Zapraszam Was dziś na pierwszy post z nowego cyklu, który planuję na stałe wprowadzić na łamy No to pięknie! Summa summarum, czyli podsumowanie minionego miesiąca, w zamierzeniu ma być serią, w której nawiązywać będę do tematów cieszących się w danym miesiącu największą popularnością, komentować najgłośniejsze sprawy ostatnich tygodni i generalnie plotkować, plotkować, plotkować :DDD Mam nadzieję, że taka forma podsumowania przypadnie Wam do gustu.
No to zaczynamy! Summa summarum, czyli podsumowanie października :)))
W październiku Wasze największe zainteresowanie wzbudził post o kosmetycznych zakupach w Biedronce ---> KLIK, w którym chwaliłam się swoimi zdobyczami z oferty specjalnej Nasz Jesienny Świat Kosmetyków. Narzekałam co prawda na panujący w sklepie bałagan, ale zakupy zrobiłam całkiem udane. Po kilku tygodniach mogę Wam napisać, że jedynie tusz z Bell okazał się bublem (przez nienasycony odcień czerni prawie nie widać go na rzęsach), za to kule kąpielowe Jardins de Provence i olejek do kąpieli Farmonay umiliły mi wiele wieczorów w wannie. Produkty warte zainteresowania, polujcie na nie przy najbliższej okazji!
Niezwykle spodobał się Wam również wpis o lakierowych nowościach z Wibo ---> KLIK, co mnie akurat wcale nie dziwi, bo kolekcja WOW szturmem podbiła blogosferę, wszędzie wzbudzając falę zachwytów. Te lakiery są po prostu niezwykle udane, w dodatku doskonale wpisują się w aktualne trendy. Moim absolutnym ulubieńcem stał się Glamour sand nr 3, czyli ciemnofioletowy piasek z różowymi i złotymi drobinami brokatu ---> KLIK. To właśnie on najczęściej w październiku gościł na moich paznokciach, o palmę pierwszeństwa walcząc jedynie z Rimmel Salon Pro Punk Rock, którego ciągle Wam jeszcze nie pokazałam.
Kolejny temat, który przyciągnął sporo czytelników, dotyczył nietolerancji laktozy i mleka lactose free dostępnego od niedawna w Lidlu ---> KLIK. Mimo że nie wpisywał się w oczywisty sposób w profil No to pięknie!, wzbudził spore zainteresowanie i stał się przyczynkiem do ciekawej dyskusji w komentarzach. Polecam Wam tę lekturę!
Jeśli chodzi o funpage No to pięknie! na FB [zapraszam! KLIK], to wspomnieć muszę, że w październiku znalazło się tam kilka interesujących zapowiedzi, z których najciekawszą wydaje się być współpraca z Pachnącą Wanną ---> KLIK. Pachnąca Wanna to nowy sklep online, w którym znajdziecie rozmaite kosmetyki kąpielowe, płyny, kule, olejki, sole, po prostu wszystko, co może umilić relaks w wannie. Biznesowi bardzo kibicuję, bo wystartowała z nim jedna z moich czytelniczek. Trzymam kciuki za powodzenie interesu, a Was już teraz zapraszam na recenzje koziego mleka do kąpieli z płatkami róży, kremowej owocowej kuleczki do kąpieli, roślinnego mydła z mandarynką i bergamotką, pomarańczowego kremu do rąk i relaksującej świecy zapachowej z nutami cytrusów i bergamotki. Szykuje się też atrakcyjny konkurs, także bądźcie czujne!
Z ciekawszych rzeczy, to toczyła się też na FB dyskusja na temat kosmetyków FM Group ---> KLIK. Niedawno po raz pierwszy miałam w rękach katalog tej marki i muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie. Pięknie wydany, na porządnym papierze, z fantastycznymi zdjęciami. Aż zachciało mi się zakupów! Pojęcia nie mam, jak z jakością produktów FM, ale sporo z Was je zachwalało. Jeszcze się zastanowię, niewykluczone, że na coś się skuszę, tak na próbę.
Podsumowując październik, nie mogę nie wspomnieć o wiadomości, która kilka tygodni temu zelektryzowała blogosferę. MAC online w Polsce! Cieszyłyśmy się jak wariatki, a tymczasem okazało się, że sklep zaliczył ogromną wpadkę, już na dzień dobry odstraszając potencjalne klientki. Nie dość, że system przyjmujący zamówienia szwankował, nie pozwalając w wymaganym polu na poprawne wprowadzenie numeru telefonu, to jeszcze z kart kredytowych pierwszych klientek zamiast kwot w złotówkach ściągał ... euro! Strzał w stopę i ogromne konsekwencje wizerunkowe. O szczegółach tej sprawy w detalach poczytać możecie w Aferkowie Małym ---> KLIK.
Zostawmy Macaferę i przystańmy na chwilę przy czymś przyjemniejszym. Być może pamiętacie, że kupiłam w październiku kilka wosków Yankee Candle, uzupełniając swoje zapasy na zimę ---> KLIK. Totalnie zauroczył mnie Snow in Love! Genialny zapach, niby prosty, a jednak złożony, niby świeży, a jednak swojski. Opisywany jako mieszanka kremowo-drzewnych nut otulonych pudrowym zapachem świeżego zimowego powietrza, dla mnie pachnie ciepło, domowo. Tak, własnie tak mógłby pachnieć dom, do którego wracam z długiego zimowego spaceru na mrozie. W kilku słowach dodam tylko jeszcze, że kompletnie rozczarował mnie za to Beach Wood, po którym spodziewałam mocnego, świdrującego zapachu pełnego męskich nut, a który okazał się bardzo delikatny i słabo wyczuwalny.
Warto wspomnieć też o blogu, który w październiku zrobił na mnie największe wrażenie. Pewnie doskonale go znacie, bo jest dość popularny, ale moje internetowe ścieżki zaprowadziły mnie do niego dopiero niedawno. Chodzi mi o blog Mallene ---> KLIK, który zachwycił mnie jakością zdjęć i przykuł uwagę ciekawymi pomysłami na domowe studio fotograficzne.
A propos zdjęć, to ostatnio zdecydowałam się też w końcu na założenie konta Google+, dzięki czemu mogłam pogrzebać w ustawieniach i uniemożliwić bloggerowi dokonywanie automatycznej korekty zamieszczanych na blogu fotek. Jakość od razu się poprawiła, ku mojej uciesze i Waszemu komfortowi, mam nadzieję. Szkoda tylko, że Google w tak podstępny sposób wymusza korzystanie ze swoich usług. To nowe konto wcale mi do szczęścia nie potrzebne, no ale co zrobić.
Na koniec wspomnę jeszcze o przemiłym mailu, jaki ostatnio dostałam od niejakiego Piotra. Wygląda na to, że content No to pięknie! trafia też do mężczyzn, co mnie niezwykle cieszy.
Zostawmy Macaferę i przystańmy na chwilę przy czymś przyjemniejszym. Być może pamiętacie, że kupiłam w październiku kilka wosków Yankee Candle, uzupełniając swoje zapasy na zimę ---> KLIK. Totalnie zauroczył mnie Snow in Love! Genialny zapach, niby prosty, a jednak złożony, niby świeży, a jednak swojski. Opisywany jako mieszanka kremowo-drzewnych nut otulonych pudrowym zapachem świeżego zimowego powietrza, dla mnie pachnie ciepło, domowo. Tak, własnie tak mógłby pachnieć dom, do którego wracam z długiego zimowego spaceru na mrozie. W kilku słowach dodam tylko jeszcze, że kompletnie rozczarował mnie za to Beach Wood, po którym spodziewałam mocnego, świdrującego zapachu pełnego męskich nut, a który okazał się bardzo delikatny i słabo wyczuwalny.
Warto wspomnieć też o blogu, który w październiku zrobił na mnie największe wrażenie. Pewnie doskonale go znacie, bo jest dość popularny, ale moje internetowe ścieżki zaprowadziły mnie do niego dopiero niedawno. Chodzi mi o blog Mallene ---> KLIK, który zachwycił mnie jakością zdjęć i przykuł uwagę ciekawymi pomysłami na domowe studio fotograficzne.
A propos zdjęć, to ostatnio zdecydowałam się też w końcu na założenie konta Google+, dzięki czemu mogłam pogrzebać w ustawieniach i uniemożliwić bloggerowi dokonywanie automatycznej korekty zamieszczanych na blogu fotek. Jakość od razu się poprawiła, ku mojej uciesze i Waszemu komfortowi, mam nadzieję. Szkoda tylko, że Google w tak podstępny sposób wymusza korzystanie ze swoich usług. To nowe konto wcale mi do szczęścia nie potrzebne, no ale co zrobić.
Na koniec wspomnę jeszcze o przemiłym mailu, jaki ostatnio dostałam od niejakiego Piotra. Wygląda na to, że content No to pięknie! trafia też do mężczyzn, co mnie niezwykle cieszy.
Ktoś przebrnął przez to wszystko? Dziękuję za uwagę! Napiszcie, proszę, co myślicie o takiej formie podsumowania miesiąca. Jestem ogromnie ciekawa, czy Summa summarum ma przyszłość :DDD
Następnym razem zapowiadany już post z cyklu Książki miesiąca,
tymczasem całuję,
Cammie.
Bardzo fajny pomysł na podsumowanie, będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńKamyczek, cieszę się :)
UsuńTeż bardzo lubię bloga Mallene :)
OdpowiedzUsuńPodpowiada i inspiruje!
Aneta, z tego, co widziałam, dziś znowu przygotowała post z kolejnym pomysłem na zdjęcia :)
UsuńPomysł z podsumowaniem miesiąca uważam za bardzo dobry :) Dla mnie najciekawszy post to i tak ten o mleku Lacoste z Lidla :P
OdpowiedzUsuńJustyna, wprowadzenie go do sprzedaży to był strzał w dziesiątkę, o czym świadczy chociażby to, jak szybko znika z półek. W moim lidlu rozeszło się na pniu!
UsuńPodoba mi się ta forma :) Dzięki temu trafię na rzeczy, które przegapiłam w październiku :)
OdpowiedzUsuńNena, jest szansa na nadrobienie zaległości :)))
UsuńŚledzę Cię na bierząco, ale takie podsumowanie fajna sprawa, szczególnie gdy człowiek nie ma czasu na wszystko na co by chciał, bo tak nic nie umknie uwadze:)
OdpowiedzUsuńBogusia, między innymi taki był mój zamysł, zebrać wszystko do kupy i przypomnieć, co było :)
UsuńTaki post pomaga sie odnalezc i wrocic do tego co sie przegapilo w nawale blogowych nowosci. Super.
OdpowiedzUsuńMarzena, cieszę się, że przemawia do ciebie ten pomysł :)
UsuńBardzo fajny post bo czasami można coś przepoczyć a tutaj same konkrety co gdzie i jak :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, tylko strasznie długi ten post wyszedł, miałam wątpliwości, czy będzie chciało się wam czytać. Po niewielkiej póki co liczbie komentarzy widzę zresztą, że chyba wam się nie chce ;)))
UsuńŚwietnie się czytało :) Masz coś w stylu pisania, co przyciąga i choć mogłabyś pisać o papierze toaletowym, myślę, że i tak pochłonęłabym wszystko :) Najbardziej jestem zaszokowana Macaferą, przyznam szczerze, że chciałam się na coś skusić, ale na razie wolę nie ryzykować. Może stacjonarnie coś dorwę :)
OdpowiedzUsuńMarta, to szalenie miłe, co piszesz! Dziękuję :*
UsuńA co do MACa, to słyszałaś, że ma pojawić się w niektórych salonach douglas?
Bardzo proszę! :)
UsuńSłyszałam właśnie. Mam nadzieję, że w Bydgoszczy coś się pojawi :)
Ja już u siebie pytałam, niestety nie łapią się. A już ostrzyłam pazurki :DDD
UsuńMnie to podsumowanie właściwie nie jest potrzebne, bo i tak czytam każdy Twój wpis i jestem na bieżąco ;) ale forma jest bardzo ciekawa. A teraz czekam na książki miesiąca, w końcu! ;)))
OdpowiedzUsuńVioll, będą, będą, w następnym poście :DDD
UsuńI ja lubię zaglądać do Mallene :)
OdpowiedzUsuńNowa seria całkiem wporzo!
M., wygląda na to, że wszyscy tam zaglądali, tylko nie ja :)))
UsuńPomysł trafiony na podsumowanie :D
OdpowiedzUsuńPirelka, cieszę się, że tak myślisz :)
UsuńDzięki Tobie wczoraj kupiłam Yankee Candle w Starej Mydlarni. :)
OdpowiedzUsuńCzarodzielnico, mam nadzieję, że nie będziesz żałować zakupu. Jakie zapachy wybrałaś?
UsuńLubię takie posty podsumowujące. Zawsze jednak okazuje się, że coś przegapiłam ;)
OdpowiedzUsuńKarotka, nic straconego, jak widać :) Najwyraźniej post spełnia swoje zadanie :)))
UsuńDobry pomysł, bo zauważyłam, że kilka rzeczy pominęłam :) O Yankee Candle mogę dyskutować zawsze i wszędzie ;) MAC online - cieszę się z tego przedsięwzięcia :D
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, ja też się cieszę, szkoda tylko, że wystartowali w tak kiepskim stylu.
UsuńNie podejrzewałabym, z całym szacunkiem cammie :*, że czytają Cię również mężczyźni ;) W każdym razie, pozdrawiamy Piotra :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, no widzisz, a jednak! :DDD
UsuńBardzo fajny pomysł na takie podsumowanie, zawsze można do czegoś szybko wrócić i przeczytać jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńKamiluśka, o to chodziło!
Usuńświetne podsumowanie! super to sobie wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam w kominku Snow In Love, ale się zgrałyśmy :)
MACoafera chyba się wszystkim czkawką odbija ;) na szczęście wszystko się dobrze skończyło i oby już teraz wszystko poszło gładko :)
Marti, mam nadzieję, że tak będzie, choć zaufanie do sklepu podkopane.
UsuńAleż mi się miło zrobiło, że wspomniałaś o moim blogu :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać tego typu posumowania, bo jednak w gąszczu tych wszystkich postów w blogosferze można wiele ciekawych rzeczy przeoczyć.
Mallene, cała przyjemność po mojej stronie! Naprawdę robisz kawał dobrej roboty :*
UsuńDziękuję :)*
UsuńWow, forma super! Nawet nie wiedziałam ile przegapiłam!
OdpowiedzUsuńUrban, jest szansa nadrobić :)))
Usuń