Wprawdzie
już na dobre wkroczyliśmy w nowy rok, no ale poprzedni trzeba domknąć,
załatwiając wszystkie zaległe sprawy. Na przykład podsumowanie grudnia
:DDD Zapraszam na grudniowe wydanie Summa summarum!
Ach,
ten grudzień! Długi, ale jakże emocjonujący. Pełne miłych niespodzianek
mikołajki, wieloetapowe przygotowania do świąt, szaleństwo
przedświątecznych zakupów, święta z całym ich urokiem, w końcu
sylwester. Jest co wspominać!
Na początek powspominajmy grudniowe hity No to pięknie!. Bezdyskusyjnie Waszym największym zainteresowaniem cieszył się post, w którym wylewałam swoje gorzkie żale odnośnie języka, jaki wdziera się do blogosfery ---> KLIK.
Temat naprawdę Was poruszył, co widać po ogromnej ilości komentarzy pod
tym wpisem. Dziękuję Wam za tę dyskusję, dobrze wiedzieć, że tak wiele
osób dostrzega problem.
Sporą popularność zdobył też post o moich grudniowych odkryciach ---> KLIK,
w którym pisałam o linerze L'Oreal Blackbuster i pomadce ochronnej
Maybelline Baby Lips. Cieszę się, że ta seria się przyjęła, na pewno
będę kontynuować ją w tym roku.
Wyjątkowo
licznie czytałyście też wpis z noworocznymi życzeniami, ale nie łudzę
się, że to właśnie życzenia Was przyciągnęły, w tym samym poście
ogłosiłam też sylwestrowe rozdanie (nadal trwa!) ---> KLIK. Dlatego wspomnę raczej o mojej świątecznej liście marzeń ---> KLIK,
która także wzbudziła Waszą ciekawość. Zdradzę Wam, że już trzy jej
punkty mogę skreślić! W świątecznym prezencie od męża dostałam perfumy
Armani Si (zdążyłam nawet o nich napisać ---> KLIK), sama
natomiast zafundowałam sobie bajeczny lakier Snow Angel od Lynnderelli, o
którym marzyłam już chyba ze dwa lata, a którego ze względu na cenę
ciągle sobie odmawiałam, skusiłam się też na fuksjowy kalendarz
Moleskine. Lakier na pewno w swoim czasie Wam pokażę, co do kalendarza,
jeszcze się zastanawiam, mam co prawda pewien pomysł na ciekawy post,
ale nie wiem, czy czas mi pozwoli przygotować to, o czym myślę.
Zobaczymy!
Nie brakowało też w grudniu niestety negatywnych emocji. Mnie wbiły się w pamięć dwie sprawy. Po pierwsze awaria gadżetu obserwatorów,
która wywołała zbiorowy niepokój blogerek. Nie o samej awarii chcę Wam
jednak wspomnieć, a o atmosferze, jaka się wokół niej wytworzyła,
zwłaszcza na FB. Częstą reakcją na faktycznie nieco nerwowe pytania o
przyszłość subskrybcji były utrzymane w ironicznym tonie komentarze sugerujące, że
przywiązanie do gadżetu jest krótko mówiąc "słabe" i wypada być "ponad
to", bo liczba obserwujących "o niczym" nie świadczy, przecież i tak
wiadomo, że "popularne blogerki przyciągają obserwatorów wyłącznie
rozdaniami". Czyżby? Słabe to były dla mnie właśnie te insynuacje.
Kropka.
Drugą nieprzyjemną sprawą, zauważalną chyba tylko dla mnie, był wysyp złośliwych, pełnych jadu anonimowych komentarzy. Dotyczyło to głównie wspominanego już wyżej posta na temat języka blogosfery, ale nie tylko. Skala zjawiska w ostatnim czasie stała się na tyle duża, że na poważnie rozważam zablokowanie anonimowych wypowiedzi. Uwagi, które godzą bezpośrednio we mnie, mogłabym dalej znosić (chociaż w sumie w imię czego?), ale zgody na obrażanie moich czytelniczek nie daję. Przed ostateczną decyzją powstrzymuje mnie jedynie fakt, że byłaby to niestety jakaś forma krzywdzącej niektórych odpowiedzialności zbiorowej, bo anonimowych komentarzy na No to pięknie! jest naprawdę sporo, a o poziomie kultury wypowiedzi większości "anonimków" złego słowa powiedzieć nie mogę. Także ciągle zastanawiam się, co robić. Jakie macie przemyślenia w tej kwestii?
Wróćmy jednak do rzeczy przyjemnych. Chciałabym w tym miejscu jak zwykle wskazać Wam jakiś fajny blog, który w ostatnim czasie czymś mnie zachwycił, ale tak się składa, że żadnych odkryć w tej materii nie dokonałam. Całkowicie pochłonął mnie natomiast Pinterest! ---> KLIK. Znam ten serwis oczywiście od dawna, ale w grudniu wyjątkowo mnie przyciągał. Cóż za kopalnia pomysłów, ależ bogactwo inspiracji! Mogłabym przeglądać jego zasoby godzinami. Wspaniałe internetowe miejsce, zachęcam Was do odwiedzin.
Oczywiście nie tylko Pinterest pożerał mój czas, ważnym punktem były też seriale. Początek grudnia upłynął mi pod znakiem gorączkowego oglądania ostatniego sezonu Breaking Bad. Z pewnością nie przesadzę, twierdząc, że to jeden z najlepszych seriali, jakie widziałam. Podobało mi się wszystko, począwszy od niesamowitego scenariusza, przez niezwykłe zdjęcia (ach, te czołówki!), aż po genialną grę aktorską. Jestem pod wrażeniem, że autorom udało się utrzymać ten poziom przez wszystkie sezony (nudziłam się chyba tylko na jednym z kilkudziesięciu odcinków, The fly). Nie zmarnowano też potencjału finału, co czasem zdarza się nawet w najlepszych serialach. Ale to nie finał wbił mnie w fotel. Dla mnie najważniejszą sceną z całego serialu, najbardziej wymowną, najlepiej zagraną i dogłębnie mnie poruszającą był moment, w którym Walt spotykając się na pustyni z jakimś lokalnym narkotykowym bonzem mówi "Say my name". Rany, ile w tym wyrazu! Kto oglądał, ten wie. A kto nie oglądał, niech koniecznie obejrzy, bo warto.
Po Breaking Bad przyszedł czas na Dextera, ale to jednak nie to samo ... Tęsknię za Waltem ;))) Utknęłam w połowie drugiego sezonu, zobaczymy, czy ruszę dalej.
Jeśli chodzi o moje grudniowe lektury, to jak zwykle napisałam osobnego posta, do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych ---> KLIK.
Wiele emocji przyniosły nam też zapewne poświąteczne wyprzedaże. Upolowałyście coś ciekawego? Ja w zasadzie skusiłam się tylko na kilka ciuszków z Mango, właśnie czekam na dostawę. No i wypatruję zapowiadanego od jakiegoś czasu otwarcia internetowego sklepu Mohito ---> KLIK. Podobno rusza już w styczniu. Mam nadzieję, że wejdzie na rynek z przytupem i na dzień dobry przygotuje jakieś atrakcyjne promocje.
Sylwestra spędziłam samotnie na kanapie, więc w tym punkcie nie za bardzo mam o czym opowiadać. Mąż w pracy (służba nie drużba), córeczka obojętna na sylwestrowe atrakcje przespała całą noc tym swoim słodkim, niemowlęcym snem, nawet kot mi nie towarzyszył, chowając się przed hałasem petard i fajerwerków. Ale niespodziewanie rok zaczął się bardzo przyjemnie, bo tuż po północy udało mi się wygrać na fejsbuku suchy szampon Batiste ---> KLIK. Fajnie, no nie? :)))
Dobra, już Was nie męczę, jak zwykle się rozpisałam. Teraz oddaję głos Wam, zapraszam do komentowania. Dajcie znać, jak upłynął Wam grudzień?
Buziaki,
Cammie.
Wróćmy jednak do rzeczy przyjemnych. Chciałabym w tym miejscu jak zwykle wskazać Wam jakiś fajny blog, który w ostatnim czasie czymś mnie zachwycił, ale tak się składa, że żadnych odkryć w tej materii nie dokonałam. Całkowicie pochłonął mnie natomiast Pinterest! ---> KLIK. Znam ten serwis oczywiście od dawna, ale w grudniu wyjątkowo mnie przyciągał. Cóż za kopalnia pomysłów, ależ bogactwo inspiracji! Mogłabym przeglądać jego zasoby godzinami. Wspaniałe internetowe miejsce, zachęcam Was do odwiedzin.
Oczywiście nie tylko Pinterest pożerał mój czas, ważnym punktem były też seriale. Początek grudnia upłynął mi pod znakiem gorączkowego oglądania ostatniego sezonu Breaking Bad. Z pewnością nie przesadzę, twierdząc, że to jeden z najlepszych seriali, jakie widziałam. Podobało mi się wszystko, począwszy od niesamowitego scenariusza, przez niezwykłe zdjęcia (ach, te czołówki!), aż po genialną grę aktorską. Jestem pod wrażeniem, że autorom udało się utrzymać ten poziom przez wszystkie sezony (nudziłam się chyba tylko na jednym z kilkudziesięciu odcinków, The fly). Nie zmarnowano też potencjału finału, co czasem zdarza się nawet w najlepszych serialach. Ale to nie finał wbił mnie w fotel. Dla mnie najważniejszą sceną z całego serialu, najbardziej wymowną, najlepiej zagraną i dogłębnie mnie poruszającą był moment, w którym Walt spotykając się na pustyni z jakimś lokalnym narkotykowym bonzem mówi "Say my name". Rany, ile w tym wyrazu! Kto oglądał, ten wie. A kto nie oglądał, niech koniecznie obejrzy, bo warto.
Po Breaking Bad przyszedł czas na Dextera, ale to jednak nie to samo ... Tęsknię za Waltem ;))) Utknęłam w połowie drugiego sezonu, zobaczymy, czy ruszę dalej.
Jeśli chodzi o moje grudniowe lektury, to jak zwykle napisałam osobnego posta, do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych ---> KLIK.
Wiele emocji przyniosły nam też zapewne poświąteczne wyprzedaże. Upolowałyście coś ciekawego? Ja w zasadzie skusiłam się tylko na kilka ciuszków z Mango, właśnie czekam na dostawę. No i wypatruję zapowiadanego od jakiegoś czasu otwarcia internetowego sklepu Mohito ---> KLIK. Podobno rusza już w styczniu. Mam nadzieję, że wejdzie na rynek z przytupem i na dzień dobry przygotuje jakieś atrakcyjne promocje.
Sylwestra spędziłam samotnie na kanapie, więc w tym punkcie nie za bardzo mam o czym opowiadać. Mąż w pracy (służba nie drużba), córeczka obojętna na sylwestrowe atrakcje przespała całą noc tym swoim słodkim, niemowlęcym snem, nawet kot mi nie towarzyszył, chowając się przed hałasem petard i fajerwerków. Ale niespodziewanie rok zaczął się bardzo przyjemnie, bo tuż po północy udało mi się wygrać na fejsbuku suchy szampon Batiste ---> KLIK. Fajnie, no nie? :)))
Dobra, już Was nie męczę, jak zwykle się rozpisałam. Teraz oddaję głos Wam, zapraszam do komentowania. Dajcie znać, jak upłynął Wam grudzień?
Buziaki,
Cammie.
Ja anonimów już dawno wyrzuciłam z grona komentujących - w 99% był to spam albo hejt. Nie zauważyłam, żeby dziewczyny z tego powodu przestały komentować - prawie każdy ma teraz konto google :)
OdpowiedzUsuńNena, niby tak, ale jak patrzę na zestawienie top komentatorów, to widzę, że wypowiedzi anonimowe są w ścisłej czołówce, czyli jednak jest grono osób, którym na anonimowości zależy. No chyba że ludziom po prostu nie chce się logować :DDD
UsuńMyślę, ze w wielu przypadkach nie chodzi o anonimowość.
UsuńBo hasło "Cammie" czy "Nena" jest w sumie też dość anonimowe... Mi się np. nie chce logować, ani tworzyć kolejnych kont. Konto na google rzeczywiście mam, ale tam występuję pod imieniem i nazwiskiem, a tak komentować rzeczywiście nie chcę. Z drugiej strony nie komentuję tak często, by tworzyć "blogowe" konto. Mam może 3-4 blogi, na których czasem się wypowiadam. W przypadku konieczności logowania, po prostu odpuszczam, co oczywiście wielką stratą dla blogo i świata nie jest :), więc mam do tego luz, ale w moim przypadku to lenistwo raczej.
Anonimie, hasła może i anonimowe, w tym sensie, że nie wskazujące na naszą prawdziwą tożsamość, ale na pewno w jakimś stopniu rozpoznawalne. Pod nickiem trudniej pomyje na kogoś wylewać, zwykle to domena anonimowych komentatorów.
UsuńDoskonale cię rozumiem, że nie chcesz występować pod nazwiskiem, właśnie z tego powodu tak nie lubię google +.
No tak, to prawda, że za nick też się jakoś tam odpowiedzialnym jest, ale przyznasz, że łatwiej sobie zmienić nick i rozpocząć kolejne internetowe "życie" niż nazwisko :)))
UsuńŚwięte słowa :DDD
UsuńU mnie na szczescie nie ma problemu z anonimami. I nie godz sie na obrazanie swojej osoby! Nic nie jest tego warte.
OdpowiedzUsuńEwa, zwykle na takie zaczepki nie reaguję, w myśl zasady "nie karm trolla" ;))) Nie odbieram takich komentarzy osobiście, ale skłamałabym, gdybym napisała, że kompletnie mnie nie ruszają.
UsuńJa komentuje anonimowo, wiec nie blokuj, bo czasem coś lubię skrobnąć :)
OdpowiedzUsuńA wyjątkowo niegrzeczne komentarze po prostu kasuj.
Polecam serial Masters of sex - naprawdę świetnie napisany, świetnie zagrany i na ważny temat.
Witaj, Anonimku, cieszę się, że się włączyłaś do tej rozmowy :) Najwredniejsze komentarze rzeczywiście kasuję, w grudniu miałam z tym niestety sporo roboty.
UsuńDzięki za rekomendację, zapisuję!
Dopiero doczytałam teraz, że oglądasz Dextera. No cóż, serial ma swoje wzloty i upadki. Niestety, jak wiele seriali, poszli o kilka sezonów za daleko i ostatnie oglądałam z pewnym zażenowaniem. No ale oglądałam, bo uwielbiam Michaela C. Hall'a, choć przede wszystkim za jego rolę w najlepszym serialu świata, czyli Six Feet Under :)
UsuńTo mówisz, że Dexter to równia pochyła? Cóż, zobaczę, katować się nie mam zamiaru, jak będzie kiepsko, to odpuszczę.
UsuńW Mango i ja troszkę zaszalałam :)
OdpowiedzUsuńNo, ale taka obniżka piechotą nie chodzi.
Tym bardziej, że wcześniej upatrzyłam sobie kilka ubrań.
Aneta, ja jeszcze bransoletkę wzięłam, już nie mogę doczekać! Ale zdecydowałam się na odbiór osobisty, na który czeka się najdłużej ...
Usuńolej hejterów .zawsze się tacy znajdą. napsują tylko krwi. ważne , że Ty nie masz sobie nic do zarzucenia . keep smile :)
OdpowiedzUsuńWelikeyou, pewnie, sikiem prostym ;)))
UsuńHej! A mi się "spodobał" post o języku blogowym i nawet w jednej z notek o Tobie wspomnialam, tss ugryzłam się w język :) Buziaki Cammie:*
OdpowiedzUsuńTaml, naprawdę? Muszę poszperać. Mam nadzieję, że przynajmniej w dobrym kontekście :DDD
UsuńJa od samego początku istnienia bloga zablokowałam anonimki... wg zasady jak chcesz coś napisać to się pod tym podpisz :)
OdpowiedzUsuńCałuski
Liliennas, a u mnie od początku była możliwość komentowania. Lata całe problem był sporadyczny, dopiero ostatnio jakaś kumulacja.
UsuńCo się dziwić, temat drażliwy, post świetnie napisany to i najpopularniejszy (a hejt to chyba już, niestety, nieodłączna część naszego społeczeństwa, ech). A liner prędzej czy później (prędzej, bo mojego ukochanego żelowego Essence nigdzie nie widać) skończy i w mojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńWokół wyprzedaży chodzę póki co jak wokół jeża, niby tyle rzeczy mi się podoba a jak przychodzi co do czego to jakoś do wyciągania portfela to mi się nie spieszy;)
Podpisuję się pod rekomendacją Masters of sex, bezapelacyjnie najlepsza premiera tego sezonu. A Dextera po czwartym sezonie to już nawet nie warto, a dwa ostatnie to już kompletna (i idiotyczna) klapa (co gorsza kończył się razem z BB, więc różnica była tym większa. Mnie póki co serialowo pochłonął zupełnie powrót Sherlocka, czyli mojej jedynej prawdziwej obsesji. I wizja powrotu House of Cards, jeżeli nie widziałaś to gorąco polecam:D
Maqda, ok, Master od sex, wpisuję na listę :DDD
UsuńHouse of cards jeszcze nie widziałam, ale mam w planach.
Bardzo fajne podsumowanie, w dodatku piszesz tak fantastycznie lekko, że choćbyś napisała instrukcję obsługi kosiarki rotacyjnej - przeczytałabym to :-DD.
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona bo w Mohito udało mi się kupić w promocji piękną torebkę wizytową dla mojej przyjaciółki na prezent. Mam nadzieję, że się jej spodoba.
Natalia, uśmiałam się z tej kosiarki :DDD Dziękuję! :*
UsuńJa też mam mohito stacjonarnie, ale to mały salon, trafiają do nas niekompletne kolekcje, mam nadzieję, że sklep internetowy będzie lepiej zaopatrzony.
Haha, cieszę się :-DD***
UsuńSklep online to super sprawa, bo zawsze można podejrzeć kolekcję bez wychodzenia z domu! A z zaopatrzeniem to prawda, online na pewno będzie cała kolekcja!
Miejmy nadzieję!
Usuńwyjątkowo w tym roku zupełnie pominęłam wyprzedaże, zrobiłam jedynie małe zakupy kosmetyczne, ale internetowe
OdpowiedzUsuńna stronę mango zaglądnę w weekend :) miałam wcześniej upatrzoną torebkę
na sklep mohito też czekam, choć mam stacjonarnie, najczęściej mój rozmiar jest wykupiony ;/
co do komentarzy, z jednej strony szkoda blokować, ponieważ wiele anonimowych osób to wcale nie hejterzy, ale z drugiej szkoda czasu na zaglądanie i kasowanie zwykłych obraźliwych komentarzy sfrustrowanych osób :)
Szpinakożerco, polecam ci też internetowy outlet mango, rewelacyjne ceny. Ale pewnie znasz ten sklep.
Usuńoutlet ? hmmm outlet znam tylko stacjonarny w Factory - można kupić tam spodnie w świetnych cenach, internetowego nie znam - więc pięknie proszę o link :)
UsuńWedle życzenia, ale wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. Finansową :DDD
Usuńhttp://www.mangooutlet.com/PL/outlet
dziękuję :) i nie strasz, bo do 10 jeszcze parę dni
UsuńDo koszyka zawsze można coś niezobowiązująco wrzucić ;)))
Usuńja od dawna mam zablokowaną możliwość anonimowego komentowania. nie spotkałam się ze złośliwością ani innym hejterstwem, ale zalała mnie fala spamu. komentarze mogłabym kasować, ale psuło to statystyki. nagle niektóre posty osiągały ponadprzeciętną ilość wyświetleń, co psuło mi tzw listę popularnych postów.
OdpowiedzUsuńKassiora, oj, spamu też sporo, ale główna fala już się chyba przelała, tak mniej więcej z rok temu miałam z tym problem, teraz jestem w stanie nad tym panować.
UsuńA ja uwielbiam Dextera, ostatnio również The Walking Dead oj i wiele innych choć takich bardziej mrocznych - a z wyprzedaży nie skorzystałam i nie kłamiąc jakoś na zakupy nie mam żadnych chęci a to już nie jest normale - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, ochota na zakupy jeszcze wróci, pewnie ze zdwojoną siłą :DDD Zawsze wraca :PPP
UsuńJa też kocham Breaking Bad. :) Jeden z ulubionych seriali ever. Dextera sobie darowałam, jest bardzo nierówny i trochę szkoda mi było na niego czasu.
OdpowiedzUsuńZa to nie wiem czy miałaś okazje zapoznać się z inną produkcja AMC - Mad Man. Nie jest to pewnie serial dla każdego bo zdaniem wielu prawie nic się tu nie dzieje, nie ma klasycznych cliffhangerów, zwrotów akcji i emocji porównywalnych choćby z BB, ale za to jest bardzo ciekawy z psychologicznego i socjologicznego punktu widzenia. Twórcy mają obsesję dbałości o szczegóły, analizują prasę z tamtego okresu, wplatają w akcję faktyczne wydarzenia. Zawsze mi sie wydawało, że to produkcja bezkompromisowa, gdzie scenarzyści nie patyczkują się z widzem i nie zatrzymują się, żeby wyjasnić co zaszło w psychice postaci, która własnie zaskoczyła nas zwrotem o 180 stopni. Dlatego ich bohaterowie nie przestają intrygować. :) To nie jest tak że jak skończy sie sezon to nie można usiedzieć w miejscu i odlicza się dni do kolejnej premiery, ale ja zawsze do tego serialu wracam i nigdy się nie rozczarowuję. ( długość tego wywodu wynika pewnie z tego że nikt z moich znajomych nie ogląda i nie mam się z kim podzielić :( )
Poza tym jeśli już o serialach mowa to trzeba przypomnieć niesamowitą Rodzinę Soprano! Wszystkie współczesne, ambitne seriale z niej czerpią. Po prostu MISTRZOSTWO.
Jane, znam Mad Mana, obejrzałam kilka odcinków. Doceniam kunszt, ale jakoś mnie ten serial nie wciągnął. Poza tym moja feministyczna krew mnie zalewała, jak patrzyłam na tamtą rzeczywistość ;))) Ale niewykluczone, że jeszcze sobie do tego serialu wrócę.
UsuńUwierzysz, że Rodziny Soprano nie widziałam? Mam co nadrabiać :D
To prawda. Na początku można się nieco zszokować realiami lat 50/60, ale w dalszych odcinkach schodzi to jakby na dalszy plan i już tak nie razi.Widać za to przemiany społeczne i kilka bohaterek wywalcza sobie zasłużone miejsce w brutalnym męskim świecie. :) Serial się fajnie rozwija i z sezonu na sezon robi się lepszy.
UsuńOdnośnie Rodziny Soprano - Naprawdę musisz nadrobić! :D To jest serialowe must see.
Z takich serialowych perełek przychodzi mi jeszcze do głowy wspomniany gdzieś wyżej House of cards. Niedługo będzie 2 sezon. Bardzo też lubiłam The Killing.
Skoro muszę, to nadrobię, promise!
UsuńCammie, zdradz proszę swoja organizacje dnia, bo wydaje mi się, że Twoja doba jest dłuższa :)
OdpowiedzUsuńEveleo, po prostu moje dziecko chodzi o 18 spać, tym samym uziemiając mnie w domu, bo męża w tygodniu z nami nie ma. Zatem mam naprawdę długie wieczory do swojej wyłącznej dyspozycji :)))
UsuńO rany, zazdroszczę ! U nas z czasem pora spania wydłużyla się z 20 do 22 wiec nie mam prawie szans na hobby, bo sama o tej porze jestem juz detka. :))
UsuńZ jednej strony fajnie, ale z drugiej wracam z pracy, dwie, trzy godzinki i w zasadzie koniec dnia, nigdzie nie mogę się ruszyć, bo mała już śpi.
UsuńGrudzień był dosyć intensywnym miesiącem w moim przypadku ;) Co do złośliwych komentarzy - one będą się zawsze pojawiać,trzeba się do nich przyzwyczaić ;) A te najbardziej niekulturalne po prostu kasować, anonimom się w końcu znudzi plucie jadem ;)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, niby ze wszystkiego zdaję sobie sprawę, ale jak przychodzi co do czego, to i tak się wnerwiam ...
UsuńJa sylwestra też bez męża spędziłam, ale za to z moimi rodzicami :) dzieciaczki były bardzo zadowolone z pobytu u babci, jak zawsze z resztą. Pers rodziców miał ich już kompletnie dość :D W grudniu zostałam ciocią :) dla mnie ten miesiąc był bardzo pozytywny, jedynie strasznie zabiegany pod koniec. A złośliwościami się nie przejmuj bo jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Grunt to dystans do siebie i nie przejmowanie się każdą opinia do tego kogoś kto po prostu nam zazdrości, ale nie chce tego przyznać głośno, woli zamiast tego obrzucić nas błotem by samemu się troszkę wybielić :)
OdpowiedzUsuńMadlen, gratulacje, ciociu :DDD
UsuńDzięki :) już się nie moge doczekać aż ją zobaczę i wezme na ręce, bo moja siostra mieszka w norwegi i mała dopiero jak podrośnie przyjedzie do polski
UsuńOoo, to rzeczywiście trzeba będzie trochę zaczekać. Tym bardziej smakować będzie pierwsze spotkanie!
Usuń