Dobrze wiecie, że mam słabość do mydeł, a tymczasem ostatnio karygodnie zaniedbałam ten temat. Pora to nadrobić! Zapraszam na krótką wycieczkę do Prowansji :)))
(Zdjęcia: www.loccitane.pl)
Dlaczego akurat Prowansja? Nie bez przyczyny. W prowansalski świat zabieram Wam dzięki Ewelinie, która zrobiła mi wspaniałą niespodziankę, obdarowując mnie dwoma organicznymi marsylskimi mydłami L'Occitane, marki podtrzymującej tradycje tego regionu :))) Ev, dziękuję! :***
Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie miałam z L'Occitane do czynienia. Ale nawet ja wiem, że mydła tej marki to efekt tradycyjnych metod produkcji, opartych na recepturze z wykorzystaniem naturalnych składników: tłuszczu roślinnego i regionalnych ziół, z których najsłynniejsza jest lawenda, nierozerwalnie kojarząca się z Prowansją. Ale oczywiście w mydłach tych znajdziecie też ekstrakty innych roślin, chociażby róży, werbeny, czy wiciokrzewu.
W moje ręce natomiast trafiły kostki ....
... "Lipa" ...
... oraz "Mleko".
Bardzo jestem tych mydeł ciekawa, podobnie zresztą jak i innych produktów tej marki, bo okazuje się, że jej oferta jest niezwykle bogata. Maseczki, olejki, balsamy, peelingi, szampony, nawet perfumy! Zajrzyjcie zresztą na stronę L'Occitane KLIK i dajcie się ponieść tym prowansalskim klimatom. Poczujcie aromat prowansalskich ziół :)))
Heh, moja młodsza siostra jest maniaczką lawendy i L'Occitane i często używam tych kosmetyków u niej - pięknie pachną i mają piękny design (jak działają, trudno mi stwierdzić, skoro nie stosuję regularnie). I zawsze sobie obiecuję, że jak następnym razem natknę się na ich sklep...;)
OdpowiedzUsuńKiedyś wąchałam kilka ich perfum. Pamiętam, że jedne baaardzo przypadły mi do gustu... tylko które to były? :D
OdpowiedzUsuńa ja mam mieszane uczucia - rozczarowały mnie produkty do włosów, ale za to mydełko marsylskie, żele pod prysznic i masło shea o różanym zapachu - MUST HAVE;)
OdpowiedzUsuńViollet - niewazne które;) leć do najbliższego sklepu, pewnie jak Twoich nie będzie, skusisz się na inne:)
lawenda niesamowicie wyglada kolorystycznie ale zapachu wyjatkowo nie cierpie :]
OdpowiedzUsuńŚliczny ten fiolet. Ciekawa kostka mydła, też taką chcę. ;)
OdpowiedzUsuńHawa, ja kompletnie nie mam doświadczenia, te mydełka to mój pierwszy kontakt z tą marką :)
OdpowiedzUsuńVioll, może pora sobie przypomnieć? :))) Chyba wiem, gdzie pójdziemy ;)))
Barwy, w takim razie dobrze, że swoją prowansalską przygodę zaczynam właśnie od mydeł :)))
Maus, rzeczywiście, też uważam, że lawendowe pola są niezwykle malownicze. A wyobrażasz sobie zapach na takie plantacji? :ppp
Hurija, na stronie można sprawdzić lokalizacje sklepów, sprzedają też online :)
ja kiedyś miałam straszną fazę na mydła :) kusisz..
OdpowiedzUsuńI love lavender. Great photos.
OdpowiedzUsuńStri-linga, jak to kiedyś? Mnie jakoś nie przechodzi ;)))
OdpowiedzUsuńRick, nice to see you here again :)
Barwy.wojenne, z moim zamiłowaniem do perfum to bardzo prawdopodobne... :]
OdpowiedzUsuńCammie, a pójdziemy! Co sobie będziemy żałować ;))
miałam krem do rąk z masłem shea i on... mi ręce wysuszał. A że kiedyś nałożyłam na twarz maseczkę z masłem shea, która masakrycznie wysuszyła mi buzię zgaduję, że dziwnym trafem mnie nawilżające masło shea nie nawilża... dziwne:/
OdpowiedzUsuńten krem do rąk właśnie z L'Occitane był, właśnie zuważyłam, ze z mojego wpisu tak nie wynika:)
OdpowiedzUsuńVioll, ja na pewno nie zamierzam sobie żałować ;)))
OdpowiedzUsuńSimply_a_woman, domyśliłam się :)))
uwielbiam ichniejszy krem do rąk :) no i te tubki, tubeczki, pudełeczka - takie ładne :))
OdpowiedzUsuńkocham ten sklep!!!! szkoda że nie ma w moim mieście, więc żeby coś kupić muszę pojechać do innego dużego miasta. perfumy mają cuuudo. Polecam
OdpowiedzUsuńEmma, o tak, opakowanie to połowa sukcesu, znacznie przyjemniej korzysta się z kosmetyków pięknie opakowanych :)
OdpowiedzUsuńAnioł, w moim mieście też nie ma :( Pewnie dlatego do tej pory nie zetknęłam się z tą marką.
Rany musi ładnie pachnieć...
OdpowiedzUsuńMamajusta, ale co? Mydełka, czy lawendowe pola? :)))
OdpowiedzUsuńŚwietne kosmetyki ma ta firma. Naprawdę, używam z radością. Mydeł jeszcze nie próbowałam, bo ceny jednak wysokie, a ja mydła (w sensie mydło klasyczne w kostce) używam sporadycznie, ale tym razem czuję się zachęcona. O ile nie lubię zapachu lawendy ani ziół prowansalskich już zmieszanych, to zarówno aromat lipy, jak i mleczny kusi mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńSabbath, oba te mydełka zapachy mają subtelne, także podejrzewam, że w przypadku innych ziół jest podobnie :)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie ja też wpadam w mydlany obłęd... a przecież nie lubiłam mydełek... ciekawa jestem opinii "mleka"... nie znoszę lawendy ;)
OdpowiedzUsuńAngel, taaaaak, wszystko przeze mnie :ppp
OdpowiedzUsuńhmm tez nie mialam nic do czynienia z ta firma
OdpowiedzUsuńEnsepeunse, mam nadzieję, że po pierwszych doświadczeniach z mydełkami nabiorę ochoty na więcej :)))
OdpowiedzUsuń