beauty & lifestyle blog

wtorek, 30 grudnia 2014

Dla każdego coś dobrego, czyli książki grudnia


Witajcie, mole książkowe! Jak tam, ile pozycji na grudniowym liczniku? Mam nadzieję, że czasu na czytanie Wam nie brakowało. Ja narzekać nie mogę, cieszyłam się urlopem (w zasadzie nadal się nim cieszę), spędziłam też wiele godzin w podróży, co pozwoliło mi poświęcić się lekturze w większym stopniu niż zwykle. Jeśli ciekawi Was, co przeczytałam, zapraszam na Książki grudnia! Będzie myśl feministyczna, będą wspomnienia, będzie poradnik, trochę literatury faktu, no i oczywiście beletrystyki. Dla każdego coś dobrego :)))


Grudzień rozpoczęłam, zgłębiając klasyczną pozycję nurtu feministycznego, "Mit urody" Naomi Wolf. Zaraz potem, dla kontrastu chyba, sięgnęłam po "Kanony kobiecej urody. Od starożytnego Egiptu po XXI wiek" Doroty Golińskiej (pewnie pamiętacie, że dwie z Was miały szansę wygrać tę książkę w świątecznym rozdaniu). Nie oparłam się też "Przebudzeniu", najnowszej powieści Stephena Kinga, po której zachciało mi się jednak poważniejszej literatury, przez co w moje ręce trafiły "Dzieci '44", wspomnienia dzieci powstańczej Warszawy, zgromadzone przez Jerzego Mireckiego. Po tej smutnej wycieczce w przeszłość skusił mnie gorący aktualnie z powodu głośnej ekranizacji "Marsjanin" Andy'ego Weira. No i na koniec, last but not least, "Czy jesteś psychopatą" Jona Rosnona, pozycja zgodnie z podtytułem zabierająca czytelnika w fascynującą podróż po świecie obłędu. Szczegóły niżej!





"Mit urody" Naomi Wolf

Szczupła, młoda, seksowna – każda kobieta zasługuje na piękny wygląd. Dba więc o swoją wagę, skórę i swój styl. Robi to tylko dla siebie. Ale czy na pewno? Mocna książka o współczesnym micie urody. Bestseller i klasyczna pozycja z zakresu myśli feministycznej, która redefiniuje nasze spojrzenie na relacje między pięknem a kobiecą tożsamością. W dzisiejszym świecie kobiety mają więcej władzy i praw niż kiedykolwiek wcześniej. Odnoszą coraz większe sukcesy zawodowe. Dzieje się to wraz z oczywistym rozwojem ruchu kobiecego. Mimo to jednak Naomi Wolf, pisarka i dziennikarka, jest zaniepokojona nowym rodzajem społecznej kontroli, który, jak wskazuje autorka, może się okazać równie ograniczający jak tradycyjny wizerunek kobiety jako gospodyni domowej i żony. To mit piękna – obsesja cielesnej perfekcji – więzi współczesną kobietę w nieskończonej spirali nadziei, samoświadomości i nienawiści do samej siebie, gdy stara się ona spełnić to, co niemożliwe: społeczną definicję „nieskazitelnego piękna”.

Książka dająca do myślenia, to bezsprzeczne. Momentami bardzo radykalna w swojej treści, ale zawsze pełna argumentów, nie pozwalających uznać, że to brednie. No bo coś w tym naprawdę jest! Czyż my, kobiety, w ogólnym ujęciu, nie jesteśmy opętane myślą o perfekcyjnym wyglądzie? Czyż w imię tej perfekcji nie katujemy się dietami czy wręcz głodówkami, treningami ponad nasze możliwości i siły, nie zadajemy sobie bólu zabiegów estetycznych i operacji plastycznych? Czyż stroju i makijażu nie traktujemy jak uniformu niezbędnego w wojnie o akceptację? Czyż często nie błądzimy, określając swoją tożsamość przez pryzmat wyglądu? Nie popadamy w niekoniecznie uzasadnione kompleksy, determinujące wiele aspektów naszego życia, i zawodowego, i prywatnego? Nie mamy skłonności do oceny naszej wartości w oparciu o to, jak się prezentujemy? Smutne to tym bardziej, że według autorki nie jest to problem sam w sobie, to raczej efekt celowo wywoływanej na kobietach presji. Presji mającej nas ograniczać, ograbiać z potencjału, który skierowany nie w stronę mitu urody, a w kierunku ambicji i talentu, mógłby realnie zagrozić obecnemu porządkowi rzeczy, sprzyjającemu dominacji mężczyzn. Myślę, że pomijając najbardziej radykalne tezy, z wieloma kwestiami poruszonymi w tej książce zgodziłyby się nawet osoby zupełnie z ideologią feministyczną nie związane. Feministki, czytać! Cała reszta, chociaż spróbować.

Edit: Pomyślałam, że warto dodać jeszcze słówko. Nie ma nic złego w dbaniu o siebie, nie ma nic złego w dążeniu do ideału piękna, jakkolwiek go pojmujemy. Nie ma w tym nic złego, dopóki robimy to dla przyjemności, a nie pod przymusem, pod presją. Dbajmy o swój wizerunek, jeśli mamy na to ochotę, ale akceptujmy się, nie stawajmy się ofiarami mitu urody.


"Kanony kobiecej urody. Od starożytności po XXI wiek. Makijaż i stylizacja", Dorota Golińska

Zapraszamy w podróż przez stulecia, podczas której poznacie niejednokrotnie zaskakujące sztuczki, jaki stosowały kobiety, aby dbać o swoją urodę. Makijaż z różnych epok przedstawiają nie tylko stylizowane modelki, ale także osoby znane z filmu i telewizji. Album Doroty Golińskiej to fascynująca opowieść o sekretach kobiecej urody, metodach pielęgnacji i technikach makijażu na przestrzeni dziejów - od starożytnego Egiptu po dekady XX wieku. Autorka, z wykształcenia historyczka, a z zamiłowania makijażystka, znana i ceniona, w 13 rozdziałach przedstawia charakterystyczne dla danej epoki pomysły na makijaż, a także techniki pielęgnacyjne – jednym słowem wszystko to, co czyniło (i czyni) kobiety pięknymi. Niezwykły projekt z udziałem gwiazd: Omeny Mensah, Marty Żmudy-Trzebiatowskiej, Urszuli Grabowskiej, Ewy Wachowicz, Anny Cieślak, Doroty Gardias i wielu, wielu innych. Dorota Golińska to malarka, wizażystka, oraz filmowa i teatralna charakteryzatorka. Jest ona absolwentką kulturoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz słynnej francuskiej szkoły makijażu Sophie Lecomte w Aix-en-Provence. Współpracuje przy pokazach mody i sesjach fotograficznych, a od 1998 roku prowadzi warsztaty artystyczne ze sztuki makijażu.

O tej pozycji już Wam wspominałam ---> KLIK, dziś więc tylko krótko powtórzę, że "Kanony" to piękny album wiodący czytelnika przez kolejne epoki historyczne, z mnóstwem stylizowanych zdjęć i instruktaży dla chcących odtworzyć wizerunek charakterystyczny dla danego okresu, z solidną dawką wiedzy okraszonej ciekawostkami na temat sposobów, w jaki kobiety na przestrzeni dziejów dbały o urodę. Każdy z trzynastu rozdziałów poświęcony jest innej epoce historycznej, od starożytności, przez średniowiecze, renesans, barok i rokoko, wiek XIX, aż po dynamiczny wiek XX, od lat dwudziestych po lata osiemdziesiąte. Lektura jest jak podróż w czasie, pozwala czytelnikowi przyjrzeć się zmieniającym się z biegiem lat kanonom urody, podejrzeć kobiece rytuały piękna, poznać tajemnice ubioru, pielęgnacji i makijażu. Ciekawostką jest, że modelkami poddanymi stylizacjom są znane kobiety filmu i telewizji. Fajna pozycja kolekcjonerska, zwłaszcza że naprawdę ładnie wydana. 


"Przebudzenie", Stephen King

Mroczna, elektryzująca powieść o tym, co może istnieć po drugiej stronie życia... Z najbardziej przerażającym zakończeniem, jakie wyszło spod pióra Stephena Kinga. Mistrz grozy w najlepszej formie!

W niedużej miejscowości w Nowej Anglii, ponad pół wieku temu, na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta – w tym także matka Jamie’go i jego ukochana siostra Claire – tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian. Jamie ma własne demony. Od wielu lat gra na gitarze w zespołach na terenie całego kraju i wiedzie tułaczy żywot rockandrollowego muzyka, uciekając od rodzinnej tragedii. Po trzydziestce – uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany – Jamie ponownie spotyka Charlesa Jacobsa, co ma głębokie konsekwencje dla nich obu. Ich więź przeradza się w pakt, o jakim nawet diabłu się nie śniło, a Jamie odkrywa, że słowo „przebudzenie” ma wiele znaczeń.

"Przebudzenie" to gorąca nowość. Jako że Kinga lubię i raczej się jego książkami nie rozczarowuję, nie mogłam się nie skusić. W oficjalnych recenzjach powieść określana jest jako arcydzieło, ale szczerze mówiąc tak daleko bym się w swojej opinii nie posuwała. Owszem, napisana świetnie, z wartką akcją, z ciekawym pomysłem, ale żeby zaraz arcydzieło? Przesada, choć miłośnicy gatunku z pewnością będą zadowoleni. Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem, powiedziałabym - "elektryzująca". Kto przeczyta, zrozumie :DDD


"Dzieci '44. Wspomnienia dzieci powstańczej Warszawy", Jerzy Mirecki

Zbiór historii szczególnie poruszających. Zawiera relacje dzieci, które uczestniczyły w Powstaniu Warszawskim, oraz wspomnienia żołnierzy AK poświęcone małoletnim mieszkańcom Warszawy. Publikacja Jerzego Mireckiego jest owocem długoletniego trudu, jaki włożył w zebranie, opracowanie i udostępnienie czytelnikom relacji dzieci, które uczestniczyły w Powstaniu Warszawskim bądź tylko patrzyły oczami dziecka na obraz tragedii walczącej, płonącej i burzonej Warszawy. Zbiór relacji zawiera nie tylko wspomnienia ówczesnych dzieci Warszawy, ale też relacje o dzieciach – tak jak je zapamiętali dorośli żołnierze Powstania. Publikacja zawiera kilkadziesiąt relacji, złożonych autorowi przez osoby, które przeżyły Powstanie, rozsiane dziś po całym świecie. Intencją autora było ocalenie tych wspomnień od zagłady i udostępnienie ich innym „powstańczym dzieciom”, jak również dzieciom tych dzieci, ich synom, córkom i wnukom.

Bardzo, bardzo ciekawa książka, pozwalająca stworzyć sobie wyobrażenie powstańczych dni, tym bardziej wstrząsające, że budowane w oparciu o relacje osób, które w okresie Powstania Warszawskiego były dziećmi, kilkulatkami bądź nastolatkami. Wspomnienia ciągle w nich żyją, niezależnie od tego, czy były biernymi obserwatorami, czy zaangażowanymi w sprawę małymi powstańcami. Czasami chronionymi przez rodzinę, czasami ograbionymi z beztroski dzieciństwa, przedwcześnie dojrzałymi i zdanymi na własne siły. Wszystkie na pewno były ofiarami okrutnych czasów. Warto przeczytać.


"Marsjanin", Andy Weir

Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie. Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze. Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair... 

O "Marsjaninie" usłyszałam przez przypadek, w kontekście powstającego na podstawie książki filmu w reżyserii Ridley'a Scotta z Mattem Damonem w roli głównej. Oczywiście natychmiast zapragnęłam przeczytać! Ciekawość podsycała krążąca po internecie anegdota, jakoby tej bijącej aktualnie rekordy popularności powieści początkowo nikt nie chciał wydać. Autor zrobił to ostatecznie na własną rękę i utarł nosa niechętnym wydawcom, bo książka świetnie się sprzedaje, a lada chwila doczeka się wielkobudżetowej ekranizacji. Historia świetna sama w sobie. A powieść rzeczywiście bardzo dobra, wciągająca od pierwszej strony. Tytułowy "Marsjanin" to astronauta, który nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności w trakcie misji na Marsie zostaje uznany za zmarłego i pozostawiony przez resztę ratującej swoje życie, w pośpiechu ewakuującej się z tej niegościnnej planety załogę. Hart ducha, zaciętość, wytrwałość i niezwykła inteligencja pozwalają bohaterowi nie tylko przetrwać, ale także po wielu trudach wrócić na Ziemię. Wciągające, polecam!


"Czy jesteś psychopatą? Fascynująca podróż po świecie obłędu", Jon Ronson

Autor „Człowieka, który gapił się na kozy” powraca z nową, obłędną książką! Wyruszając z nim w podróż po świecie szaleńców i psychopatów, robisz to na własną odpowiedzialność...

Wszystko zaczyna się od spotkania Jona Ronsona z neurolog z Londynu, która otrzymała od anonimowego nadawcy dziwną, zaszyfrowaną książkę. O pomoc w wyjaśnieniu jej tajemnicy prosi Jona. Ten zaś niespodziewanie odkrywa, że w poszukiwaniu rozwiązania zagadki zawędrował do fascynującego świata obłędu. Jon spotyka pensjonariusza zakładu zamkniętego Broadmoor, który zaklina się, że symulował chorobę psychiczną w celu złagodzenia wyroku, a teraz utknął tu, bo nikt nie wierzy, że jest normalny. Rozmawia z osobami zajmującymi się katalogowaniem schorzeń psychicznych i tymi, którzy zaciekle się temu sprzeciwiają. Kontaktuje się z twórcą stosowanego powszechnie testu na psychopatę. To właśnie od niego Jon uczy się rozpoznawać osoby o skłonnościach psychopatycznych. Wyposażony w tę wiedzę zmierza ku sferom wpływów i władzy. Przeprowadza wywiad z niesławnym dowódcą szwadronów śmierci, rozmawia ze znanym prezesem, którego domniemana psychopatia doprowadziła do sporych fluktuacji na giełdzie. Spotykając się z ludźmi związanymi z szaleństwem prowadzoną działalnością zawodową, odkrywa niepokojącą prawdę, że wielu z nich jest na swój sposób tak samo szalonych jak ci, którzy są przedmiotem ich badań. Charakterystyczne poczucie humoru, urok osobisty Jona i jego wrodzona dociekliwość sprawiają, że reportaż „Czy jesteś psychopatą?” wciąga od pierwszych stron. Ta pozornie rozrywkowa lektura wydobywa na światło dzienne niewygodne prawdy i zachęca do stawiania pytań o to, jak definiować normalność w świecie, w którym coraz częściej ocenia się nas po naszych najbardziej skrajnych zachowaniach.

Okładka okropna, tytuł też niezbyt zachęcający, dopiero podtytuł dający nadzieję na interesującą treść. Nie zawiodłam się, autor proponuje nam ciekawie napisaną relację z własnych badań nad szaleństwem. Dziennikarska dociekliwość i bezpośredni, zabawny nawet styl sprawiają, że mimo trudnego tematu książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem, razem z autorem stopniowo zgłębiając zagadnienie psychopatii, wspólnie z nim zadając sobie kluczowe pytania, nie tylko o jej przyczynę i charakter, ale także o niepokojącą łatwość postawienia takiej diagnozy. Bardzo ciekawa książka, jedna z tych, które budzą chęć poznania innych pozycji spod pióra autora. Mam ogromną ochotę na "Człowieka, który gapił się na kozy", w której Ronson opowiada historię niekonwencjonalnych broni stosowanych przez amerykańską armię, rozprawiając się na przykład z pomysłem stworzenia nowego modelu żołnierza, wyposażonego w nadnaturalne zdolności. Kto wie, może przeczytam, póki co jednak pochłonął mnie "Profil mordercy" Paula Brittona, książka, o której Ronson wspominał w "Czy jesteś psychopatą?", przywołując postać tego słynnego profilera tworzącego psychologiczne portrety sprawców zbrodni. Sięgnięcie po tę pozycję było więc naturalną koleją rzeczy. Jest bardzo dobra, napiszę Wam o niej więcej za miesiąc!


Zainteresowała Was któraś z opisanych dziś przeze mnie książek? A może już je znacie? Koniecznie napiszcie. Zdradźcie też, jakie lektury towarzyszyły Wam w grudniu. Jest coś, co szczególnie polecacie? Zostawcie swoje rekomendacje (ja ze swojej strony Waszej szczególnej uwadze polecam "Dzieci '44" i  "Czy jesteś psychopatą?"). Piszcie, jak zwykle czekam na Wasze komentarze!

Buziaki,
Cammie.


24 komentarze :

  1. Cammie z nieba mi spadłaś z tymi propozycjami! Zapisuję wszystkie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Princess, do usług :))) Życzę przyjemnej lektury!

      Usuń
  2. "Czy jesteś psychopatą" i "Profil mordercy" mnie zainteresowały :)

    Sama w grudniu pochłonęłam sporo, bo 10 książek. Na pewno mogę polecić "Kruchy lód" Anny Wojtachy, mocne reportaże.
    A jeśli chodzi o kryminały, to odkrywam Johanna Theorina, też bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FF, 10! Niezły wynik.
      Twoim wyborom ufam, także zapamiętam sobie te reportaże.

      Usuń
  3. U mnie grudzień był raczej kiepski jeśli chodzi o lekturę.
    Przeczytałam trzy książki Raymonda Moodego opisujące życie po życiu. Swoją drogą to też tytuł jednej z książek.
    Udało mi się też przeczytać "Witajcie w Rosji" autora "Metra". Interesująca, ale teraz, kiedy czyta to ją mój D doszliśmy do wniosku, że odbieramy ją całkiem inaczej.
    A teraz czytam "Ostrygojady", coś poważniejszego. I jak na razie zapowiada się bardzo dobrze. Już polecam :)
    A z Twoich propozycji niestety nie czytałam nic, bo to raczej nie moje "klimaty" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Avsloja, gusta czytelnicze są różne. Choć ja czasami naprawdę nie wiem, co kieruje moimi wyborami :))) A to przyczepię się do jakiegoś autora, a to do gatunku, a to do jakiegoś tematu. I tak sobie dryfuję :))) Teraz znosi mnie w kierunku literatury postapokaliptycznej, już mam nawet przygotowanych kilka pozycji na kindlu.

      Usuń
  4. Przebudzenie Kinga z checią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kinga i ja lubię i zgadzam się z Tobą! Świetnie się ją czytało, ale żeby arcydzieło? Przesadzili chyba trochę, choć Kinga, jak mówię, kocham ;) Wiele jego książek (jak choćby "Pan Mercedes") było, jak dla mnie, znacznie lepszych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cookie, Pana Mercedesa jeszcze nie czytałam, to chyba też jedna z nowszych powieści? Nadrobię, ale póki co na styczeń zaplanowałam Bastion :)

      Usuń
    2. Ja właśnie skończyłam.. nie wiem sama co sądzić o tej pozycji ... Ciekawa jak to u Kinga intryga ,ale kurcze zakończenie ,a właściwie ostatnia 1/4 historii taka już przewidywalna i postać panny Oliwi no masakra jakaś :(
      Nie wiem .. może King już się wypalił ? Muszę sięgnąć po Przebudzenie, może się odczaruję ;)

      Usuń
    3. Mami, ja z kolei słyszałam, że to bardzo dobra książka. Wiesz, jak to jest, sama muszę się przekonać. Ale kiedy to zrobię, naprawdę nie wiem, mam taką kolejkę na kindlu, że łomatko :DDD

      Usuń
    4. krótko.Nie jest to pozycja obowiązkowa ;) Jeśli masz ciekawe w poczekalni, to ta może poczekać :P
      To kryminalna powieść z wątkiem psychopaty, ale do takiej trylogii Toma Harrisa, czy kryminałów Nesbo jej jak stąd na Księzyc.

      Usuń
    5. W poczekalni, wiadomo, same ciekawe :DDD Tylko doba za krótka ...

      Usuń
  6. Ciągle interesują mnie "Kanony.."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva, szczęścia w rozdaniu niestety nie miałaś, ale może uda ci się upolować tę książkę w jakiejś atrakcyjnej promocji? Pełno teraz tego wokół :)))

      Usuń
  7. Chciałam przeczytać Marsjanina, masz mobi może?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie slabo. Chyba,ze brac pod uwage ksiazki dla brzdacow;) W nadchodzacym roku musze znow czytac wiecej bo ksiazkikocham.

    Przy okazji zycze wszystkiego naj... w nadchodzacym 2015!!!:)

    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M., dziękuję ci, tobie też wszystkiego dobrego! :* I mnóstwo czasu na książki. I żeby wszystkie okazały się świetne! :)))

      Usuń
  9. Ja właśnie kończę czytać "Miniaturzystkę " Jessie Burton, świetna książka, polecam :). Całkiem,wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, spełnienia marzeń i dużo czasu na czytanie :*. Marta.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Kasia, cieszę się, że cię zachęciłam :)))

      Usuń