beauty & lifestyle blog

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Et voila!

Niezbyt udany zakup to jeszcze nie katastrofa, czasami można uratować sytuację. Pisałam Wam wczoraj o żelu do mycia twarzy, rzekomo głęboko oczyszczającym, o którym można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że głęboko oczyszcza. Pokażę Wam dzisiaj, po co sięgam, żeby go podrasować ;)

Peeling ze skały wulkanicznej (dostępny w sklepie Zrób Sobie Krem KLIK już za 4 złote)





Peeling ze skały wulkanicznej to jak sama nazwa wskazuje produkt pochodzenia naturalnego. Dostępny jest w formie miałkiego, pachnącego nieco kredowo proszku, który zmieszany z jakąś żelową bazą lub kremem i zaaplikowany w tej formie na skórę, wykazuje niezwykle skuteczne właściwości ścierające. Drobinki są maleńkie, ale ostre, dzięki czemu skóra po zabiegu jest wyraźnie gładsza.

Jak się pewnie domyślacie, to jest właśnie mój sposób na podniesienie komfortu stosowania niezbyt skutecznego żelu do mycia twarzy. Każdego dnia do jednorazowej porcji żelu dosypuję odrobinkę peelingu i taką miksturą delikatnie masuję skórę, dokładnie ją oczyszczając, a przy okazji wygładzając i ożywiając. Kropla żelu, szczypta proszku, et voila!

21 komentarzy :

  1. super pomysł :) złożyłam dzisiaj moje pierwsze zamówienie na biochemii urody, muszę się wkręcić w te kosmetyki samorobione w końcu, bo skład moich ulubieńców mnie absolutnie przeraża :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie moge uzywac produktow scierajacych drobinkowych... robia mi katastrofe na policzkach :] ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anu, przed tobą prawdziwa przygoda :) Polecam ci także wspomniane już w poście ZSK i Naturalne Piękno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maus, rzeczywiście peeling wulkaniczny nie nadaje się niestety do cery wrażliwej ... Jest zbyt inwazyjny. Choć fajne jest to, że efekt można dozować, aplikując dokładnie tyle proszku, na ile mamy ochotę. Można dzięki temu przygotować peeling i bardzo łagodny, i bardzo mocny.

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe jak z cerą naczynkową, bo pomysł genialny

    OdpowiedzUsuń
  6. Simply_a_woman, nie mam problemów z naczynkami, więc ci nie podpowiem. Na pewno powinnaś być ostrożna, bo ten peeling jest naprawdę ostry, choć wygląda tak niewinnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego ale juz cale wieki jak nie robilam zakupow w ZSK glownie dlatego,ze porzucilam wiekszosc samorobionych cudow na rzecz gotowcow ze sklepu ale rozwiazanie wydaje sie dobre i wazne,ze sluzy:)
    Chociaz skusilabym sie na niego zeby sprobowac do peelingowania ciala:)ooo to jest pomysl!
    Probowalam korundu ale nie dla mnie on.Za to bardzo podobal mi sie peeling z aronii i czarnej porzeczki:)

    Jezeli ma ostre drobinki to dla naczynkowcow nie polecam ale z drugiej strony wszystko zalezy od cery np.Lushowy Dark Angels do lagodnych nie nalezy a bardzo go lubie i raz w tygodniu siegam po niego.Co prawda lagodnie sie z nim obchodze ale...dobrze sluzy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hexx, ja też z biochemią jestem na bakier, jednak wolę gotowce. Ale niektóre produkty zostały po eksperymentach u mnie na stałe ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie proste, nieszkodliwe wynalazki lubię... :)

    ...ale już jak przeczytałam pierwszy komentarz pod tą notką, to przeszył mnie dreszcz - Anu! Obserwuj uważnie swoją cerę, kiedy rozpoczniesz eksperymenty z BU, mi te kosmetyki służyły przez miesiąc, a później zrobiły totalną masakrę, z której długo się leczyłam... Oczywiście nie twierdzę, że Tobie też na bank zrobią krzywdę, ale miej się na baczności :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Violl, masz rację, nie wszystko złoto ... Mnie też sporo rzeczy stamtąd zupełnie nie służy. Ale przynajmniej teraz wiem, że róża damasceńska mnie uczula ;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooo, bardzo ciekawie to wszystko brzmi ... uwielbiam obdzierac sie ze skory na milion sposobow :D Chyba poszukam tego cuda tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Urban, powodzenia, udanych poszukiwań :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O tak, lubię ten peeling :)
    Z naturalnej pielęgnacji używam tylko hydrolatów (jak nie mogę znaleźć toniku Oeparolu), tego peelingu i serum na naczynka które działa cuda dodane do kremu :)

    W nawiązaniu do poprzedniej notki spytam, używałaś może Żelu normalizującego z Ziai Pro? :)
    To mój faworyt do mycia twarzy :)

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super sprawa. Muszę zrobić małą obczajkę tego robienia kremu samodzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Is, Oeparol rulez ;)))
    Ziai Pro praktycznie nie znam, raz tylko miałam od Angelka próbkę jakiegoś peelingu.
    Czy ten żel ma właściwości peelingujące? Bo takie lubię najbardziej :)

    Ag Pe, bądź ostrożna z eksperymentami :)

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo interesujące:D choć wygląda kilku znacznie ;)
    zapraszam do obserwowania www.pozerki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. nie ma :( ale zawsze można sobie dosypać peelingu :) dla mnie akurat liczy się to że świetnie oczyszcza a skóra nie jest wysuszona na wiór.

    OdpowiedzUsuń
  18. Is, to prawda, zawsze można dosypać :) Choć ja jednak wolę gotowce, dosypuję awaryjnie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne rozwiązanie! Sama już od dawna się czaję na zakupy w ZSK, ale jakoś zawsze wypada na mazidła lub BU ;) nie mniej zapisuję ten oto proch do listy chcieciów, jeśli w końcu do zamówienia dojdzie, bo moja strefa T zapewne go polubi :D fajnie, że udało Ci się uratować nietrafiony zakup!

    OdpowiedzUsuń
  20. marzę, marzę o tym peelingu. niestety, moge sobie go sprawic dopiero po powrocie do PL.

    pozdrawiam!
    (niezdarnie stawiajaca kroki w blogowej spolecznosci)
    blondynKa

    OdpowiedzUsuń