Dziś taki krótki post na szybko, bo i pisać nie ma za bardzo o czym. Gdyby chodziło o coś przeciętnego, po prostu nie poświęcałabym temu miejsca na blogu, ale że rzecz o czymś naprawdę kiepskim, uznałam, że warto Was ostrzec. Co mi tak zalazło za skórę? Lakier Revlon Parfumerie Wild Violets.
Na sklepowej półce bardzo mi się spodobał, urzekł mnie ciemnofioletowy, głęboki kolor i obietnica kwiatowego zapachu. Po bliższym poznaniu stracił jednak w moich oczach chyba w każdym możliwym aspekcie, już na starcie podpadając mi bardzo wąskim i długim pędzelkiem osadzonym w kulkowej, niewielkiej i niesamowicie nieporęcznej nakrętce.
Konsystencja też mnie rozczarowała. Okazała się rzadka i trudna do opanowania, mimo starań nie mogłam ustrzec się przed zalewaniem skórek (co zresztą widać na zdjęciach, przepraszam).
Pigmentacja jak na tak ciemny lakier poniżej przeciętnej, dwie warstwy to absolutne minimum. Nie byłoby to jednak nawet tak dyskredytujące, gdyby nie fakt, że każda kolejna tak pogłębia kolor, że z interesującego fioletu nie zostaje niemal nic, lakier na paznokciach prezentuje się niemal jak czarny.
A zapach? Cóż, lakier faktycznie pachnie, bardzo mocno zresztą. Na tyle mocno, że wyczuwalny jest nawet po dwóch, trzech dniach. Nieco wywietrzały jest dość przyjemny, ale bezpośrednio w trakcie malowania jest dla mnie nie do zniesienia, mieszanina sztucznego zapachu kwiatów z typowym chemicznym zapachem lakieru po prostu zwala z nóg.
Podsumowując, nie, nie, nie, po trzykroć nie! Szkoda kasy, lepiej trzymać się od tego lakieru z daleka. Znam tysiąc bardziej trafionych sposobów na wydanie dwudziestu złotych.
Zraziłam się do tej serii okrutnie, ale ciekawi mnie, czy podzielacie moje zdanie. Miałyście do czynienia z lakierami Revlon Parfumerie? Jak je oceniacie? Dajcie też znać, czy Wam również zdarzyło się kiedyś aż tak rozczarować się jakimś lakierem. Najgorszy lakier w Waszym życiu to ...? Piszcie, czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Zagraj o świecę zapachową
Bridgewater Sweet Grace!
Nigdy nie miałam żadnego lakieru tej marki ;)
OdpowiedzUsuńWłosovelove, dla mnie w zasadzie ten też był pierwszy. I w sumie zniechęcił mnie do innych serii.
UsuńNiedobrze, bo właśnie wczoraj go kupiłam, dokładnie ten sam kolor! Jak wróciłam do domu, to chciałam powąchać, czy faktycznie pachnie, więc wsadziłam nos do butelki i prawie mi mózg wypaliło... Najmądrzejsze to nie było, wiem, jakoś tak bezmyślnie chciałam sprawdzić :D no cóż, może za jakiś czas go sprawdze, teraz mi się chwilowo odechciało :D
OdpowiedzUsuńBalbina, co za zbieg okoliczności, że też kupiłaś akurat wczoraj ... No ale mówi się trudno. Obawiam się, że nie będziesz zadowolona.
UsuńButeleczka wygląda jak jakieś retro perfumy, korek a raczej zakrętka rzeczywiście wygląda na mega nieporęczną. Nie dziwi mnie Twoja opinia, zawsze mi się wydawało, że reklamowanie lakieru do paznokci przez stawianie na jego zapach to dziwactwo, i to mocno naciągane...
OdpowiedzUsuńWakeup makeup, niby widziałam, co kupuję, ale zabrakło mi wyobraźni, żeby przewidzieć, że ta kulka będzie tak niewygodna. Zwłaszcza że liczyłam na to, że pędzelek będzie krótszy.
UsuńCałkiem fajny kolor, ale nie przepadam za takimi wąskimi pędzelkami... Gdzie są te zalane skórki ja się pytam? Widzę tylko pięknie pomalowane paznokcie :-)
OdpowiedzUsuńYzma, dziękuję, że tak piszesz, ale ja jednak widzę niedociągnięcia. Wiesz, nie chciałabym wylądować tutaj:
Usuńhttps://www.facebook.com/Beka.z.prac.pseudo.kosmetyczek?ref=ts&fref=ts
:DDD
Mam jeden lakier z tej serii, Apricot Nectar, i jestem całkiem zadowolona. Pędzlek jest faktycznie niewygodny, ale reszta, szczególnie kolor, mi odpowiada. Ten Twój też bardzo mi się podoba, zwłaszcza na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, nie wiem, może inne kolory są lepsze? Już nie sprawdzę, zraziłam się.
UsuńKupiłam go niedawno za 10zł z hebe i po pomalowaniu stwierdziłam, że to jeden z piękniejszych lakierów, jakie mam :P
OdpowiedzUsuńTe kolorowe drobinki <3
Z uśmiechem na ustach przeczytałam Twoją opinię, z uwagi na to, jak skrajne mogą być odczucia :)
Jamapi, no nieźle :DDD Faktycznie, dwie skrajne opinie. No ale nie mam dla tego lakieru ani krzty sympatii :( Poza tym, jak dla mnie, naprawdę trudno dostrzec te drobinki, według mnie na paznokciach ten lakier traci.
UsuńA tu moje komórkowe zdjęcie http://instagram.com/p/re7zEsO3sX/?modal=true :D No są? Są :D
UsuńRzeczywiście, są :DDD Ale musiałaś robić to zdjęcie w naprawdę ostrym słońcu.
UsuńMi się bardzo spodobał właśnie ten prawie czarny kolor lakieru na paznokciach, czegoś takiego szukałam. Mimo tego zauroczenia nie sprawię sobie tego cudaka - mocny zapach może jeszcze bym zniosła, ale kiepska konsystencja skutecznie mnie odstrasza. Mam problemy z pomalowaniem paznokci nawet dobrymi lakierami, a co dopiero mówić o takim kiepskim ;)
OdpowiedzUsuńKasia, jak szukasz dobrej czerni, to polecam essie licorice :)
UsuńOj to Revlon podpadł :(, mój najgorszy lakier to jakiś z chińskiego centrum (nie pamiętam nazwy), kolor miał przepiękny róż, ale jego czas schnięcia i zapach, a raczej "smród" jakby farba olejna odrażał... zdecydowane nie. !!! :)
OdpowiedzUsuńEmilia, szczerze mówiąc bałabym się kupić jakikolwiek kosmetyk w takim miejscu. Nie dość, że nie wiadomo, gdzie to produkowane, to jeszcze najczęściej warunki przechowywania / ekspozycji budzą pozostawiają wiele do życzenia.
UsuńZgodzę się z Tobą, dlatego raz skusiłam się na lakier do paznokci i .... jak już pisałam.
UsuńTyle dobrego, że pewnie niewiele kosztował, to i strata była mała.
UsuńOh szkoda, bo się przyglądałam tym lakierom od dawna i myslalam o zakupie :<
OdpowiedzUsuńKlaudia, nie wiem, jak pozostałe kolory z serii, ale tego fioletu nie polecam. A i reszta ze względu na niewygodny pędzelek pewnie nie będzie najłatwiejsza w obsłudze.
UsuńDokładnie, chyba jakieś z 4-5 zł, już nawet nie pamiętam dokładnie, bo to było jakiś czas temu :) ps. że tak zapytam kto robił robie taki fajny wygląd bloga ?:)
OdpowiedzUsuńEmilia, dziękuję :) Mój brat :)
UsuńA tak dla kogoś też wykonuję? Bo ja szukam kogoś i nie mogę znaleść ...
UsuńSzczerze? On taką drobnicą się nie zajmuje, ma firmę, która robi naprawdę duże projekty. Dla mnie zrobił wyjątek, jak to brat :)
UsuńRozumiem, warto było jednak zapytać :)
UsuńPytać zawsze warto :)
UsuńNajgorszy w życiu to chyba jakiś granat z Golden Rose, beznadziejnie kryjący, rzadki i zupełnie nie trwały, jedyny plus to była cena;). Powędrował do kosza. GR ma lepsze i gorsze lakiery niestety.
OdpowiedzUsuńKalinda, jak napisałaś o tym granacie, to przypomniał mi się taki jeden potworek z vipery, po jednym użyciu poleciał do kosza.
UsuńJa generalnie paznokcie maluję rzadko, więc na temat najgorszego lakieru się nie wypowiem. Ale faktycznie szkoda kasy na taki badziew :) Kolor też średnio mi się podoba, nie ma nic wspólnego z tym w buteleczce, tak jak piszesz - zrobił się prawie czarny ;) Zapach też by mnie wkurzał :D
OdpowiedzUsuńBasia, mnie właśnie też chyba najbardziej ten kolor rozczarował, spodziewałam się czegoś bardziej zbliżonego do tego, co widać w butelce, jaśniejszego i roziskrzonego.
UsuńGdyby kolor nie zawiódł, to pewnie można by było przymknąć oko na resztę :)
UsuńZawiódł niestety na całej linii.
UsuńHmmm szkoda :/
OdpowiedzUsuńAisak, no szkoda, szkoda ...
UsuńMój najgorszy lakier ever to *uwaga uwaga* Essie. :/ Konkretnie odcień Mojito Madness. Solo, w zdobieniu, na bazie czy bez, obojętnie jak długo go nosiłam, po zmyciu miałam paskudne, trupio zażółcone płytki przez miesiąc.
OdpowiedzUsuń*powyższy komentarz wyrzuciłam przez niefortunną literowkę ;) *
Den, już usunęłam :)
UsuńŻe też essie cię tak załatwił? Ale to fakt, lakiery essie są nierówne, jedne lepsze, drugie gorsze. Ja miałam farta, na essiakowy bubel jeszcze się nie natknęłam.
Dlatego odradzam essiakowe odcienie zieleni, chociaż na kobalt Butler Please też widziałam skargi na blogach... A szkoda, bo kolorek śliczny - taki 'żabi', bardzo letni :(
UsuńNie przepadam za zielenią na paznokciach, może dlatego ustrzegłam się od bubla :D
UsuńO, przypomniał mi się jeszcze jeden śmieć lakierowy :D Gdybyś reflektowała kiedyś na piaskowca, który wymaga 4ch warstw do krycia, schnie 2 godziny i odpryskuje dnia następnego, polecam Zoya Pixie Dust :D Mam wyjątkowego pecha do lakierów górnopółkowych.
UsuńTaaaaa, marzę o takim :DDD
UsuńTaka ładna buteleczka, a taka tandeta w środku :P Mój najgorszy lakier to żółty od Sally Hansen - po 5 warstwach wygląda jakbym miała po prostu zżółknięte, a nie pomalowane paznokcie :(
OdpowiedzUsuńGocha, kiedyś miałam jakiegoś żółtka z essence, też był fatalny. Ale podobno mało która żółć jest udana.
UsuńSzkoda bo ma potencjał :(
OdpowiedzUsuńNajgorszy? Brzoskwiniowy Sensique który odbarwił mi płytkę :<
Kosmetyko holiczko, już wieki całe nie miałam żadnego lakieru tej marki, nawet nie wiem, jak z ich jakością.
UsuńDziękuję za ostrzeżenie. Marzyłam o lakierze z tej serii, ale w moim mieście dość trudno go dostać, planowałam już zakup przez internet, a tu proszę, taki zonk. Szkoda, wielka szkoda...
OdpowiedzUsuńRenata, nie powiedziane, że miałabyś identyczne odczucia, ale na twoim miejscu nie ryzykowałabym.
Usuńo nie, lakier o takiej konsystencji u mnie od razu wylądowałby w koszu
OdpowiedzUsuńLealise, nie no, na kosz może nie zasłużył, ale trzeba mieć do niego duuużo cierpliwości :)
Usuńmam morelkę z tej serii i zachowuje się tak samo..rozlewanie po skórkach doprowadza wręcz do szału.
OdpowiedzUsuńKaroslava, czyli jednak ... Bo zastanawiałam się, jak inne kolory z tej serii.
Usuńniestety tak, pędzelek tam też jest koszmarnie wąski a dwie warstwy do pełnego krycia to czasem za mało. Podobnież inne kolory zachowują się zupełnie inaczej.
UsuńNo właśnie zdania są podzielone, jak masz czas, to przejrzyj komentarze. Tak czy owak, ja już nie zaryzykuję.
UsuńHahah, no nieźle. Powiem tak: mam teraz 5, a będę miała więcej kolorów z tej serii. FIolet nie jest najlepszym kolorem, bo na paznokciach mocno odbiega od tego co widać po buteleczce. Ale w odniesieniu do pozostałych nie mam zastrzeżeń. Kulkę uważam za poręczną, konsystencja mi bardzo pasuje, lakier jest trwały - u mnie trzyma się 4-5 dni i wygląda dobrze. Lubię te lakiery i to bardzo.
OdpowiedzUsuńA, i nie wiem z czego wynikają problemy z rozlewaniem się po skórkach - ja nie odnotowałam niczego takiego. Może to kwestia sposobu malowania?
UsuńKatalina, no ja nie wiem, jakbym inny lakier miała w rękach :DDD Ale widzę, że podzielasz zdanie Jamapi, ona też cała w zachwytach.
UsuńMuszę faktycznie oddać honor i chociaż trwałość pochwalić, do niej nie miałam zastrzeżeń :)
nie używałam żadnego z nich, ale czytałam tylko kiepskie recenzje :/ a szkoda, bo te oldschoolowe buteleczki strasznie mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńRedhead, mnie ta buteleczka też się bardzo podoba, na pewno miała swój udział w decyzji o zakupie :)
Usuńbędę go omijać szerokim łukiem :D
OdpowiedzUsuńAmelia, i dobrze zrobisz :)
UsuńNa szczęście nie skusiłam się i nie mam zamiaru. Buteleczka jest ładna, ale co po niej, jak zawartość kiepska. Ostatnio dość mocno poszalałam z Essie /6 buteleczek za 90 zł z TK Maxx/, więc żadnych lakierowych zakupów już nie przewiduję.
OdpowiedzUsuńZołzAnna, że też u mnie nie ma TKMaxx! Tyle dobrego, że niedawno otworzyli w pobliskim mieście, także od czasu do czasu na pewno trafią się jakieś zakupy.
UsuńJa polowalam na 3 kolorki z tej serii (kawe, czekoladę i jesienny przyprawy), a sie okazalo zenigdzie ich dorwac nie moge- nie wiem czy w europie dostepne :( A te co stacjonarnie sa w ogole mnie nie zaciekawily :(
OdpowiedzUsuńTonia, u nas jest w sprzedaży chyba tylko sześć kolorów?
UsuńMiałam z tej serii pink pineapple i to był jeden z najgorszych lakierów jakie miałam. Aby dał jako takie krycie potrzeba było 4 warstw (minimum). Jego schnięcie było koszmarnie długie, nawet jeśli potraktowałam go wysuszaczem i bardzo szybko odpryskiwał. Czasem malowałam paznokcie 3 godziny przed położeniem sie do łóżka a i tak rano miałam nieciekawe "wzorki" pościelowe. Oddałam go koleżance, która chciała go kupić bez względu na moja opinię...i tez go nie lubi. W dodatku jej farbuje płytkę. Okropny lakier...a szkoda bo kolor miał piękny.
OdpowiedzUsuńVashti, no to rozumiesz moje rozczarowanie. Naprawdę się zawiodłam.
UsuńRzeczywiście kiepsko to brzmi :( A wydawałoby sie że Revlon to porządna jakość.
OdpowiedzUsuńMkp, przyjmuję, że to wyjątek od reguły :)
UsuńNie napisałam pod poprzednim postem, ale napiszę teraz - seria "O tym się mówi" jak najbardziej na tak !
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńCzarny to powinien kryć po jednej warstwie, a nie po minimum dwóch :<
OdpowiedzUsuńKatsuumi, to w zasadzie ciemny fiolet, a nie czarny, choć tak wygląda przy dwóch warstwach.
UsuńJakiś taki.. Nie podoba mi się :P
OdpowiedzUsuńInaccessible, no cóż, też widziałam ładniejsze :D
UsuńA mi się ten kolor podoba ;)
OdpowiedzUsuńKarolina, kwestia gustu :) Ja spodziewałam się czegoś jaśniejszego jednak, w butelce nie zapowiadał się na tak ciemny.
UsuńNie miałąm lakieru z tej firmy ale po przeczytaniu kilku recenzji zniecheciły mnie do nich :/
OdpowiedzUsuńRobaczek, innych serii nie znam, więc się nie wypowiadam, ale ta rzeczywiście może zniechęcać.
UsuńNajgorszy to Chanel Dragon, odrpyski po 1 dni!! Mam China Flower z Revlonu, max 2 dni u mnie daje radę:(
OdpowiedzUsuńEwa, przy tak drogim lakierze to już bym się naprawdę wkurzyła.
UsuńNajgorsze lakiery to w moim przypadku te z dolnej półki cenowej ( choć czasem można też wyszukać wśród nich małe cudeńka). Najbardziej pechowy lakier to oczywiście ten który zachlapał mi ściany sypialni. Mam nadzieję, że już nic gorszego mi się z lakierami nie przytrafi. Amen ;)
OdpowiedzUsuńJane, najtańsze, jakie kupuję, to te z wibo, akurat pod względem jakości rzadko mnie zawodzą, także nawet przy niskiej cenie nie ma reguły.
UsuńZawsze mi się chce śmiać, jak sobie wyobrażam tę ścianę, wybacz:DDD
No ja też się już tylko śmieję. Co mi pozostaje? :D
UsuńDziwię się strasznie, że się tak zawiodłaś, bo to chyba mój ulubiony lakier ostatnimi czasy! Komukolwiek go pokazuję to się nim zachwyca. Szkoda, że Tobie nie podpasował ;)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję.
UsuńChodziłam koło tych pachnących lakierów jakis czas ale doszłam do wniosku ze jednak nie... I dobrze jak sie okazuje ;)
OdpowiedzUsuńDolly, cóż, ja cię do zakupu namawiać nie będę w tym przypadku na pewno :)))
UsuńMam ich kilka, kupiłam na sporej promocji. Zakrętka- fatalna, bardzo utrudnia malowanie. Podobnie jak długi a wąski pędzelek i wodnista konsystencja:/ Mnie one służą za dekorację toaletki, bo te buteleczki to mimo wszystko urocze są. No i zapachy też fajne, ale dopiero po pomalowaniu, a nie z flakona:P
OdpowiedzUsuńPrincess, urody nie można tym butelkom odmówić, ale co mi po butelce ...
UsuńJa lubię lakiery z revlon'u choć jeszcze tej serii nie miałam
OdpowiedzUsuńZofiana, i chyba nic straconego.
UsuńChoćby miał przecudne właściwości, to nie skusiłabym się ze względu na tę zakrętkę. Mała i do tego okrągła, na pewno bym sobie tym nie umiała pomalować paznokci ;)
OdpowiedzUsuńLakierowych traum nie mam, ale nie przepadam za lakierami Essence i Inglot.
FF, lakierów essence nie cierpię (oprócz topperów), z inglotami różnie bywa, ale generalnie też szału nie ma. Wkurzają mnie pędzelki.
Usuń