Nie bierzcie tego za przejaw złośliwości z mojej strony, ale mam ochotę
zmącić nieco tę przesłodzoną przedświąteczną atmosferę :P Przyczepię się do języka, jaki niespostrzeżenie wdarł się na nasze urodowe poletko blogosfery, tworząc swoistą nowomowę. W sumie nie ma w tym nic złego, jednak niektóre określenia tak działają mi na nerwy, że głowa mała. Przedstawiam Wam mój subiektywny ranking "plus sto do frustracji" ;)))
- BUZIA. Zdecydowanie wygrywa. Nie wiem dlaczego, ale właśnie to słowo wkurza mnie najbardziej. "Wrażliwa buzia", "moja buzia", "na buzi"... Brzmi to dla mnie infantylnie i za każdym razem zastanawiam się, jak dorosła kobieta może pisać tak o swojej twarzy.
- SKALP. Słówko charakterystyczne dla blogów włosowych, ale nie tylko. Wiem, że w gruncie rzeczy jest to pojęcie profesjonalne, ale nic na to nie poradzę, że kojarzy mi się wyłącznie ze skrwawionymi oskalpowanymi głowami, w związku z czym za każdym razem, gdy je widzę, przyprawia mnie to o mimowolny dreszcz.
- NIEPRZYJACIEL. Eufemizm określający pryszcza. Jeszcze w żadnej recenzji na pryszcza się nie natknęłam, za to od "nieprzyjaciół", względnie "niespodzianek" aż się roi. Jakby nie można było sprawy nazwać po imieniu.
- RECKI, KOSMY, MEJKI i wszelkiego rodzaju inne skróty. Według mnie zaśmiecają język. Podobnie jak pazurki (nie cierpię tego słowa!), fryzurki czy inne zdrobnienia.
- "HOLE", "GIFTY", "GIWEŁEJE", "ŁISZLISTY", "RUMTURY" i inne nieuzasadnione zapożyczenia z języka angielskiego. Do którego zresztą sama mam słabość, bo jest precyzyjny, często pozwala jednym słowem określić coś, co po polsku trzeba by opisać całym długim zdaniem (trudno mi chociażby znaleźć trafne, zgrabne tłumaczenie dla słowa "swatch"). Jednak co za dużo, to niezdrowo, a niektórzy tracą umiar.
A co Wy myślicie o języku polskiej blogosfery? Jakie słowa i sformułowania dopisałybyście do mojej listy? Jestem ogromnie ciekawa, piszcie!
Nie chcę wyjść na jakąś językową purystkę, ale uważam, że blog pewien poziom powinien jednak trzymać. I tak jak nie jestem w stanie czytać tekstów, których autorzy są na bakier z zasadami ortografii i interpunkcji, tak też trudno znieść mi językowe niedbalstwo. Tylko nie bierzcie moich uwag do serca, krytyka nie jest wymierzona w nikogo konkretnego. Keep calm and blog on, żeby tak zakończyć autoironicznie ;)))
Buziaki,
Cammie.
Skalp tak samo odbieram ;)
OdpowiedzUsuńKarolina, chyba nigdy nie przywyknę do tego słowa stosowanego w "bezkrwawym" kontekście :D
UsuńMnie skalp nie rusza :)
UsuńMnie rusza, nic na to nie poradzę.
UsuńTeż tak reaguję na "skalp". Od razu mam przed oczami sceny z "Piły" albo "Hannibala".:D
UsuńA ja jakieś indiańskie historie :DDD
UsuńRównież nie cierpię tego słowa, zawszę używam określenia " skóra głowy " - jest takie... przyjazne ;) Ni lubię też skrótów opisanych przez Ciebie, mani też mi się nie podoba, ale najbardziej nie lubię " słit focia " lub wulgarną interpretację tego słowa "samo...ka" - okropności!
UsuńPazurki i paznokietki lubię, pazury nie :) Niespodzianki uważam za fajne określenie, ale sama używam określenia " niedoskonałości " :)
Tanika, niedoskonałości też mi pasują :))) To słowo przynajmniej nie nagina rzeczywistości ;)))
Usuńja własnie zmieniłam w jednym z zaplanowanych postów skalp na skórę głowy a niech Was!!!
UsuńW kupie jednak siła :DDD
Usuńhowgh! :D
UsuńMi się kojarzy z winnetue :-)
UsuńZdecydowanie skalp i jeden obraz z Kill Bill:oskalpowana przez Czarną Mambę O-Ren Ishii. :)
UsuńGadmara, kilka osób miało podobne skojarzenie :)
Usuńosobiście używam słów ,,nieprzyjaciel" czy ,,niespodzianka", ale podobnie jak Ciebie - denerwują mnie te skróty typu kosmy czy recki. Ostatnio natrafiłam na promki, odnoszące się do promocji. Hmm, ciekawe ...
OdpowiedzUsuńMarta, padłam :D Na promki jeszcze się nie natknęłam :DDD
Usuńi pomyśleć. że to na jednym z popularniejszych urodowych blogów :)
UsuńSerio? Choć w sumie nie wiem, co mnie dziwi, różne kwiatki już widziałam. Czasami popularność nie idzie w parze z poprawnością językową, niestety. I zawsze zastanawia mnie fenomen takich blogów (a w zasadzie jednego, bo w tym kontekście akurat jeden przychodzi mi na myśl).
Usuńmi jedynie przeszkadzają błędy ;) a określenie nieprzyjaciel bądź niespodzianka uważam, za bardzo wdzięczne ;) wolę czytać o niespodziankach na twarzy niż o obrzydliwych pryszczach :P hehe
OdpowiedzUsuńMika, szczerze mówiąc dla mnie to trochę zabawne, nazwanie pryszcza niespodzianką nie uczyni z niego czegoś "wdzięcznego", jak to określiłaś ;)))
Usuńooo ja tak samo wolę nieprzyjaciela niż krostę, wypryska, pryszcza czy tez syfa :)
UsuńNazwanie pryszcza nieprzyjacielem nie sprawi, że stanie się mniej obrzydliwy :DDD Myślenie roszczeniowe :PPP Chociaż rozumiem, dziewczyny, wasz punkt widzenia.
Usuńmi tam często wyskakują - kiedyś nazywałam KROSTĘ - Kevin :)
UsuńMi nazwa nieprzyjaciel nie pobudza tak wyobraźni jak słowo - pryszcz czy krosta... każdy na to patrzy inaczej ;)
Usuńchociaż sama nie używam takich określeń hehe - jak niespodzianka etc. ;)))
UsuńSiouxie, rozwaliłaś mnie :DDD
Usuńha ha - nawet nie wiem skąd ten Kevin ale jakoś tak mi pasowało :)
UsuńJa kiedyś pająka nazwałam Armando :DDD Zadomowił się w łazience :DDD
Usuńja tam wychodzę z założenia, że eufemizmy są mocno zakorzenione w języku i nie widzę nic złego w ich stosowaniu. tak samo nie mam nic do zapożyczeń z angielskiego w przypadkach, kiedy w języku polskim nie ma dobrego odpowiednika danego słowa. odbieram to jako naturalny proces
UsuńNic na to nie poradzę, że niektóre mnie wkurzają! Uprzedzałam, że będzie subiektywnie ;)))
UsuńTeż znam Kevina :D ..,ale tez nie wiem skąd ta ksywa ? :P
UsuńSAMOJEBKI :D to słowo działa na mnie jak płachta na byka... a jak ktoś napisze mi "śliczne pazury" to mam ochotę je schować i nikomu nie pokazywać...
OdpowiedzUsuńBuzia mi nie przeszkadza... to nie to samo co pazury... albo kłaki ( czyt. włosy)
Strawberry, masz rację, pazury są jeszcze gorsze niż pazurki :DDD
UsuńJezu.."Samojebka" mnie też doprowadza do pasji szewskiej.
UsuńPani Domu, a pełno tego ostatnio ...
Usuńpazurki przeżyję... choć też mnie to wkurza...
Usuńcyt. z poczytnego bloga "pomalowałam dziś swoje pazurki na czerwony kolor..." o zgrozo!
Również nie cierpię ''samojebek'', a także określenia ''jaram się jak...(dowolne wstawić)''. Uważam też, że nadużywamy wszyscy słowa ''bubel'' na kiepski kosmetyk, jakby nie było już innych określeń ;)
UsuńKubek, bo słowo "bubel" to też element naszego blogersko / vlogerskiego slangu. Tak się przyjęło i wszyscy tak mówią.
UsuńHmnn u nas w książkowych różnie bywa, jeżeli chodzi o skrót recki to sama czasem go stosuję kiedy chcę szybko przekazać informację koleżance;) U mnie w moich książkowych drażni mnie kiedy jest nadmiernie używane słowo "plastycznie" no dostaje nie powiem czego kiedy to czytam ;)
OdpowiedzUsuńMarzenie, ciekawe, co jest określane jako plastyczne, mogę sobie tylko wyobrażać :DDD
UsuńWiesz Cammie u nas to podczas podsumowania dziewczyny piszą,że autorka bardzo plastycznie ukazała świat bohaterów... nie wiem nie to drażni, chociaż ostatnio dostałam alergii na stricte ;))
UsuńNajwyraźniej moda odnosi się też do słów :)))
UsuńGenialny :D obiecuję poprawę i nie będę już nadużywać słowa "buzia"! "Skalp" wywołuje u mnie podobne odczucia i sama boję się go wymawiać haha.
OdpowiedzUsuńBelieve, ze względu na mnie naprawdę nie musisz się ograniczać! To, że dane słowo denerwuje akurat mnie, nie oznacza, że wkurza też resztę twoich czytelników.
UsuńJestem tłumaczem j.angielskiego, więc wszelkie wtrącenia po angielsku najczęściej mnie denerwują (takie zobaczenie zawodowe - zawsze szukam polskiego odpowiednika i najczęściej znajduję). Mnie np. wnerwia, kiedy czytam o podkładzie, który jest oil-free i daje healthy glow. Staram się wręcz obsesyjnie unikać w swoich notkach angielskich słów. Jeśli sobie pozwolę na coś po angielsku, to od wielkiego dzwonu.
OdpowiedzUsuńPromki też słyszałam. Kosmy też mnie denerwują, ale używa tego Iwetto, którą bardzo lubię, więc się hamuję w swoim nielubieniu :)
Nie znoszę też słowa "samojebka". Mam ochotę powiedzieć takiej dziewczynie, żeby się w łeb jebnęła.
Przepraszam za nieparlamentarny język :]
Ania, też to właśnie zauważyłam, że język angielski atakuje nas z każdej strony. Sama nie jestem bez winy, do czego się zresztą przyznaję.
UsuńOraz: nie ma za co przepraszać!
hm a ja jestem mgr filologii angielskiej i jeśli użycie jest uzasadnione to mi wtrącenia z angielskiego absolutnie nie przeszkadzają. Mało tego, studiując kilka lat ten język i znając go od dzieciaka naturalnym jest dla mnie, że czasem nawet jak cos komuś mówię to mi się wtrąci angielskie słówko, zwłaszcza jak mówię szybko i ono pierwsze przychodzi mi do głowy. I nie, nie wtrącam ich do co drugiego zdania, ot, czasem zdarza mi się zapomnieć. Na studiach w ogóle takich kalek wplatało się do języka dużo więcej, bo w końcu obracałam się wśród tak wielu dwujęzycznych ludzi i nawet jak się gdzieś wtrąciło coś z angielskiego to każdy łapał w mig. Nie jestem też wrogiem języka polskiego, staram się w nim wysławiać znośnie. Ale nie irytują mnie angielskie wstawki, zwłaszcza robione "naturalnie" a nie na siłę. Jestem raczej otwarta w kwestii języka - w końcu tak naprawdę to żywy twór, ciągle się rozwijający, ile w nim mamy zapożyczeń z innych języków? Całe mnóstwo. :)
UsuńKasia, przecież nie nie potępiam zapożyczeń jako z gruntu złych. Wychodzę po prostu z założenia, że często stosowane się niepotrzebnie, w sytuacjach, gdy polskie odpowiedniki istnieją i mają się dobrze ;)
UsuńCammie - ja się bardziej nie do Ciebie odnosiłam z wypowiedzią a do koleżanki wyżej :) chodziło mi o to, że ja ang traktuję jak mój drugi język (bo uczę się go od przedszkola) i po prostu fajnie, że są tak różne reakcje na tego typu problemy bo możemy sobie podyskutować przynajmniej :) o tym jak różnie język odbieramy :)
UsuńOczywiście rozumiem o co Ci chodzi :)
Tylko dla mnie czasem po prostu angielskie słowo dokładniej, dosadniej oddaje efekt, charakter rzeczy itp. I ja i tak już czasem obłędnie dużo piszę, więc z automatu mi gdzieś się wciśnie "glow" albo "tint" :) Podobnie jak używam namiętnie słowa "swatch" bo akurat uważam, że lepiej się tego nie da opisać :))
A to przepraszam, bo myślałam, że to do mnie.
UsuńZgadzam się z tobą odnośnie precyzji angielskiego, pisałam zresztą o tym w poście. Też nie znam dobrego polskiego słowa na "swatch".
Kasia, ja Cię doskonale rozumiem. Na co dzień też się posługuję taką mieszaniną językową, na blogu staram się świadomie pisać jak najwięcej po polsku. Angielski kocham. Co ja Ci będę gadać, studiowałyśmy razem ;)
UsuńA czym są recki? :D
OdpowiedzUsuńCzarodzielnico, recka = recenzja :DDD
Usuńprzyznaje się... ja też nie wiedziałam ;P
UsuńNo właśnie! Próbowałam rozszyfrować skrót, ale bezskutecznie. Także dzięki cammie za wyjaśnienie ;)
Usuńteż pierwszy raz słyszę
Usuńtego też nie wiedziałam, chyba nie spotkałam się z reckami :D
UsuńMi to nie przeszkadza za bardzo. Wyjatkiem jest przeklinanie. Sama rzadko uzywam rodzimego jezyka i wiem jak latwo sie zapomina rozne slowa, takie nawet jak krowa, czy mleko. Dlatego tez przymykam oko, kiedy czytam takie wpisy, choc sama staram sie pisac poprawnie 'po polsku'. Zreszta jak mozna sie denerwowac, kiedy samo slowo 'blog' mogloby byc zmienione w 'dziennik'.
OdpowiedzUsuńIrena, na wulgaryzmy jeszcze na szczęście się nie natknęłam, znane mi blogerki są pod tym względem bez zarzutu. Z vlogerkami gorzej, nie twierdzę, że przeklinają, ale mało która ma łatwość płynnego, elokwentnego wyrażania się..
UsuńJa zazwyczaj nie ogladam polskich vlogow, oprocz jednego (stworzonego przez blogerke, ktora lubie).
UsuńA którą?
UsuńA ja znam jedną blogerkę, którą nadużywa wulgaryzmów nawet w tytułach postów ;) i co zaskakujące jest to dość "popularna" blogerka ;)
UsuńStrawberry, chyba wiem, o ktora chodzi :-)
UsuńJa nie kojarzę.
Usuńzajęczak???
Usuńskalp też mi się krwawo kojarzy
OdpowiedzUsuńw sumie to mnie chyba, żadne słowo nie drażni... a przynajmniej teraz sobie nie przypominam takiego ;)
Alieneczka, tym lepiej dla ciebie!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMonikqq, mówiłam, to subiektywna lista :)))
Usuńa mnie wnerwia "płaski mat". nie mogę znieść tego określenia i już!!
OdpowiedzUsuńo "reckach" i podobnych pierwszy raz słyszę!
Aga, płaski mat jakoś mnie nigdy nie zastanowił, ale faktycznie masz rację, często się przewija to określenie.
UsuńJa bym jeszcze dodała "outfit", "mani", "look".
OdpowiedzUsuńKatalina, tak tak, jeszcze mani. Bo ałtfity i luki to raczej na YT widzę.
UsuńW tych ałtfitach i lukach koniecznie muszą pojawić się bejzikowe ubrania, które sprawiają, że autfit/luk wygląda bardziej każualowo.
UsuńTru! :DDD
UsuńBuzia, dla mnie spoko wyraz. Lepiej użyć "buzia" niż pisać w każdym* zdaniu twarz w danej recenzji. Mam takie same odczucia co do skalpu, ale używam tego wyrazu bo wśród włosomaniaczek od razu wiadomo o co chodzi, ale zauważyłam że po za światkiem blogerskim, ludzie nie do końca wiedzą o co chodzi i ich to bawi. Dla mnie to też kawał skóry z kłakami :P Pkt, 3 pominę, bo sama korzystam z zamienników, które brzmią lepiej a i tak każdy wie o co kaman. Nie lubię słowa pryszcz co i tak jest mową potoczną, bo "medycznie" to się nazywa wyprysk. Co do 5 to na początku mi nie pasowały te nazwy, w końcu Polski język jest znacznie ładniejszy,a teraz przywykłam :) Myślę, że język na Yt jest bardziej z angielszczony i udziwniony :) A błędy, każdy po pełnia, choć ja się staram zawsze pilnować ;)
OdpowiedzUsuńI znowu, coś mi stylistyka kuleje, ehh ;)
UsuńLenti, YT to już zupełnie odrębna historia. Ale też prawda jest taka, że vlogerki pod pewnymi względami mają gorzej, blogerka nad tekstem może pracować, edytować w nieskończoność, na filmie natomiast od razu widać każde niedociągnięcie, każde potknięcie. Pewnych rzeczy żadna edycja nie ukryje.
UsuńA co to są samojebki ???
OdpowiedzUsuńto są zdjęcia robione sobie samemu tzw. "zdjęcia z rąsi" ;) też tego zwrotu nie trawię :P
UsuńŻe sama sobie robisz zdjęcia z "ręki", głównie zdjęcia twarzy:)
UsuńMarzenia, ostatnio najmodniejsze te robione w windzie :DDD
UsuńO matko jedyna w życiu bym nie wpadła na takie określenie do tych zdjęć, hahaah no masakra jakaś;))))
UsuńZdjęcie robione sobie samemu :)
UsuńNiestety, pryszcz i krosta dla mnie ma okropny wydźwięk, i unikam tego słowa jak mogę.
OdpowiedzUsuńPaznokcie też mi się źle kojarzą (nie mam pojęcia czemu, mam tak odkąd pamiętam) wolę pazurki, choć używam wymiennie, ale jednak częściej tego drugiego słowa. Pazurów bym już nie przełknęła.
Chyba jestem zacofana, nich mnie ktoś oświeci, co to są rumtury, recki, kosmy mejki?
Mii, room tour, czyli pokazanie, oprowadzenie po jakimś pomieszczeniu, recka, czyli recenzja, kosmy, czyli kosmetyki i mejki, czyli makijaże :DDD
UsuńMyślę że słowo buzia należy zaliczyć do swego rodzaju regionalizmu. To słowo poznałam jeszcze za dzieciaka, i u mnie się tak mówi i nie jest to nic dziwnego. Najczęściej słowo buzia stosuje się w kontekście twarzy małego dziecka, choć nie tylko ;)
UsuńO matko, w życiu bym na coś takiego nie wpadła :D
UsuńMejkapy jeszcze rozumiem, ale takie skróty są straszne :D
tez nie wiedziałam co to mejki;]
UsuńCzy ja wiem? To chyba nie regionalizm. Ale masz rację, buzia i dojrzałość nie idą jak dla mnie w parze.
Usuńja tak jak MałaMi - unikam słów mówiących wprost o tym, co mi się złego dzieje na twarzy, bo są one (te słowa) dla mnie wyjątkowo ohydne :/ wolę zaklinać rzeczywistość i nazywać je inaczej, tak jak nie lubisz niestety...
Usuńa skalp to zawsze kojarzy mi się z Indianami :)
a to co mnie najbardziej denerwuje to nie jakieś pojedyncze słowa tylko nadużywanie przysłówków (zwłaszcza przecudnie) i przymiotników (m.in. przesympatyczna) o bardzo pozytywnym znaczeniu przy pisaniu recenzji kosmetyków pochodzących ze współprac - aż mnie mdli od tego i nie mogę czytać takich bełtów!
Monique, recenzje produktów pochodzących ze współprac generalnie są na cenzurowanym.
UsuńRecki, rumtury - co to takiego?? A określenia 'nieprzyjaciel' używam, przyznaję się. ;]
OdpowiedzUsuńTekashi, patrz komentarz wyżej :)
UsuńW czasie pisania i publikowania mojego komentarze wcześniejszy mi sie nie wyświetlił. Ale już przeczytałam. :) W życiu bym na nie wpadła.
Usuń"Buzia" mnie nie denerwuje, ale staram się tego słowa nie używać w recenzjach. "Hole", "giwełeje" i "łiszlisty) są mi całkowicie obce. Natomiast "nieprzyjaciela" i "niespodzianki" w odniesieniu do pryszczy, używam, a jakże, ale piszę to ironicznie, bo przecież wiadomo, że pryszcz niespodzianką nie jest. Przynajmniej niezbyt miłą! ;)
OdpowiedzUsuńSerduszko, zależy co kto lubi ;))) Dobra, głupi żart :DDD
UsuńMój stosunek do skalpu jest identyczny. Na domiar wszystkiego najbardziej mi się to kojarzy z Bękartami Wojny Tarantino.
OdpowiedzUsuńA dokładniej z tym cytatem:" Ale mam słówko ostrzeżenia dla wszystkich przyszłych wojowników. Wstępując do mojego komanda zaciągacie dług. Dług, który musicie spłacić osobiście. Każdy co do jednego człowiek pod moim dowództwem jest mi winien sto skalpów Nazistów. I ja chcę dostać moje skalpy. I każdy z was wręczy mi sto nazistowskich skalpów zdartych z głów stu martwych Nazistów. Albo zginie, próbując." I sceną skalpującą.
Nie wiem, czy pamiętacie ten film;)
Anka, film pamiętam bardzo dobrze, ale nie zacytowałabym tak z pamięci! Jak to zrobiłaś? :DDD
UsuńWyciągnęłam cytat z głębin internetu. Pamiętałam sens słów, ale z cytowaniem z pamięci też byłoby ciężko.
UsuńA już myślałam!
UsuńBuzia mi nie wadzi, skalp - brzmi paskudnie i jak widzę to słowo od razu przed oczami mam Indian :D
OdpowiedzUsuńNieprzyjaciel - nie jest najgorsze, ale przydługawe i przez to nieporęczne. Pryszcz - też niezbyt miło brzmi. Jak byłam młoda na pryszcze mówiło się tak:
syfki - na małe pryszczyki
syfy - na takie większe i paskudne
Co do skrótów - najbardziej mnie rażą skróty używane na forach o tematyce niepłodności (akurat trochę czytałam na tych forach bo chcielibyśmy z mężem mieć jeszcze jedno dziecko ) i tam jest słowo:
TEMPKA (temperatura)
ale hitem jest słowo:
DUPEK (na Duphaston - progesteron lek podtrzymujący ciążę).
Czyli brzmi to np. tak:
mierzę tempkę, @ nie przyszła, biorę dupka od 14dc.
:D
to brzmi jak pisane szyfrem:D
Usuńmnie bawi @ :D czytasz to komuś i co? Małpa nie przyszła? :D
UsuńBeata, wygrałaś :DDD
UsuńA na serio, to każde środowisko wypracowuje swój charakterystyczny język, twój przykład doskonale tego dowodzi.
Dupek wygrał wszystko :D
UsuńDupka znam, @ znam i tempke też .
UsuńJest oczywiście cała lista leków i zabiegów , które mają takie nazwy . Lutka( luteina ) ,podglądanko/ echo ( USG) Znam to środowisko az za dobrze :P
Dla mnie do niestrawienia zawsze była "fasolka" ,czyli ?...... rozwijająca się ciąża, embrion vel dziecko.
Masz rację Cammie, co środowisko, to własny slang .
Fasolka też mnie zawsze rozwalała, nigdy tak o Zuzi nie myślałam, a co dopiero, żeby tak o niej powiedzieć :DDD
UsuńSwoją drogą ciekawe, skąd się @ wzięła. Wszystkie babki kumają ten znak, w sumie nie wiadomo skąd.
Usuńhahahha prawda ?
UsuńMoże dlatego, że to taka małpa wredna. Ta miesiączka ;) Za wcześnie, za późno . Nie w porę :P
Albo wcale :DDD
Usuńha ! :D
UsuńDla mnie "dzióbki" są nie do przełknięcie. Może nie występuje często w mowie blogerów ale pojawiają się czasem:) Angielskie wtrącenia lub te dziwne skróty też są dość wkurzające w nadmiarze ale jak piszesz - potrafią oddać lepiej i "mocniej" to co w języku polskim byłoby rozwlekłe. A najbardziej nie lubię bloopersów - to tylko u vlogerek i jak na razie to raz spotkałam nazwanie tego po prostu wpadkami przez Maxineczkę. Choć same filmiki tego typu uwielbiam jeśli widzę, że jest naturalnie:)
OdpowiedzUsuńAnonimie, no bo przecież bloopers brzmi lepiej niż zwykłe, banalne wpadki, no nie? ;)))
UsuńJeszcze taka niewinna "wpadka" może się źle komuś skojarzyć :D...
UsuńZa cudze skojarzenia nie odpowiadam :PPP
UsuńMi nie podoba się outfit jakby nie szło powiedzieć po polsku, mani też mnie wnerwia jakoś. A słowo skalp mnie na początku też przyprawiało o dreszcze, ostatnio spytałam męża czy wie co to jest i o dziwo doskonale wiedział (nigdy mu tego nie tłumaczyłam). Jak dłużej pomyśle to pewnie się coś znajdzie jeszcze :D Musze wyciągnąć córke z pudełka :P
OdpowiedzUsuńMadlen, córkę z pudełka? Nie wiem, o co chodzi :DDD
UsuńBo robię porządki i przemeblowanie bo nowe biurko kupiliśmy, a moje dziecko świetną ma zabawę z pudłem po nim :D
UsuńAaaahhhaaaa :DDD
UsuńTo tak na poprawę humoru było :D
UsuńOj tam;) pazurki dla panci idealnie oddaja kolor rozowy lakieru;) na szybko chuba nic mi do glowy nie przychodzi;)
OdpowiedzUsuńEwa, dużo przykładów już padło, widzę, że nie tylko ja jestem na różne słowa wyczulona.
UsuńChyba mnie to nie irytuje, bo generalnie nie zwróciłam na to większej uwagi...myślę, że z każdym językiem tak jest, że z czasem bardzo ewoluuje i się zmienia a na to mają wpływ głownie inne języki. Język angielski jest wszechobecny i stąd się to bierze, nawet ludzie którzy tego języka nie używają, znają wiele taki słów. Język polski jest piękny, bogaty, urozmaicony, ale nawet w polskim brakuje słów na określenie pewnych rzeczy.Jak sama wspomniałaś, jak nazwać po polsku "swatch"? Buzia jest dla mnie ok, nie odbieram tego infantylnie. Skalp..nie przepadam za tym słowem, ale złych skojarzeń nie mam. Nieprzyjaciel, niespodzianka - wolę to niż jakby ktoś miał pisać co drugie słowo pryszcz, syf itp. W tym nie widzę nic złego. Bardziej mnie irytowało swego czasu używanie skrótu "mój TŻ" na określenie męża czy partnera i dalej nie mam pojęcia skąd ten skrót się wziął :D Taki urok języka, że rozwijając się tworzy się taka "nowomowa". Sama w tytule użyłaś słowo, które de facto nie istnieje (chyba, że się mylę?). I nie jest to uszczypliwość, czy coś bo sama często tworzę nowe słowa..gdy mi brakuje jakiegoś ;) Pod tym względem język niemiecki jest fajny, można stworzyć jaki się chce rzeczownik poprzez połączenie kilku rzeczowników ;] W niemieckim to dopiero można szaleć z słowotwórstwem :)
OdpowiedzUsuńMonika, TŻ to chyba "towarzysz życia" rodem z Wizażu?
Usuń"Nowomowa" istnieje, jak najbardziej :)
Ja nie mogę się otrząsnąć odkąd na popularnym blogu modowym autorka napisała, że "ubrała swetr". brrrrrr :)
OdpowiedzUsuńJane, coś dla ciebie :DDD
Usuńhttp://www.chrum.com/koszulki/bluza-swetr
Popełniam grzech "buzi" i "nieprzyjaciół" ":D.
OdpowiedzUsuńGdy pierwszy raz przeczytałam "recka" przez 5 minut zastanawiałam się, co to takiego jest.
Bardzo mnie drażnią zapożyczenia z angielskiego - w szczególności hole, a też słowo, na które ostatnio jest moda, czyli "selfie"... Proszę, niech mnie ktoś zastrzeli.
Słowem, na które reaguję agresywnie, i po usłyszeniu/przeczytaniu którego wyłączam automatycznie filmik/stronę to "odkupię". "Gdy mi się skończy, odkupię ponownie" - dramat.
Zoila, też ostatnio zauważam wszędzie to "selfie", robi furorę na FB.
Usuń"Odkupić" też mnie drażni, to z kolei atakuje głównie na YT.
Odkupię ponownie? :> Ładne :D Nie miałam przyjemności czytania/słuchania tego kwiatka :)
UsuńSmyku, cud! Bo sformułowanie bombarduje zewsząd.
UsuńZnakiem tego czytam tylko porządne blogi :)
UsuńNajwyraźniej.
UsuńCoś w tym niestety jest... ;)
OdpowiedzUsuńMakda, całkiem sporo, jak widać z ożywionej dyskusji.
UsuńJak czytam lub słyszę gifty, to mam przed oczami obraz blogerki która wyciąga po nie łapczywie ręce, więcej, więcej :D Można to nazwać inaczej.
OdpowiedzUsuńTak samo mnie rażą tytuły postów które zawierają w sobie narzucone przez firmę jej hasło reklamowe, w stylu "Firma X - szyk, styl i białe kozaczki od teraz w Twoim domu!". Takich rzeczy najczęściej nie czytam.
A, no i jeszcze "samojebka". Toż to brzmi prawie jak samogwałt...
ulżyło mi;)
Króliczek, rzeczywiście, można się pomylić :DDD
UsuńMam nadzieję, że na moim blogu próżno szukać podobnych słownych wykwitów.
OdpowiedzUsuńPuryzm jest dobry, zdecydowanie.
Niecierpku, ciebie akurat można stawiać za wzór.
UsuńOj, mam spore braki, choć ich świadomość uważam za pierwszy stopień do samodoskonalenia. A co do wspomnianego skalpu, słowo to kojarzy mi się wyłącznie z filmem Bękarty wojny :)
UsuńNie tobie jednej, wyżej padł nawet dokładny cytat :DDD
UsuńCo do buzi - zgadzam się, ale "nieprzyjaciel" mi nie przeszkadza, a "rumtury" widzę pierwszy raz (skojarzyły mi się z "tiurniurami" tak BTW.) Ale też znam słowa (oraz bardzo powszechne błędy), które mnie rażą i słowa, które czasem mam chęć skodyfikować w jakimś "słowniku blogowej nowomowy".
OdpowiedzUsuńRażą mnie kalki z angielskiego w rodzaju "moja rutyna pielęgnacji", a ostatnio trafiłam nawet na "reżim", zdaje się nawet "codzienny reżim", co zabrzmiało bardzo złowieszczo. ;-) Podobnie zresztą kolor "nudowy" albo "mintowy".
Zainspirowałaś mnie do własnego wpisu na ten temat, choć zastanawiam się też nad wpisem o zachowaniach blogerek, które mnie czasem... rozbrajają...
Una, naprawdę widziałaś "mintowy"? Niesamowite. Skąd to się bierze? Serio pytam? Dla mnie to zakrawa na jakąś bezmyślność.
UsuńUna, koniecznie stwórz ten wpis o zachowaniach blogerek, chętnie poczytam :)
UsuńAaaaa, właśnie! Rutyna od ang. routine! Aż mnie skręca, jak to widzę czy słyszę!
UsuńJuż lepsza rutyna niż reżim :DDD
UsuńO, tak, "rutyna" też mnie razi.
Usuńuna denerwujesz się, ale u obsession pod mani przyklaskujesz jak oszalała
UsuńJa reaguję alergicznie wprost na: "wsiąkanie kremu" dla mnie krem ma się wchłaniać, a nie wsiąkać.
OdpowiedzUsuńZwrot że antyperspirant nie zostawia na czarnych ubraniach - białych śladów, a na białych - CZARNYCH plam, no ja nawet wśród najgorszych nie znalazłam aż takich przypadków, choć to częściej na YT
Ogólnie, jak i w życiu perfumiki, perfuma...
Języka angielskiego dużo :)
Ewa, no tak, nieśmiertelna perfuma! Że też o niej zapomniałam :DDD
UsuńPerfuma! ale podobno w okolicach Poznania jest to przyjęte, tak przynajmniej tłumaczył się mój znajomy kiedy mu zwróciłam uwagę;)
UsuńPrzyjęte? Raczej tolerowane. Bo jak by się nie tłumaczył, jest to błąd.
UsuńO, buzia, taaaak! A pazurki Ci nie przeszkadzają? W ogóle te wszystkie zdrobnionka? Słowo skalp mnie dosłownie boli, bo przecież jest polskie określenie (owłosiona) skóra głowy, może niespecjalnie zgrabne, ale i tak brzmi mniej - drastycznie? Recki, haule itp. przemilczę. Ale bronić będę nieprzyjaciół i niespodzianek - kto by chciał mieć zapryszczonego bloga? ;)
OdpowiedzUsuńInterpunkcja i ortografia to już insza inszość, jak mówią na śląsku. Dorzuciłabym jeszcze do tego wora nie używanie polskich znaków. Cos takiego sie bardzo zle czyta, bo skad mam wiedziec, czy jezyk to jezyk czy jezyk? (język, jeżyk)
Atqa, pisałam o pazurkach, nie cierpię tego słowa!
UsuńA co do pryszczy, zawsze można napisać niedoskonałości, wypryski, stany zapalne. Polska język trudna język, ale i bogata język ;)))
Kurczę, Śląsku!
UsuńA mnie osobiście wkurzają właśnie te niedoskonałości. Bo co to właściwie jest? Dla jeden osoby pryszcz, dla drugiej to przebarwienia etc. A wyprysk... Zawsze się boję, że w pośpiechu zrobiłabym literówkę i wyszłoby, że na twarzy mam zupełnie co innego... :D
UsuńUśmiałam się :DDD
Usuń:P
UsuńAtqa:) to dopiero jest rozrzut :)
UsuńAnonimie, nigdy nie wiadomo jakie talenty tkwią w ludziach :-)
UsuńI jakie możliwości :DDD
Usuń"Buzi" staram się unikać, ale jeśli piszę długą recenzję i użyłam do tej pory słowa "twarz" i wszelkich synonimów dużo razy, to niechętnie, ale jednak tę "buzię" do tekstu wkładam. Na "nieprzyjaciół" wolę mówić "wypryski", nie jest tak nieprzyjemne jak "pryszcz", ale wiadomo o co chodzi. Skrótów typu "recka" bardzo nie lubię. Zapożyczenia z angielskiego... no, HAUL to fajne określenie, ale już Gifty czy Giveaway na polskim blogu mi nie pasuje.
OdpowiedzUsuńA już "Giwełej" to tylko w kontekście humorystycznym! Jeśli ktoś pisze tak na poważnie, to nie wiem co o tym myśleć... :)
UsuńCassidy, też lubię wypryski. Wyłącznie w tekście ma się rozumieć, nie w życiu ;)))
Usuńhaha przyznaję się do "buzi" po prostu nie wiem czemu, lubię to słowo. Natomiast skalp za każdym razem kojarzy mi się z pewną sceną z Ostatniego Mohikanina i też u mnie raczej nie przejdzie :P Z pozostałymi się zgadzam, też mi działają na nerwy. Dorzuciłabym jeszcze wszystkie zdrobnienia typu kremik, balsamik itd. Nie znoszę tego i w życiu codziennym (dostaję wysypki jak ktoś mówi że np. właśnie zjadł kanapeczkę z ogóreczkiem brrrrr)
OdpowiedzUsuńJa też nie cierpię zdrobnień! Wkurzają mnie bardziej niż wszystkie powyższe punkty razem wzięte.
UsuńDziewczyny, najgorsze i tak są pieniążki :DDD
UsuńOoo, pieniążki! :D Zwłaszcza, jak mowa o dużych kwotach - brr!
UsuńMnie wkurzają w każdym kontekście :DDD
Usuńjest nowe mani u wielkiej blogowej dyktatorki obsession, czy jak tam ona się zwie
OdpowiedzUsuńAnonimie, czepiasz się :PPP
Usuńależ jak bym śmiała się czepiać, ot takie luźne wtrącenie, bo akurat mi wyskoczyło na pasku z boku (zboku) :)
UsuńChodziło mi tylko o to, że ja nie odnoszę swojej krytyki do nikogo konkretnego, dlatego nie spodobało mi się, że pokazałaś na kogoś palcem. Choć fakt faktem Obs wstrzeliła się z tym postem w temat.
UsuńBardzo ładne mani, moim zdaniem ;)
UsuńTe posty ukazały się mniej więcej w tym samym czasie, więc nie byłabyś w stanie akurat wskazać tego "mani".
UsuńNiczego nie miałam zamiaru wskazywać. Zostawmy już ten temat.
UsuńFajna notka, absolutnie się zgadzam! :D Poza kwestiami językowymi denerwuje mnie też ignorancja w zakresie interpunkcji.
OdpowiedzUsuńNad rumturami musiałam się chwilę zastanowić, bo jeszcze się nie spotkałam, pewnie dlatego, że nie oglądam YT. Próbowałam, naprawdę próbowałam, nawet tych, które kiedyś były polecane w komentarzach na Twoim blogu, ale tego się w większości nie da słuchać. Za każdym razem miałam poczucie zmarnowanych kilku(nastu) minut. Jedynie Lisę Eldridge oglądam z przyjemnością.
FF, niestety coraz częściej odnoszę podobne wrażenie. Nawet dziś kiedy przeglądałam swoje subskrybcje, przeszło mi przez myśl, że z prawdziwą przyjemnością na polskim YT oglądam jedynie Renatę Barańską. Której kanał zresztą gorąco ci polecam :)
UsuńBuzia, jak Bozia .. mam ten sam dreszcz :P
OdpowiedzUsuń:D
Mami, no to buzia! Buźka, znaczy się :DDD
UsuńO tak, zdecydowanie "recka" i "kosmy" to coś, co nigdy nie przejdzie mi przez gardło - straszne słowa :D Ale "niespodzianek" sama nagminnie używam, jakoś tak słowo "pryszcz" zaburza mi estetykę... wszystkiego. Jak myślę o "pryszczu" to widzę straszliwe sceny, wolę omijać to słowo z daleka ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
Mój chłopak dobrodusznie nazywa nas, blogerki urodowe, "szminami" - uważam, że w tym kontekście to urocze określenie, chociaż samo słowo również nie ma szansy pojawić się na moim blogu, bliżej mu do "kosmów" niż do czegokolwiek innego ;)
Ola, szminy bardzo mi się podobają! Mogę być szminą, nie obraziłabym się :DDD
UsuńTaka nowoczesna pudernica? ;P ;D
UsuńSama jesteś pudernica :P ;)))
UsuńJestem szminą i jestem z tego dumna!
UsuńSkalp mi nie przeszkadza akurat ;)
OdpowiedzUsuńAle nie lubię wszelkich niepotrzebnych zdrobnień, które często pojawiają się nagminnie. Wiadomo, że czasem się mogą pojawiać, ale razi mnie przesadza "paznokietki, pazurki, kremik" etc.
Buzia rzeczywiście trochę średnio brzmi, wcześniej nie pomyślałam nawet o tym.
A nieprzyjaciel to jak na wojnie :) Wolę słowo niedoskonałość, które jest całkiem prawdziwe, ale nie tak dosadne jak "pryszcz" ;)
Marta, żebyście mnie też źle nie zrozumiały, ja tu nie występuję w obronie pryszcza, ja atakuję nieudane moim zdaniem eufemizmy. Sama też nie piszę o pryszczach,raczej o niedoskonałościach, wypryskach, zaskórnikach.
UsuńA mi się buzia i haul podobają. Reszta już niekoniecznie :) Zwłaszcza w nadmiarze.
OdpowiedzUsuńMarzena, w nadmiarze wszystko jest szkodliwe.
Usuń2,4,5 też mnie mozno wkurzają! ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze TŻ ;P
M., ja mam po prostu męża, nudy :DDD
UsuńA ja nawet nie wiem co oznacza TŻ :(
UsuńTowarzysz życia. Chyba :DDD
UsuńBuzi czasem używam,ale nie spojrzałam na to z tej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńWishlistę też mam ;)
Lady, masz też na pewno słowa, których niechętnie używasz. Pewnie inne, niż te, które ja wskazałam, ale założę się, że też cię coś wkurza :)))
Usuńja uważam, że to język powinien nam służyć, a nie my językowi. Traktuję go jako narzędzie i totalnie zapożyczenia mi nie przeszkadzają, skoro dla autora są wygodniejsze :)
OdpowiedzUsuńAnia, ale dla mnie, jako dla odbiorcy, niektóre są niewygodne ;))) Ale oczywiście niech sobie każdy pisze, jak chce.
UsuńJa mam odruch wymiotny, przepraszam, gdy na blogach roi się:
OdpowiedzUsuńPrimo: od błędów ortograficznych i składniowych. Doprowadza mnie do szewskiej pasji "napewno", "wogóle" albo - lepiej - "wogule". Widziałam też "morzna", "ktury" itd. Blogów z nowomową najwyraźniej nie czytam, bo te, które mam w blogrollu w większości składają się z treści ładnie sformułowanych i w lwiej części bez błędów.
Secundo: od błędów interpunkcyjnych. Szalone przecinki, i setki spacji przed i po nich, brak kropek, wielkich liter. To mnie autentycznie osłabia. Jak ludzie są w stanie to czytać? Przecież czasem brak przecinka tudzież postawienie go w złym miejscu, może całkowicie zmienić sens wypowiedzi.
Tertio: brak polskich znaków. Za prof. Bralczykiem "Jest różnica, czy zrobisz komuś laskę, czy łaskę" :>
Wracając jednak do meritum Twojej wypowiedzi: nowomowa nie irytuje mnie tak bardzo, jak obcojęzyczne wtręty czy skróty. Przyznam, że bardzo długo nie wiedziałam czymże jest NOTD tudzież OOTD. Bo faktycznie, "strój dnia" brzmi taaaaaak nieświatowo ;)
Smyku, eeeeee, ja chyba też nie wiem, co to NOTD. Bo OOTD akurat odszyfrowuję :DDD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń