beauty & lifestyle blog

piątek, 4 marca 2011

S.O.S.

Mój wybawiciel! Mój niezastąpiony! Bambino krem ochronny :)))





Bambino to specyfik, który towarzyszy mi od wielu lat. Nie używam go na co dzień, ale na wszelki wypadek lubię go mieć pod ręką. To moje pielęgnacyjne S.O.S. Ratuje moją skórę w najtrudniejszych sytuacjach, przynosząc ulgę przy nawrotach ŁZS. Choroba atakuje zwykle przy długotrwałym stresie bądź osłabieniu organizmu, a objawia się patologicznym, miejscowym przesuszeniem i łuszczeniem się skóry. Na szczęście u mnie ŁZS nie ma poważnego przebiegu, podrażnienia pojawiają się dość rzadko i koncentrują się jedynie w okolicy ust, ale uwierzcie mi, i tak nie jest to nic przyjemnego ... W każdym razie stare dobre Bambino to jedyny krem, który doraźnie mi pomaga. Łagodzi podrażnienia i natłuszcza, przynosząc ukojenie mojej spierzchniętej, często piekącej skórze.

Jak pewnie wiecie, Bambino to krem przeznaczony do pielęgnacji niemowląt. W sklepach dostępne są dwie jego wersje - pielęgnacyjna i ochronna. Szczerze mówiąc, krem pielęgnacyjny jest taki sobie, ja zawsze kupuję ochronny. Ma treściwszą konsystencję, zawiera tlenek cynku, daje też niewielką ochronę przeciwsłoneczną. Dostępny jest w dwóch pojemnościach, 75 i 150 ml. Pakowany jest w wygodne, a przede wszystkim trwałe metalowe pudełeczka z charakterystycznym misiem na wieczku. Mniejsze opakowanie kosztuje zaledwie około 5 złotych, większe to wydatek rzędu około 8 złotych. Niewiarygodnie dobra relacja jakości do ceny.


Polecam ten krem każdemu, kto ma tendencję do podrażnień. Cudów nie uczyni, ale przyniesie ulgę. Mimo że pozornie wygląda na tłuściocha, nie zapycha, a oszczędnie nałożony nadaje się pod makijaż. Zaaplikowany hojniej na noc, rano daje efekt ukojonej, elastycznej, odżywionej cery.


Może dziwi Was, że dorosła osoba sięga po krem dla dzieci. Nie zapominajcie jednak, że najlepiej dobierać kosmetyki do potrzeb skóry, a nie do jej wieku. Bambino idzie w ruch w sytuacjach krytycznych, kiedy potrzebuję pielęgnacji konkretnej, ukierunkowanej na natłuszczanie i łagodzenie stanów zapalnych. Kiedy moja skóra wraca do formy, ja wracam do walki ze zmarszczkami ;)))

33 komentarze :

  1. Mnie tam wcale nie zaskakuje, że polecasz ten krem, bo jest naprawdę rewelacyjny! Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, krem Bambino to mój przyjaciel:) Mam bardzo wrażliwa skórę zima, wrażliwszą niż zazwyczaj:P I ten krem Bambino sobie z nią radzi i nie uczula:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie wcale nie dziwi używanie kosmetyków dziecięcych przez dorosłych. Te produkty są (a przynajmniej powinny być) wolne od podrażniających składników więc dlaczego ich nie używać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Katalino, rozumiem, że też się z nim polubiłaś? :)))

    Ewwwa, u mnie bez różnicy, czy zima, czy lato ... Ataki zdarzają się niezależnie od pory roku.

    Sayuri, Bambino rzeczywiście nie zawiera konserwantów i barwników.

    Pieknoscdnia,
    Aqua, Paraffinum Liquidum, Cera Microcristallina, Ceresin, Talc, Zinc Oxide, Sorbitan Sesquioleate, Glycerin, Magnesium Sulfate, Lanolin Alcohol, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Lactis Acid, Parfum

    OdpowiedzUsuń
  5. Kami mnie nie dziwi ;)uważam, że jeżeli tylko krem pomaga to czemu nie :) zawsze można taki krem wzbogacić jakimś olejem, olejkiem aromatycznym czy jakimiś ekstraktami roślinnymi :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam i podkradam córce, idealny na spierzchnięte, przesuszone dłonie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Renia, nie pomyślałam o tym. Tylko szczerze mówiąc on ma tak gęstą konsystencję, że trudno byłoby go z czymkolwiek wymieszać :)

    Nurka, nie mam komu podkradać, muszę sobie po prostu kupować ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też go lubię. a ze zmarszczkami muszę też zacząć walczyć, żeby mnie nie przytłoczyły :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę koniecznie wypróbować, bo mam często przesuszony nos. Nivea się u mnie nie sprawdziła, może Bambino mnie uratuje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Stri-linga, coś mi mówi, że kokietujesz ;)))

    Fraise, warto spróbować, w sumie wydatek niewielki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cammie,dzięki
    Paraffinum Liquidum- za tym nie przepada moja skóra

    OdpowiedzUsuń
  12. Pieknoscdnia, ja obawiałabym się bardziej gliceryny, ale akurat w tym przypadku mi nie szkodzi :) Na szczęście :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Cammie,no właśnie,jak trudno kupić krem bez gliceryny

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam ten krem. Jest z tlenkiem cynku co pomaga pozbyć się nieproszonych gości na mojej twarzy. Z bambino kupuję ten krem i ewentualnie oliwkę dla dzieci, bo ładnie pachnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pieknoscdnia, wiem coś o tym ...

    Lady_flower, też właśnie zauważyłam, że dzięki cynkowi ma tę pożądaną cechę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  16. mam te same objawy! i Mecze sie z dermatologami wydając przy tym fortune... chyba kupie bambino :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten krem używałam jakiś rok lub dwa lata temu i faktycznie bardzo mi pomógł. Teraz w zimę troszkę go opuściłam na rzecz maści z witaminą A bo muszę przyznać, że ta bardzo gęsta konsystencja Bambino troszkę mnie razi.
    Co warto dodać to to, ze krem jest mega wydajny! Ja miałam najmniejsze opakowanie a starczyło mi na strasznie długo a wtedy używałam kremu co noc przez całą zimę.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja z kolei glicerynkę mogę nawet czystą na buzię położyć i nic mi się nie dzieje. A paraffinum liquidum nawet w malutkiej ilości powoduje u mnie gule. Nie mogę nigdzie stosować, nawet w kremie do rąk, bo jak ich później nie domyję i dotknę się gdzieś w okolicy pleców, dekoltu czy twarzy to w tym miejscy mam wysyp... Tragedia ;( a w większości kremów i balsamów do ciała jest.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chanel, bambino na pewno ci nie zaszkodzi, ale nie przerywaj kuracji dermatologicznej! (chociaż moja też była psu na budę i nic nie pomogła ...)

    Dziuniek, faktycznie, jest wyjątkowo skoncentrowany, już odrobina wystarcza do aplikacji na całą twarz. Choć ja akurat w ogóle go sobie nie żałuję, i tak momentalnie się wchłania.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kmb, współczuję :( Gliceryna też faktycznie wszędzie ...

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też bardzo lubie krem bambino zwłaszcza, zimą na noc grubsza warstwe a rano miła miękka buzia bez suchych skórek

    OdpowiedzUsuń
  22. a ja uzywam na codzien, poniewaz moja skora w okolicach nosa i ust jest strasznie suchutka ;-) i sprawdza sie w 100%

    OdpowiedzUsuń
  23. Zgadzam się, nie ma to jak Bambino :) Zawsze mozna na niego liczyć i nadaje sie do wszystkiego. Ja go nawet uzywam czasami jako krem do stóp :D

    OdpowiedzUsuń
  24. też używam tego kremu- sprawdza się świetnie zimą:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten krem to Niezastąpiona rzecz, moznaz niego zrobic maseczkę nawet, a na drugi dzien skora jest taka zdrowA!
    Zapraszam do mnie
    http://ssylvkaa-makijaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze nigdy nie mialam tego kremu oO Ostatnio nawet chciałam go kupić, ale nie było i wzięłam zwykły Dove... mam wiecznie zasmarkany nos i potrzebuje czegos co zlagodzi podraznienia, po tarciu go chusteczka ; )

    OdpowiedzUsuń
  27. Yasminello, ja właśnie też na noc zwykle nakładam więcej :)

    Ooliskaa, ja używam go codziennie tylko w okresach pogorszenia stanu skóry :)

    Agnieszka, fakt, jest wyjątkowo uniwersalny :)

    April, widzę, że zimowy ulubieniec wielu osób :)

    Ssylvkaa, jako maseczki nie stosowałam, może spróbuję :)

    Kathrin, następnym razem bambino! :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Bambino moje podrażniania podlecza, ale przy tym niemiłosiernie zapycha ehhhhh :-( szkoda, ze nie mogę go używać...cieszę się, że Tobie pasuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Idalia, niestety, nie ma chyba produktu, który tak samo dobrze służyłby każdemu :(

    OdpowiedzUsuń
  30. Bambino mnie nie raz ratował na żaglach, gdy od wiatru miałam na twarzy pustynię ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Sosodrzewina, a mi właśnie Bambino miejscowo wysusza skórę, to dziwne ale miałam po nim straszne skórki, zwłaszcza na policzkach :-(

    OdpowiedzUsuń
  32. Kosodrzewino, bo on ochronny nie tylko z nazwy :)))

    Idalia, dziwne, może na cynk tak reagujesz?

    OdpowiedzUsuń