beauty & lifestyle blog

piątek, 3 października 2014

Kocham czytać, czyli książki września | A ty? Kochasz czytać? Zagraj!


Witajcie! Jak co miesiąc zapraszam Was na przegląd moich lektur z ostatnich tygodni. Kocham czytać i uwielbiam pisać dla Was posty z tej serii, cieszę się więc, że przyjmujecie je z coraz większym zainteresowaniem. W podziękowaniu za wszystkie jego wyrazy, niespodzianka! Po raz pierwszy na No to pięknie! mam dla Was książkę. Liczę na to, że prezent Wam się spodoba, moje kochane mole książkowe. Ale to dopiero na koniec, teraz pora na książki września!


We wrześniu w moich czytelniczych wyborach nie było żadnej konsekwencji. Wśród książek, które przeczytałam, znalazło się trochę beletrystyki, trochę wspomnień i trochę poradnictwa. Owszem, skakałam jakoś tak chaotycznie z tematu na temat, ale w gruncie rzeczy niemal wszystkie pozycje okazały się wartościowe. Zaraz zresztą wszystkiego się dowiecie!




Monika Jaruzelska, "Towarzyszka Panienka"

„Towarzyszka Panienka” to pełna autoironii, dowcipna, a momentami bardzo głęboka historia życia Moniki Jaruzelskiej. Jakim ojcem był znany każdemu Polakowi generał Jaruzelski? Jaką córką była ona sama? Jak wygląda życie u boku sławnego ojca? Okazuje się, że niełatwo jest być córką generała, bez względu na to, czy jest się dzieckiem, nieśmiałą nastolatką czy dojrzałą kobietą. Ciężko iść przez życie posiadając tak znane i budzące kontrowersje nazwisko. Biografia napisana lekkim piórem, bez zbędnego patosu i podtekstów politycznych. Zamknięte w krótkich rozdziałach luźne wspomnienia układają się w piękną i ciekawą historię życia Moniki Jaruzelskiej oraz najbliższych jej osób. Całość uzupełniona zdjęciami.

Książkę tę podsunęła mi koleżanka, zachwalając lekkość pióra i autoironiczne podejście autorki. Rzeczywiście, wspomnienia Moniki Jaruzelskiej napisane zostały z godnym podziwu dystansem do postaci ojca, przybierając przyjemną, anegdotyczną, zabawną formę. Uważny czytelnik dostrzeże jednak ukrytą pod fasadą lekkich anegdot aluzyjność, odsłaniającą trudności dorastania, dojrzewania i odnajdywania swojego miejsca w świecie, w którym dla nikogo nie jest się anonimowym, a noszone nazwisko bywa ciężarem. Monika Jaruzelska swojego nazwiska co prawda nie stygmatyzuje, ale nie ulega wątpliwości, że łatwo w życiu nie miała. O wszystkich swoich doświadczeniach pisze jednak bardzo subtelnie. I może to jest powodem, dla którego choć przeczytałam jej historię z ciekawością, to mam jakieś poczucie niedosytu, spodziewałam się po prostu chyba czegoś bardziej dosadnego.


Herbjorg Wassmo, "Stulecie"

Głównymi bohaterkami "Stulecia" są Sara Susanne, Elida i Hjørdis, czyli prababka, babka i matka Herbjørg Wassmo. To opowieść o ich życiu, o mężczyznach, których pragnęły mieć albo którzy tylko przypadli im w udziale, o dzieciach, które urodziły. Jest to również historia małej dziewczynki, która ucieka do stodoły, żeby tam ukryć się przed Nim. Nosi ze sobą żółty ołówek, który ostrzy za pomocą kozika. Używa go do pisania. Ta dziewczynka urodziła się w roku 1942, dokładnie sto lat po swojej prababce, silnej Sarze Susanne, która pozowała pastorowi do portretu anioła. Portret ten stanowił element ołtarza, który do dziś znajduje się w katedrze na Lofotach. Stulecie jest opowieścią o Sarze Susanne, Elidzie, Hjørdis i Herbjørg, o ich znoju, wolności i tęsknocie za innym życiem.

Kolejna książka, po którą sięgnęłam dzięki koleżance. Przyznaję, że wcześniej o niej nie słyszałam, nie wiedziałam też nic na temat autorki. Powieść okazała się bardzo klimatyczna i poruszająca. Wciągnęła mnie, choć nie było to zainteresowanie z gatunku "nie mogę przestać czytać, co dalej? co dalej? co dalej?", budowała zupełnie inny rodzaj napięcia. Od pierwszych stron, splatających historię kilku pokoleń kobiet, po prostu wiedziałam, że to książka o czymś ważnym. I rzeczywiście, nie tylko dużo w niej tekstu, dużo w niej też treści. Nie chcę zdradzać Wam szczegółów, ale jestem pod ogromnym wrażeniem sposobu, w jaki autorce udało się opisać problem wykorzystywanego seksualnie dziecka, ani razu nie nazywając sprawy wprost. Mistrzostwo, zwieńczone w dodatku odważnym wyznaniem.


Timur Vermes, "On wrócił"

Adolf Hitler budzi się na opuszczonej parceli i ze zdziwieniem konstatuje, że nie jest już w bunkrze, Martin Bormann nie odpowiada na wezwania, a mijający go przechodnie nie odpowiadają na tradycyjne niemieckie przywitanie. Chwilę później ze grozą odkrywa, że jest rok… 2011. Próbując oswoić się ze współczesną rzeczywistością, przez przypadek zostaje uznany za komika podszywającego się pod dyktatora i dostaje propozycję wystąpienia w telewizyjnym show… I okazuje się medialnym odkryciem. Odcinki z jego udziałem biją rekordy popularności, zarówno w telewizji, jak i w internecie. Stacje informacyjne, radio i prasa coraz częściej zwracają na niego uwagę. Hitler staje się celebrytą…

Znowu coś z polecenia. Mocne! Choć naprawdę nie wiem, jak zabrać się do opisania tej książki ... Bo z jednej strony była prześmieszna, z drugiej jednak budziła trwogę. Na poziomie bezpośredniego, bezrefleksyjnego odbioru po prostu nie można się z niej nie śmiać. Naprawdę, parę razy chichrałam się w głos. No bo jak tu zachować powagę, kiedy Hitler budzi się zdezorientowany na jakimś zapyziałym placu i szukając pomocy, cieszy się, że zapobiegliwa niemiecka matka wyszyła grającemu opodal w piłkę młodzieńcowi z Hitlerjugend nazwisko na koszulce. Woła więc do niego: "Ej, Ronaldo!", dziwiąc się, że chłopak nie przybiega na wezwanie Wodza i nie pręży się w hitlerowskim pozdrowieniu na sam jego widok. I w ten deseń do samego końca. Ale tak jak wspominałam, jest jeszcze druga strona medalu, ta głębsza warstwa. Bo Hilter w tej książce szybko zdobywa ogromną popularność, znowu otwarcie głosząc swoje nazistowskie hasła. A to już budzi niepokój i każe zastanowić się nad pewnymi sprawami. Przeczytajcie, warto.


S. J. Watson, "Zanim zasnę"

Co rano budzę się w obco wyglądającym pokoju. Co rano patrzę w lustro i widzę obcą twarz. Co rano mężczyzna, przy którego boku otwieram oczy, mówi mi, że jest moim mężem. Musi mi codziennie przypominać, że miałam wypadek. Że mój mózg nie potrafi tworzyć nowych wspomnień. Że żyję w ten sposób od dwudziestu lat… Wspomnienia nas definiują. Wyobraź więc sobie, że tracisz je za każdym razem, kiedy zapadasz w sen. Zapominasz, jak się nazywasz, kim jesteś. Nie pamiętasz wydarzeń z przeszłości, nie rozpoznajesz ludzi, których kochasz – wszystko to znika w ciągu jednej nocy. A jedyna osoba, której ufasz być może mówi ci jedynie połowę prawdy… Christine budzi się co rano w obcym łóżku u boku obcego mężczyzny. W lustrze widzi twarz nieznajomej kobiety, dużo starszej od niej. I co rano się dowiaduje, że to jej twarz, jej mąż, jej łóżko. Że przed dwudziestu laty na skutek wypadku straciła zdolność zapamiętywania. Co rano przeżywa wstrząs, co rano musi się z nim godzić. Jej życie wydaje się tragicznie proste. Powoli jednak okazuje się, że ta prostota jest pozorna. Że Christine ma na przykład swojego neurologa, o którym nie wie jej mąż, że prowadzi pamiętnik, dzięki któremu może częściowo zapełnić luki w pamięci. Kobietę zaczyna niepokoić jej całkowita zależność od męża. Okazuje się, że ma jakieś inne wspomnienia niż te, które co rano pieczołowicie mąż odtwarza. Christine zaczyna stawiać nowe pytania – jak wyglądał jej wypadek, dlaczego nie mają dzieci, co się stało z jej przyjaciółką. Im bardziej się zbliża do prawdy, tym bardziej niewiarygodna się ona staje.


Podejrzewam, że za sprawą ekranizacji, jaka właśnie weszła do kin, już o tej książce słyszałyście. Nie dziwę się, że powieść postanowiono zekranizować, bo ona aż się o to prosi, budując napięcie konsekwentnie od pierwszej do ostatniej strony. To historia kobiety, która codziennie rano budzi się, niczego o sobie i swoim życiu nie pamiętając, za każdym razem przeżywając z tego powodu wstrząs. Stopniowo odzyskując pamięć, składa poszczególne jej elementy w całość, ale to, czego się o sobie  i swoim otoczeniu dowiaduje, jest dla niej ostatecznie nie mniej wstrząsające. Bardzo fajna, wciągająca książka, pozwalająca czytelnikowi na snucie domysłów. 


Milena Agus, "Ból kamieni"

Powieść o czekaniu i poszukiwaniu. Historia kobiety opowiedziana przez jej wnuczkę. Babcię narratorki poznajemy w 1943 roku, kiedy wbrew własnej woli wychodzi za mąż za czterdziestoletniego wdowca, do szaleństwa w niej zakochanego. Dziwne to małżeństwo - dwoje ludzi, którzy prawie ze sobą nie rozmawiają i sypiają po przeciwnych stronach łóżka. Siedem lat później kobieta zostaje skierowana na leczenie do uzdrowiska. Tam poznaje Weterana - mężczyznę żonatego, kalekę - którego pokocha. Po raz pierwszy pokocha naprawdę. Przez całe dalsze życie będzie wracała pamięcią do tamtego czasu i szukała swojej miłości. Czy uda jej się znaleźć spełnienie?

W tej książce nic nie jest takie, jakim wydaje się być. Myślałam, że to zwykłe czytadełko o pułapce małżeństwa i niespełnionej miłości, jednak historia ostatecznie zaskakuje, zyskując nowy, głębszy wymiar. Finał w zasadzie uratował tę powieść, gdyby nie on, nie miałabym za wiele do powiedzenia na jej temat. A tak mogę polecić ją marzycielkom :)))


Joanna Krysińska, "Homo Corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji" 

Dlaczego jesteś w korporacji? Bo zawsze chciałeś. Bo lubisz czuć za sobą siłę dużej firmy. Bo dobrze płacą i dają służbowy samochód. Bo tak jakoś wyszło. Teraz nie ma to żadnego znaczenia. Pracujesz w korporacji i musisz z tym żyć. Jako duit. Kim jest duit? To pracownik, który wykazuje stosunek uniżenie poddańczy wobec korporacji, w związku z czym daje się wyssać jak cytrynkę. I zrobić w konia. Słowo pochodzi od angielskiego "do it" - zrób to. To duici odwalają całą brudną robotę, a w podziękowaniu nie dostają nawet uścisku ręki prezesa. Dają się wykorzystywać przez tych, co lubią od czasu do czasu pogrzać zwały sadła na jachcie w trakcie jakiegoś służbowego wyjazdu na Karaiby. Zabolało? Nie martw się - w ciemnym korporacyjnym korytarzu zaświeciło światełko nadziei. Czytając te słowa, robisz właśnie ku niemu pierwszy krok. Nie musisz porzucać dotychczasowej pracy, żeby poprawić swój los. Wystarczy, że nauczysz się sprawnie pływać po powierzchni firmowej zupy. Dzięki tej książce dowiesz się, co zrobić, by nie stać się duitem, jeśli jesteś na początku swojej korpo-drogi. Sięgniesz po oręż niezbędny w walce o ogień. Przekonasz się, co należy zrobić, by samemu grzać buźkę na jachcie. Weźmiesz udział w korporacyjnej ceremonii i opanujesz taktykę człowieka sukcesu. Zaczniesz przemawiać słowami korporacyjnej propagandy i poznasz kilku cudzoziemców w Twojej korporacji, by wreszcie odłączyć się na dobre, usuwając z mózgu układ scalony z firmą.

Co prawda nie pracuję w korporacji, jednak moja instytucja bardzo korporację przypomina, a ta książka ciekawiła mnie, odkąd kiedyś w jakieś śniadaniowej telewizji obejrzałam wywiad z autorką. Cóż, od razu napiszę, że mnie rozczarowała. Spodziewałam się czegoś w rodzaju humorystycznego opisu korporacyjnych absurdów, tymczasem autorka podeszła do sprawy zbyt poważnie, naprawdę chyba wierząc, że obnaża jakieś prawdy o życiu. Owszem, siliła się na lekkość i bezpośredniość, ale jej styl zupełnie do mnie nie przemówił. Albo to jest słabe, albo nie jestem targetem ;)))


Anna Herbich, "Dziewczyny z powstania"

Sławka do dziś żałuje, że nie pocałowała młodego powstańca, który się w niej kochał. Halina urodziła synka tuż przed godziną „W” i cudem ocaliła mu życie. Zosia złamała konspiracyjne zasady i zdradziła swoje imię ukochanemu. Powstanie Warszawskie miało trwać kilka dni. Godzina „W” zastała kobiety w codziennych sytuacjach: na ulicach, w szkołach, w domach. Walczyły wszystkie, każda na swój sposób. Ratowały rannych, chroniły swoje dzieci, chwyciły za broń. Umawiały się na randki w cieniu spadających bomb, brały śluby w białych kitlach sanitariuszek zamiast sukien. Odniosły największe zwycięstwo – przeżyły. Anna Herbich w przejmujący sposób pokazuje, jak naprawdę wyglądało życie w czasie 63 dni heroicznej bitwy. Pozwala nam zobaczyć Powstanie Warszawskie z zupełnie innej perspektywy: oczami kobiet. Książka w bestsellerowej serii Prawdziwe Historie. Ponad 250 000 sprzedanych egzemplarzy.

Lektura obowiązkowa! Zbiór poruszających opowieści kobiet wspominających Powstanie Warszawskie. Są emocje, są wzruszenia, są łzy. No i kawał historii w tle. Od lektury nie można się wprost oderwać. W końcu żaden podręcznik, żadne naukowe opracowanie nie powie nam o Powstaniu tyle, ile relacje uczestników i świadków, w tym wypadku kobiet, sanitariuszek, łączniczek, żon powstańców. Gorąco Wam tę pozycję polecam, niezależnie od tego, jaki do Powstania macie stosunek. W tamtych dniach ono po prostu stało się faktem. Z dzisiejszej perspektywy łatwo tamten czas oceniać, ale nie wolno nam zapominać, jak to wszystko wyglądało. Przeczytajcie.


Na koniec chcę Wam opowiedzieć o książce, którą po miłej korespondencji z autorką, otrzymałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia [KLIK]. To właśnie o nią zaraz będziecie mogły powalczyć :)))


Katarzyna Majgier, "Stuletnia Gospoda"

Stuletnia gospoda tak naprawdę nie ma stu lat. Ma ich znacznie więcej, choć nikt dokładnie nie wie ile. Była świadkiem wielu burzliwych wydarzeń historycznych, politycznych przemian i skomplikowanych losów kilku pokoleń rodziny, która nią zarządza. Ale jedno pozostaje w niej niezmienne: niepowtarzalny smak i zniewalający zapach serwowanych tu od ponad wieku potraw, wobec których nikt nie pozostaje obojętny. Nie wyłączając pewnego wybrednego krytyka kulinarnego z Francji... Bo gotowanie jest prawdziwą sztuką i to się daje wyczuć. Michał i Jagoda należą do najmłodszego pokolenia właścicieli Stuletniej Gospody. On ma smykałkę do interesów, jej pasją jest malarstwo. Czy połączenie tych talentów wystarczy, by stara, tradycyjna restauracja odniosła komercyjny sukces w nowych, kapitalistycznych czasach? Czy związek tej pary, tak oczywisty od czasów ich dzieciństwa, że nikt nigdy nie wyobrażał sobie innego scenariusza, przetrwa próbę czasu. Sugestywna narracja oraz przepisy na smakowite potrawy rozpoczynające każdy rozdział powieści sprawią, że będziesz się delektować każdą stroną tej wyjątkowej książki.

Obawiałam się trochę, że "Stuletnia Gospoda" okaże się typowym babskim czytadłem, o którym zapomnę, jak tylko zatrzasnę okładkę, jednak muszę przyznać, że są dwie rzeczy, które mi na to nie pozwoliły. Po pierwsze obyczajowe tło wzbogacone zostało o bliskie mi wątki feministyczne (oczywiście nie nazwane tak wprost, ale ja przecież wiem swoje :DDD), co w moich oczach uczyniło przesłanie tej powieści poważniejszym. Losy szukającej swego miejsca w życiu, wyłamującej się z ram konwenansów Jagody to naprawdę mocny punkt tej historii. Po drugie natomiast nie sposób "Stuletniej Gospody" zapomnieć dzięki formule, jaką autorka przyjęła, budując strukturę powieści. Życie jej bohaterów, prowadzących starą, słynącą ze swej kuchni gospodę, siłą rzeczy kręci się wokół jedzenia, a czytelnik dostaje niepowtarzalną szansę zajrzeć do ich garnków i na ich talerze. Każdy rozdział poprzedza przepis na pojawiające się w książce smakołyki. Mówię Wam, nie czytajcie na głodniaka :DDD

"Stuletnia Gospoda" okazała się książką wciągającą i dobrze, lekko napisaną, w dodatku pachnącą pysznym jedzeniem. Nie jest może szalenie ambitna, ale też nie taki był chyba zamysł autorki. W kilku recenzjach, które widziałam, powtarza się określenie, że jest to "literatura środka" i sporo w tym prawdy. Macie zresztą okazję, żeby przekonać się osobiście! Jeśli kochacie czytać tak jak ja, ten konkurs jest właśnie dla Was, zapraszam :)))




Tym razem żadnego lajkowania (wiem, że nie wszystkie macie konta na FB, a dla fejsbukowych lubisiów mam po prostu drugi egzemplarz powieści), tylko prośba o odpowiedź na pytanie. 


Regulamin

1. Konkurs organizowany jest przez blog http://no-to-pieknie.pl/ Realizowany jest na zasadach określonych niniejszym Regulaminem i zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa. 
2. Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Nasza Księgarnia.
3. Niniejszy konkurs adresowany jest do wszystkich czytelników bloga No to pięknie!.
4. Uczestnicy konkursu mają za zadanie wypełnić i przesłać formularz zgłoszeniowy, odpowiadając na pytanie: dlaczego kochasz czytać?
5. Termin zgłaszania się do konkursu upływa z dniem 12.1o.2014 r. 
6. Uczestnik zgłaszając się do konkursu tym samym przyjmuje warunki jego Regulaminu i wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (Dz.U.Nr.133 pozycja 883z późn. zm.). 
7. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz powieści Katarzyny Majgier "Stuletnia Gospoda". Nagroda nie podlega zamianie na inną. 
8. Spośród wszystkich poprawnych zgłoszeń wyłoniona zostanie 1 zwycięska odpowiedź. Werdykt zostanie ogłoszony w przeciągu siedmiu dni od upływu terminu zgłoszeń. O wygranej zwycięzca zostanie poinformowany za pośrednictwem bloga http://no-to-pieknie.pl/, a nagroda przekazana zostanie zwycięzcy w ciągu 7 dni kalendarzowych od otrzymania danych adresowych. 
9. Konkurs nie podlega przepisom ustawy z dnia 19 listopada 2009 roku o grach hazardowych (Dz. U. z 2009 roku nr 201, poz. 1540 z późn. zm.). 
10. Niniejszy Regulamin wchodzi w życie z dniem rozpoczęcia konkursu i obowiązuje do czasu jego zakończenia. W sprawach nie określonych w niniejszym regulaminie zastosowanie mają przepisy Kodeksu Cywilnego oraz innych przepisów powszechnie obowiązujących.





Mam nadzieję, że nagroda Wam się podoba i chętnie weźmiecie udział w konkursie. Macie czas do 12 października :))) Warto zagrać, gwarantuję, że to świetna propozycja na długie, jesienne wieczory. 


Tymczasem zachęcam do dyskusji na temat wrześniowych lektur. Moich i Waszych :))) Wpadło Wam coś w oko z mojej wrześniowej listy? Dla mnie najważniejsze wrześniowe lektury to zdecydowanie "On wrócił" i "Dziewczyny z powstania". A może chciałybyście polecić coś, co same ostatnio przeczytałyście? Piszcie. Dajcie też znać, co myślicie o konkursach książkowych. Przyjmą się? 

Buziaki,
Cammie.


54 komentarze :

  1. Jeśli chodzi o "Zanim zasnę", to widziałam film. Zaintrygował mnie na tyle, że może sięgnę po książkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, mam właśnie ochotę zobaczyć ten film, choć trochę obawiam się, czy ekranizacja mnie nie rozczaruje. Zazwyczaj niestety tak to właśnie jest, że film w moim odczuciu nie dorównuje książce. A ciebie do lektury oczywiście gorąco namawiam!

      Usuń
  2. Z Twojej listy chętnie bym sięgnęła po "Zanim zasnę". "Dziewczyn z powstania" słuchałam niedawno w którejś stacji radiowej. "On wrócił" - miałam takie same odczucia, rzeczywiście śmiech śmiechem, ale w pewnym momencie ona zamiera, a mina rzednie... Wassmo w kolejce, a pozostałe jakoś do mnie aktualnie nie przemawiają ;)
    U mnie na wrześniowej liście przeczytanych: autobiografia "Moja walka. Część 1", sensacja "Święty chaos", popularnonaukowe językoznawstwo "Wszystko zależy od przyimka" i hobby "Wielka księga szycia" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FF, coś te nasze lektury dziwnym trafem się pokrywają ;))) Oprócz oczywiście Wielkiej księgi szycia, za to się z pewnością nie zabiorę :DDD Ale twoją wytrwałość w zgłębianiu nowego hobby podziwiam :)

      Usuń
  3. Kradnę kilka pozycji na listę do przeczytania - "On wrócił", "Zanim zasnę" i "Dziewczyny z powstania" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ev, przyjemnej lektury! Mam nadzieję, że uznasz te książki za interesujące. W każdym razie moim zdaniem warto poświęcić im czas.

      Usuń
  4. "Dziewczyny z powstania" to książka, która mnie tyle intyrguje co przeraża. Fakt, że działo się to naprawdę jest dla mnie ogromną przeszkodą w przeczytaniu tej książki. Boję się takich historii, zwłaszcza, że kilka słyszałam z "pierwszej ręki". A ciebie podziwiam, że znów tak dużo przeczytałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mkp, mnie czytanie potrzebne jest do życia, wolę się nie wyspać, ale poczytać muszę. Poza tym powtórzę się, ale kindle bardzo ułatwia sprawę, odkąd kupiłam, czytam więcej niż wcześniej, bo po prostu zawsze mam go przy sobie.

      Rozumiem twoje obawy co do charakteru Dziewczyn z powstania, ale dla mnie to właśnie ogromny walor tego typu książek.

      Usuń
  5. Ostatnio temattka Powstania Warszawskiego jest "na topie". Musze przyznac, ze II wojna swiatowa i literatura z nia zwiazana to nie sa moje ulubione literackie zakatki... Do dzis mam traumatyczne wizje po przeczytaniu "Innego swiata" oraz "Medalionow", no generalnie z wlasnej nieprzymuszonej woli raczej niechetnie siegalam po cokolwiek zwiazanego z tematyka wojenna. A jednak kilka dni temu ogladnelam bardzo ciekawy dokument na BBC po angielsku o Powstaniu Warszawskim i bylam dumna, ze moge pokazac mojemu partnerowi kawalek historii Polski. I cos we mnie zakielkowalo.Chcialabym ogladnac slynne ostatnio "Miasto 44" , rowniez ksiazka o kobietach z powstania bardzo mnie zaintrygowala. Widocznie do takiej tematyki trzeba dorosnac;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lemesos, to chyba po prostu zależy od człowieka, pamiętam, że mnie akurat ten temat zawsze interesował, zwłaszcza rozmaite wspomnienia z tamtego okresu.

      Miasto 44 też chciałaby zobaczyć, mam nadzieję, że się uda wybrać do kina, co niestety może być trudne, bo jestem albo w pracy, albo z dzieckiem.

      Usuń
    2. Polecam Wam bardzo. Byłam i nie zawiodłam się , choć bałam się jakiegoś sztucznego bohaterstwa ..wiecie . Nic takiego nie odebrałam. Kilka dni temu w TV był taki dokument "Zdobyć miasto" Ewy Ewart . Z tego filmu dowiedziałąm się dopiero, ze te wszystkie sceny w filmie , które wydawałby się takie mocno naciagne i hollywoodzkie, to prawdziwe historie . Masakra !

      Usuń
    3. Mami, jakieś tam wyobrażenie mam, bo w czerwcu widziałam "Powstanie Warszawskie", tam większość ujęć zmontowana była z archiwalnych powstańczych zdjęć.

      Usuń
  6. konkursy książkowe o tak o tak o tak !! recenzje poczytam jutro i wezmę udział w rozdaniu, bo dziś już późno dla mnie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, wróć, kiedy ci pasuje :)

      Usuń
    2. jestem!
      przeczytałam post od deski do deski ( taki mam cholerny nałóg :), i najchętniej wszystkie te ksiązki bym przeczytała :). Moja prywatna lista zaczynałaby się od "Zanim zasnę" a na miejscu drugim wszystkie pozostałe :) a dlaczego to już napiszę w formularzu :)

      Usuń
    3. aa to jeszcze dorzucę że aktualnie czytam "Inferno" Brown'a i "Spalony tost" Teri Hatcher ; jak przeczytam to wrzucę post na bloga

      Usuń
    4. Magda, ooo, nie wiedziałam, że piszesz bloga, idę zajrzeć!

      Usuń
  7. "Stuletnią gospodę" chętnie przeczytam, miałam tę książkę w ręce już kilka razy, ale wciąż wybierałam coś innego ;)
    Obecnie czytam "Lawendowy pokój" i bardzo mi się podoba, zwłąszcza idea Apteki Literackiej :) Zaczęłam również "Sceny z życia rosyjskich milionerów" i fajnie się zapowiada, coś jak "Rublowka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M, na Rublowkę mam ochotę już od jakiegoś czasu, ale jakoś się nie składa, choć temat ciekawy. O Scenach z życia nie słyszałam.

      Usuń
    2. Sceny to dość świeża książka i po kilku rozdziałach widzę, że mocno podobna do Rublowki :)

      Usuń
  8. i pomyśleć, że nie miałam co czytać w pociągu do Katowic!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wyrywam się dziś z niczym, bo coś ostatnio z czytaniem kiepsko . Nadal męczę "To" i mam wrażenie, ze to się nigdy nie skończy . A tyle czeka w kolejce ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mami, ja cię naprawdę rozumiem. "To" co prawda przeczytałam, ale pamiętam, że zajęło mi to bity miesiąc, co jak na moje czytelnicze standardy było jakimś rekordem. Bardzo rzadko się zdarza, żebym przez cały miesiąc przeczytała tylko jedną książkę! Ale z drugiej strony, tam jest grubo ponad 1000 stron, prawda?

      Usuń
    2. Zgadza się . Też nie narzekam na treść, bo choć nieco rozwleczona ( nieco....tiaaa) to jednak bardzo ciekawa. Jednak też odnoszę wrażenie, że czytam ją już z dwa miechy :/

      Usuń
    3. Może pora rzucić w cholerę? :DDD

      Usuń
  10. "Dziewczyny z Powstania" leżą u mnie na półce i czekają na swoją kolej, natomiast koniecznie muszę zdobyć i przeczytać "On Wrócił". Jakiś czas temu miałam na tę pozycję wielką ochotę, później wypadło mi z głowy, dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Enka, bardzo proszę :) To książka jedyna w swoim rodzaju, warto przeczytać.

      Usuń
  11. Zanim zasnę z chęcią bym przeczytała - niestety od lipca kompletnie mi brak czasu na czytanie ale mam nadzieję ze niebawem się to zmieni :) Czytać nie mam kiedy ale książek nadal przybywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robaczek, co się odwlecze, to nie uciecze, jeszcze nadrobisz :)

      Usuń
  12. Przeczytałam Dziewczyny z powstania i zgadzam się z każdym słowem które napisałaś na jej temat. To jest po prostu lektura obowiązkowa. Sięgnij też po Dziewczyny wojenne - równie ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, Dziewczyny wojenne czytałam, kupiłam, jak tylko książka się ukazała :)

      Usuń
  13. Muszę przyznać, że w tym miesiącu nie skończyłam żadnej książki. Jestem w trakcie "Biegnącej z wilkami" Estes i "Dżungli życia" (bodajże) Pawlikowskiej. Dzięki pierwszej juz wiem, jaki będzie mój drugi tatuaż. Polecam. Druga... Mam mieszanie uczucia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alessa, muszę się bliżej tą Biegnącą z wilkami zainteresować, bo już drugi raz mi o tej książce piszesz, a ja kompletnie nie kojarzę, co to.

      Usuń
    2. "Biegnącą z wilkami" polecam Ci, Cammie, jeśli lubisz "feministyczne klimaty"! To nie jest kolejny "kolorowy poradnik życia", to naprawdę ciekawa książka. Autorka porządnie zbadała temat (i profesjonalnie).

      Usuń
    3. Skoro tak zachęcacie, przeczytam!

      Usuń
  14. Ja we wrześniu oj malutko czytałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia, może w październiku przeczytasz więcej :)

      Usuń
  15. Lubię książki z tej "Serii z miotłą" (jak Twoja przeczytana "Ból kamieni"). Polecam bardzo "Ja Tituba, czarownica z Salem", albo "Muzeum ciszy". W ogóle ciekawa seria :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lady, Ból kamieni jest z tej serii? Nie wiedziałam.

      Usuń
    2. Ma miotełkę na okładce, więc jest :) Przeczytałam wiele książek z tej serii, kilka mam na własność, i uważam, że są na prawdę ciekawe.
      http://lubimyczytac.pl/seria/446/seria-z-miotla/1

      Usuń
    3. Ja czytam na kindlu, także nie widzę tych oznaczeń :)

      Usuń
    4. Ja jednak wole "papierowe" :))

      Usuń
  16. Zaintrygowała mnie powieść "Zanim zasnę". Jeśli będę miała okazję, chętnie się z nią zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usta, myślę, że przez tę ekranizację będzie o niej na tyle głośno, że prędzej czy później się na nią gdzieś natkniesz :)

      Usuń
  17. Cammie, jak zwykle wymiatasz ilością lektur! Ja niedawno skończyłam Cesarza wśród chorób (który zresztą był dla mnie bardzo ważną i fascynująca książką - powróciły nawet młodociane rojenia o medycynie ;) ) i teraz czytam sobie Jedyną płeć - czyli o ekonomi z feministycznego punktu widzenia. Myślę, że to bedzie cenna lektura. A potem obiecuję sobie, że sięgnę po coś miłego i lekkiego. Zobaczymy jak wyjdzie. ;) Stulecie też muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane, ja te wszystkie feministyczne pozycje na razie powoli sobie gromadzę, jak już zabiorę się za lekturę, to ciurkiem, tak jak lubię :DDD

      Usuń
    2. Zanosi się na kolejny cykl po dystopiach. :D

      Usuń
  18. Jeżeli będziesz miała ochotę na lekturę podobną do "Dziewczyn z powstania" to polecam Ci "Kobiety", naprawdę godna polecenia książka. A do "Dziewczyn z powstania" nie trzeba mnie zachęcać, z pewnością niedługo po nią sięgnę, bo ostatnio bardzo interesują mnie takie typowo historyczne powieści.

    Miłego i zaczytanego października :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Catalinka, to nie jest powieść, książka ma formę wspomnień :)

      Usuń
  19. "On wrócił" to zdecydowanie lektura warta przeczytania :) Mnie natomiast zainteresowałaś "Zanim zasnę" - nie słyszałam jeszcze o ekranizacji, ale po książkę na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mizz, Zanim zasnę to zupełnie inny kaliber niż On wrócił, nie ma takiego ładunku, ale czyta się dobrze, pomysł naprawdę oryginalny.

      Usuń