beauty & lifestyle blog

piątek, 6 czerwca 2014

Zamiast pocałunków, czyli podsumowanie maja


Z tego, co widzę  w "internetach", z okazji dnia pocałunku powinnam napisać dziś jakiegoś całuśnego posta, ale zgapiłam się, nieprzygotowana jestem, więc może zamiast silić się na wymuszone okolicznościowe całusy, chociaż zaległości nadrobię i podsumuję maj? Co Wy na to, może być? :DDD Zapraszam na Summa summarum!




Najważniejszą sprawą, o której muszę wspomnieć przy okazji podsumowania maja, są czwarte urodziny No to pięknie!, które w zeszłym miesiącu wspólnie świętowałyśmy. Chciałabym jeszcze raz serdecznie podziękować Wam za obecność, za życzliwość, z jaką przyjmujecie moje posty, a także za Waszą aktywność, wszystkie komentarze i wiadomości, dzięki którym ten blog żyje, a ja zyskuję motywację do dalszego pisania. Dzięki, jesteście super!

Pozwólcie, że teraz tradycyjnie krótko przypomnę posty, które cieszyły się w maju Waszym największym zainteresowaniem. Statystki mi podpowiadają, że najchętniej czytałyście o białych topperach ---> KLIK, o nadspodziewanie skutecznym preparacie przyspieszającym wysychanie lakieru do paznokci od Miss Sporty ---> KLIK, a także o słynnej szczotce Tangle Teezer, którą oceniłam z kilkuletniej perspektywy ---> KLIK. Fajnie, że te tematy Was zaciekawiły.

Na FB największy zasięg ze zrozumiałych względów zyskał post o urodzinowym rozdaniu. Linkować go nie będę, bo to sprawa w zasadzie zamknięta, w każdym razie cieszę się, że miałam dla Was taką wspaniałą, wartościową nagrodę. Przypomnę, że gra toczyła się o luksusowy zestaw kosmetyków Bee Pure. Wszystkich zainteresowanych tą nową na polskim rynku marką zachęcam do śledzenia jej strony internetowej, już niedługo każda nowo zarejestrowana klientka otrzyma bezpłatny zestaw próbkowy, dzięki którym będzie mogła poznać całą linię jej produktów. A gdybyście zdecydowały się na zakupy, to bądźcie czujne, za jakiś czas będę miała dla Was małą niespodziankę.

 A skoro już o zakupach mowa, to chętnie pokażę Wam, na co skusiłam się w ostatnich tygodniach. 

Chyba najbardziej cieszą mnie nowe lakiery. Wiem, że mam ich od groma i ciut ciut, ale i tak nie mogę oprzeć się kolejnym, to taka moja niegroźna słabostka. Skorzystałam z niedawnej promocji w Super-Pharm na Essie (FF, :*), decydując się na Cute as a button (uwielbiam ten kolor, to już moja druga buteleczka) i Watermelon (Oleska, wszystko przez ciebie!).




W maju zdecydowałam się też na kolejne zakupy w sklepie Kalina. Czuję co prawda pewien dyskomfort, wspierając w tych dziwnych czasach rosyjski biznes, ale zostawmy może ten temat. W każdym razie skusiło mnie mocno oczyszczające mydło propolisowe z Natura Siberica.




Kartonik skrywał takie oto cudo, ręcznie formowaną mydlaną kulkę. Pierwszy raz spotkałam się z mydłem w takim kształcie. Na temat jego właściwości jeszcze niewiele mogę powiedzieć, ale już teraz zdradzę Wam, że przepięknie i niezwykle intensywnie pachnie.




Do koszyka dorzuciłam też peeling i maseczkę z błotem z Morza Martwego z Planeta Organica. Oba produkty wielce obiecujące!




Nadal szukam idealnego dla mnie kremu bb. Jak wiecie, regularnie daję szansę kolejnym azjatyckim wynalazkom, a w maju padło na Skin79 Green Super Plus. Zamówiłam kilka sampli, ale niestety jeszcze nie dotarły. Jestem tego kremu ogromnie ciekawa, mały rekonesans w sieci pozwolił mi mieć co do niego spore oczekiwania. Jeśli macie na jego temat jakieś przemyślenia, koniecznie dajcie znać!



W maju oddawałam się oczywiście także innym przyjemnościom, nie tylko zakupom ;))) Jak zwykle mój czas w dużej mierze kradły seriale, najpierw House of Cards, a potem Suits.




House of Cards to póki co tylko dwa sezony, także szybko obejrzałam wszystkie odcinki i muszę przyznać, że to mocna rzecz. Taka współczesna gra o tron, pełna intryg i wyrachowanych posunięć w dążeniu do władzy. Jeśli jeszcze nie widziałyście, koniecznie to zróbcie, chociażby ze względu na mistrzowską grę Kevina Spacey.

Suits też polubiłam od pierwszego odcinka (oglądam teraz drugi sezon), choć z zupełnie innych powodów. O ile House of Cards przypomina film sensacyjny, o tyle W garniturach to raczej serial w starym stylu, z tematem przewodnim każdego odcinka i dość wolno toczącą się akcją głównych wątków. Jest tam komu kibicować, jest kogo nie lubić, jest na kim się wzorować. Bardzo fajna historia i kupa przystojnych facetów w doskonale skrojonych garniakach, jest na co popatrzeć ;)))

Jeśli chodzi o moje majowe lektury, to jak zawsze odsyłam Was do odrębnego posta na ich temat ---> KLIK. Teraz dodam tylko, że szykuję wpis o zaletach korzystania z czytnika ebooków. Pod postami książkowymi często wywiązują się dyskusje na ten temat, także warto chyba w końcu napisać o tym coś więcej. 

Ale żeby nie było, że tylko leżę na kanapie, oglądając seriale i czytając! W maju wzięłam się w końcu za 30 days shred. Nie powiem, po pierwszym treningu miałam niezłe zakwasy, ale z każdym kolejnym jest coraz lepiej. Co prawda nie przepadam za ćwiczeniami domowymi i uważam, że nie ma to jak basen (niepopularna opinia w czasach, w których wszyscy BIEGAJĄ :DDD) ale póki co skazana jestem na treningi w domu, a jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. 


A Wam jak minął maj? Jest coś, o czym chciałybyście mi napisać? Jakieś sukcesy, wyjazdy, przygody, okazyjne zakupy, małe przyjemności? Nie dajcie się prosić, czekam na Wasze komentarze

Buziaki (a jednak :DDD),
wyglądajcie kolejnego posta, bo warto!
Cammie.



63 komentarze :

  1. Też mam na oku Cute as a button, bardzo przyjemny kolorek :) i do tego mint candy apple tak mi się widzi. Watermelon też chciałam kupić ale jednak zrezygnowałam bo wole delikatniejszy różowy na paznokciach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madlen, cute as a button to jeden z nielicznych lakierów, które kupiłam po raz drugi, uwielbiam go!

      Usuń
    2. Szukam jeszcze zamniennika z essie lakieru bourjois so laque glossy 09 taki śliczny miętowy, dla mnie po prostu ideał :)

      Usuń
    3. Zobacz sobie u mnie China glaze re-fresh mint, może akurat wpadnie ci w oko.

      Usuń
    4. On jest taki bardziej zielonkawy niż błękitny prawda?

      Usuń
    5. Raczej tak, aczkolwiek bardzo, bardzo rozbielony.

      Usuń
  2. Mam pomarańczowy BB i ogromnnie mnie irytuje opakowanie, konkretnie pompka, która się przycina. Ostatnio przez to zachlapałam sobie biurko. W ogóle nie wiedziałam, że jest aż tyle wersji tych BB :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Catalina, orange ma świetny kolor, przynajmniej dla mnie. Niestety zimą mi nie służył, miał tendencję do warzenia się w okolicy ust. Chciałabym przetestować go sobie jeszcze latem, na lżejszych kremach, bez ogrzewania i suchego powietrza, możliwe, że w innych warunkach sprawdziłby się lepiej. Pewnie jeszcze zamówię parę sampli. A tymczasem czekam na ten zielony, zobaczymy, co to za cudo.

      Usuń
    2. Mi kolor też odpowiada, ale ostatnio wzięłam się za intensywne wykańczanie podkładu Revlon. I aż mi szkoda, że już się kończy, na nowo go pokochałam :)

      Jestem ciekawa tych Twoich zamówień ;)

      Usuń
    3. Jak przetestuję ten zielony, na pewno ze dwa słowa o nim napiszę.

      Usuń
  3. Watermelon to jedyny Essie, ktory mnie kusi :)
    Maj minął mi tak szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, kusi, kusi i pewnie w końcu skusi :DDD

      Usuń
    2. Tak to się zwykle kończy, znam to z autopsji, aż za dobrze :DDD

      Usuń
  4. echh Essie kocham :) Najukochanszy odcien to kolor Infatuation i nowy u mnie -Blanc.
    Maj to sesja na studiach wiec mało czasu, ale odkryłam :
    -skarpety Holika Holika i faktycznie zadziałały
    -najpiekniejszy lakier do ust Rimmel Apocalips w kolorze 201 Solstice - swietny do dziennego makijazu.
    Kupiłam tez pierwsze w moim zyciu dzinsy na gumce z Camaieu:)i farbe do wlosów L'oreal kolor Islande (od kiedy jestem znów w odcieniu blond):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nef, i tak oto przypomniałaś mi, że muszę dziś pofarbować włosy :DDD Farba kupiona już chyba od dwóch tygodni, tylko zabrać się za nią nie mogę, ciągle "coś". Może dziś w końcu mi się uda. Czas najwyższy, bo siwe mi zdążyły wyleźć spod poprzedniego farbowania.

      Usuń
  5. Moje dwa ulubione seriale :).
    Mam lakier Watermelon i powiadam, że oprócz tego, że jest piękny to przynosi szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoila, zdradź jakieś szczegóły, czego mam się spodziewać, w totka wygram czy co? :DDD

      Usuń
  6. Zakochałam się w lakierach Essie, choć mam dopiero jeden - właśnie Cute as a button :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marlena, noooo, to teraz się zaczną zakupy :DDD

      Usuń
  7. Mam ochotę na arbuzka:D
    I Cammie ile Ty śpisz, że masz tyle czasu na książki i seriale?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, za mało :DDD Przeważnie sześć godzin.

      Usuń
    2. Lo jesssu. Ja bez 8 jestem strasznie marudna:P

      Usuń
    3. Najśmieszniejsze, że ja też :DDD Poranki miewam trudne ;))) Tylko już tak jestem skonstruowana, że lubię posiedzieć wieczorami. W tygodniu to się mści, bo o szóstej muszę wstać do pracy. Za to odsypiam w weekendy, na szczęście mąż jest rannym ptaszkiem i zawsze bierze na siebie poranne wstawanie do córki.

      Usuń
  8. To dziwne mydełko wygląda jak kluska śląska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna, rzeczywiście, coś w tym jest :DDD Tylko duża ta klucha, stugramowa :DDD

      Usuń
  9. Piękny duet Essie.
    Mam również i uwielbiam :)
    Kolory idealne na sezon wiosenno-letni.

    Skoro mowa o serialach ...
    Polecam duński Borgen (Rząd).
    Jeśli lubisz polityczne klimaty, to będzie coś dla Ciebie.
    Pierwsze dwa sezony znakomite, trzeci sporo słabszy, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta, już mi chyba ten serial polecałaś? Tu albo na FB, pamiętam, że o tym rozmawiałyśmy.

      Usuń
    2. Aneta, bardzo mnie zainteresowałaś tym serialem. Muszę poszukać. :)

      Usuń
  10. :)))

    Jestem bardzo ciekawa tego mydła!
    Z BB nie pomogę, nie znam, zresztą dla mnie i tak pewnie byłby za jasny ;)
    Muszę wrócić do House of cards, pewnie będę oglądać od nowa.
    I też uważam, że nie ma jak basen, ale sama zaczęłam biegać :D Planuję jeszcze spróbować jogi i może znajdę jakiś fajny kurs tańca, bo na zwykły fitness nie chce mi się chodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FF, kiedyś przez rok chodziłam na jogę, bardzo miło ten czas wspominam. Bakcyla na stałe nie złapałam, ale nigdy nie byłam tak rozciągnięta jak wtedy!

      Ten bebik na pewno byłby dla ciebie za jasny, jest chyba najjaśniejszy z całej rodzinki skin79.

      Usuń
  11. Czy to mydełko pachnie miodowo? Albo jakoś około miodowo? Jeśli tak to muszę je mieć:D
    Ja w maju odkryłam lakiery hybrydowe i wszystkie "normalne" laksy poszły chwilowo w odstawkę. Chociaż Essie kusi... ostatnio wpadł mi w oko Turquoise&Caicos :)
    Aaa i chciałam się pochwalić, że udało mi się kupić ostatnio blok czekoladowy, czy też lubuski- co za smak, wspomnienie dzieciństwa (to tak w nawiązaniu do posta z Dnia Dziecka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Princess, o ja pierniczę, jak, gdzie, kiedy? Ależ bym zjadła! Zazdroszczę ci :)))

      Mydełko nie pachnie miodowo, ma trudny do określenia zapach, ale przyjemny i bardzo mocny.

      Usuń
  12. Uwielbiam Suits ;) Aktualnie czekam na nowe odcinki, ponieważ cały serial obejrzałam jakieś dwa miesiące temu.
    Dzisiaj akurat wstawiłam ulubieńców maja na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula, mnie jeszcze ładnych parę odcinków zostało, także szybko się ze Suits nie pożegnam.

      Usuń
  13. Szkoda, że te azjatyckie bebiki stosowane codziennie mega wybielają skórę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nena, dla mnie to akurat zaleta :)))

      Usuń
    2. Aaa, i wiesz co? To raczej kwestia względna, bo ja nie obraziłabym się za mocniejszy efekt ;)

      Usuń
  14. Cammie, a czy będzie jakieś podsumowanie Twoich BB poszukiwań? Bo mnie kusi taki produkt, ale ja jestem absolutnie niezdolna do kupienia kilku produktów tego samego typu (poza perfumami) i jeśli coś kupię, to chciałabym, żeby to był jeden krem i koniec. :)

    Mydło w kulce wygląda uroczo. Jak z plasteliny. :)

    Maj minął nam dobrze, a kolejnego posta wyglądamy. Przecież wiemy, że warto. U Ciebie zawsze warto. Żadna to dla nas nowość. :)

    Buziaki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabb, jeszcze się nie położyłaś, czy już wstałaś? :)))
      Dzięki za dobre słowo :*

      Co do podsumowania, to byłoby chyba trudno, poznaję kremy bb już od kilku lat, niektóre to od dawna tylko wspomnienie, nie miałabym nawet co pokazać. Ale opisywałam je regularnie pod etykietą "Kremy bb", więc może tam coś więcej poczytasz? A gdybyś zechciała napisać coś więcej o potrzebach twojej skóry, jej kolorycie i efekcie, jaki lubisz na cerze (mat, rozświetlenie, stopień krycia itp.), mogłabym pewnie coś indywidualnie doradzić :)

      Usuń
    2. Naprawdę?! Cammie, jesteś wspaniała, kochana i nie zasłużyłam na tę wielkoduszną propozycję, ale i tak skorzystam. ;)

      Mam skórę bardzo, bardzo suchą, po 30 - więc pierwsze zmarszczki już są, ale najważniejsze jest to, że jest ona sucha. Łaknie nawilżenia. Bardzo jasna karnacja, odcień zwany przez moją kosmetyczkę porcelanowym, a przeze mnie bardziej kością słoniową, bo subtelnie wpada w żółte odcienie.

      Bardzo szczupła twarz, ostre rysy (o ile to ma jakieś znaczenie). Brak przebarwień czy niedoskonałości, ale mam tendencje do solidnych zaczerwienień nawet pod wpływam drobnego dotknięcia skóry, więc krycie średnie.

      Lubię naturalny wygląd skóry, więc ani totalny mat, ani błysk.
      Idę czytać Twoje recenzje. Większość znam (bo zaglądam do ciebie, choć nie komentuję, ale ja ostatnio nigdzie nie komentuję - przepraszam), ale przeczytanie ich razem rzeczywiście może dać mi lepszy obraz.

      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

      PS
      Jeszcze się nie kładłam. jestem stworzeniem nocnym. ;)

      Usuń
    3. Obiecuję, że się zastanowię i dam znać, zajrzyj tu za parę dni, bo to pewnie trochę potrwa.

      Usuń
    4. Tak jest!
      Może też być na maila: blog@sabbathofsenses.com
      Ja mam na razie kilka typów (po lekturze), ale nie chcę już tu bardziej śmiecić. I tak mi wstyd. :/

      Usuń
  15. Suits jest cudowne, obejrzałam kilka sezonów na raz, bo nie wiedząc czemu zwlekałam z tym dość długo. Serial obłędny :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolorki lakierów Essie cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mm wszystkie kosmetyki z PO bardzo mnie interesują :)
    ta mydlana kulka też jest bardzo ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kręconowłosa, pierwszy raz mam styczność z taką formą. Z tej samej serii jest jeszcze mydło śnieżne, też mnie kusiło, ale tym razem spasowałam, zamówię kiedy indziej.

      Usuń
  18. Te lakiery .. oba cudne . To chyba dwa takie mocne szlagiery od Essie :D

    Kurcze
    Nie wiem skąd mam w sobie coś takiego, że tak bronie się przed serialami :D
    Chyba wiem ,ze po prostu się wciągnę , przepadnę i będę tracic czas na gapienie się w ekran hahaha
    Omija mnie mnóstwo fajnych filmów przez to ingnoranctwo :P

    OdpowiedzUsuń
  19. No bez jaj! Piaskową Górę, tak jaj ja, przeczytałaś w maju i House of Cards też oglądałaś w maju - jak ja. No już bez przesady! :D Suits kiedyś zaczęłam, ale mnie nie wciągnął. Może spróbuję raz jeszcze.
    A co do Essie - jak pojawiły się w Polsce to kupiłam jeden (Lilacism, do dziś ulubiony) NA PRÓBĘ. Teraz mam już z 15.. Ciężkie życie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radosna, jakieś pokrewieństwo dusz najwidoczniej :DDD

      Usuń
  20. Ah, ja zapomniałam o tym dniu :D ;) co do mydełka firmy rosyjskiej, to własnie ja tez nie jestem przekonana do ich kosmetycznego przemysłu. Nie wiem dlaczego- wydaje mi się strasznie... odległy? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katsuumi, miałam na myśli raczej sytuację polityczną ;)

      Usuń
  21. Ja też w tym miesiącu zakochałam się w Essie Watermelon. I muszę wreszcie obejrzeć Suits!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirei, koniecznie! Szybko się wkręcisz, to jeden z tych seriali, które ogląda się bardzo szybko. Odcinki są stosunkowo krótkie (40 minut) i dynamiczne, także nawet nie zauważysz, kiedy połkniesz kolejne sezony :)))

      Usuń
  22. Mydło wygląda świetnie :D Aż ma się na nie ochotę ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Independent, jak widzisz, nie mogłam się oprzeć :DDD

      Usuń
  23. aaaaaa!!!! kocham Suits! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Też robiłam jakiś czas temu 30 days shred. :) Od razu przyznaję że nie dałam rady zrobić całości, ale to przede wszystkim dlatego, że trzeba robić 10 takich samych treningów pod rząd. Nudziło mnie to zwyczajnie. Dlatego zrobiłam 21 days shred- każdy po 7 razy. Co nie zmienia faktu, że Jillian Mitchaels to według mnie najfajniejsza z "domowych trenerek". Podoba mi się jej podejście. Czuje się trochę jak na szkolenu w marines ( ale nie za bardzo ;) ). U mnie najlepiej się sprawdza mieszanie treningów. O dziwo w takim systemie często decyzduję się na te najtrudniejsze ( to pewnie wpływ Jillian ;) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane, ja niestety zrobiłam falstart, jutro zaczynam tygodniowy remont, w trakcie którego na pewno nie będę miała warunków do ćwiczeń, potem wyjeżdżam na kilka dni, więc znowu wszystko pod znakiem zapytania. Skaczę sobie póki co z pierwszym levelem, ale tak na serio zabiorę się za cały program pewnie dopiero za jakieś dwa tygodnie.

      Usuń