Dawno nie prezentowałam Wam żadnych kosmetycznych nowinek, ale dziś to nadrobię, pokażę Wam coś naprawdę wyjątkowego, stanowiącego gorącą nowość nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Zrobię to z tym większą przyjemnością, że serce biznesu, o którym zaraz opowiem, bije w moim niewielkim przecież mieście, gdzie jak się okazuje, nie brakuje przedsiębiorczych kobiet z pasją. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Jolę, a Was zapraszam na spotkanie z marką Bee Yes, wyłącznego importera na rynek unijny nowozelandzkich kosmetyków Bee Pure, których działanie oparte jest na niezwykłych właściwościach jadu pszczelego i cennego miodu manuka. Naprawdę, tego jeszcze nie było!
Linia Bee Pure jest co prawda krótka, ale w zasadzie pozwala kompleksowo zadbać o potrzeby wymagającej cery. W jej skład wchodzi Bee Venom Serum, czyli przeciwzmarszczkowe, wygładzające serum, Bee Venom Face Mask, czyli ujędrniająca, napinająca i zwężająca pory maska - krem oraz Bee Venom Eye Cream, czyli redukujący cienie i opuchnięcia krem pod oczy.
Wszystkie trzy produkty zawierają wspominany już jad pszczeli z peptydami, a także miód manuka o sile działania UMF 20+.
Przyznam się Wam szczerze, że wcześniej nie interesowałam się wykorzystaniem jadu pszczelego w kosmetyce. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, jak szeroki jest wachlarz produktów pszczelich, ale jad jakoś nigdy wcześniej mnie nie zaciekawił. Tymczasem okazuje się, że jest to substancja wyjątkowo czynna, nazywana alternatywą dla botoksu, która aplikowana na skórę w niewielkich ilościach stymuluje ją do produkcji kolagenu i elastyny, przyczyniając się do wygładzenia zmarszczek, zwężenia porów, ujędrnienia, poprawy napięcia i wyrównania kolorytu cery.
Jad pszczeli wykorzystywany w kosmetykach Bee Pure pozyskiwany jest w nowozelandzkich pasiekach. Od razu uprzedzę, że żadna pszczoła w tym procesie nie cierpi i nie traci życia, stosowane są w tym celu metody z wykorzystaniem bardzo niskiego napięcia elektrycznego, które nie czyni pszczołom żadnej krzywdy, pobudzając je jednak do wydalenia jadu (bez utraty żądła!).
Z Nową Zelandią ściśle związany jest też miód manuka, uchodzący za jeden z najdroższych miodów świata, a swoją nazwę biorący od krzewu manuka, zwanego drzewem herbacianym (brzmi znajomo?) rosnącego naturalnie niemal wyłącznie w tym dalekim kraju. Miód oczywiście zawdzięczamy żywiącym się nektarem z jego kwiatów nowozelandzkim pszczołom. Wyjątkowość miodu manuka ściśle związana jest z jego bardzo silnymi właściwościami antybakteryjnymi, a dodatkowo probiotycznymi, przeciwzapalnymi i przeciwgrzybicznymi. W kosmetyce wykorzystywane jest też jego działanie nawilżające, uelastyczniające i przeciwutleniające.
Ceny tych kosmetyków wahają się od 179 do 259 zł, czyniąc z Bee Pure w zasadzie markę luksusową. Tak jak wspominałam, jej polskim importerem jest Bee Yes, młoda, raczkująca jeszcze marka z wielkimi ambicjami i ciekawym pomysłem na zapełnienie niszy, stawiająca bowiem na rozmaite preparaty wyłącznie na bazie produktów pszczelich. Zachęcam Wam do odwiedzenia ich strony internetowej ---> KLIK i profilu na FB ---> KLIK, znajdziecie tam wszelkie informacje na temat aktualnej oferty marki i jej planów biznesowych.
A Bee Pure? Im więcej o tych kosmetykach czytam (zainteresowanych odsyłam TUTAJ), tym bardziej mam chęć wprowadzić je do swojej pielęgnacji, ale rozsądek podpowiada, żeby jeszcze chwilę z tym zaczekać. Nadal bardzo służy mi krem Bandi i skoro słońce póki co nie przypieka, będę się go na razie trzymać. Ale pszczółkowy zestaw już na mnie czeka i pewnie w okolicach lipca, może sierpnia napiszę Wam na jego temat coś więcej.
Jak zwykle czekam na Wasze komentarze. Co myślicie o tej nowej w Polsce marce i jej produktach? Podoba Wam się idea wykorzystania właściwości jadu pszczelego w połączeniu z potencjałem miodu manuka? Mam nadzieję, że wzbudziła Wasze zainteresowanie. Jeśli tak, to zdradzę Wam, że warto wypatrywać kolejnego posta, będę miała dla Was niespodziankę :))) Nie przegapcie, zapraszam pojutrze!
Tymczasem całuję,
Cammie.
Na razie nic nie myślę o tej marce, bo jej nie poznałam, ale wydaje się ciekawa...
OdpowiedzUsuńUna, wiadomo, to nie było pytanie o doświadczenia, w Polsce to nowość, więc pewnie trudno by było o nie. Chciałam raczej wiedzieć, czy marka wpadła wam w oko, rozbudziła ciekawość :)
UsuńZa miodem nie przepadam, ale na twarz nie miałabym oporu aby takie specyfiki nakładać:)
OdpowiedzUsuńEwa, ja generalnie miód bardzo lubię, ale manuka nigdy nie próbowałam, także pojęcia nie mam, jak smakuje. W każdym razie w kosmetykach jest cennym składnikiem :)
UsuńTroszkę mnie przeraża ten jad pszczeli. Wiem, że w kosmetyce było już prawie wszystko od śluzu ślimaka na kupce słowika kończąc, ale na pszczeli jad można być silnie uczulonym i nic o tym nie wiedzieć. No chyba, że stosowany na powierzchnię skóry jest zupełnie niegroźny, nie wiem. W każdym razie czuję się zaintrygowana^^
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że manuka to drzewo herbaciane:) człowiek się uczy całe życie...
Princess, na stronie producenta jest informacja na ten temat:
UsuńQ. How would I know if I am allergic?
A. We always recommend a patch test. Put a small amount of the product on the soft skin on the inside of your forearm. If it goes red don’t use it. Allergies to our products are very rare.
Wygląda na to, że nie ma się czego bać.
Miód na moje serce. :) Wierzę w niezrównane właściwości miodu jeśli chodzi o zdrowie i odporność. Nie kupuję wprawdzie miodu manuka ( mam psycho-jazdy żeby wspierać polskich pszczelarzy), ale słyszałam o nim wiele dobrego. Wydaje mi się, że coś musi być na rzeczy z tym pszczelim jadem. Ciewkawe tylko jak go tolerują alergicy. ;P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że cena tych kosmetyków wygórowana. Najbardziej ciekawiłoby mnie serum.
Jane, siostro w miłości do miodu :D W mojej rodzinie są pszczelarze, także korzystam bez oporów, zawsze jakiś dobry miodek mam w domu. Choć hitem niedawno okazał się miód mandarynkowy, który rodzicie przywieźli mi z Albanii. Klarowny, złocisty, dość rzadki i po prostu przepyszny!
UsuńKwestie alergiczne wyjaśniłam wyżej :)
Koniecznie wpadnij pojutrze, będzie pani zadowolona ;)))
Zazdroszczę członków rodziny o tak zacnej profesji. :) W Warszawie znalezienie dobrego miodu to czasami niezłe wyzwanie. Staram się kupować z pewnych źródeł, ale nie ma lekko..:( Na przykład ten, który mam teraz jakoś nie bardzo się krystalizuje, a chyba już powinien. :-/
UsuńZ bardziej egzotycznych smaków kosztowałam miodu rozmarynowego i wrzosowego (szczególnie ten pierwszy był pyszny). A w rossmannach czasem można spotkać eukaliptusowy. Ale mandarynkowego nie próbowałam :) Moj teść jeździ do Albanii regularnie. Następnym razem! :D
Koniecznie poproś go, żeby przywiózł. Skoro jesteś koneserem, na pewno ten smak docenisz.
UsuńBrzmi bardzo interesująco, nie słyszałam nigdy o wykorzystaniu jadu pszczelego w kosmetykach! Niestety ceny póki co poza moim zasięgiem, ale jeśli kosmetyki okazałyby się naprawdę rewelacyjne, pewnie bym się odżałowała i na któryś produkt się skusiła :)
OdpowiedzUsuńApril, na razie napisałam tylko o idei pielęgnacji opartej na jadzie, w sprawie działania tych kosmetyków póki co nie mam nic do powiedzenia, ale powiem szczerze, że brzmi to wszystko dla mnie bardzo zachęcająco. Tak jak pisałam, recenzja pewnie za parę miesięcy, ale będzie szansa powalczyć o cały zestaw, wpadnij w sobotę :)))
UsuńMiód jest zdrowy, więc sądzę, że to jest dobry pomył :)
OdpowiedzUsuńAle co do jadu... Nie mam pojecia xd
http://olusiek-blog.blogspot.com/
Ola, ja też jeszcze nie mam zdania, ale to tylko kwestia czasu :)))
UsuńMiód w pielęgnacji uwielbiam, zresztą pisałam o sposobach jego wykorzystania i przyznam szczerze, że gotowy kosmetyk z tą oryginalną odmianą brzmi naprawdę zachęcająco. A, że jestem jeszcze typową 'sroką' przyznam, że opakowania mnie urzekają :)
OdpowiedzUsuńMar Ka, bardzo ciekawe, może mogłabyś zalinkować ten post o sposobach wykorzystania miodu? Jestem pewna, że parę osób chętnie zajrzy. Łącznie ze mną :)))
UsuńOpakowania są bardzo ładne, czerń i złoto plus biel kartoników, gustownie to wygląda.
http://naszamarka.blogspot.com/2014/04/miod-kosmetycznie.html zapraszam :), Karola z Marki :)
UsuńKarola, dzięki, zaraz sobie poczytam :)
UsuńPrawdziwe cuda! Już się ślinię na widok samych opakowań ;-)
OdpowiedzUsuńYzma, mnie szalenie podobają się te złote pszczoły na kartonach, są wypukłe, wyczuwalne pod palcami, śliczny akcent na białym tle :)))
UsuńBardzo jestem ciekawa tych kosmetyków i będę niecierpliwie czekała na Twoją recenzję :) Co do własciwości antybakteryjnych miodu to przekonałam się o nich robiąc piernik dojrzewający,surowe ciasto z jajkami może bez problemu leżakować 8 tygodni ;)
OdpowiedzUsuńMarta, przy prawdziwym pierniku takie długotrwałe leżakowanie ciasta jest nawet bardzo wskazane. Dlatego na święta zwykle nie piekę piernika, bo zapominam w porę to ciasto nastawić :DDD
UsuńO takich nowościach jeszcze nie słyszałam, a z czystej ciekawości chętnie bym wypróbowała ;D
OdpowiedzUsuńJoanne, ta ciekawość kiedyś nas, kobiety, zgubi :DDD
UsuńWydałam kiedyś trochę na miód manuka i jakoś mnie nie powalił. Ale tylko jadłam, więc może zamist tego trzeba było ładować go na twarz. Przejrzałam stronę, szukam czegoś pod oczy, ale tego bym się chyba bała w ciemno kupić, oczy to dość delikatna okolica.
OdpowiedzUsuńKalinda, ja mam zamiar używać całej linii, także recenzja tego kremu pod oczy na pewno będzie. Obawiam się, że żadnych informacji na jego temat po polsku jeszcze nie ma, marka dopiero wchodzi na rynek, trzeba by głębiej poszukać.
UsuńJad pszczeli na twarz? A jeśli zapuchnę?
OdpowiedzUsuńSabb, pisałam o tym gdzieś wyżej. Producent zapewnia, że reakcje alergiczne po aplikacji tych kosmetyków są niezwykle rzadkie, ale dla bezpieczeństwa oczywiście zaleca test na ręce.
UsuńTroszkę żartowałam. :)
UsuńMarka brzmi bardzo interesująco. Czuję się skuszona.
Sabb, to chodź zagrać w urodzinowym konkursie :D
UsuńJa chyba dla samego tak prostego i estetycznego opakowania bym sie skusiła na zakup tego kosmetyku
OdpowiedzUsuńMonika, opakowania na pewno są ważne, ale dobrze jeszcze, jak w środku też jest coś porządnego :DDD
Usuńmnie interesuje wszystko co ma porządne działanie zwężające pory :) więc z chęcią poczekam na recenzję maski
OdpowiedzUsuńSzpinakożerco, nie ukrywam, że też mam pewne nadzieje związane z tym akurat aspektem obiecywanego działania tej maski :DDD
UsuńNigdy nie stosowałam kosmetyków z jadem pszczelim. Ceny są zabójcze, ale bardzo podobają mi się estetyczne opakowania.
OdpowiedzUsuńKasia, ceny są wysokie, ale są chyba uzasadnione. Manuka jest jednym z najdroższych miodów świata, z tego co się orientowałam, litr w Polsce kosztuje grubo ponad 200 zł. Nie wiem, jak wyglądają koszty pozyskiwania i oczyszczania jadu, ale wyobrażam sobie, że to skomplikowany proces, w tym sensie, że pszczoły są w stanie "oddać" niewielkie jego ilości, czyniąc tym samym ten składnik kosztownym.
UsuńZdecydowanie to marka warta uwagi.Ciekawe jak sprawdzi się na skórze. Cena hmmm trochę wysoka.
OdpowiedzUsuńAgnieszka, nie zaprzeczę, dość wysoka. Liczę jednak na to, że te kosmetyki będą jej warte.
UsuńPowiedzmy szczerze że produkty bardzo ciekawe ale cena zbyt zaporowa :/
OdpowiedzUsuńRobaczek, klient na pewno się znajdzie, ale z pewnością nie będzie to klient masowy.
Usuń