beauty & lifestyle blog

wtorek, 18 maja 2010

Nie idźcie tą drogą! ;)

Były hity, będą kity. Niestety, czasami daję się uwieść krzykliwym reklamom, wodzą mnie na pokuszenie kolorowe opakowania, ulegam promocjom i rabatom. Zdarza mi się kupować impulsywnie i mam za swoje!

Przedstawiam niechlubnych zwycięzców w kategorii "nietrafione zakupy kosmetyczne".

Miejsce trzecie, ex equo:

Garnier, Mineral deodorant, Action Control Roll-on



Co to w ogóle jest? Wodnista maź, pachnąca bardzo intensywnie i niezbyt neutralnie, w dodatku nie spełniająca swojej podstawowej funkcji - nie chroniąca przed potem. Działa najwyżej przez kilka godzin, choć producent zapewnia o 48-godzinnej skuteczności. Taaa, obiecanki cacanki ... Dodam tylko, że nie mam problemów z nadpotliwością i myję się codziennie ;)))

Bielenda, Bio Plantacja, Bawełna, Organiczny balsam do ust





Nie wiem, co mnie podkusiło. Może cena (kilka złotych), może sympatia do innych produktów Bielendy. Ten zakup to kompletna pomyłka. Nie spodziewałam się cudów, ale oczekiwałam przynajmniej przyzwoitego nawilżenia. Tymczasem ten balsam to niezbyt przyjemnie pachnące, gęste mazidełko z masą wysuszających usta błyszczących, tandetnych drobinek. Raczej natłuszcza, niż nawilża, ale i to nie na długo.

Miejsce drugie na podium, tadam tadam:

Garnier, Podstawa pielęgnacji, Złuszczający peeling w kremie



Najgorszy peeling, jaki w życiu miałam. Kremowa, gęsta pasta z niezbyt wyczuwalnymi drobinkami ścierającymi. Pomijam fakt, że kiepsko peelinguje, jego największą wadą jest to, że pozostawia na skórze zapychający pory tłusty film. Używam jako peelingu do rąk.

I niekwestionowany zwycięzca w rankingu, werble poproszę ;)

Ziaja, Sopot Spa, Płyn micelarny




Chciałam zaoszczędzić i zamiast po Avene sięgnęłam po Ziaję ... Jak się domyślacie, nie była to dobra decyzja. Dziwna receptura, zawierająca glicerynę i glikol propylenowy dość wysoko w składzie. Płyn w kontakcie ze skórą po prostu się pieni. A co najgorsze, zapycha jak jasny gwint! Dwa tygodnie zajęło mi wyśledzenie, co tak fatalnie wpływa na moją cerę i w końcu ustaliłam, że winowajcą jest ten nieszczęsny micel. Momentalnie odstawiłam, teraz używam go wyłącznie do czyszczenia linerowych pędzelków. Trzeba jednak oddać mu sprawiedliwość - oczu nie podrażniał.

Być może z powodzeniem używacie tych produktów, dla mnie jednak okazały się kompletnymi niewypałami. Jeśli jeszcze ich nie znacie, ostrzegam: nie idźcie tą drogą! ;))) A tymczasem podzielcie się, proszę, swoimi kosmetycznymi wpadkami.

13 komentarzy :

  1. Zainspirowałaś mnie do rozpamiętywania o tym, co złe w mej łazience było ;)

    Lista wpadek:

    - krem do twarzy Nivea Visage - o fuuuuuj... pomijając ile w nim świństw, ale pachniał bardzo nachalnie i niezbyt przyjemnie, nie nawilżał cery tak jak powinien (a moja cera do wymagających nie należy), wręcz ją ściągał, pozostawiał w dotyku jakby "sztuczną". Od razu trafił do kosza, wstyd by mi było go do potencjalnej obdarowanej zachwalać.

    - maska oraz emulsja do włosów Gloria - nein nein nein... Włosów również nie mam problemowych, ale te dwa kosmetyki zupełnie mi nie odpowiadają. Włosy są po nich splątane, nienawilżone, a kiedy przejechałam po nich palcami wydały skrzekliwy pisk... nigdy więcej! :>

    - szampon Eva Natura z czarną rzepą - wodnista konsystencja = bardzo słaba wydajność, efekt jak po w/w odżywkach. Używam tylko wtedy, kiedy wiem, że nie muszę danego dnia wychodzić do ludzi (taaak, akcja denko i mnie dopadła). Tak teraz myślę, że chyba zacznę w nim prać pędzle :] żal mi włosów.

    - antyperspirant Nivea Double Effect - że co?! Przecież to nawet Half Effect nie jest. Ja także problemów na tle potliwości nie mam, ale ten kosmetyk nie robi NIC. Równie dobrze mogłabym spryskać się wodą.

    - także miałam nieprzyjemność z balsamem do ust Bielendy... :]

    - masło do ciała Farmona Karmel & Cynamon - TO BYŁA TRAGEDIA... za namową zachwyconej tym masłem koleżanki kupiłam. Po kąpieli z namaszczeniem zaczęłam wsmarowywać w ramiona i... nagle poczułam, że mnie PARZY. Patrzę do lustra - skóra momentalnie zrobiła się czerwona, zaczęła piec. No to powtórka z kąpieli (skóra piekła jeszcze kilka godzin), a masło oddałam w/w koleżance. Ją też poparzyło (a wcześniej dwa zużyła bez problemu). Kupiła kolejne - to samo. Trzecią testowo poparzoną osobą została jej siostra :) Farmona musiała wypuścić wadliwą serię, niestety nasze zgłoszenia zostały zbagatelizowane. Ale nawet mimo tej przygody do Farmony bym nie wróciła - masło było dość tępe w rozsmarowywaniu, a zapach zdecydowanie zbyt nachalny.


    Jeśli coś jeszcze mi się przypomni to na pewno tu wpiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Było tego trochę. To mnie nawet nieco pociesza, że nie tylko ja zaliczam wpadki :))) Ale Glorię akurat lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo ,ja dezodorant garniera zaliczam do KWC :D dla mnie jest genialny, 0 potu przez cały dzień :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjątek potwierdzający regułę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja, pokuszona przez sprzedawczynię w TBS, kupiłam szampon bananowy, który podobno był jednym z pierwszych produktów produkowanych przez tą firmę i teraz miał swój wielki "come back". Szampon ten spowodował takie podrażnienia mojej skóry głowy, że miałam żywe rany, a ja nawet nie mam wrażliwej skóry :/ Wykorzystałam do mycia pędzli.
    A tak poza tym to miałam wiele wpadek, ale teraz sobie ich za cholerę przypomnieć nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. podpisuję się pod Ziaja oboma łapkoma i nogom :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no nie, kupiłam dzisiaj ten płyn micelarny, bo chciałam zaoszczędzić na Effaclar z la roche-posay:( zobaczymy, czy się sprawdzi, czy pójdzie w odstawkę, jak w Twoim przypadku, zmartwiłaś mnie:/

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj znać, jak się sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja bardzo lubię ten antyperspirant garniera:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mad, zajrzałaś do tak starego posta? Linkwithin, nic innego :DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam antyperspirant Garniera, ale nie ten w kulce tylko w sztyfcie i nawet go lubię - nie używam kulek, bo gdy moje pachy poczują coś mokrego to zaczynają się moczyć jak szalone ;) nie wiem to chyba jakieś parapsychologiczne czary ale tak jest, więc kulek się wystrzegam. Sztyft jest w porządku - porównywalny do Rexony :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Siulka, ja też zdecydowanie wolę sztyfty, ale czasem dla odmiany sięgam po coś innego :) Wtedy z garnierem się przejechałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam Garnier, Mineral deodorant, Action Control Roll-on i bardzo go lubię ;)

    OdpowiedzUsuń