Chcę szybko ten duet opisać i jeszcze szybciej o nim zapomnieć. Szampon i odżywka Poetica ze Scottish Fine Soaps.
Poetica to niezwykle zmysłowa kolekcja, która łączy w sobie zapach owoców, kwiatów i przypraw, co razem tworzy luksusowy zapach, który przeniesie Cię z dala od stresów i napięć współczesnego życia w świat prostych przyjemności.
Kiedy wspomniałam Wam, że produkty te trafiły w moje ręce (za co dziękuję kosmetykomanii KLIK), przyznając, że o Scottish Fine Soaps pierwsze słyszę, uprzedzałyście mnie, że powinnam nastawiać się na wspaniałe doznania. Marka słynie podobno z pięknych zapachów, jakimi wyróżniają się jej kosmetyki. I rzeczywiście, seria Poetica, z którą miałam okazję częściowo się zapoznać, pachnie niezwykle, zapachem wręcz perfumeryjnym, bardzo złożonym i bardzo intensywnym. Dla mnie osobiście aż za bardzo intensywnym. No ale to oczywiście kwestia gustu, zapach sam w sobie jest ładny, rzeczywiście można uznać, że luksusowy, jak życzyłby sobie tego producent. Problem w tym, że to, co miało być największym atutem, czyli oryginalny zapach, stało się niestety gwoździem do trumny. Nie wiem, co to za tajemniczy Parfum na końcu składu i szamponu, i odżywki, ale jedno jest pewne - w życiu tak się nie drapałam, jak po zastosowaniu tego pachnącego duetu. W formułach nie widzę nic więcej, co mogłoby mnie aż tak podrażnić. Także naprawdę dobrze, że dostałam zaledwie 40-mililitrowe miniatury, bo z produktów o większej pojemności i tak nie zrobiłabym użytku. Po trzech zastosowaniach poddałam się, nabierając pewności, że uporczywy świąd skóry głowy to sprawka tych dwóch pachnących gagatków.
Widzę, że na stronie kosmetykomanii szampony i odżywki Poetica i tak nie są aktualnie dostępne. Seria oczywiście składa się z wielu innych produktów, jeśli macie ochotę, możecie przyjrzeć im się TUTAJ. Ja jednak przyznaję, że po tej przykrej przygodzie nawet nie mam ochoty sięgać po resztę tej linii. Za to jak zwykle zainteresowały mnie mydełka. Nie byłabym sobą, gdybym ich nie wypatrzyła :DDD
Także Scottish Fine Soaps nie przekreślam, zachowuję raczej daleko idącą ostrożność, na poważnie rozważając, czy nie dać kiedyś szansy mydłom tej marki. Szalenie mi się podobają!
Miałyście do czynienia z tą szkocką marką? Jak wrażenia? Ciekawa jestem zwłaszcza, co sądzicie o mydełkach.
Możecie się też poskarżyć, o ile nie obce jest Wam moje niedawne doświadczenie ze swędzącą głową. Jaki szampon zalazł Wam za skórę?
Całuję,
miłego wieczoru,
Cammie.
P.S. Macie ochotę na posta herbacianego? Zrobiłam niedawno fajne zakupy w godnym polecenia sklepie :)))
ja chce post z herbatkami ! :)
OdpowiedzUsuńRuda, jak będzie większe zainteresowanie, to zrobię, obiecuję :)))
UsuńAuć. Moja skóra głowy zaczęła piszczeć z przestrachem przy czytaniu tej recenzji... Łepetyna potrafi mnie swędzieć od teoretycznie nieszkodliwego szamponu, wolę nie myśleć co by było po takim cudownie pachnącym :D
OdpowiedzUsuńZoila, no ja akurat byłam w szoku, bo jeśli chodzi o głowę, to mało co mnie podrażnia. A tu taka reakcja. Swędzi mnie na samą myśl :DDD
UsuńCzekam na posta herbatkowego!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, co dobrego odkryłaś :)
Kraina, coś tam odkryłam. Pewnie dla większości z was nie będzie to nic nowego, ale dla mnie rewolucja, jeśli chodzi o parzenie liściastej herbaty :) No i samej herbaty nakupiłam jak głupia :DDD
UsuńTym bardziej czekam :)
UsuńZapraszam :) Już po tych kilku komentarzach widzę, że chcecie o tym poczytać.
UsuńSzkoda, ze tak...
OdpowiedzUsuńBo mnie się bardzo podobały (wizualnie, opakowania, itp.) te kosmetyki...
PS. Też chcę post herbatkowy. ;-)
Una, wizualnie nie mam im nic do zarzucenia. Opakowania są urocze, takie trochę retro :)
UsuńChętnie przeczytam herbatkowy post :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, no to fajnie :)))
UsuńCzekam na herbaciany post :)
OdpowiedzUsuńMam fioła na punkcie herbaty :)
Lili, jak jesteś taką fascynatką, to pewnie nic odkrywczego dla ciebie w tym poście nie będzie, ale zapraszam :)
UsuńOkej... Wszystko co Scottish , Scots musi być moje więc pewnie i tak kurcze kupie mydełko choćby dla tego żeby stało:P
OdpowiedzUsuńCzekam na herbatkę:P
Farizah, ooo, nie wiedziałam, że masz takiego bzika na tym punkcie :DDD
UsuńAno mam:P tyle dobrze ze nie mam gdzie flagi powiesic bo juz by u mnie wisiała a ja bym marzyła o wyjechaniu do Szkocji ( i tak marzę:) :P nawet miałam psa owczarka Szkockiego:P
UsuńA z czego się ta miłość wzięła, jeśli to nie tajemnica?
UsuńNie mam pojęcia tak po prostu:P może z akcentu szkotów:)
UsuńA bo myślałam, że to jakaś dłuższa historia :DDD
UsuńWszystko co pięknie pachnie jest dla mnie interesujące!
OdpowiedzUsuńZapach jest dla mnie bardzo ważnym aspektem w życiu!
Anna, ja też mam słabość do zapachów, lubię się nimi dopieszczać, ale w tym przypadku zaliczyłam niestety skuchę :/
UsuńSzkoda :)
UsuńAle w sumie dobrze, że mogłaś przetestować :)
Szkoda, szkoda. Życie.
UsuńNie miałam do czynienia nigdy z tą marką ale nie ukrywam - napaliłam się na te mydełka i coś przeczuwam, że niedługo zawitają do mojej kosmetyczki! :))
OdpowiedzUsuńDominica, koniecznie daj znać, jeśli się skusisz. Mnie też kręcą :DDD
Usuńmoje zapasy herbatowe są na wykończeniu więc chętnie przeczytam post ;d
OdpowiedzUsuńEwcia, o, to może rzeczywiście coś sobie podpatrzysz :)))
UsuńMam pakiet Scottish Fine Soaps, w tym także mydełka. Mnie się podobają, trzeba tylko trafić na swój zapach, właściwości pielęgnacyjne na dobrym poziomie.
OdpowiedzUsuńHexx, z nieba mi spadasz z tą opinią, bo to jednak marka w Polsce słabo znana, rzekłabym nawet, że nierozpoznawalna. A kosmetyki prezentują się (jak dla mnie) arcyciekawie. Ja mam świra na punkcie mydeł :DDD
UsuńPakiet ma z Kosmetykomanii ale wybrałam go z pełną świadomością po co sięgam. O ile ich poszczególne serie są takie sobie, choć zapachami uwodzą to kostki są wspaniałe. Pięknie podane :) co jest plusem gdybyś chciała zrobić prezent a metalowa puszka zawsze może być wykorzystana na coś innego. Te mydełka świetnie się zmydlają, pienią, mają ciekawe warianty zapachowe. Bałam się, że może mnie podrażnią czy wysuszą ale nic takiego się nie dzieje. Kolejny atut, taki jest w Nesti Dante, że mydło podczas używania nie ślimaczy się, nie zostaje na nim ta denerwują lepka warstwa. Kostki SFS są na tyle wygodne, że bez problemu użyjesz je pod prysznicem jak i tylko do rąk.
UsuńWiem, że lubisz mydlane kostki więc polecam także Nesti Dante - http://www.1001pasji.com/2013/01/nesti-dante-violetta-czyli-kostka-pena.html można upolować w TK Maxx albo via net. Dostałam od Przyjaciółki i przepadłam :) Podobnie jak ze Scottish Fine Soaps, które dla fanek mydeł są godne polecenia.
Szykuję niebawem notkę więc zajrzyj w wolnej chwili.
Zaglądam regularnie, na pewno nie przegapię :)
UsuńDzięki za obszerny opis! :*
Proszę bardzo :)
Usuńtak myślałam że tytuł taki przewrotny ;)
OdpowiedzUsuńa na herbatkę zawsze mam chętkę
Mirka, ja właśnie popijam :DDD
UsuńTeż chcę post z herbatkami :)
OdpowiedzUsuńFrance, w obliczu waszego zainteresowania napiszę go na pewno :)
UsuńChcemy herbatki :)
OdpowiedzUsuńJa muszę się wystrzegać wszystkiego, co podrażnia skalp, bo walczę z wypadaniem. Nie zniosłabym dodatkowego wysypu.
Bumtarabum, ja nie zauważyłam wzmożonego wypadania (i tak wypadają mi po ciąży ...), ale umyłam włosy raptem trzy razy, nie wiadomo, co byłoby na dłuższą metę.
UsuńKażde podrażnienie może wzmagać wypadanie. Lepiej nie ryzykować :)
UsuńToteż resztka powędrowała do śmieci. Tak naprawdę opakowania były małe, odżywkę zużyłam, tylko szamponu trochę zostało.
UsuńJako fanka herbatek,chetnie o nich poczytam.
OdpowiedzUsuńIlovemakeup, zapraszam, za parę dni (może pojutrze) coś skrobnę :)
UsuńA to się trafiło :/
OdpowiedzUsuńMydełka w kostkach wyglądają ciekawie, zwłaszcza z tymi pudełeczkami, ale mnie nie kręcą kostkowe, więc raczej sobie daruję eksplorowanie oferty ;)
Za to o herbatkach, a szczególnie o patentach co do zaparzania chętnie poczytam :)
FF, właśnie się zastanawiam, czy bardziej mi chodzi o mydło, czy o to pudełeczko :DDD
UsuńNie znam zupełnie, ale herbatki chętnie się napiję :-)
OdpowiedzUsuńKayah, czuj się zaproszona :DDD
UsuńZapach jest bardzo istotny, dlatego też mam zamiar wypróbować to cudo na sobie. Dzięki na szczegółowy opis :)
OdpowiedzUsuńMonia, do usług :)
UsuńTa marka nic mi nie mówi :( A o herbacie poczytam zawsze z ogromną przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńAntonina, witaj :)
UsuńWitaj :) Ładnie tu u Ciebie, chyba zostanę na dłużej :)
UsuńRozgość się :)))
UsuńJa również testowałam te kosmetyki, ale u mnie taka reakcja nie wystąpiła. Na szczęście. Powiem więcej - bardzo mi się spodobały i chętnie kupiłabym ich większe wersje ;)
OdpowiedzUsuńIndependent, miałaś tę samą wersję?
UsuńZgłaszam chęć na herbacianego posta!
OdpowiedzUsuńMydełka wyglądają fajnie, opis reakcji po szamponie mnie przeraził - moja skóra głowy na wiele rzeczy źle reaguje, także wiem jak to jest jak głowa swędzi!
Lidia, ja do tej pory raczej nie miałam takich przejść, dość popatrzeć, że dopiero po trzecim myciu zorientowałam się, o co chodzi z tym świądem :DDD
UsuńJak swędzi to nie kupię!;)
OdpowiedzUsuńHerbaciana, mnie swędzi, ale muszę być sprawiedliwa i zaznaczyć, że nie wiadomo, jak reagowaliby inni :)
UsuńU mnie przegrane są szampony Timotei. Ostatnio zrobiłam wyjątek i pomyślałam, że jak zmienili design to może i w składzie coś się poprawiło. Niestety, zaszkodziłam tylko swojej i mojej córki skórze głowy. Teraz doprowadzamy się do porządku.
OdpowiedzUsuńMellody, wieki całe nie sięgałam po timotei, nawet nie orientuję się, jaką teraz mają jakość.
UsuńNie miałam do czynienia, ale jestem ciekawa,co spowodowało u Ciebie taki efekt. Ciekawe,czy to Ty masz taką wrażliwą skórę, czy dużo osób skarży się na takie skutki ;)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, sama nie wiem, zwłaszcza że ja raczej nie miewam takich problemów, nie powiedziałabym, że moja skóra głowy jest szczególnie wrażliwa.
Usuń