beauty & lifestyle blog

sobota, 27 listopada 2010

Pan Kotek był chory ...

... i dostawał zastrzyki w swój puchaty koci zadek ;) Już przy pierwszej wizycie u weterynarza uznał, że nie interesuje go ta znajomość, a seria brutalnych ukłuć to nic innego jak bezceremonialne naruszenie jego godności. Kiedy nadszedł termin kolejnej wizyty, stanowczo odmówił więc wejścia do transportera, a tym samym wyjścia z domu. Nie i koniec! Podrapać Panią w samoobronie aż po łokcie? Nie ma sprawy! Drzeć się jak opętany? Nie ma problemu! Wyłamać drzwiczki od transportera? Co to dla takiego kota jak on! W końcu siłą został do niego upchnięty i powieziony do tej jaskini zła, do tej, pffffffff, na psa urok, lecznicy ;)

Lista strat jest długa: moje podrapane ręce, nadszarpnięty spokój i połamany transporter. Ale za to po stronie zysków - zdrowie Wilusia. Choć po każdym zastrzyku baaardzo się dąsał. Najwyraźniej brzydzi się przemocą :DDD

39 komentarzy :

  1. Słodką masz kicie. ;)
    Wybacz mu te podrapane ręce.
    Zapraszam:
    okiem-mlodej-damy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Purple_Style, już dawno mu wybaczyłam, nie umiem się na niego gniewać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Wiluś, mam nadzieję, że szybko mu się polepszy i nie będzie już musiał przeżywać strasznych wypraw do jaskini zła ;)

    Pozdrawiamy, ja i moja Kociasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. och, jaki uparciuch! ja mam szczęście, u mnie Morciak (golden) kocha każdego człowieka, psa i inne istoty, a wizyta u weterynarza to jak pobyt w wesołym miasteczku :D!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam alergię i nie mogę mieć żadnego zwierzaka. ;((

    OdpowiedzUsuń
  6. rewelacyjne zdjęcie, każdy włosek z futerka można policzyć;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nola, czeka nas jeszcze jedna wyprawa ...

    Patsy, no fakt, charakterek to on ma :)))

    Dominiko, przykro mi :(

    Mizz, wyjątkowo grzecznie mi dziś pozował ;)

    Emilia, mogę się tylko zgodzić :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo jaki słodziak :D A mój śpi na mnie już 2 godziny i nie mogę się ruszyć :(

    OdpowiedzUsuń
  9. brytek ???? ... glaski dla Wilusia ode mnie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Pilar, grunt, że masz dostęp do netu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie zabawnie to przedstawiłaś! Uśmiałam się bardzo.
    Ugłaskaj go ode mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. ochhhh... :)) maus kocha brytki ;))... brytki maus tez... szczegolnie jak sie znajduje w poblizu jedzenia :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Klicia, popieszczę się z nim trochę, a jakże :)))

    Maus, marzyłam o błękitnym brytyjczyku od wielu lat, marzenie spełniło się kilka miesięcy temu. Kocham mojego kota, ale teraz marzę o liliowym do pary :DDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja dostalam brytka w zestawie z mezem ;) ... poznalam go juz jako doroslego 6 letniego kota kanapowego... cudny byl. Niestety w wieku 11 lat dopadl go rak i musielismy uspic :(

    Teraz mam dwa najwspanialsze niebieskie gamonie ... sa po prostu niesamowite :))

    OdpowiedzUsuń
  15. A mój mąż dostał mnie w zestawie z marzeniem o kocie :))) I je spełnił :DDD

    OdpowiedzUsuń
  16. :)))

    nie wiem czy znasz mojego kociego bloga... jak nie to zapraszam :)) http://dwa-brytki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie, nie znam, już lecę nadrobić to zaniedbanie :***

    OdpowiedzUsuń
  18. Maus, zaglądałam kiedyś na tego bloga! Kompletnie nie skojarzyłam, że ty jesteś jego autorką! :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. :)) ... ten z mazidlami w sumie swiezy jest... ten o kotach prowadze juz od ponad roku...

    OdpowiedzUsuń
  20. Maus, teraz będę śledzić oba :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymam kciuki za wyzdrowienie! Pamietam jak mój kotek chodził obrażony cały dzień po przymusowej wizycie w przechodni:D
    Zazdroszcze takiego skarbu w domu- ja zakichałabym sie na smierć:D
    całuje i posmyraj odemnie kotka!
    zapraszam też na bloga:
    http://brunettesheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Niby dramat, a komedia - obśmiałam się jak norka ;))

    więcej zdjęć kota proszę!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. BHM, dziękuję, Wiluś na szczęście w coraz lepszej formie, najgorsze za nami :)

    Violl, mnie nie było do śmiechu, jak mnie drapał ;)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju, jaki on śliczny! Czarujący! Kocham koty, chociaż znam ich możliwości i dąsy ;) Sama mam kotkę, co prawda jest już wiekowa (12 lat), ale nadal pokazuje na każdym kroku kto tu rządzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mnie się marzy rosyjski niebieski... a na razie mam biało rude wielkie, grube kocisko, które wczoraj zwariowało jak zobaczyło śnieg ;)
    żeby wsadzić go do transportera potrzeba dwóch osób; też nie znosi weterynarza.

    OdpowiedzUsuń
  26. Naatajla, dziękuję w imieniu Wilusia :)

    Paramore, ja powoli też tracę władzę w domu ;)))

    Estello, rosyjskie też są piękne, ale przecież w końcu każdy kot coś w sobie ma, założę się, że nie zamieniłabyś swojego rudzielca na żadnego innego :)

    OdpowiedzUsuń
  27. mój kociak naszczęście nie choruje, trochę sie boje kotów, już mi to głupstwo przechodzi, ale jak zaczyna mnie drapac to uciekam :)

    my-orange-island.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. biedactwo ;<
    zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jaki misiek !!!! :love:
    Posmyraj go gdzie lubi ode mnie ;) I dobrze, ze juz jest zdrowy :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Ew., boisz się własnego kota? ;)))

    Endenchanted, już na szczęście doszedł do siebie :)

    Urbanku, robi się :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Ot, koci indywidualizm w całej okazałości ;) Lata temu, gdy sama miałam kota, ów zrobił mi piękne dziary wzdłuż całego uda, bo nie podobało mu się, że łóżko, na którym śpię jest moje a nie jego ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ooo, uściszki dla biednego Futerka, mój też strasznie oporny jest jak przychodzi wizyta u weta - tak to sam chce wychodzić, a tu siłą go tylko można zaciągnąć, jakby przeczuwał o co chodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  33. jaki słodki ^^
    no cóż, czego się nie robi dla ukochanego kociaka ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Katalino, o tak, indywidualista ;)))

    Magda, jakiś koci szósty zmysł ;)

    Louse, wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Biedny Cicio ;/ ja mam teraz udrękę ze swoim Ciciem, bo cały czas chce przesiadywać na balkonie w ten mróz. No nie da mu się przetłumaczyć! Stoi pod drzwiami i wyje... i nie ważne, że tyłek razem z łapami przymarznie mu do posadzki -_- on chce!

    OdpowiedzUsuń
  36. Iwetto, typowe ;DDD W moim kocim kalendarzu przeczytałam, że kotu po prostu chodzi o to, żeby drzwi były otwarte, niezależnie po której ich stronie się znajduje ;)))

    OdpowiedzUsuń