Koniec złudzeń, że zima tego roku zimuje gdzie indziej. Nadchodzi i jest już blisko. Wczoraj spadł pierwszy śnieg i po raz pierwszy naprawdę zmarzłam. Aż musiałam pocieszyć się nutellą :DDD Świat byłby smutny bez czekolady, nie sądzicie?
Bez kosmetyków nasz babski świat też byłby smutny. Zwłaszcza bez tych pachnących, przyjemnych nie tylko dla ciała, ale też i dla zmysłów. Dziś o dwóch takich poprawiaczach nastroju, pomarańczowym kremie do rąk i mydle z mandarynką i bergamotką, obu spod znaku The Secret Soap Store. Być może pamiętacie, że jakiś czas temu dostałam te cudeńka w prezencie od Pachnącej Wanny ---> KLIK.
Zacznę od kremu, bo zrobił na mnie większe wrażenie. Zasługuje na pierwszeństwo.
Krem do rąk, dzięki wysokiej - 20% zawartości masła Shea, jest znakomitym kosmetykiem do pielęgnacji suchej i podrażnionej skóry rąk. Dodatkową jego zaletą kremu jest zniewalający zapach pomarańczy. Produkt przebadany dermatologicznie, nie testowany na zwierzętach, ekologiczny, nie zawiera organizmów modyfikowanych genetycznie. Produkt wolny od parabenów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej.
Cena: 20 zł / 70 ml.
Krem zamknięty w wyjątkowo prostej, pozbawionej nadruków tubce prezentuje się nieco ascetycznie, tym lepsze stanowiąc tło dla uroczej etykiety z nazwą produktu i logo marki. Zawartość broni się sama, nie potrzebuje krzykliwego opakowania. Masło shea (aż 20%!) sprawia, że krem otula ręce jak kojący opatrunek, przynosząc ulgę i łagodząc wszelkie podrażnienia, nawilżając i natłuszczając, stopniowo poprawiając kondycję skóry. Nie wchłania się co prawda bez śladu, daje raczej efekt chroniących dłonie niewidzialnych rękawiczek, ale jest to uczucie komfortowe, bez nieprzyjemnej lepkości. No i ten zapach! Bardzo wyczuwalny, pomarańczowy, ale nie kwaskowaty, tylko słodkawy, jakby doprawiony odrobiną cukru. Niezwykle kuszący. Polubiłam ten krem od pierwszego użycia i już czaję się na wersję porzeczkową!
Mydło też bardzo mi się spodobało, ale przyznam, że wzbudziło we mnie mniejsze emocje.
Mydło 100% roślinne z dodatkiem 8 naturalnych olejów roślinnych: olejek awokado (Eco-Cert), olejek shea/ karite, olejek macadamia, olejek jojoba, oliwa z oliwek, olejek ze słodkich migdałów, olejek winogronowy, olejki z palm kokosowych. Skoncentrowane działanie szerokiej gamy naturalnych olejów roślinnych i zawartych w nich witamin C, A, D, E, B oraz kwasów omega sprawia, że po umyciu skóra jest bardzo dobrze nawilżona, doskonale odżywiona i lekko natłuszczona. Produkt przebadany dermatologicznie, nie testowany na zwierzętach, ekologiczny, nie zawiera organizmów modyfikowanych genetycznie.
Cena: 12 zł / 160 g.
Jestem miłośniczką mydeł w kostce, a to sprawia, że po prostu mam mam duże porównanie i sięgając po nowe mydełko, oceniam je przez pryzmat wcześniejszych bogatych doświadczeń. The Secret Soap Store proponuje produkt niezaprzeczalnie bardzo dobry, ale nie na tyle oryginalny, żeby wyróżniać się na tle konkurencji. To naprawdę spora, ważąca 160 g, pełna naturalnych olejków kostka, nasycona mocnym, wypełniającym łazienkę mandarynkowym zapachem, słodkim jak mandarynkowa landrynka (bergamotki niestety nie wyczuwam). Zmydla się powoli i pieni z umiarem, co pozytywnie wpływa na wydajność, choć może zawieść oczekujących obfitej piany. Ale nie wysusza skóry i ma doskonałe właściwości myjące. Pisząc, że nie wyróżnia się na tle konkurencji mam na myśli tylko tyle, że z chęcią wrzuciłabym je do koszyka jako dodatek do zakupów (i byłby to świetny wybór), ale raczej nie zdecydowałabym się złożyć zamówienia wyłącznie ze względu na nie, na zasadzie "muszę to mieć!". W przeciwieństwie do opisywanego wyżej kremu do rąk, który z pewnością mógłby zostać głównym celem moich zakupów.
Jedno jest pewne, produkty The Secret Soap Store są naprawdę godne uwagi. Cechuje je wysoka jakość, interesujące receptury z naturalnymi składnikami, no i ciekawy wizerunek marki. Jest też pewna wartość dodana, o której wspominałam na samym początku, mianowicie moc poprawiania humoru, głównie zapachem. Prawdziwa aromaterapia :)))
Kto miał okazję obcować z tymi kosmetykami? Co myślicie o The Secret Soap Store?
Buziaki,
Cammie.
Jestem miłośniczką mydeł w kostce, a to sprawia, że po prostu mam mam duże porównanie i sięgając po nowe mydełko, oceniam je przez pryzmat wcześniejszych bogatych doświadczeń. The Secret Soap Store proponuje produkt niezaprzeczalnie bardzo dobry, ale nie na tyle oryginalny, żeby wyróżniać się na tle konkurencji. To naprawdę spora, ważąca 160 g, pełna naturalnych olejków kostka, nasycona mocnym, wypełniającym łazienkę mandarynkowym zapachem, słodkim jak mandarynkowa landrynka (bergamotki niestety nie wyczuwam). Zmydla się powoli i pieni z umiarem, co pozytywnie wpływa na wydajność, choć może zawieść oczekujących obfitej piany. Ale nie wysusza skóry i ma doskonałe właściwości myjące. Pisząc, że nie wyróżnia się na tle konkurencji mam na myśli tylko tyle, że z chęcią wrzuciłabym je do koszyka jako dodatek do zakupów (i byłby to świetny wybór), ale raczej nie zdecydowałabym się złożyć zamówienia wyłącznie ze względu na nie, na zasadzie "muszę to mieć!". W przeciwieństwie do opisywanego wyżej kremu do rąk, który z pewnością mógłby zostać głównym celem moich zakupów.
Jedno jest pewne, produkty The Secret Soap Store są naprawdę godne uwagi. Cechuje je wysoka jakość, interesujące receptury z naturalnymi składnikami, no i ciekawy wizerunek marki. Jest też pewna wartość dodana, o której wspominałam na samym początku, mianowicie moc poprawiania humoru, głównie zapachem. Prawdziwa aromaterapia :)))
Kto miał okazję obcować z tymi kosmetykami? Co myślicie o The Secret Soap Store?
Buziaki,
Cammie.
Dużo dobrego czytałam o tym kremie do rąk, chyba go zakupię ;)
OdpowiedzUsuńAla, ja też nasłuchałam się pochwal, nareszcie mam okazję sama się przekonać, o co tyle hałasu :)))
UsuńPróbuję upolować ten krem od daaawna, ale stacjonarnie nigdzie nie mogę go dostać :(
OdpowiedzUsuńEv, ja nigdy stacjonarnie tych kosmetyków nie widziałam.
UsuńPodobno czasem można je spotkać w Tesco i w Naturze, ale osobiście jeszcze nigdy mi się to nie udało, a też poluję na te kremiki:)
UsuńAnia, w tesco??? W życiu bym nie powiedziała :DDD Nie widziałam. W naturze zresztą też nie.
UsuńEv, mają tymczasowe stoisko w Bonarce :)
UsuńVioll, a normalnie to gdzie kupujesz? Bo wiem, że jesteś tym kremom wierna.
UsuńCammie, online lub właśnie w Bonarce - TSSS zawsze w okolicach grudnia rozkłada tam swoje stoisko, które znika zaraz po Świętach.
UsuńMuszę męża wysłać.
UsuńKremy do rąk mają mega!
OdpowiedzUsuńNena, pomarańczowy zdał u mnie egzamin na piątkę, jestem ciekawa innych wersji.
UsuńBardzo bardzo chcę poznać te kremy do rąk.
OdpowiedzUsuńKamyczek, naprawdę coś w sobie mają. Mogę oczywiście wypowiadać się tylko o tym pomarańczowym, ale sądząc po recenzjach, pozostałe wersje też są świetne.
UsuńCiekawi mnie ten krem do rąk:) Ciut przypomina osławiony (i jakże rozczarowujący) krem z L'Occitane (nie wiem czy dobrze napisałam) z 20% zawartością masła shea. Tu cenowo jest taniej, skład jest lepszy:) Chyba się na niego skuszę gdy wykończę moje 3 kremy do rąk i czyste masło shea (nie wiem kiedy to nastąpi). Sama firm też bardzo ciekawa, trzeba się jej przyjrzeć:)
OdpowiedzUsuńAnonimie, miałam na razie do czynienia tylko z trzema produktami tej marki, z których dwa, mleko do kąpieli i właśnie ten krem, okazały się genialne. Naprawdę warto się przyjrzeć tej marce.
UsuńKremik do rąk bedzie kiedyś mój ;p
OdpowiedzUsuńMadzia, polecam!
UsuńChyba się też w końcu zaczne porządnie kremować ręce bo gdy im się dokładnie przyjżałam to niestety mocno widać moje uczulenie na kurz... Zastanawiam się nad czystym masłem shea albo kokosowym bo będzie bardzie uniwersalne. Obecnie "mam na stanie" ;) różowy krem evree i czerwoną isane.
OdpowiedzUsuńMadlen, czyste shea powinno dać radę, używałam w czasie ciąży i bardzo mi służyło.
UsuńKupiłam ten 3 lakier w kolorze 02 Prepp'hibiscus i jest również świetny. Niestety jeszcze 2 upatrzone przeze mnie kolorki są tak rozwarstwione że niestety do piątku ich nie kupie. Stoją blisko żarówy a jak, mimo że na samym dole regału. Ale dostałam tą czerwień z szuflady, a te co kupiłam wczoraj też tam długo nie stały. Chyba poczekam aż pojawią się jakieś świeże sztuki :) Bo 3 buteleczki które spełniają moje wymagania zachęcają do dalszych zakupów :)
UsuńMadlen, przysięgam, ty jesteś w jakimś zakupowym ciągu :DDD
UsuńNooo kupiłam już 9 rzeczy w tym Rossmanie. Mieszkam dosłownie 2 ulice od niego to chyba dlatego. Ale spokojnie chyba mam już wszystko co chciałam. Z resztą -40% na Bourjois bardzo mi się opłaciło bo te rzeczy są żadko w promocji i tak czekałam od pół roku na nią i się wstrzymywałam z zakupem tego wszystkiego więc się nazbierało.
UsuńRossmann tak nas już przyzwyczaił do tych zniżek -40%, że wszystkie żyjemy od promocji do promocji ;)))
UsuńDokładnie, modle się żeby w maju znów była bo lakiery na lato wtedy sobie zakupie i sypańca od Bourjois. Maybelline kupuje normalnie bez czekania na tą rossmanową akcje. Ma też czasem promocje bliskie -40% więc z nimi tak nie szaleje. Bo z Rimmela to kupuje tylko podkład i kiedyś lakiery póki się nie zawiodłam na granacie i fiolecie. Reszta jakoś do mnie nie przemawia. Max Factor tylko jak upatrze coś wartego uwagi u kogoś. Bo szafa L'oreal jest u mnie zawsze ogołocona i jest tam bałagan oraz większość produktów widnieje tylko pod nazwą i testerem, wiem że nie znikają bo jestem częstym bywalcem po środki czystości i mazidła do mycia się/m./dzieci.
UsuńChoć w sumie ostatnio Color Whisper kupiłam za 28 zł a na drugi dzień zaczeła się na nią promocja i była za 21 :P Ale nie żałuje bo est warta swe ceny jak dla mnie
UsuńCoś w tym jest, że bourjois ma trochę wygórowane ceny, jak na markę drogeryjną, też dwa razy się zastanawiam, zanim coś kupię bez promocji. Z Maybelline czy Rimmel nie mam takiego problemu.
UsuńThe secret soap store w teorii powinien być dostępny w SP ale nigdy jak tam byłam nie spotkałam ani jednego ich kosmetyku. Już od dawna chciałam kupić krem do rąk z masłem shea, krem do twarzy i właśnie mydło. Gdybym je gdzieś stacjonarnie spotkała pewnie już dawno bym spróbowała, a tak to ciągle coś mi stoi na przeszkodzie, żeby zamówić ;)
OdpowiedzUsuńTanyia, ja miałam dokładnie tak samo! Duża chęć spróbowania i brak dostępu. Powinni popracować nad dystrybucją, zdecydowanie.
UsuńDostałam niedawno próbkę kremu do rąk - boski zapach! Myślę, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie :)
OdpowiedzUsuńM., słuszna decyzja, będziesz zadowolona :)
UsuńMam ten krem i jakoś mnie nie powalił, gęsty ciężko go się wyciska a działanie... U mnie nie zrobił nic niestety od zwykły krem chociaż zapach mi się podoba.
OdpowiedzUsuńStellaLily, serio? Mnie służy. Mnie generalnie służą kosmetyki z masłem shea.
UsuńNie miałam go jeszcze, choć gdzieś już czytałam peany na jego cześć :) Moim ulubieńcem narazie pozostają Loccitane z shea :)
OdpowiedzUsuńJustyna, miałam kiedyś miniaturę z glossyboxa, rzeczywiście fajny, pamiętam, ze bardzo mi się podobał.
UsuńJa też miałam miniaturkę i tak mi się spodobał, że później zaczęłam go regularnie kupować :)
UsuńU mnie w mieście nie ma sklepu, także jakoś ciężko mi do niego wrócić. Ale gdyby nadarzyła się okazja, pewnie bym się skusiła.
UsuńU mnie niestety też nie ma :( Jak tylko mam okazję być w Poznaniu, czy Wrocławiu- robię zapasy :)
UsuńCoś mi się wydaje, że oni chyba mają sklep online, ale pewności nie mam.
UsuńTen krem to mój faworyt ever :) Doskonale radzi sobie z przesuszem i pękaniem skóry dłoni podczas srogich mrozów. No i ten zapach :)) Zresztą - widzę, że już sama wiesz ;)
OdpowiedzUsuńVioll, zawsze cię z tym kremem kojarzę. A to oznacza, że myślę o tobie co wieczór, kiedy się nim smaruję przed snem :DDD
UsuńMam nadzieję, że Twój mąż nie ma nic przeciwko temu ;))) :D
UsuńA ja, że twój ;))) :D
UsuńOglądałam wczoraj kosmetyki tej firmy w pobliskim sklepie. Dobrze wiedzieć, że są warte uwagi! ;-D
OdpowiedzUsuńUna, ale w jakim sklepie? Takim no name? Bo właśnie wszystkie się zastanawiamy, gdzie można kupić :DDD
UsuńJa cale zycie szukam dobrego kremu do rak :) nigdy nie uzywalam produktow z the soap store, moze sie kiedys pokusze. Tak naprawde to pierwszy raz o nich czytam :D
OdpowiedzUsuńSyrena, może dlatego, że to polska marka, a ty, zdaje się, na obczyźnie?
Usuńmiałam Bio mydło z tej firmy i nawet recenzja była u mnie na blogu, jak dla mnie produkt rewelacyjny więc chętnie sięgnę po inne kosmetyki tej marki
OdpowiedzUsuńParę słów o, ja też mam ochotę na więcej :)))
UsuńWizualnie przypominają produkty z L'Occitane. Ciekawa jestem czy sprawdziłyby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńKatalina, rzeczywiście, jest jakieś podobieństwo.
Usuńtakie konkretne kremy to ja bardzo lubię! :)
OdpowiedzUsuńExtension, myślę, że spodobałby ci się :)))
UsuńNiestety nie miałam ale krem do rąk wydaje się być kuszący :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, i to jak!
UsuńUwielbiam ten krem! Dostałam kiedyś próbkę i uważam, że jest rewelacyjny. Póki co, poluję na niego, co jest dosyć uciążliwe, skoro nie mieszkam w kraju...
OdpowiedzUsuńThe Beauty Box, hmmm, rzeczywiście, to kłopot, nawet nie wiem, gdzie cię odesłać. Może spytaj Pachnącą Wannę, czy wysyła za granicę w rozsądnej cenie?
UsuńBędzie mój za jakieś 70 ml aktualnego kremu, który niestety będę zużywać niechętnie :/ Na pewno wysmaruję go też w stopy, żeby się szybciej skończył.
OdpowiedzUsuńFF, a co ci tak podpadło?
UsuńSylveco... A takie miały być te kremy cudowne :/
UsuńRzeczywiście, wszędzie peany pochwalne na temat tej marki.
UsuńTe kosmetyki znam tylko z blogosfery i YT.
OdpowiedzUsuńAneta, ja dotąd też tylko wirtualnie, a teraz nareszcie mam okazję sama się przekonać, jak są fajne :)))
UsuńNie znam tej marki, ale przyznam, że opakowaniami (zwłaszcza krem) bardzo zachęca :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, no widzisz, a to polska marka jest!
UsuńThe Secret Soap Store otworzył pierwszy sklep stacjonarny w Krakowie - galeria na nowym Dworcu PKP. Byłam, widziałam, sklep cudny:) kosmetyki bardzo fajne.
UsuńNiestety nic JESZCZE nie znam. Kusza szczególnie kremy do rąk. Masz może porównanie z kremami L'Occitane?
OdpowiedzUsuńKamila, miałam chyba kiedyś jakąś miniaturę z glossyboxa. Najwyraźniej nie zachwyciła mnie szczególnie, skoro pełnego wymiaru nie kupiłam.
Usuń