Zapowiadałam jakiś czas temu posta na temat nowego tuszu do rzęs Maybelline ONE by ONE Volum' Express, który otrzymałam do testów z prośbą o zrecenzowanie. Najwyższa pora wywiązać się z obietnicy.
(Zdjęcie:www.maybelline.pl)
Kilka testowych tygodni zleciało nie wiadomo kiedy, tak przyjemnie używało mi się tej maskary. Możecie zatem domyślać się, że recenzja będzie pozytywna. Ale po kolei :)
Opis producenta jest zwięzły, ale konkretny:
Nowa maskara One by One od Maybelline New York sprawi, że Twoje rzęsy zyskują wyjątkowo zmysłowej objętości bez grudek! One by One oferowana jest w atrakcyjnym opakowaniu w jednym z najbardziej trendy kolorów sezonu.
Fakt, opakowanie od razu wpada w oko. Nie sposób przecież nie zauważyć tego wściekłego koloru :))) To zresztą znak rozpoznawczy maskar Maybelline, kojarzycie na pewno rażąco żółty The Collosal Volum' Express, czy intensywnie fioletowy The Falsies Volum' Express. Także można powiedzieć, że One by One wpisuje się w tę rodzinkę idealnie ;))) Zwłaszcza że inne detale designu też nie odbiegają od normy :) Popatrzcie.
Seria Volum' Express przyzwyczaiła nas do konkretnych, dużych szczoteczek. Tym razem też się nie zawiedziecie. Szczota jest naprawdę spora, silikonowa, z dużą ilością wypustek. Na sam widok można uwierzyć w obietnice producenta o niezwykłej objętości rzęs :)))
Zwróćcie uwagę, jak szczoteczka jest wyprofilowana. Jej kształt i układ włókienek oczywiście nie jest przypadkowy. Oto, jak zostały opisane ich właściwości:
Giętkie, elastomerowe włókna szczoteczki podnoszą uwodzicielsko Twoje rzęsy oraz równomiernie rozprowadzają tusz bez grudek. Szczoteczka posiada 300 włókien, podczas gdy przeciętne oko ma 100 rzęs. Na 1 rzęsę przypadają 3 włókna, które precyzyjnie chwytają, rozdzielają i pokrywają każdą rzęsę! Szczoteczka ma ergonomiczny kształt klepsydry, dzięki czemu nie zakrywa pola widzenia podczas aplikacji.
Włókien oczywiście nie liczyłam, nie mam pojęcia, czy jest ich rzeczywiście 300, ale nawet jeśli o połowę mniej, to i tak robią świetną robotę :))) Rzęsy faktycznie są dobrze rozdzielone i nie trzeba się dla uzyskania tego efektu napracować! Szczoteczka jest po prostu precyzyjna i naprawdę maluje rzęsy jedna po drugiej :)))
Maskara One by One dostępna jest w trzech odcieniach (czarnym, brązowym i szarym), w moje ręce trafiła wersja Glam Black. Już jedna warstwa tuszu daje na rzęsach wyraźny efekt, ale bez problemu można go pogłębić, jeśli ktoś ma ochotę. Co ważne, nie osypuje się! Po przykrych doświadczeniach z Volume Million Lashes, o których pisałam TUTAJ, trochę się tego obawiałam, ale na szczęście zupełnie niepotrzebnie.
Spójrzcie, jak One by One prezentuje się na moich rzęsach.
Nie mam się do czego przyczepić. Świetny produkt, po prostu :)))
O rany, chcę!! :))) Już wiem, jaki tusz kupię, kiedy obecny się skończy :)
OdpowiedzUsuńSympatycznie to wyglada :D Moze sie skusze ...
OdpowiedzUsuńA powiedz mi jak jest z osypywaniem się? Bo miałam fioletowy The Falsies Volume Express i po prostu się załamałam, bo po godzinie miałam pełno grudek pod oczami :( Strasznie się przez to zraziłam do ich tuszy...
OdpowiedzUsuńVioll, tak myślałam, że od razu się zainteresujesz ;)))
OdpowiedzUsuńUrbanku, mam pod oczami na tych zdjęciach ten różowy korektor, ale tak jak myślałam, za wiele nie widać ...
Kosodrzewino, tak jak pisałam, nie zauważyłam, żeby się osypywał :)
OdpowiedzUsuńpewnie kiedyś kupię:)
OdpowiedzUsuńNo nie może być inaczej, uwielbiam duże szczoteczki :) Oczywiście w granicach rozsądku - ta wydaje się w sam raz :)) no i jak patrzę na Twoje rzęsiska, to wiem, że muszę wypróbować :P
OdpowiedzUsuńooo jak fajnie :)
OdpowiedzUsuńoo w końcu ktoś komu również przypasowała...do tej pory napotykałam raczej średnio pozytywne recenzje :)
OdpowiedzUsuńSimply, warto ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńVioll, wiem, że masz słabość do takich. A na zachętę dodam, że na zdjęciach mam tylko jedną warstwę :DDD
Chanel, nie za bardzo wiem, co masz na myśli ;)))
OdpowiedzUsuńPanno Joanno, szczerze mówiąc nie sprawdzałam innych recenzji, bazowałam wyłącznie na własnych odczuciach. Serio uważam, że to świetny tusz :)
Ok, przekonałaś mnie. Biorę. Zdradzę mojego ulubionego Maxa Factora nawet. :)
OdpowiedzUsuńW kwestii szczotki: zawsze mówiłam, że twierdzenie, że rozmiar nie ma znaczenia to bujda. :)))
No no całkiem przyzwoicie się prezentuje ;) Zauważyłam że szczoteczka jest bardzo podobna do L'oreala Volum Milion Lashes :)
OdpowiedzUsuńSabbath, ja nigdy tak nie twierdziłam! ;)))
OdpowiedzUsuńCookie, coś w tym jest, tez widzę podobieństwo, choć szczoteczka One by One jest bardziej eliptyczna :)
Lubie ich maskare 'the falsies', wiec jak mi sie skonczy to wyprobuje ta :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję, szczoteczka mi się spodobała:)
OdpowiedzUsuńto ja jeszcze poprosze o zdjecie "przed i po" lub z rzesami pomalowanymi tylko na jednym oku :) tak zeby bylo widac roznice.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
pierniczkowa
(stala, choc nieudzielajaca sie czytelniczka)
Moodlishko, akurat z the falsies nie miałam przyjemności :)
OdpowiedzUsuńAnonyme, też takie lubię :)
Pierniczkowa, w sumie dobry pomysł, nie pomyślałam o tym :)
OdpowiedzUsuńChyba napisze o tej maskarze artykuł na stronie :)
OdpowiedzUsuńmuszę ją mieć :D a ostatnio miałam ją w łapkach :)) szarą oglądałam i przepadłam ;)
OdpowiedzUsuńCammie, to jedna warstwa? WOW!
OdpowiedzUsuńTo teraz na pewno mnie skusiłaś! :D
Youtubowiczki, cieszę się, że to rozważasz :)
OdpowiedzUsuńRenia, też mam chrapkę na szarą :DDD
Idalia, jedną :) Zawsze nakładam jedną, bo noszę okulary i mocniej pomalowane rzęsy zza szkieł wyglądałyby karykaturalnie ;)))
Cudnie wygladaja Twoje rzesy po jej uzyciu. Chyba sie na nia skusze.
OdpowiedzUsuńHurija, dziękuję! :*
OdpowiedzUsuńMam już tą maskarę w szufladzie, czeka na swoją porę. Mam nadzieję, że na moich rzęsach osiągnę podobne ( na tobie - imponujące!) efekty :)
OdpowiedzUsuńjak dotąd nigdy nie zawiodłam się na masakarach maybeline, w takim razie ta jest kolejna w kolejce 'do kupienia' :)
OdpowiedzUsuńmoże zdradzę dla niej mojego Maksia :P
OdpowiedzUsuńCandy, życzę ci tego :* I dziękuję za komplement :)
OdpowiedzUsuńAberracjo, myślę, że nie będziesz zawiedziona :)
Aga, może tylko chwilowy skok w bok? Zdrada, tak od razu z grubej rury ;)))
Rzęsy wyglądają świetnie, a dolnych nie malujesz?
OdpowiedzUsuńCzuje sie skuszona.
OdpowiedzUsuńPrzy nastepnych zakupach kosmetycznych wyladuje w moim koszyku ;)
ja jestem fanką fioletowego brat one by one rzęsy nie mal jak sztuczne w moim przypadku gwarantowane
OdpowiedzUsuńNurka, bardzo rzadko :) Są ciemne i długie same z siebie, pomalowane wyglądają nienaturalnie ;)))
OdpowiedzUsuńKamilanno, wiem, że szukasz ideału, może akurat?
Yasminello, przepraszam, nie rozumiem :)
Wkońcu zdjęcia rzęs :)
OdpowiedzUsuńLady, jak to w końcu? Przecież zamieszczałam już podobne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńno to juz wiem jaka będzie moja następna maskara. dzieki za recenzję.
OdpowiedzUsuńOoooo, to bardzo się cieszę, że dobrze się sprawuje. Akurat mi się kończy mój tusz, więc zainwestuję w ten :)
OdpowiedzUsuńAnioł, ależ proszę :)))
OdpowiedzUsuńRebellious lady, bierz w ciemno :)))
Od dziś w promocji w Naturach, chyba po 27 zeta - po pracy zamierzam nabyć :))) Może szarą?
OdpowiedzUsuńFF :*
Chyba się też skuszę ;)
OdpowiedzUsuńFF, kusicielko, po co to pisałaś? ;)))
OdpowiedzUsuńMariola, i co? Kupiłaś? :DDD
Ma, już mam! Cammie - oto niniejszym dowiodłam, żeś dla mnie autorytetem makijażowym. :)
OdpowiedzUsuńSabbath, to dla mnie zaszczyt! :)))
OdpowiedzUsuńI jesteśmy kwita, bo z kolei ja nie znam nikogo, kto lepiej od ciebie znałby się na perfumach :***
jak skończy mi się tusz to na bank zakupię ten:D
OdpowiedzUsuńLeal, a teraz akurat jest w promocji :)))
OdpowiedzUsuń