beauty & lifestyle blog

środa, 10 września 2014

Szkoda kasy, czyli Revlon Parfumerie


Dziś taki krótki post na szybko, bo i pisać nie ma za bardzo o czym. Gdyby chodziło o coś przeciętnego, po prostu nie poświęcałabym temu miejsca na blogu, ale że rzecz o czymś naprawdę kiepskim, uznałam, że warto Was ostrzec. Co mi tak zalazło za skórę? Lakier Revlon Parfumerie Wild Violets.




Na sklepowej półce bardzo mi się spodobał, urzekł mnie ciemnofioletowy, głęboki kolor i obietnica kwiatowego zapachu. Po bliższym poznaniu stracił jednak w moich oczach chyba w każdym możliwym aspekcie, już na starcie podpadając mi bardzo wąskim i długim pędzelkiem osadzonym w kulkowej, niewielkiej i niesamowicie nieporęcznej nakrętce.




Konsystencja też mnie rozczarowała. Okazała się rzadka i trudna do opanowania, mimo starań nie mogłam ustrzec się przed zalewaniem skórek (co zresztą widać na zdjęciach, przepraszam).




Pigmentacja jak na tak ciemny lakier poniżej przeciętnej, dwie warstwy to absolutne minimum. Nie byłoby to jednak nawet tak dyskredytujące, gdyby nie fakt, że każda kolejna tak pogłębia kolor, że z interesującego fioletu nie zostaje niemal nic, lakier na paznokciach prezentuje się niemal jak czarny.




A zapach? Cóż, lakier faktycznie pachnie, bardzo mocno zresztą. Na tyle mocno, że wyczuwalny jest nawet po dwóch, trzech dniach. Nieco wywietrzały jest dość przyjemny, ale bezpośrednio w trakcie malowania jest dla mnie nie do zniesienia, mieszanina sztucznego zapachu kwiatów z typowym chemicznym zapachem lakieru po prostu zwala z nóg.

Podsumowując, nie, nie, nie, po trzykroć nie! Szkoda kasy, lepiej trzymać się od tego lakieru z daleka. Znam tysiąc bardziej trafionych sposobów na wydanie dwudziestu złotych.

Zraziłam się do tej serii okrutnie, ale ciekawi mnie, czy podzielacie moje zdanie. Miałyście do czynienia z lakierami Revlon Parfumerie? Jak je oceniacie? Dajcie też znać, czy Wam również zdarzyło się kiedyś aż tak rozczarować się jakimś lakierem. Najgorszy lakier w Waszym życiu to ...? Piszcie, czekam na Wasze komentarze!

Buziaki,
Cammie.

Zagraj o świecę zapachową
Bridgewater Sweet Grace!



94 komentarze :

  1. Nigdy nie miałam żadnego lakieru tej marki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włosovelove, dla mnie w zasadzie ten też był pierwszy. I w sumie zniechęcił mnie do innych serii.

      Usuń
  2. Niedobrze, bo właśnie wczoraj go kupiłam, dokładnie ten sam kolor! Jak wróciłam do domu, to chciałam powąchać, czy faktycznie pachnie, więc wsadziłam nos do butelki i prawie mi mózg wypaliło... Najmądrzejsze to nie było, wiem, jakoś tak bezmyślnie chciałam sprawdzić :D no cóż, może za jakiś czas go sprawdze, teraz mi się chwilowo odechciało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balbina, co za zbieg okoliczności, że też kupiłaś akurat wczoraj ... No ale mówi się trudno. Obawiam się, że nie będziesz zadowolona.

      Usuń
  3. Buteleczka wygląda jak jakieś retro perfumy, korek a raczej zakrętka rzeczywiście wygląda na mega nieporęczną. Nie dziwi mnie Twoja opinia, zawsze mi się wydawało, że reklamowanie lakieru do paznokci przez stawianie na jego zapach to dziwactwo, i to mocno naciągane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakeup makeup, niby widziałam, co kupuję, ale zabrakło mi wyobraźni, żeby przewidzieć, że ta kulka będzie tak niewygodna. Zwłaszcza że liczyłam na to, że pędzelek będzie krótszy.

      Usuń
  4. Całkiem fajny kolor, ale nie przepadam za takimi wąskimi pędzelkami... Gdzie są te zalane skórki ja się pytam? Widzę tylko pięknie pomalowane paznokcie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yzma, dziękuję, że tak piszesz, ale ja jednak widzę niedociągnięcia. Wiesz, nie chciałabym wylądować tutaj:

      https://www.facebook.com/Beka.z.prac.pseudo.kosmetyczek?ref=ts&fref=ts

      :DDD

      Usuń
  5. Mam jeden lakier z tej serii, Apricot Nectar, i jestem całkiem zadowolona. Pędzlek jest faktycznie niewygodny, ale reszta, szczególnie kolor, mi odpowiada. Ten Twój też bardzo mi się podoba, zwłaszcza na paznokciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serduszko, nie wiem, może inne kolory są lepsze? Już nie sprawdzę, zraziłam się.

      Usuń
  6. Kupiłam go niedawno za 10zł z hebe i po pomalowaniu stwierdziłam, że to jeden z piękniejszych lakierów, jakie mam :P
    Te kolorowe drobinki <3
    Z uśmiechem na ustach przeczytałam Twoją opinię, z uwagi na to, jak skrajne mogą być odczucia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jamapi, no nieźle :DDD Faktycznie, dwie skrajne opinie. No ale nie mam dla tego lakieru ani krzty sympatii :( Poza tym, jak dla mnie, naprawdę trudno dostrzec te drobinki, według mnie na paznokciach ten lakier traci.

      Usuń
    2. A tu moje komórkowe zdjęcie http://instagram.com/p/re7zEsO3sX/?modal=true :D No są? Są :D

      Usuń
    3. Rzeczywiście, są :DDD Ale musiałaś robić to zdjęcie w naprawdę ostrym słońcu.

      Usuń
  7. Mi się bardzo spodobał właśnie ten prawie czarny kolor lakieru na paznokciach, czegoś takiego szukałam. Mimo tego zauroczenia nie sprawię sobie tego cudaka - mocny zapach może jeszcze bym zniosła, ale kiepska konsystencja skutecznie mnie odstrasza. Mam problemy z pomalowaniem paznokci nawet dobrymi lakierami, a co dopiero mówić o takim kiepskim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, jak szukasz dobrej czerni, to polecam essie licorice :)

      Usuń
  8. Oj to Revlon podpadł :(, mój najgorszy lakier to jakiś z chińskiego centrum (nie pamiętam nazwy), kolor miał przepiękny róż, ale jego czas schnięcia i zapach, a raczej "smród" jakby farba olejna odrażał... zdecydowane nie. !!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia, szczerze mówiąc bałabym się kupić jakikolwiek kosmetyk w takim miejscu. Nie dość, że nie wiadomo, gdzie to produkowane, to jeszcze najczęściej warunki przechowywania / ekspozycji budzą pozostawiają wiele do życzenia.

      Usuń
    2. Zgodzę się z Tobą, dlatego raz skusiłam się na lakier do paznokci i .... jak już pisałam.

      Usuń
    3. Tyle dobrego, że pewnie niewiele kosztował, to i strata była mała.

      Usuń
  9. Oh szkoda, bo się przyglądałam tym lakierom od dawna i myslalam o zakupie :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia, nie wiem, jak pozostałe kolory z serii, ale tego fioletu nie polecam. A i reszta ze względu na niewygodny pędzelek pewnie nie będzie najłatwiejsza w obsłudze.

      Usuń
  10. Dokładnie, chyba jakieś z 4-5 zł, już nawet nie pamiętam dokładnie, bo to było jakiś czas temu :) ps. że tak zapytam kto robił robie taki fajny wygląd bloga ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia, dziękuję :) Mój brat :)

      Usuń
    2. A tak dla kogoś też wykonuję? Bo ja szukam kogoś i nie mogę znaleść ...

      Usuń
    3. Szczerze? On taką drobnicą się nie zajmuje, ma firmę, która robi naprawdę duże projekty. Dla mnie zrobił wyjątek, jak to brat :)

      Usuń
    4. Rozumiem, warto było jednak zapytać :)

      Usuń
    5. Pytać zawsze warto :)

      Usuń
  11. Najgorszy w życiu to chyba jakiś granat z Golden Rose, beznadziejnie kryjący, rzadki i zupełnie nie trwały, jedyny plus to była cena;). Powędrował do kosza. GR ma lepsze i gorsze lakiery niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalinda, jak napisałaś o tym granacie, to przypomniał mi się taki jeden potworek z vipery, po jednym użyciu poleciał do kosza.

      Usuń
  12. Ja generalnie paznokcie maluję rzadko, więc na temat najgorszego lakieru się nie wypowiem. Ale faktycznie szkoda kasy na taki badziew :) Kolor też średnio mi się podoba, nie ma nic wspólnego z tym w buteleczce, tak jak piszesz - zrobił się prawie czarny ;) Zapach też by mnie wkurzał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia, mnie właśnie też chyba najbardziej ten kolor rozczarował, spodziewałam się czegoś bardziej zbliżonego do tego, co widać w butelce, jaśniejszego i roziskrzonego.

      Usuń
    2. Gdyby kolor nie zawiódł, to pewnie można by było przymknąć oko na resztę :)

      Usuń
    3. Zawiódł niestety na całej linii.

      Usuń
  13. Mój najgorszy lakier ever to *uwaga uwaga* Essie. :/ Konkretnie odcień Mojito Madness. Solo, w zdobieniu, na bazie czy bez, obojętnie jak długo go nosiłam, po zmyciu miałam paskudne, trupio zażółcone płytki przez miesiąc.

    *powyższy komentarz wyrzuciłam przez niefortunną literowkę ;) *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Den, już usunęłam :)
      Że też essie cię tak załatwił? Ale to fakt, lakiery essie są nierówne, jedne lepsze, drugie gorsze. Ja miałam farta, na essiakowy bubel jeszcze się nie natknęłam.

      Usuń
    2. Dlatego odradzam essiakowe odcienie zieleni, chociaż na kobalt Butler Please też widziałam skargi na blogach... A szkoda, bo kolorek śliczny - taki 'żabi', bardzo letni :(

      Usuń
    3. Nie przepadam za zielenią na paznokciach, może dlatego ustrzegłam się od bubla :D

      Usuń
    4. O, przypomniał mi się jeszcze jeden śmieć lakierowy :D Gdybyś reflektowała kiedyś na piaskowca, który wymaga 4ch warstw do krycia, schnie 2 godziny i odpryskuje dnia następnego, polecam Zoya Pixie Dust :D Mam wyjątkowego pecha do lakierów górnopółkowych.

      Usuń
    5. Taaaaa, marzę o takim :DDD

      Usuń
  14. Taka ładna buteleczka, a taka tandeta w środku :P Mój najgorszy lakier to żółty od Sally Hansen - po 5 warstwach wygląda jakbym miała po prostu zżółknięte, a nie pomalowane paznokcie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gocha, kiedyś miałam jakiegoś żółtka z essence, też był fatalny. Ale podobno mało która żółć jest udana.

      Usuń
  15. Szkoda bo ma potencjał :(
    Najgorszy? Brzoskwiniowy Sensique który odbarwił mi płytkę :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmetyko holiczko, już wieki całe nie miałam żadnego lakieru tej marki, nawet nie wiem, jak z ich jakością.

      Usuń
  16. Dziękuję za ostrzeżenie. Marzyłam o lakierze z tej serii, ale w moim mieście dość trudno go dostać, planowałam już zakup przez internet, a tu proszę, taki zonk. Szkoda, wielka szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, nie powiedziane, że miałabyś identyczne odczucia, ale na twoim miejscu nie ryzykowałabym.

      Usuń
  17. o nie, lakier o takiej konsystencji u mnie od razu wylądowałby w koszu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lealise, nie no, na kosz może nie zasłużył, ale trzeba mieć do niego duuużo cierpliwości :)

      Usuń
  18. mam morelkę z tej serii i zachowuje się tak samo..rozlewanie po skórkach doprowadza wręcz do szału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karoslava, czyli jednak ... Bo zastanawiałam się, jak inne kolory z tej serii.

      Usuń
    2. niestety tak, pędzelek tam też jest koszmarnie wąski a dwie warstwy do pełnego krycia to czasem za mało. Podobnież inne kolory zachowują się zupełnie inaczej.

      Usuń
    3. No właśnie zdania są podzielone, jak masz czas, to przejrzyj komentarze. Tak czy owak, ja już nie zaryzykuję.

      Usuń
  19. Hahah, no nieźle. Powiem tak: mam teraz 5, a będę miała więcej kolorów z tej serii. FIolet nie jest najlepszym kolorem, bo na paznokciach mocno odbiega od tego co widać po buteleczce. Ale w odniesieniu do pozostałych nie mam zastrzeżeń. Kulkę uważam za poręczną, konsystencja mi bardzo pasuje, lakier jest trwały - u mnie trzyma się 4-5 dni i wygląda dobrze. Lubię te lakiery i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i nie wiem z czego wynikają problemy z rozlewaniem się po skórkach - ja nie odnotowałam niczego takiego. Może to kwestia sposobu malowania?

      Usuń
    2. Katalina, no ja nie wiem, jakbym inny lakier miała w rękach :DDD Ale widzę, że podzielasz zdanie Jamapi, ona też cała w zachwytach.

      Muszę faktycznie oddać honor i chociaż trwałość pochwalić, do niej nie miałam zastrzeżeń :)

      Usuń
  20. nie używałam żadnego z nich, ale czytałam tylko kiepskie recenzje :/ a szkoda, bo te oldschoolowe buteleczki strasznie mi się podobają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Redhead, mnie ta buteleczka też się bardzo podoba, na pewno miała swój udział w decyzji o zakupie :)

      Usuń
  21. będę go omijać szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Na szczęście nie skusiłam się i nie mam zamiaru. Buteleczka jest ładna, ale co po niej, jak zawartość kiepska. Ostatnio dość mocno poszalałam z Essie /6 buteleczek za 90 zł z TK Maxx/, więc żadnych lakierowych zakupów już nie przewiduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZołzAnna, że też u mnie nie ma TKMaxx! Tyle dobrego, że niedawno otworzyli w pobliskim mieście, także od czasu do czasu na pewno trafią się jakieś zakupy.

      Usuń
  23. Ja polowalam na 3 kolorki z tej serii (kawe, czekoladę i jesienny przyprawy), a sie okazalo zenigdzie ich dorwac nie moge- nie wiem czy w europie dostepne :( A te co stacjonarnie sa w ogole mnie nie zaciekawily :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonia, u nas jest w sprzedaży chyba tylko sześć kolorów?

      Usuń
  24. Miałam z tej serii pink pineapple i to był jeden z najgorszych lakierów jakie miałam. Aby dał jako takie krycie potrzeba było 4 warstw (minimum). Jego schnięcie było koszmarnie długie, nawet jeśli potraktowałam go wysuszaczem i bardzo szybko odpryskiwał. Czasem malowałam paznokcie 3 godziny przed położeniem sie do łóżka a i tak rano miałam nieciekawe "wzorki" pościelowe. Oddałam go koleżance, która chciała go kupić bez względu na moja opinię...i tez go nie lubi. W dodatku jej farbuje płytkę. Okropny lakier...a szkoda bo kolor miał piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vashti, no to rozumiesz moje rozczarowanie. Naprawdę się zawiodłam.

      Usuń
  25. Rzeczywiście kiepsko to brzmi :( A wydawałoby sie że Revlon to porządna jakość.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie napisałam pod poprzednim postem, ale napiszę teraz - seria "O tym się mówi" jak najbardziej na tak !

    OdpowiedzUsuń
  27. Czarny to powinien kryć po jednej warstwie, a nie po minimum dwóch :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katsuumi, to w zasadzie ciemny fiolet, a nie czarny, choć tak wygląda przy dwóch warstwach.

      Usuń
  28. Jakiś taki.. Nie podoba mi się :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaccessible, no cóż, też widziałam ładniejsze :D

      Usuń
  29. Odpowiedzi
    1. Karolina, kwestia gustu :) Ja spodziewałam się czegoś jaśniejszego jednak, w butelce nie zapowiadał się na tak ciemny.

      Usuń
  30. Nie miałąm lakieru z tej firmy ale po przeczytaniu kilku recenzji zniecheciły mnie do nich :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robaczek, innych serii nie znam, więc się nie wypowiadam, ale ta rzeczywiście może zniechęcać.

      Usuń
  31. Najgorszy to Chanel Dragon, odrpyski po 1 dni!! Mam China Flower z Revlonu, max 2 dni u mnie daje radę:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, przy tak drogim lakierze to już bym się naprawdę wkurzyła.

      Usuń
  32. Najgorsze lakiery to w moim przypadku te z dolnej półki cenowej ( choć czasem można też wyszukać wśród nich małe cudeńka). Najbardziej pechowy lakier to oczywiście ten który zachlapał mi ściany sypialni. Mam nadzieję, że już nic gorszego mi się z lakierami nie przytrafi. Amen ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane, najtańsze, jakie kupuję, to te z wibo, akurat pod względem jakości rzadko mnie zawodzą, także nawet przy niskiej cenie nie ma reguły.

      Zawsze mi się chce śmiać, jak sobie wyobrażam tę ścianę, wybacz:DDD

      Usuń
    2. No ja też się już tylko śmieję. Co mi pozostaje? :D

      Usuń
  33. Dziwię się strasznie, że się tak zawiodłaś, bo to chyba mój ulubiony lakier ostatnimi czasy! Komukolwiek go pokazuję to się nim zachwyca. Szkoda, że Tobie nie podpasował ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Chodziłam koło tych pachnących lakierów jakis czas ale doszłam do wniosku ze jednak nie... I dobrze jak sie okazuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolly, cóż, ja cię do zakupu namawiać nie będę w tym przypadku na pewno :)))

      Usuń
  35. Mam ich kilka, kupiłam na sporej promocji. Zakrętka- fatalna, bardzo utrudnia malowanie. Podobnie jak długi a wąski pędzelek i wodnista konsystencja:/ Mnie one służą za dekorację toaletki, bo te buteleczki to mimo wszystko urocze są. No i zapachy też fajne, ale dopiero po pomalowaniu, a nie z flakona:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Princess, urody nie można tym butelkom odmówić, ale co mi po butelce ...

      Usuń
  36. Ja lubię lakiery z revlon'u choć jeszcze tej serii nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  37. Choćby miał przecudne właściwości, to nie skusiłabym się ze względu na tę zakrętkę. Mała i do tego okrągła, na pewno bym sobie tym nie umiała pomalować paznokci ;)
    Lakierowych traum nie mam, ale nie przepadam za lakierami Essence i Inglot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FF, lakierów essence nie cierpię (oprócz topperów), z inglotami różnie bywa, ale generalnie też szału nie ma. Wkurzają mnie pędzelki.

      Usuń