Która z nas nie marzy o nieskazitelnie gładkiej, zdrowej skórze? W rzeczywistości niewiele z nas może się taką cieszyć. Właśnie dlatego sięgamy po korektory. W makijażu maskowanie niedoskonałości jest równie ważne, jak podkreślanie walorów urody.
Kamuflaż obiecuje więcej niż zwykły korektor. Przynajmniej ja wobec takiego produktu mam większe oczekiwania. Sugeruje, że pomoże nam się wizualnie uporać z najpoważniejszymi nawet problemami skórnymi. Z tym większą ciekawością sięgnęłam po Kremowy Kamuflaż Virtual, który, jak może pamiętacie, dostałam od producenta do testów.
(Zdjęcie: www.virtual-virtual.com)
Kremowy Kamuflaż to paleta czterech korektorów: zielonego, różowego, beżowego oraz perłowo - białego. Zgodnie z opisem korektor zielony ma optycznie neutralizować zaczerwienienia (na przykład popękane naczynka), różowy odświeżyć ziemistą, szarą skórę (na przykład sińce pod oczami), beżowy zamaskować nierówności cery (na przykład krostki), a biały rozświetlić strategiczne miejsca (na przykład łuki brwiowe).
Popatrzcie, jak się prezentują. Na zdjęciu widzicie korektory zaaplikowane palcem, nieroztarte.
Tak jak wspomniałam, oczekiwania miałam spore, tym bardziej, że korektor to podstawa w moim codziennym makijażu. Spodziewałam się specyfiku przede wszystkim mocno kryjącego (zwłaszcza w przypadku odcienia cielistego) i bardzo trwałego. Cóż, testy zweryfikowały rozbudzone nadzieje ...
Stopień krycia określiłabym jako średni. Trzeba jednak przyznać, ze stopniowalny. Mimo to uważam, że "kamuflaż" w przypadku tych korektorów to określenie na wyrost. Wszystkie wyglądają po roztarciu dość naturalnie i nie odznaczają się, co jest ważne, ale raczej nie liczyłabym na ukrycie poważnych przebarwień. Efekt, jaki zostawiają na skórze, jest subtelny, raczej optycznie odwracają uwagę, niż maskują.
Co do trwałości, nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie ścierają się, nie rozmazują, z biegiem godzin nie zmieniają koloru. Podejrzewam, że w pewnym stopniu jest to zasługa konsystencji. Nazwa sugeruje, że powinnyśmy spodziewać się produktu kremowego, ale dla mnie to nie krem, ale pasta, przypominająca niektóre bazy pod cienie, gęste i wymagające roztarcia. Może i jest to nieco uciążliwe przy aplikacji, która wymaga dokładności i precyzji, ale dzięki temu korektory porządnie nałożone na skórę trzymają się nienagannie cały dzień. Rozcieranie ważne jest zwłaszcza w przypadku korektora różowego, który nakładany niedbale grubą warstwą pod oczy potrafi zebrać się w zmarszczkach.
Moim absolutnym faworytem z tej paletki jest wspomniany wyżej korektor różowy. Świetnie odświeża spojrzenie! Nie spodziewajcie się, że w spektakularny sposób ukryje sińce, ale wizualnie zdejmie z nas zmęczenie, niewyspanie, podrażnienie oczu. Używam codziennie.
W drugiej kolejności wyróżniam korektor beżowy, który co prawda nie daje oczekiwanego przeze mnie krycia, ale ładnie wyrównuje koloryt skóry.
Co do korektora biało - perłowego, mam mieszane odczucia. Nie chodzi o to, że się nie sprawdza, po prostu nie jestem pewna, czy oczekuję od korektora funkcji rozświetlającej ... Chyba po prostu wolę zwykłe rozświetlacze, dające przede wszystkim subtelniejszy efekt.
Dla korektora zielonego nie znalazłam zastosowania, nie mam problemów z naczynkami.
To, co przyciąga uwagę, to jakość opakowania. Trochę kanciaste, trochę toporne, sprawiające wrażenie niezbyt trwałego. Krótko mówiąc, nie powala na kolana. Z kolei dołączony do kasetki aplikator to jakieś nieporozumienie, równie dobrze mogłoby go nie być, zdecydowanie lepiej sprawdzają się po prostu palce (o aplikacji pędzlem w powodu gęstej konsystencji w ogóle zapomnijcie). Ale z drugiej strony nie wymagam cudów od produktu kosztującego kilkanaście złotych.
Podsumowując, jakość tej paletki określiłabym jako przyzwoitą, ale nie rewelacyjną. Może być świetnym rozwiązaniem dla dziewczyn rozpoczynających przygodę z makijażem, serc osób bardziej wymagających, ze sprecyzowanymi oczekiwaniami, pewnie nie podbije. Ja życzyłabym sobie, żeby te korektory dostępne były także pojedynczo. Różowy kupowałabym hurtowo :)))