Z końcem miesiąca przychodzi czas na szybkie spojrzenie w tył i wybór produktu, który w ostatnich tygodniach zrobił na mnie największe wrażenie. Tym razem chciałabym wyróżnić Estee Lauder Lucidity Translucent Powder, puder sypki, który zdecydowanie zasłużył na miano odkrycia maja.
Lucidity chodził za mną od dawna, kusił mnie obietnicą jedwabiście gładkiej, rozpromienionej cery. Problem polegał na tym, że uparłam się na niedostępny w Europie odcień 06 Transparent. Europejska oferta obejmuje tylko trzy z sześciu kolorów, z których najjaśniejszy ma niestety wyraźnie różowe tony. Wiedziałam, że to nie dla mnie, rozpoczęłam więc metodyczne poszukiwania upragnionego odcienia na rynku amerykańskim. Nie udało mi się jednak znaleźć sklepu obsługującego zamówienia z Polski, a aukcje na ebay obarczone były zbyt dużym ryzykiem co do oryginalności produktu (Estee Lauder należy do powszechnie podrabianych marek). Pozostała więc stara dobra "truskawka", czyli strawberrynet.com, gdzie w bardzo korzystnych cenach kupić można wiele selektywnych dóbr kosmetycznych. Warto tylko uzbroić się w cierpliwość, bo asortyment nie jest stały i czasami trzeba się naczekać na dostępność upatrzonego produktu. Ja też musiałam czekać, ale czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam! Po ładnych kilku tygodniach codziennego sprawdzania oferty, moja cierpliwość została nagrodzona. Nie dość, że pojawił się w sprzedaży odcień, o który mi chodziło, to jeszcze trafiłam na promocję, która przy i tak niskiej cenie regularnej pozwoliła mi skorzystać z 15% zniżki. Tym samym za puder, którego polska cena wynosi około 170 zł, zapłaciłam zaledwie stówkę. Przesyłka, jak zawsze w przypadku "truskawki", była bezpłatna, co uczyniło tę transakcję jeszcze bardziej atrakcyjną.
Rozpisałam się o zakupach, a miałam przecież zachwalać Lucidity. Muszę przyznać, że obietnice producenta naprawdę zostały spełnione, ten puder to po prostu photoshop w proszku.
Puder sypki przeznaczony dla cery suchej, normalnej i mieszanej. Zapewnia nieskazitelną, rozświetloną twarz. Spłyca optycznie zmarszczki i nierówności skóry. Zawiera specjalne drobinki rozpraszające światło, które pozwalają osiągnąć efekt idealnej ale naturalnej gładkości. Testowany dermatologicznie.
Czytając opis tego pudru, można by spodziewać się drobin brokatu, tymczasem nic bardziej mylnego. Lucidity jest jednolity, a rozświetlenie, jakie daje, z brokatem nie ma nic wspólnego. Coś w jego składzie sprawia, że pięknie rozprasza światło, wygładzając cerę i łagodząc rysy twarzy. Marzenie dla dojrzałej cery z pierwszymi zmarszczkami, które cudownie pod tym pudrem znikają. Marzenie także dla cery z rozszerzonymi porami, bo Lucidity idealnie je ukrywa, pozostawiając twarz niezwykle równą, gładką i miękką. Daje naprawdę widoczne wygładzenie, nigdy wcześniej nie miałam pudru, który działałby w podobny sposób. Mam wrażenie, że to także duża zasługa jego konsystencji, sypkiej oczywiście, ale nieco kremowej. Nie umiem chyba tego dobrze wytłumaczyć, ale chodzi mi o to, że puder wydobywany z opakowania nie wypada z niego swobodnie, tylko zbija się w maleńkie grudeczki, które na skórze trzeba rozetrzeć.
Nie jest to jednak puder uniwersalny, miłośniczki mocnego matu nie będą z niego zadowolone. Moja cera ma co prawda tendencję do przetłuszczania się, ale matu w kosmetykach nie szukam od dawna, cenię sobie lekki błysk, który w moich oczach nieco skórę odmładza (dlatego tak chętnie sięgam po kremy bb). Lubię, kiedy cera jest zdrowo rozświetlona i Lucidity mi to daje. Co najmniej jedną poprawkę makijażu w ciągu dnia i tak muszę zrobić, niezależnie od tego, czym się pomaluję, także brak silnych właściwości matujących w przypadku tego pudru w ogóle mi nie przeszkadza.
Obawiam się tylko jednego. Czyżby Lucidity znikał z rynku? Zniknął z polskiej strony Estee Lauder, zniknął z internetowej oferty Douglasa, Sephora oferuje w tym momencie tylko jeden odcień. Sama nie wiem, co o tym myśleć, mam nadzieję, że to tylko jakiś dziwny zbieg okoliczności. Bo jeśli nie, to znaczy, że kupiłam go rzutem na taśmę ... Jeśli coś wiecie na ten temat, dajcie znać.
Miałyście do czynienia z Lucidity? Co myślicie o satynowym wykończeniu, jakie daje? Cenicie sobie subtelne rozświetlenie, czy dobrze czujecie się wyłącznie z mocno zmatowioną cerą? Koniecznie dajcie znać! Napiszcie też coś o swoich ulubionych pudrach. No i oczywiście o majowych kosmetycznych odkryciach. Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
w czym obrabiasz zdjątka? :)
OdpowiedzUsuńObs, karny punkt, pytanie nie na temat!
UsuńŻartuję oczywiście :DDD Obrabiam w picmonkey i picasa :)
Dzięki za podanie adresu tej strony! Przepadłam i już zrobiłam sobie listę zakupów :D człowiek całe życie się uczy! :)
OdpowiedzUsuńA co do moich ulubionych pudrów to obecnie sięgam tylko po puder ryżowy i dla mnie jest wystarczający - daje aksamitne wykończenie i dobrze matowi :)
Mila, no nie gadaj, że nie słyszałaś wcześniej o truskawie! Byłaś chyba ostatnia na świecie :DDD
UsuńA myślałam, że jestem jedną z niewielu, która za mat na twarzy dziękuje ...
OdpowiedzUsuńLubię delikatny zdrowy zmysł :)
Zakupów na truskawce jeszcze nie robiłam.
Wszystko przede mną :)
Aneta, warto się przełamać, fajna oferta, atrakcyjne ceny, doskonała obsługa.
Usuńzmysł ?? ;) co ja napisałam ... ;D
UsuńBłysk miałam na myśli :)
Domyśliłam się :D
UsuńWlasnie musze kupic puder wykanczajacy i mysle o MAC prep prime ale moze przyjze sie tez temu z EL
OdpowiedzUsuńTajka, o ile tylko go nie wycofują ... Choć nawet gdyby, to stacjonarnie pewnie jeszcze jest.
UsuńZaciekawił mnie. Bardzo lubię takie sypkie, lekkie pudry, które nie dają takiego płaskiego, tępego matu. Póki co mam swój 'baniak' z Clinique i dna nie będzie widać jeszcze długo, oj dłuuugo :)
OdpowiedzUsuńAla, masz może blended face powder na myśli? Też właśnie rozważałam zakup, ale ostatecznie stanęło na EL.
UsuńFajny, oj fajnyy... Jakoś ostatnio boję się truskawy, bo na wizażu wyczytałam, że sporo osób nacięło się na podróby kosmetyków różnych marek :-(
OdpowiedzUsuńYzma, serio? Ja nie słyszałam o takich przypadkach.
UsuńJa stawiam na mat bo po takich pudrach zaraz świecę się jak latarnia... więc tylko zdrowy blask jest na chwilkę a później zaczyna się ze mnie lać sebum... obecnie używam pudru ryżowego z Kryolana i jest to mój nr 1:)
OdpowiedzUsuńKala, cera może ci się jeszcze zmienić, a wtedy i upodobania.
UsuńHej Kami, a mogłabys napisać skład, proszę? Skutecznie mnie skusilas :) (Jak przeczytałam adres linka przy wykasowywaniu komentarza - padlam ze smiechu :)))))
OdpowiedzUsuńIdealna, nie mam pojęcia, co ci się tam wyświetliło :D
UsuńSkład: polymethyl methacrylate, boron nitride, ptfe, aluminium starch octenylsuccinante, zinc stereate, tricaprylin, tocopheryl linoelate, lipopolysaccharide, santalum album (sandal wood), tocopheryl oleate, isopropyl titanium trisostearte, fragrance (parfum), trisodium edta, bht, potassium sorbate, methylparaben, propylparaben, butylparaben, may contain (+-) mica, iron oxides (ci 77491, ci77492, ci 77499), titanium dioxide (ci77891), bismuth oxychloride (ci77163)
Nie spodziewałabym się, że można tak tanio dostać puder z EL:) Jednak truskawka rządzi aczkolwiek sama się nie odważyłam na zakup tam bo jakoś nie wiem nawet co miałabym zamówić i nie jestem systematyczna w odwiedzaniu jakichkolwiek stron by czekać na okazję:) Spojrzałam ale w perfumy i jest mój zapach na który poluję - może zamiast urządzania balkonu złoże zamówienie?:P A może powinnam poprosić o podwyżkę by starczyło na obie rzeczy?:D
OdpowiedzUsuńA moje odkrycia miesiąca to Rimmel Wake me up - podkład jak marzenie mimo, że mam cerę mieszaną, to podobnie jak Ty, lubię ten blask - dodaje zdrowego wyglądu i wypoczęcia mimo samopoczucia zombie. Do tego peeling z Pharmaceris Sebo Almond 5% - jednak ciut za słaby bo średnio widzę efekty ale jako, że to mój pierwszy kwas to bałam się szaleć z 10%, może trzeba kolejnego miesiąca na większe efekty (fakt, nie mam skóry trądzikowej ale przez ten miesiąc tylko jeden szkodnik się pojawił przed okresem - to jest cud a liczę, że mój nos przestanie być kropkowaty bo słyszałam, że można to tym peelingiem uzyskać). Ostatnie odkrycie to Ziaja Med kuracja z witaminą C - nie dorównuje może serum z wit. C ale i tak promieniście wyglądam używając tylko tego (no i podkładu Rimmel).
W koszyku z apteki zamówienie zrobione, zobaczymy czy będą jakieś odkrycia kolejnego miesiąca:)
Anonimie, perfumy nie zająć, rób balkon :D
UsuńRimmel Wake me up kiedyś mnie interesował, ale niestety nie ma dla mnie odcienia, wszystkie za ciemne :/
O kuracji ziai z witamina C słyszałam, ale powiem ci szczerze, że nie były to pochlebne opinie. Mam nadzieję, że u ciebie się sprawdzi.
No z odcieniami jest problem i to spory - mogliby pomyśleć o nowych, jaśniejszych. Mi się udało dopasować do najjaśniejszego ale to tylko w okresie wiosenno-letnim, potem będzie za ciemny.
UsuńCzytałam opinie i był ich cały przekrój, stwierdziłam, że 16zł to nie majątek i sprawdzę na sobie. Ziaja z tej serii Med. zaczyna mnie do siebie przekonywać. Teraz spróbuję ich filtr bo ciągle brakuje mi ideału w tej kategorii.
Parę dni temu czytałam bardzo zachęcającą recenzję filtra z serii Sopot, aż nabrałam na niego ochoty.
Usuńczyli Twoja reguła o znikaniu produktów z rynku się potwierdza znów ? oby nie
OdpowiedzUsuńa jest szansa na mały pokaz jego działania ? ciekawa jestem niezmiernie tego PS w proszku :)
Szpinakożerco, w sumie nie pomyślałam o tym, ale tak, masz rację, znowu to samo :D Polubię coś i to znika ...
UsuńNie wiem, czy zdjęcia oddadzą ten efekt, zwłaszcza że nie opanowałam jeszcze sztuki robienia portretów, ale kto wie, jak się uda, to pokażę :)
wierz mi, że zdjęć oczy czy twarzy mam na pęczki na komputerze i albo ostrość nie ta, albo nie udało mi się złapać "tego czegoś" co chciałam pokazać :( ale dzielnie ćwiczę, ponieważ kilka ciekawych produktów czeka na posta, a bez zdjęć to jakoś nie mam przekonania, że dobrze je opiszę - w końcu to kolorówka :))
Usuń*oczu
UsuńMam to samo, sto ujęć i ze dwa od biedy ujdą :D Ale trening czyni mistrza!
UsuńMoja twarz przetłuszcza się w tempie ekspresowym, więc stawiam jednak na pudry matujące, moim ulubionym jest dry flo z biochemii urody:)
OdpowiedzUsuńWłosowo, miałam kilka pudrów z BU i chyba najlepiej wspominam perłowy. Nawet teraz mam jeszcze trochę bambusowego, ale do utrwalania makijażu już go nie używam, raczej jako primer pod minerały.
UsuńUrzekło mnie określenie "photoshop w proszku" :).
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze bardzo podoba się puder transparentny z Givenchy.
Ania, z givenchy miałam kiedyś pryzmy, bardzo je lubiłam.
UsuńTruskawka to samo zułooooo heheh :)
OdpowiedzUsuńA EL kolorówkę bardzo lubię, dobry wybór :)
StellaLily, masz rację, zło w najczystszej postaci :DDD
UsuńUdane łowy :) Jakoś nie mam ulubionego pudru, do którego bym wracała. Teraz nieźle mi się sprawuje prasowany Manhattan Clearface, ale zamierzam też zamówić Velvet Spheres z Kolorówki. W maju nie zaliczyłam kosmetycznych odkryć, choć kupiłam ostatnio coś bardzo niepozornego, co ma szanse mi świetnie służyć :)
OdpowiedzUsuńFF, gdzie to ja niedawno o tych sferach słyszałam? Pamiętam, że też mnie zainteresowały.
UsuńJa na pewno czytałam na jakimś blogu, ale zabij, nie pamiętam, na którym.
UsuńSzkoda że nie pokazałaś efektu na twarzy bo zaciekawiłaś mnie tym pudrem :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, trudno ten efekt uchwycić na zdjęciu, ale pewnie przy okazji jakiegoś makijażu pokażę, jak to wygląda.
UsuńMam puder, który według mnie działa podobnie do Twojego EL. Jest to Transparentny Puder Sypki Mary Kay. Sama bym go pewnie nie kupiła, bo nie jest przeznaczony do cery tłustej, ale muszę przyznać, że świetnie prezentuje się na twarzy i robi właśnie to o czym pisałaś - wygładza, leciutko rozświetla i nieco tuszuje, choć jest zupełnie niewidoczny. Do pełni szczęścia potrzebaby mi było jeszcze lepszego matowania, ale podobnie jak Ty i tak nie uniknę poprawek wciągu dnia. ;) Jestem przyjemnie zaskoczona jakością tego pudru i moje dotychczasowe "maty" poszły w odstawkę. :) Bardzo dobra jakość za w sumie przystępną cenę.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Estee Lauder to jestem wierną fanką ich podkładów i nie trzeba mnie przekonywać o jakości tych kosmetyków. Myślę, że mojego DW to już nigdy na nic nie zmienię. :D
Jane, a ja właśnie z DW jakoś nigdy nie miałam do czynienia, mimo sama nie wiem ilu podjeść. Nigdy nie mogę zdecydować się na odcień i tak właśnie do tej pory nie mam pojęcia, o co tyle szumu z tym podkładem :DDD
UsuńDla mnie jego głowne zalety to to, że utrzymuje się przez cały dzień ( również w upale, na deszczu, mrozie, czy kiedy się spocę) oraz to, że dość dobrze matuje. Piszę, że tylko "dość dobrze" bo w przypadku mojej cery nie jest to nigdy absolutny mat, choć na cerze normalnej lub suchej pewnie prezentowałby się inaczej. Nie warzy się i przedłuża żywotność kosmetyków, które nałożę na niego typu róż, korektor, bronzer. Po całym dniu mój makijaż prezentuje się dzięki niemu po prostu bardzo dobrze. Daje przy tym również niezłe krycie, ale jak w przypadku większości kosmetyków kryjących mozna z nim przesadzić. Ja stosuje go malutko i bardzo cieńką wartwą, przez co jest u mnie prawie niewidoczny a buteleczka starcza mi na ponad rok. Co do odcienia to do jasnej cery z żółtymi podtonami polecałabym kolor Bone. U mnie pasuje idealnie. :)
Usuńkosmetyku nie znam, ale zgadzam się co do tego, że lekki "błysk" nieco odmładza. Sama teraz wręcz poszukuję takiego "błysku". Zupełnie odwrotnie niż przed laty. :-)
OdpowiedzUsuńUna, no właśnie, do tego trzeba dojrzeć ;)))
UsuńLubię rozświetlenie, jakoś skóra wygląda lepiej. Tylko jakoś od kilku miesięcy nie sięgam po pudry, leżą i się marnują. Rozświetlający mam akurat z Hauschki, nie matuje, ale sprawia, że skóra nie świeci się mocno.
OdpowiedzUsuńKalinda, ja mam zbyt kapryśną cerę, żeby obejść się bez pudru, także mogę ci tylko pozazdrościć :)
Usuń