Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce! Nie wiem, czy to ta załamująca się właśnie pogoda, czy po prostu jakiś niczym nieuzasadniony spadek formy, ale fakt jest faktem, że coś jest na rzeczy i trudno mi się zabrać do pisania. Już przedwczoraj marudziłam Wam za FB, co zresztą cierpliwie zniosłyście, podnosząc mnie przy tym na duchu (dziękuję! :*). Na tyle zresztą skutecznie, że postanowiłam przełamać tę falę lenistwa i jednak coś napisać. A że w nastroju nadal jestem podłym, to wybaczcie, ale poruszę temat, przy którym będę sobie mogła trochę ponarzekać ;)))
Mimo całej mojej sympatii dla marki Yves Rocher, której kosmetyki przeważnie dobrze mi służą ---> KLIK, nie mogę przemilczeć wpadek, które wśród jej asortymentu również się zdarzają. W ostatnim czasie miałam do czynienia z dwoma takimi produktami, których działanie i właściwości nie do końca mnie satysfakcjonowały. Mowa o nawilżającym płynie micelarnym Hydra Vegetal oraz wodoodpornych cieniach do powiek w kremie. Nie są to rzeczy z gruntu złe, ale przyzwyczajona do wysokiej jakości kosmetyków Yves Rocher, spodziewałam się jednak czegoś lepszego. Cóż, zawiedzione nadzieje ...
Na pierwszy ogień idzie płyn micelarny ---> KLIK, bo to do niego mam największe zastrzeżenia. Owszem, jest wyjątkowo łagodny, ale co z tego, skoro kompletnie nie radzi sobie ze swoją podstawową funkcją, czyli demakijażem!
Płyn micelarny usuwa makijaż i zanieczyszczenia jednym gestem i jednocześnie jest delikatny dla skóry. Pozostawia skórę czystą, świeżą, stonizowaną i intensywnie nawilżoną. Jego lekka konsystencja daje natychmiastowe uczucie świeżości. Przystosowany do skóry normalnej, mieszanej i odwodnionej.
Zalety produktu:
● Jednym gestem usuwa makijaż i zanieczyszczenia.
● Pozostawia skórę czystą, świeżą i stonizowaną.
● Skóra jest nawilżona.
● Przystosowany do skóry normalnej, mieszanej i odwodnionej.
Składniki aktywne:
Sok z klonu z Kanady (Quebec) i niebieska agawa z Meksyku mają właściwości zatrzymujące wodę w skórze, tworząc w jej głębszych warstwach prawdziwy rezerwuar wody, intensywnie, dogłębnie i długotrwale ją nawilżając. Dogłębnie nawilżona skóra jest bardziej elastyczna i wyraźnie piękniejsza.
Dodatkowy składnik aktywny:
Woda z hamamelisu bio o właściwościach łagodzących.
Cena: 34 zł / 200 ml
Czy to zbyt wygórowane oczekiwanie, żeby płyn micelarny usunął tusz do rzęs? Zwykły, wcale nie wodoodporny? Nie sądzę. A jednak Hydra Vegetal nie daje sobie z tym rady. Demakijaż jednym gestem, jak obiecuje producent? Dobre sobie. Ten płyn jest po prostu słaby. Nie usuwa makijażu, tylko go rozmazuje, niemiłosiernie brudząc skórę wokół oczu. Co oczywiście skutkuje tym, że choć micel sam w sobie jest łagodny i nie podrażnia oczu (tutaj mimo wszystko ogromny plus!), proces demakijażu do przyjemnych nie należy. Ani do ekonomicznych, bo wymaga wielu poprawek i fury wacików kosmetycznych.
Początkowo myślałam, że to wina mojego tuszu, ale próby z innymi maskarami szybko udowodniły, że wina leży po stronie Hydra Vegetal. Trzeba mu jednak przyznać, że z ostatnim krokiem oczyszczania, czyli tonizowaniem skóry, radzi sobie naprawdę dobrze, także z tej akurat obietnicy się wywiązuje. Delikatnie odpręża i koi, nie ściąga cery i nie oblepia jej. Świetnie, no ale to chyba nie o to chodzi, prawda? Gdybym chciała tonik, kupiłabym tonik. Chciałam płyn micelarny do demakijażu i klapa.
Co do wodoodpornych cieni w kremie ---> KLIK, mam mieszane uczucia. Z jednej strony piękne kolory i fantastyczna trwałość, z drugiej jednak kłopoty z aplikacją ...
Odkryj cień do powiek, który będzie odporny nawet na Twój najdłuższy dzień. Poznaj jego niezwykłą trwałość 12 h. Wodoodporny krem nie poddaje się upływowi czasu i pozostaje tak samo błyszczący po wielu godzinach. Nawet podczas upału, jego kremowa konsystencja o błyszczącym wykończeniu daje wyjątkowy komfort i idealnie komponuje się ze skórą.
Delikatna dla oczu formuła, bogata w wyciąg z kasztanowca indyjskiego o właściwościach rozświetlających, przyciąga światło, aby uzyskać więcej blasku.
Produkt dostępny w 9 odcieniach, od nude do intensywnej śliwki, w zależności od twojego nastroju i karnacji.
Zalety produktu:
● Mimo upływu czasu kolor pozostaje błyszczący.
● Wodoodporny.
● Trwałość do 12h.
● Odporność na wodę i upał.
● Idealnie komponuje się ze skórą.
● Kremowa Konsystencja gwarantuje komfort nawet podczas upałów.
Cena: 46 zł / 7 ml
W palecie znajduje się 9 odcieni, z których ja mam trzy: bladoróżowy Mauve (02), ciemnofioletowy Prune (09) i turkusowy Turquoise (06). Wszystkie trzy są nasycone i mają połyskliwe, metaliczne wykończenie. Rzeczywiście są nie do zdarcia, nałożone rano, trwają na powiekach cały dzień.
Można by zapytać, o co ci chodzi, kobieto? Otóż o to, że kiepsko się z nimi współpracuje. To są cienie w kremie, aplikowane za pomocą gąbeczki, jak błyszczyk. Nałożone na skórę, momentalnie zasychają, ciężko je rozetrzeć. Owszem, na całą powiekę w kilku szybkich ruchach można je wklepać (niekoniecznie równomiernie ...), ale o ile wygląda to dobrze przy niewymagającym precyzji najjaśniejszym odcieniu, tak przy ciemniejszych naprawdę jest już to kłopotliwe. O łączeniu kolorów nawet nie wspominam, trzeba radzić sobie palcem, pędzelki nie zdają egzaminu. Także o żadnych wyszukanych makijażach nie ma mowy. Pewnie można by potraktować je jako podbijającą kolory bazę dla innych cieni, ale szczerze mówiąc za 46 zł, które trzeba dać w regularnej cenie za jeden cień z tej serii, wolałabym nie musieć szukać dla nich alternatywnego zastosowania. Także pomimo kilku niezaprzeczalnych zalet, cieniom w kremie ostatecznie też mówię nie.
Jeśli mimo moich zastrzeżeń miałybyście na te cienie ochotę, z chęcią je oddam. Wyślę je pierwszej osobie, która zgłosi się w komentarzu.
Jeśli mimo moich zastrzeżeń miałybyście na te cienie ochotę, z chęcią je oddam. Wyślę je pierwszej osobie, która zgłosi się w komentarzu.
Ciekawa jestem, czy miałyście do czynienia z tymi produktami i co o nich myślicie. Może jestem odosobniona w swojej pełnej rozczarowania opinii? Dajcie znać.
Tak czy inaczej honoru Yves Rocher będę bronić w następnym wpisie o tej marce, bo płukanka octowa, która wyląduje na tapecie, zasługuje dla odmiany wyłącznie na pochwały. Ale to innym razem.
Tymczasem całuję,
w nieco lepszym humorze,
Cammie.
Ostatnia szansa na piękne, długie rzęsy!
Zapraszam do udziału w rozdaniu!