Wiem, że pisanie o wysokiej ochronie przeciwsłonecznej w grudniu jest dość ryzykowne, bo nie na czasie, ale wierzę, że przynajmniej część z Was tak jak ja filtruje się przez cały rok. Z drugiej jednak strony za chwilę rozpocznie się sezon sportów zimowych, a na ośnieżonych stokach dobry filtr też jest niezbędny. Nie wspominając już o egzotycznych plażach, na których szczęściarze lada moment grzać będą kości, uciekając od naszej polskiej zimy. A zatem wszystkich chroniących skórę niezależnie od pory roku i okoliczności, a także tych, którzy ochrony potrzebują jedynie okazjonalnie, zapraszam na recenzję genialnego wodoodpornego filtra przeciwsłonecznego Missha All-around Safe Block Waterproof Sun Milk SPF 50+ / PA +++.
Ja to mam jednak szczęście do filtrów. Wiadomo, potrafią być kłopotliwe, lubią tłuścić cerę, bielić, zapychać. Tymczasem Missha to drugi z kolei krem przeciwsłoneczny, po równie dobrym, choć zupełnie innym The Face Shop Natural Sun ---> KLIK (nadal go lubię, ale po dwóch tubkach po prostu mi się znudził), który w 100% spełnia moje oczekiwania, nie dając żadnych, absolutnie żadnych niepożądanych skutków ubocznych.
Missha All-around Safe Block Waterproof Sun Milk ma postać dość rzadkiej, białej emulsji o bajecznie aksamitnej formule, dzięki której aplikacja jest niezwykle przyjemna. Za każdym razem odnoszę wrażenie, że otulam skórę mięciutką powłoczką, stopniowo się z nią stapiającą i tworzącą ochronny film. Nie ma przy tym mowy o żadnej tłustej warstwie, czy efekcie nadmiernego rozbielania cery, pod tym względem pełen komfort. Emulsja po krótkiej chwili mocno przywiera do twarzy, dając dobrą bazę pod makijaż. Nie zauważyłam, żeby negatywnie wpływała na jego trwałość, czy to w przypadku tradycyjnych podkładów, kremów bb, czy też proszkowych minerałów. Zapach emulsji jest co prawda dość dziwny, lekko alkoholowy, ale szybko się ulatnia, nie drażniąc ponad miarę. Jedynie w tym punkcie mogę mieć do niej jakiekolwiek zastrzeżenie. No, może jeszcze do kwestii wydajności można się przyczepić. Wiem, że nie lubicie, jak oceniam filtr w tym kontekście, bo w końcu chodzi o to, żeby skóra przyjęła go jak najwięcej, ale przecież widzę, w jakim tempie go ubywa. Otóż tego filtra ubywa dość szybko. Poza tym cud miód malina!
Poza względami czysto użytkowymi, nie sposób nie docenić właściwości tego filtra. Wysoka ochrona gwarantuje skórze bezpieczeństwo (według szacunków na około 9 godzin), wodoodporność podnosi natomiast jej trwałość. Jeśli chodzi o inci, to warto zwrócić uwagę na liczne składniki pielęgnacyjne - regenerujący hydrolat z kocanki, ochronny wyciąg z malwy różowej, ekstrakty z kondycjonującego cerę różeńca górskiego, chroniącej przed wolnymi rodnikami guawy, kojącego drzewa chinowego, nawilżającego i łagodzącego aloesu czy regulującego wydzielanie sebum eukaliptusa. Za ochronę przeciwsłoneczną odpowiadają natomiast ethylhexyl methoxycinnamate, tlenek cynku oraz dwutlenek tytanu.
Dostępność tego filtra, jak to w przypadku kosmetyków koreańskich, jest dość ograniczona, ale naprawdę warto zadać sobie trud i znaleźć go na internetowych aukcjach albo w sklepach online. Ja zarówno pierwszą, jak i drugą tubkę kupiłam na ebay, tradycyjnie w zaufanym rubyrubyshop, płacąc za pierwszym razem około 18 dolarów za 40 ml i około 26 dolarów za 70 ml za drugim razem (jak widzę, rubyruby ma teraz na obie pojemności atrakcyjną promocję!).
Zwróćcie tylko, proszę, uwagę, że recenzuję wersję waterproof. Dostępna jest jeszcze zwykła (Soft Finish, o ile się nie mylę), z którą nie miałam do czynienia. Wariant wodoodporny z całego serca natomiast polecam! Okazał się mocnym punktem mojej wymierzonej w redukcję przebarwień pielęgnacji. Fakt, że kupiłam kolejne opakowanie, w dodatku o zwiększonej pojemności, mówi chyba sam za siebie.
Jestem ciekawa Waszego podejścia do filtrowania. Ja sięgam po filtry głównie ze względu na skłonność do przebarwień, ale nie ukrywam, że liczę też na profilaktykę przeciwzmarszczkową. Nazwijmy to pielęgnacyjną inwestycją w przyszłość. A Wy? Chronicie skórę przed słońcem? Jakie są Wasze ulubione filtry?
Buziaki,
Cammie.
Dostępność tego filtra, jak to w przypadku kosmetyków koreańskich, jest dość ograniczona, ale naprawdę warto zadać sobie trud i znaleźć go na internetowych aukcjach albo w sklepach online. Ja zarówno pierwszą, jak i drugą tubkę kupiłam na ebay, tradycyjnie w zaufanym rubyrubyshop, płacąc za pierwszym razem około 18 dolarów za 40 ml i około 26 dolarów za 70 ml za drugim razem (jak widzę, rubyruby ma teraz na obie pojemności atrakcyjną promocję!).
Zwróćcie tylko, proszę, uwagę, że recenzuję wersję waterproof. Dostępna jest jeszcze zwykła (Soft Finish, o ile się nie mylę), z którą nie miałam do czynienia. Wariant wodoodporny z całego serca natomiast polecam! Okazał się mocnym punktem mojej wymierzonej w redukcję przebarwień pielęgnacji. Fakt, że kupiłam kolejne opakowanie, w dodatku o zwiększonej pojemności, mówi chyba sam za siebie.
Jestem ciekawa Waszego podejścia do filtrowania. Ja sięgam po filtry głównie ze względu na skłonność do przebarwień, ale nie ukrywam, że liczę też na profilaktykę przeciwzmarszczkową. Nazwijmy to pielęgnacyjną inwestycją w przyszłość. A Wy? Chronicie skórę przed słońcem? Jakie są Wasze ulubione filtry?
Buziaki,
Cammie.
Oj ja teraz przy retinoidach chronię skórę szczelnie i sumiennie :D
OdpowiedzUsuńWięc na przykład taka 'wydajność' mi wisi i powiewa, bo tak czy siak nakładam go co najmniej 1 ml (odmierzam!), wszystkich powinno ubywać tak samo ;)
Ja chyba się niedługo skuszę na jakiegoś Azjatę, bo już szczerze mam dość naszych filtrów. Wykończyłam ostatnio porażkę z DM, teraz będę maziała się Iwostinem, który lubię, ale pewnie na dłuższą metę zmęczy mnie równie mocno, więc już obczajam sobie na eBayu, bo warto upolować. Myślę właśnie nad Missha lub Biore i czytam recenzje ;)
Madame, wiem, niby powinno, ale prawda jest taka, że jeden filtr da się bezproblemowo nałożyć w zalecanej ilości, a z drugim ta sztuka nie wychodzi, choćby się człowiek wściekł. Missha akurat pięknie się aplikuje, nawet w dużych ilościach, skóra dobrze go przyjmuje. Ale odmierzać, nie odmierzam.
UsuńTak, ale w lato;) Moje wychodzenie na zewnątrz w jesienne/zimowe wieczory wygląda z domu na parking - 2 minuty, a w pracy podziemny;) Chyba, że na narty idę, czy jakieś spacery, to wtedy. Na codzień - nie.
OdpowiedzUsuńEwa, u mnie podobnie, tylko że w domu podziemny, a w pracy pod chmurką :D Ale filtruję się sumiennie. Raz, że słońce operuje też przez szyby, dwa, że mam w pracy światło jarzeniowe, a trzy, że stosuję kwasy, więc filtr jest obowiązkowy.
UsuńDzięki za polecenie, będę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńJa też się filtruję cały rok, zwłaszcza, że ostatnio w ruchy jest krem z retinolem :) Aktualnie używam matującego filtru z L'Oreal, ale średnio się sprawdza, wolałam zwykłą, niematującą wersję :) Bardzo lubię też emulsję matującą z filtrem od Vichy, ale muszę na nią poczekać do lata, bo na razie pustki w aptekach...
M., filtr z l'oreal też miałam, bardzo mi pasował, polecałam go nawet kiedyś jako wariant niskobudżetowy, bo na all można go wyhaczyć za jakieś 12 zł. Ale Missha lepsza.
UsuńBardzo lubię tę jego niską cenę :)))
UsuńNa szczęście nie jest to jego jedyny atut :D
Usuńja cały czas planuję zacząć używać wyższe filtry do twarzy, ale jakoś mi to nie wychodzi najlepiej :)
OdpowiedzUsuńBeatka, po prostu musisz zacząć, pójdzie z górki, zobaczysz :)))
Usuńja używam cały rok i śmiać mi się chce, że już wrzesień/październik wszystko ze sklepów znika. Testowałam wieeeeele filtrów, azjatyki, sprowadzałam ze Stanów, ale najfajniejszym okazał się filtr matujący z Ziaji, po prostu wow :) nie świeci się, nie bieli, fajna cena, bardzo dobra ochrona. Lubiłam też filtr Kiss My Face, był równie dobry (chociaż bardziej na bazie wody i niestety średnio sprawdzał się w mrozach na nartach) ale jednak dostępność do Ziaji wygrała ;]
OdpowiedzUsuńPralnia, no proszę, nie wiedziałam, że ziaja ma w asortymencie takie cacko. Ale muszę przyznać, że ja jakoś nie mam serca do tej marki, co się na coś skuszę, to wtopa. Dlatego jakoś szczególnie nie śledzę nowinek. Ale ten filtr sobie zapamiętam, mam nawet salon ziaji niedaleko, to może się w końcu tam wybiorę na jakieś zakupy.
UsuńPotwierdzam, że Ziajkowy filtr matujący jest świetny. Nie odstaje od koreańskich i japońskich filtrów, pewnie dlatego, że pierwotnie to na ten rynek był produkowany :) Bardzo fajny filtr w niskiej cenie. Za to nie polecam Avene matujacej. Koszmarny tłuścioch, żaden podkład ani BB się na nim nie trzyma
UsuńMam skłonności do przebarwień, właśnie przekroczyłam ćwierćwiecze więc ta profilaktyka przeciwzmarszczkowa u mnie działa, nie na 100% ale coś tam działam. Filtry mam, w tamtym roku z LRP, który był czymś okropnym, w tym roku wychwalana emulsja Vichy, która z matowieniem jakoś sobie nie do końca radzi (choć gdy robi się naprawdę gorąco to daje rade). Obecnie już go nie używam, za duży filtr a przy moim trybie życia nie ma nawet sensu. Używam kremu typu BB z Maybelline, tam jakiś SPF jest i chyba tyle starczy:) Lato z Vichy poszło gładko, bez nowych przebarwień, nie opaliłam też twarzy w ogóle bo kolor kremu tego z Maybelline używam cały czas najjaśniejszego (używam go i latem i zimą).
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że to już nie pierwszy produkt przez Ciebie polecany z tej firmy (znaczy widzę, że to drugi ale czy było ich więcej to nie wiem) :) Coraz bardziej kusi mnie wypróbowanie czegoś od nich. W ogóle sama nazwa bardzo mi się podoba, taka pozytywna:)
Anonimie, to prawda, jakoś missha wyjątkowo mi pasuje, najpierw bb krem, teraz ten filtr. Generalnie mam słabość do azjatyckich kosmetyków, może dlatego, że tak jak Azjatki mam świra na punkcie jasnej cery i efektu rozświetlenia, a tamtejsze kosmetyki jak żadne inne pomagają to osiągnąć :)
UsuńCiągle czytam i dumam nad azjatyckimi kosmetykami, ciągle dochodzę do wniosku, że to będzie coś dla mnie ale kiedy przychodzi do wyboru produktu/produktów to zaczynają się schody niezdecydowania:) Może właśnie za dużo czytam, przeglądam i myślę:) Jakbym tak zaszalała i kupiła to wreszcie miałabym coś z Azji:)
UsuńNie spróbujesz, to się nie przekonasz ;)))
UsuńJa niby wiem, że powinnam flirtować z filtrem przez cały rok, ale przypominam sobie o nim tak naprawdę dopiero późną wiosną/latem :(
OdpowiedzUsuńJustyna, jak to mówią, lepiej późno niż wcale :)
UsuńMoim ukochańcem jest filtr z Vichy.
OdpowiedzUsuńNie zamienię na żaden inny :)
Aneta, mnie, jak widać, ciągle kusi coś nowego. Ale przynajmniej wiem, do czego w razie czego wrócić :DDD
UsuńJa się ciągle przed słońcem nie chronię filtrami. nie byłam w stanie dojść z nimi do ładu i w końcu uznałam,że trudno - będę się starzeć "kiedyś tam", a teraz będzie spokój od problemów skórnych...
OdpowiedzUsuńAle co jakiś czas mam chęć zrobić kolejne podejście i sprawdzić któryś...
Una, jak widać na moim przykładzie, filtr wcale nie musi powodować pogorszenia stanu cery. Nie namawiam cię do filtrowania, ale nie skreślaj ochrony przeciwsłonecznej tylko z tego względu. Naprawdę można dobrać bezpieczny i nieszkodliwy filtr.
UsuńMuszę się wziąć za filtry, bo aż wstyd ich nie używać ;)
OdpowiedzUsuńLuthienn, oj tam, zaraz wstyd. Filtrowanie wcale nie jest takie popularne.
UsuńJa się przyznaje bez bicia że nie filtruje się niczym więcej poza tym co jest w kremie i podkładzie, czasem w pudrze. Na razie żaden filtr mnie nie zadowolił bo każdy moją już prawie białą skórę wybielał jeszcze bardziej. Ale chyba czas się bardziej rozejrzeć, myślę nad la roche posay. Zobaczymy, miałam jeden ich filtr i dobrze się rozprowadzał (miałam wersje ze stanów) ale kupiony ponownie (w polsce) trochę się różnił.
OdpowiedzUsuńMadlen, jeśli boisz się wybielania, koniecznie zainteresuj się wspominanym dziś przeze mnie The Face Shop Natural Sun (recenzowałam go kiedyś, link jest nawet w dzisiejszej recenzji). Nie dość. że kompletnie nie bieli, to jeszcze dzięki kapce beżowego pigmentu, pięknie tonizuje cerę. Z tym filtrem zdrowej skórze nawet podkład nie byłby potrzebny.
UsuńJa nie mam problemów skórnych, czasem tylko jakaś krostka może dwie (jak mam okres ehh) i sińce pod oczami, ale na to mam korektor :) Ten co mi polecałaś :D Chyba zerkne na ten filtr. Choć lubie jak mi się robią piegi :) na szczęście nie mam jakiś plam od słońca, ale chyba do czasu. Nie wiem chce ryzykować
UsuńPamiętam jak pokazywałaś ten filtr :D Jedyny problem to zakupy na ebay, jakoś zawsze mam stresa jak mam tam zakupy robić. Ja poprosze męża to mi zamówi :)
UsuńNie znalazłam go, tylko bardzo podobny: http://www.ebay.pl/itm/The-Face-Shop-Natural-Sun-Eco-Power-Long-lasting-Sun-Cream-SPF45-PA-50ml-/151078284376?pt=LH_DefaultDomain_0&hash=item232cf7ac58&_uhb=1
UsuńMadlen, jestem w szoku, też nie znalazłam! Wygląda na to, że został zastąpiony tym eco. Widzę za to, że pojawiła się wersja matująca i lekka wersja na bazie wody.
UsuńPrzez cały rok chronię skórę przed słońcem. Mam bardzo jasną karnację i cienką skórę. Jeśli jej nie zabezpieczę, pojawia się ból, pieczenie i zaczerwienienie. Od dwóch lat pozostaję wierna kremowi tonującemu Eco Cosmetics SPF 50+. W związku z tym, że mojej kapryśnej cerze służą nieliczne kosmetyki, staram się nie zmieniać sprawdzonego składu;)
OdpowiedzUsuńUsta, pierwsze słyszę o takim filtrze, muszę sobie o nim poczytać.
UsuńMnie jednak ciągnie do nowości, co czasami się oczywiście na mnie mści, ale w tym przypadku na szczęście obyło się bez przykrych niespodzianek.
Też go bardzo lubię, jedynie ten zapach alkoholu mi przeszkadza. Przyznaję się bez bicia że ostanio zaniedbuje filtry i ich nie używam ;/
OdpowiedzUsuńLenti, no widzisz, a moja tubka już się skończyła, mam już drugą :)))
UsuńJa przez to że używam jak mi się przypomni to jeszcze go mam ;) Ale chociaż w podkładzie mineralnym mam trochę filtra ;)
UsuńJa niestety filtrów nie używam wystarczają mi zwykłe kremy - ale ostatnio koleżanka podrzuciła mi próbkę kremu pod oczy właśnie koreańskiego i jestem ciekawa jak się spisze :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńLąduje na liście muszmieciów ;)
OdpowiedzUsuńNiby powinnam się filtrować, bo używam retinoidu, ale usprawiedliwiam się tym, że siedzę całymi dniami w domu ;)
FF, nie chcę marudzić, ale nawet jak siedzisz w domu, powinnaś przy kwasach się filtrować. Promienie uva przenikają przez szyby.
UsuńTeż się filtruję cały rok:) Od lat używam Biodermy Photoderm Max Fluide SPF 50+ do cery tłustej.
OdpowiedzUsuńAnia, nie korci cię, żeby spróbować czegoś innego?
UsuńJa nie używam filtrów w zimę i niestety nie planuję żadnego wyjazdu w słoneczne miejsce (a szkoda :D).
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, ja też wyjazdu nie planuję, najbliższy dłuższy urlop dopiero w czerwcu :(
Usuń