixem jakiegoś mocniejszego bardziej rzucającego się w oczy koloru?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycja, trudno powiedzieć, wszystko jest kwestią gustu. Mnie podoba się solo, ale gdybym miała go z czymś łączyć, to pewnie z jakimś brokatowym topperem, różowym, jak OPI Pink Yet Lavender albo srebrnym, jak OPI Pirouette My Whistle :)

      Usuń
  12. Dla mnie to prawie ze NIE fiolet :) ale wygląda naprawde ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katsuumi, i właśnie to jest w nim najpiękniejsze, że nie jest tak oczywisty. Ale to właśnie do fioletu mu najbliżej.

      Usuń
  13. PIĘKNY. Szkoda, że taki drogi. Na razie ciężko mi przychodzi zaakceptowanie regularnej cenny lakierów Essie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane, na szczęście Essie bardzo często w różnych drogeriach bywa w naprawdę atrakcyjnych promocjach. Mam kilkanaście butelek i żadnej nie kupiłam w regularnej cenie.

      Usuń
    2. W sumie to ja podobnie. :D

      Usuń
    3. Ostatnio bierze mnie znowu na kiko, nakręciłam się, że mamy salon :)))

      Usuń
  14. Kolor zupełnie nie w moim stylu, ale do Ciebie pasuje :) Może dorzucisz ciut brokatu na serdeczny palec? :D

    A cena - OMG. Już 30 zł za lakier to za dużo, zwłaszcza kiedy ma się świadomość super jakości lakierów Wibo za 6 zł, a co dopiero stówa. No way :)

    Co do zdjęć - ja często wykorzystuję sprzyjające światło i po prostu robię na zapas, focę x produktów jednego dnia. Kiedy w domu nawet w południe jest zbyt ciemno, wychodzę z tą imprezą na zewnątrz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violl, no masz ten komfort, że możesz wyjść, u mnie odpada. Zdjęć na zapas też jakoś nie umiem robić, u mnie pomysły na notki rodzą się raczej spontanicznie. Jedynie podsumowania miesiąca piszę regularnie.

      A co do wibo, to ja jak zawsze mi te lakiery pasowały, tak ostatnio nie wiem, co się stało, bo kompletnie nie mogę się z nimi dogadać. Od kolekcji piaskowej, którą lubiłam, nic mnie nie zachwyciło. A kiedy to już było!

      Usuń
    2. A focenie na balkonie nie wchodzi w grę? :)

      Fakt, od czasu piasków Wibo nie wypuściło nic interesującego...

      Usuń
    3. Z balkonem jest problem, bo mam bardzo nasłoneczniony i albo światło jest za ostre, albo dużo na nim cieni rzucanych przez barierki, kwiaty, meble itp.

      Usuń
  15. Nie mam w swoich zasobach takich 'brudasków', choć ostatnio kupiłam lekko przydymioną śliwkę z GR :) W porównaniu do Chanel jest czyściochem :D Może skrobnę o niej parę słów niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aparatka, do lakierów GR mam słabość, głównie do serii Rich Color. Świetna relacja jakości do ceny.

      Usuń
  16. Ciekawy kolor i jeszcze bardziej intrygująca nazwa. Lakiery Chanel jakoś zawsze kojarzyły mi się z bardzo klasycznymi kolorami, obowiązkowe czerwienie czy jakieś perłowe, jasne wariacje na temat bieli, a tu fajne zaskoczenie. Ładny, ciężki kolor, w sam raz na jesień, a dla mnie osobiście- idealny do noszenia cały rok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, to klasyka pasująca do każdej pory roku. Może właśnie dlatego mam tak wiele odcieni tego typu, są bezpiecznie i zawsze dobrze wyglądają. Choć ostatnio mam wrażenie, że zanudzam was tymi brudaskami, pora chyba zaprezentować coś bardziej energetycznego :)

      Usuń
    2. Mnie osobiście nie idzie zanudzić "brudnymi" kolorami! To właściwie moje ulubione barwy nie tylko wśród lakierów, ale także w innych dziedzinach życia, także zawsze są mile widziane :)

      Usuń
  17. U Ciebie wygląda fajnie, u siebie bałabym się takiego ciemnego koloru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuku, spróbuj kiedyś, nie ma się czego bać :)

      Usuń
  18. Ciekawy kolor:) lubie takie nietypowe kolorki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amelia, mają w sobie coś takiego, że zawsze mnie przyciągają :)))

      Usuń