W poprzednim poście był prezent dla Was, dziś natomiast prezent dla mnie! Co prawda nie z okazji urodzin bloga, a zupełnie innej, całkiem prywatnej, ale to akurat dobry moment, żeby go Wam pokazać. Naprawdę najwyższy czas, czekał bowiem na te swoje pięć minut już ponad dwa tygodnie. Jak rasowa blogerka nie ruszyłam niczego, dopóki nie zrobiłam zdjęć :DDD Koleżanki po fachu na pewno mnie rozumieją, reszta może pukać się w głowę, proszę się nie krępować ;))) Niezależnie jednak od tego, czy podchodzicie do sprawy ze zrozumieniem, czy z pobłażliwym uśmiechem, pozwólcie, że się pochwalę. Spójrzcie, jaki cudowny zestaw The Secret Soap Store!
The Secret Soap Store to jedna z tych marek, które zachwyciły mnie w zeszłym roku, czemu dałam kilkakrotnie zresztą wyraz ---> KLIK i KLIK. Pisałam Wam nawet, że mam ogromną ochotę poznać lepiej jej asortyment i dzięki moim niezawodnym przyjaciółkom oto nadarzyła się sposobność. Prezent trafiony w dziesiątkę! W dodatku przepięknie zapakowany. Nie wiem, czy to norma we wszystkich sklepach firmowych, czy tylko w tym przypadku ktoś szczególnie się postarał, ale fakt jest faktem, że zadbano o każdy najmniejszy detal. Żałuję, że nie mogę Wam pokazać tego pakunku w pełnej krasie, ale niestety ucierpiał w czasie rozpakowywania. Ostały się za to rozmaite akcenty dekoracyjne, które możecie zobaczyć na zdjęciach.
Na początek mydełka, peelingujące mydło kokosowe i bio-mydło żurawinowe z prawdziwym bogactwem składników. W przypadku mydła kokosowego to ze zrozumiałych względów głównie wiórki kokosowe i zmielone łupiny orzecha kokosowego, dla których bazą jest olej ... kokosowy, a jakże :)))
Mydło żurawinowe z kolei to prawdziwa olejkowa bomba, w składzie ma tłoczone na zimno oleje jojoba, makadamia, awokado, olej ze słodkich migdałów, oliwę, a jakby tego było mało, dodatkowo jeszcze masło shea. Charakter nadaje mu naturalny ekstrakt z żurawiny.
Pora na kule do kąpieli. Niestety nie były opisane, ale po wyglądzie i zapachu domyślam się, że musi być to wersja żurawinowa i pomarańczowa.
Obie są pudrowe i dość kruche, w wodzie będą na pewno mocno musować. Wydaje mi się, że mogą okazać się fajną alternatywą dla mocno natłuszczających kul Bomb Comsetics, z którymi ostatnio miałam do czynienia.
Skoro już o kąpieli mowa, to wypada w tym miejscu pokazać malinowo-cytrynowe mleko, dzięki któremu zwykła domowa wanna ma szansę zmienić się na chwilę w prawdziwe spa.
Umyte, zrelaksowane ciało warto potraktować peelingiem. Na przykład cukrowym peelingiem o zapachu passiflory! Wiecie, że produkty tego typu The Secret Soap Store sprzedaje na ... gałki?
A na koniec, jako przysłowiowa kropka nad "i", krem do rąk. Kremy The Secret Soap Store obrosły już legendą, co mnie absolutnie nie dziwi, bo to bardzo dobre produkty. Miałam już do czynienia z wersją pomarańczową i porzeczkową, teraz przyszła pora na marakuję. Może zdziwić Was opakowanie, jak widać, przeszło ogromną metamorfozę.
Sama nie wiem, co spodobało mi się najbardziej, wszystko trafia bowiem w moje kosmetyczne gusta. Tak jak wspomniałam, prezent trafiony w dychę. Całe szczęście, że w końcu porobiłam te zdjęcia i będę mogła cieszyć się nim naprawdę, a nie tylko tęsknie na niego patrzeć, bo to już powoli zakrawało na masochizm :DDD
Wpadło Wam coś w oko? Piszcie, czekam na Wasze komentarze. Dajcie też znać, czy doceniacie pięknie zapakowane prezenty!
Buziaki,
Cammie.
Zapraszam do udziału
w urodzinowym rozdaniu!
Do wygrania ekskluzywny zestaw
kosmetyków Bee Pure
na bazie jadu pszczelego i miodu manuka.
Cammie, Cudowności!!! Z TSSS mam na razie tylko krem do rąk Zielona Herbata, ale miałam kilka próbek i... Zachęcają do zakupu :)
OdpowiedzUsuńAnia, zielonej herbaty jeszcze nie miałam, ale myślę, że to kwestia czasu :))) Do tej pory najbardziej pasował mi krem pomarańczowy, zobaczymy, jak spisze się marakuja. Jeszcze nie otwierałam.
UsuńJa się właśnie po pierwszym kontakcie z marką nakręciłam tak w zeszłym roku na TSSS. Drugą taką marką jest Joik, ale jak dotąd nie miałam okazji wrócić do jej produktów.
Joik? Zupełnie nie kojarzę :) a TSSS ma teraz stacjonarny sklep ma dworcu w Krakowie więc na pewno tam niedługo zajrzę :)
UsuńW tamtym roku miałam okazje wypróbować ich naturalne peelingi, kawowy i owsiany, były genialne. Prędzej przy później na pewno coś jeszcze od nich kupię.
UsuńWszystko wygląda tak wspaniale, że nie wiem czym zachwycać się w pierwszej kolejności; duża w tym zasługa niezwykle apetycznych zdjęć Cammie:)
OdpowiedzUsuńmarki nie znam, więc takie fotki sprawiają, że mam ochotę na WSZYSTKO:D
Pozdrawiam:)
Ivona, w przypadku tej akurat marki to pewnie nie zawiodłabyś się na niczym, cokolwiek byś kupiła :))) Poczytaj sobie, jak masz chwilę.
Usuńhttp://www.spakosmetyki.pl/
Kusicielka:D
Usuńnie ukrywam, że moją uwagę w szczególności przykuły peelingi do ciała, muszę przyjrzeć się bliżej całemu asortymentowi:)dziękuję:)
Nie dziękuj, nie dziękuj, bo może ten link jeszcze ci kiedyś wydrenuje portfel ;)))
Usuńoj tam, oj tam:D
UsuńNo to nie było tematu :DDD
UsuńZ TSSS odkryłam mnóstwo świetnych kosmetyków więc nie dziwię się, że trafiły w Twoje potrzeby :) Moim ostatnim hitem jest maseczka borowinowa, ubóstwiam żel Pomarańcza z kurkumą a kremy do rąk i stóp to bajka. Podobnie jak niektóre mydła, mam kilku faworytów.
OdpowiedzUsuńNa pewno ponowię zakupy nie jeden raz :)
Hexx, ja generalnie mam słabość do mydeł i muszę przyznać, że oferta TSSS wydaje mi się pod tym względem wyjątkowo atrakcyjna. Podoba mi się też to, że nie zapominają o mężczyznach, niektóre marki zapominają, że nie każdy facet chce po kąpieli pachnieć jak truskawka albo żurawina.
UsuńMasz rację, oferta jest bogata i mam wrażenie, że trafia w każde potrzeby :) A znasz mydła Nesti Dante? jeżeli nie, gorąco polecam.
UsuńNie, nie natknęłam się nigdy. Muszę zbadać temat :)
Usuńdla mnie opakowanie jest równie ważne jak zawartość :) sama lubię pakować niesamowicie, więc i odrobinka serca włożona w opakowanie bardzo się dla mnie liczy :) a Tobie aż zazdroszczę tych cudowności, zwłaszcza kremu do rąk
OdpowiedzUsuńcałe szczęście, że nie tylko ja tak mam z tym fotografowaniem ;p
Szpinakożerco, na pewno wiele blogerek zna ten ból :DDD Z jednej strony chce się zrobić jak najlepsze zdjęcia, jak najładniej prezentujące dany produkt, z drugiej bywa to jednak szkoła cierpliwości.
Usuńależ my mamy dziwne problemy ;p hehehe
Usuńtak zachwalasz, że przy okazji odwiedzę sobie ich sklep :) skoro "prawie pod nosem" teraz mam
Jak masz tak blisko, to grzech nie zajrzeć!
UsuńCudowny prezent:) Takie przyjaciółki to prawdziwy skarb:) Kremy do rąk TSSS miałam i pokochałam, zwłaszcza zimą ratowały moją skórę. Cieszę się, że przeszły metamorfozę, bo poprzednie opakowania były mało urzekające:) Koniecznie daj znać jak się sprawdzą peeling, mleko i mydełko żurawinowe, bo muszę przyznać, że już od samego patrzenia nabrałam na nie ochoty:)
OdpowiedzUsuńAnia, nowa tubka przypomina w sumie starą, jest tylko trochę bardziej pękata, ale kartonik zmienił się całkowicie. Stary miał swój urok dzięki swojej prostocie, ale wyżyny deisgnu to nie były ;)))
Usuńświetne :D
OdpowiedzUsuńAmelia, :)
UsuńPiękna niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńI piękne zdjęcia!
Markę kojarzę tylko z blogosfery, ale zaraz zerkam na asortyment.
Bo tyle dobrego tutaj czytam :)
Aneta, cóż innego mogłabym napisać, moje dotychczasowe doświadczenia z ta marką były niezwykle zachwycające :)
UsuńDzisiaj wąchałam żurawinowe mydełko w hebe - cudo :) Uwielbiam naturalne mydła, ale to pachnie najpiękniej ze wszystkich jakie miałam :)
OdpowiedzUsuńBlond regeneracja, ciekawa jestem, kiedy w końcu hebe zawita do mojego miasta ...
Usuńojacie jakie cudeńkaa;)
OdpowiedzUsuńJoanna, mogę się tylko zgodzić :)))
UsuńMiłe dla oka :-) Kusisz, kusisz... ;-))
OdpowiedzUsuńYzma, mam nadzieję, że dla ciała równie miłe!
UsuńZaciekawił mnie peeling sprzedawany na gałki :) A tak szczerze to wszystko jest świetne i czekam na recenzję jak się sprawdziło :) Mydełko kokosowe :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, ja też z tymi gałkami pierwszy raz się spotkałam. Ale to fajne rozwiązanie, można wziąć sobie coś na spróbowanie, a nie od razu nie wiadomo jaką ilość. W tym pudełeczku ze zdjęcia mieści się właśnie jedna gałka, 50 ml, o ile się nie mylę.
UsuńSame cudeńka widzę ! :) a zdjęcia bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńMagdalen, dzięki!
UsuńByłyśmy pewne, że taki prezent Ci się spodoba ;) Przyjemnego zużywania :***
OdpowiedzUsuńVioll, wiecie, co lubię :DDD Dzięki :*
UsuńWszystko pięknie dopracowane. Uwielbiam takie opakowania.
OdpowiedzUsuńIzis,zawartość zawartością, ale to opakowanie w pierwszej kolejności przykuwa uwagę.
UsuńPeelingujące mydełko kokosowe - to brzmi cudownie, daj znać czy w użyciu też takie fajne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ładnie zapakowane prezenty, dużą wagę przykładam to wyglądu kosmetyków. Potrafię kupić coś, bo ma ładne opakowanie, a gdy coś ma średnie po prostu przelewam.
Kalinda, powiem ci, że właśnie to kokosowe mydełko ciekawi mnie najbardziej. Jeśli będzie tego warte, pewnie poświęcę mu jakiś post.
UsuńTeż lubię otaczać się ładnymi przedmiotami, co właśnie często oznacza przelewanie / przekładanie kosmetyków, zwłaszcza jeśli trzymam je na wierzchu. Niewiele tego, bo mam hopla na tym punkcie i generalnie lubię mieć wszystko pochowane, no ale czasami się nie da.
Same cudeńka! Uwielbiam ich krem do rąk :)
OdpowiedzUsuńNena, też go lubię, używam codziennie od kilku miesięcy. Myślę, że zostanie ze mną na długo.
UsuńTSSS szczególnie przekonało mnie do siebie swoją Maseczką do twarzy z borowiną i masłe shea, choć krem do rąk o zapachu porzeczki też był niczego sobie. I fakt, wspomniałam to już kiedyś u Ciebie, że łatwo mnie kupić ładnym opakowaniem, a te prezentują się tu naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńMarka, teraz akurat mam porzeczkowy, ale wolałam pomarańczowy. Bardziej pasował mi zapach, bo do działania oczywiście nie mam zarzutu.
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńFF, :*
UsuńPiszesz po nocach :DDD
Ale to wszystko kusząco wygląda! :))
OdpowiedzUsuńMadzia, robiłam, co mogłam ;)))
UsuńPrawie do schrupania, idealne na odprężającą kąpiel.
OdpowiedzUsuńAgnieszka, na pewno :))
UsuńPieknie się prezentują.
OdpowiedzUsuńElle, to prawda :)
UsuńFantastycznie to wygląda i ja też przywiązuję wagę do opakowań - a raczej: cieszę się, gdy są ładne i / lub ciekawe!
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam do sklepu The Secret Soap Store. Przypadkowo, ale omal nie spóźniłam się na pociąg, oglądając te wszystkie cuda. :-)
Una, najlepsza ilustracja siły oddziaływania ładnie wyglądających i ciekawych kosmetyków :DDD
UsuńMleko do kąpieli wygląda kusząco :) uwielbiam leżeć w wannie, niestety teraz mam do dyspozycji tylko prysznic, choć takie mleko można też użyć jak żelu :)
OdpowiedzUsuńMadlen, czy ja wiem? To jednak proszek.
UsuńAha... Myślałam że tak to mleko to jest w płynnej konsystencji :/
Usuń