beauty & lifestyle blog

niedziela, 30 stycznia 2011

Masz wiadomość :)

Nic nie jest takie, jakim wydaje się być. Nikt nie jest dokładnie taki, jakim jest postrzegany. Idziemy przez życie nie dostrzegając szczegółów, omiatamy ludzi wokół nas powierzchownym spojrzeniem. Niby znamy kogoś od lat, a tak naprawdę nic o nim nie wiemy. Aż pewnego dnia dostajemy wiadomość. Enigmatyczną, lakoniczną, intrygującą, nie wiadomo od kogo, nie wiadomo dlaczego. I wszystko się zmienia. Zatrzymujemy się w pół kroku, zaczynamy się przyglądać, zaglądać pod spód, dociekać prawdy. Interesować się, po prostu. I otwiera się nagle przed nami niewidzialny świat ludzkich emocji. Wszystko wydaje się nowe, inne. Ważne. Ale przede wszystkim nareszcie zrozumiałe. Dociera w końcu do nas, że każdy jest niepowtarzalny, wyjątkowy, nawet jeśli sprawia wrażenie najbardziej przeciętnej osoby pod słońcem. I że wszyscy mamy w życiu misję do wypełnienia. Tylko większość z nas potrzebuje impulsu, bodźca, żeby to sobie uświadomić. Czasami wystarczy odebrać wiadomość :)



Markus Zusak , "Posłaniec" (poczytajcie o autorze KLIK)



(www.nk.com.pl)







"Posłaniec" to książka, która jest wiadomością sama w sobie. Adresowaną do każdego, do Was i do mnie. Przekonacie się, jeśli po nią sięgniecie. Inspirującej lektury!


Dziękuję Violl, dzięki której mogłam tę pozycję przeczytać.


Buziaki,
Cammie.



sobota, 29 stycznia 2011

Zapraszam :)))

Zauważyłam, że post o okazyjnej cenie emulsji Olay odbił się szerokim echem. Wiadomo, wszyscy lubimy promocje, zniżki i rabaty. Dlatego postanowiłam, że od czasu do czasu pod etykietą Łap okazję! będę Wam pisać o takich gratkach :) No chyba że nie chcecie? ;)))

Dziś mam dla Was coś specjalnego. Opowiem Wam, gdzie poluję na najlepsze okazje :)

Moim ulubionym serwisem zniżkowym jest bao.pl KLIK. Zniżki sięgają tam nawet 70%! Oferta zmienia się co kilka dni, ale można trzymać rękę na pulsie śledząc zapowiedzi. W bardzo atrakcyjnych cenach można ustrzelić tam m.in. ekskluzywną biżuterię, bieliznę, buty, ubrania, galanterię skórzaną, kosmetyki. I perfumy! Popatrzcie, co niedawno udało mi się kupić :)))

Lolita Lempicka, Si Lolita, EDP. Za 50 ml zapłaciłam jedynie 100 zł!

Nuty głowy: bergamotka, mandarynka
Nuty serca: groszek wiosenny, elemi, różowy pieprz
Nuty bazy: paczuli, fasola tonka, ambra






Bao nie jest jednak dostępne dla każdego, trzeba zostać zaproszonym przez kogoś, kto już jest użytkownikiem serwisu. Uwaga! Zaproszę pierwszych dziesięć osób, które napiszą do mnie maila w tej sprawie (cammie.blog@poczta.fm). Czas start! :))) Dam Wam znać, kiedy zamknę listę.

EDIT: Lista zamknięta :) Udanych zakupów!

piątek, 28 stycznia 2011

Jaja jak berety, czyli tureckie czapeczki ;)))

(Obrazek. www.vexnet.net)

Dawno się razem nie śmialiśmy, co? Pora to nadrobić. Proponuję kolejną odsłonę referral fun :DDD

Otóż ktoś na przykład szukał na No to pięknie! informacji o płynie do czyszczenia jaj :D Domyślam się, że chodziło o beauty blender, ale rany, jak to brzmi! ;))) Chociaż jeszcze bardziej spodobało mi się dociekliwe pytanie: jak zrobić twarz w blenderze? :DDD

Ktoś inny z kolei próbował się dowiedzieć, jak wygląda torturowanie dziewczyn. Może ta sama osoba była też autorem pytania o tortury, jakich boją się kobiety? Osobliwe rozrywki ...

Szukano też odpowiedzi na pytanie, czy nos może rosnąć pod wpływem uderzenia :) No pewnie, zwłaszcza, jeśli cios był mocny i celny ;)))

Zdarzały się też intymne wyznania: Boję się malować rzęsy, czy komu komu, bo idę do domu? ...

... i ogłoszenia drobne :)))
kaptur kolczany do kupienia
gdzie tanio kupić futro we Lwowie?
czapka z borsuka


Jak już przy czapkach jesteśmy, to przytoczę całą serię haseł od czapy ;)))

hasełka o koniach
gra pieczenie ciast dla dorosłych
jak napisać "pięknie" po chińsku?
czego się boi Królowa Śniegu?


I na koniec mój zdecydowany faworyt, również z czapką w tle:

przetłumacz "macie ładne czapeczki" po turecku :DDD

środa, 26 stycznia 2011

Ach, ach, ach!

Ach, jaka piękna! Stila Color Wheel Eye Shadow Palette, tylko moja :)))

Ciężko oddać jej urok na zdjęciach. Kasetka wypolerowana na wysoki połysk odbija światło jak lustro, trudno o dobre ujęcie. Może uwierzycie mi na słowo, że wygląda po prostu fantastycznie? :)))



Paleta składa się z 37 odcieni. W kasetce znajdują się też dwa podręczne pędzelki.

Kolory są wprost dla mnie stworzone. Prawie wszystkie idealnie chłodne, czyste. Uwielbiam nasycone róże, mocne fiolety, głębokie kobalty, mroźne błękity, rozbielone turkusy, miętowe zielenie, podszyte czernią szarości i Stila daje mi to wszystko :)



W komplecie z paletą otrzymujemy również książeczkę, w której znajdziemy kilkanaście uproszczonych stepów, dzięki którym możemy odtworzyć propozycje konkretnych makijaży.



Pojęcia jeszcze nie mam, jak z trwałością i jakością tych cieni, do tej pory tylko na nie patrzyłam, koniecznie chciałam, żeby na zdjęciach, które Wam pokażę, były nietknięte i nieskazitelne :) W każdym razie na wszelki wypadek zaopatrzyłam się też w cieszącą się ogromną sławą bazę Urban Decay Eyeshadow Primer Potion :)))


Mam nadzieję, że będzie to udany duet i że za jakiś czas nie będę pisać o tych zakupach pod etykietą "Kity" ;)))

wtorek, 25 stycznia 2011

Mój pierwszy raz ;)))

Trudno w to uwierzyć, ale do tej pory nie miałam do czynienia z marką MAC. W moim mieście nie jest dostępna, a zakupy internetowe okazały się kompletnym fiaskiem, bo trafiłam na podłą podróbkę :( Bardzo byłam jednak ciekawa tej słynnej jakości MACa, dlatego kiedy nadarzyła się okazja, chętnie z niej skorzystałam i oto mam, prosto zza oceanu :)))

Blot Powder (Light), Mineralize Skinfinish Natural (Light) oraz 187 Duo Fibre Brush







Zakupy jak widzicie skromne, ale odważne, bo wybierałam w ciemno. Na szczęście kolory pudrów okazały się trafione, a pędzel zapowiada się na luksusowego następcę mojego starego, wysłużonego duo fibera z Coastal Scents :) Także całkiem udany ten mój pierwszy raz ;)))

niedziela, 23 stycznia 2011

Nie mówcie nikomu ;)))

Przepraszam za kilkudniową nieobecność, ale "przesiadłam się " na nowego laptopa, którego mąż przywiózł mi z podróży na drugi koniec świata i miałam problemy z uruchomieniem polskich znaków. Dokładnie jednego znaku. Dokładnie "ę". Teraz, jak widzicie, wszystko jest już w porządku i mam nadziejęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę, że obejdzie się bez dalszych przeszkód ;))) Choć przyznaję, że nowy sprzęt zaskakuje mnie na każdym kroku :)

(Zdjęcie: www.sony.pl)

Ze wspomnianego końca świata mój hojny mąż przywiózł mi też nową, nieco krótszą bransoletę Pandory, bo rozmiar poprzedniej źle dobrałam i majtała mi się w okolicach kciuka, czego nie lubię. Nowa ładnie przylega do nadgarstka, dzięki czemu prezentuje się znacznie lepiej, a przede wszystkim jest wygodniejsza. Na bransolecie znalazłam też kolejną zawieszkę :))) W zasadzie to ją chcę Wam dziś pokazać, przepiękną White Primrose Path Bead :)))

(Zdjęcie: www.pandoramoa.com)



Tylko spójrzcie na te cyrkoniowe oczka! Cudownie połyskują, każdy ruch dłoni to igranie ze światłem. Nie mogę oderwać wzroku! Koralik jest po prostu śliczny, dopracowany w każdym detalu. Naprawdę misterna robota.

Sroka ze mnie, co? ... Ciiii, nie mówcie nikomu ;)))

wtorek, 18 stycznia 2011

Łap okazję!

Uwaga, uwaga! Cena na do widzenia! Rossmann żegna się z produktem Olay Complete Multi-Radiance, Emulsja rozświetlająco-nawilżająca na dzień! Teraz tylko 11,90!


(Zdjęcie: www.nowenowe.pl)

Opis producenta:

NOWOŚĆ
Complete Care Multi-Radiance to linia kosmetyków rozświetlająco-nawilżających na dzień. Zawiera wszystko, czego skóra potrzebuje najbardziej aby odzyskać naturalny, promienny wygląd.

NAWILŻENIE
Nawilżające hydroperełki długotrwale nawilżają skórę oraz zapewniają natychmiastowe uczucie komfortu.

ODŻYWIENIE
Witamina B3 wyrównuje koloryt oraz pomaga w produkcji kolagenu.
Witamina E zwalcza działanie wolnych rodników chroniąc skórę przed negatywnym wpływem środowiska.
Prowitamina B5 wygładza naskórek.

OCHRONA
Filtry przeciwsłoneczne na poziomie SPF 15 chronią przed promieniami UVA i UVB - jest to poziom ochrony zalecany przez dermatologów do codziennego stosowania.

A PONADTO - NOWOŚĆ
Rozświetlający kompleks z ekstraktem z mandarynki pomaga wydobyć naturalny blask skóry. Po nałożeniu kremu, mikroskopijne cząsteczki rozpraszają światło nadając skórze promienny wygląd.
Ekstrakt z mandarynki pobudza mikrokrążenie skórne, przywracając jej zdrowy i młodzieńczy koloryt.
Complete Care Multi-Radiance dostępny jest w formie bogatego kremu dla cery suchej i normalnej oraz lekkiej emulsji dla cery mieszanej i tłustej.


Z czystym sumieniem mogę Wam polecić ten krem, bo sama używam go od dobrych kilku tygodni. Zapłaciłam co prawda regularną cenę, ale byłabym w stanie zapłacić nawet więcej, bo wyjątkowo się z tym produktem polubiłam. Tym bardziej cieszę się, że teraz jest okazja dostać go w cenie więcej niż atrakcyjnej.



Mam wersję do cery mieszanej i tłustej. Zgodnie z obietnicą producenta i nawilża, i rozświetla, przy czym to rozświetlenie nie jest drobinkowe, a opalizujące. Skóra momentalnie nabiera zdrowego blasku. Krem nie jest ciężki, a jednak odżywczy, w dodatku przyjemnie pachnie. Dobrze się wchłania, doskonale nadaje się pod makijaż. Co więcej, daje też ochronę przeciwsłoneczną na poziomie SPF 15. A zapakowany jest w higieniczne opakowanie z wygodną pompką. Nie wspominając o tym, że ma 75 ml pojemności, czyli sporo więcej niż standardowy krem. Polecam, polecam, polecam! Nie przegapcie okazji!

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Et voila!

Niezbyt udany zakup to jeszcze nie katastrofa, czasami można uratować sytuację. Pisałam Wam wczoraj o żelu do mycia twarzy, rzekomo głęboko oczyszczającym, o którym można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że głęboko oczyszcza. Pokażę Wam dzisiaj, po co sięgam, żeby go podrasować ;)

Peeling ze skały wulkanicznej (dostępny w sklepie Zrób Sobie Krem KLIK już za 4 złote)





Peeling ze skały wulkanicznej to jak sama nazwa wskazuje produkt pochodzenia naturalnego. Dostępny jest w formie miałkiego, pachnącego nieco kredowo proszku, który zmieszany z jakąś żelową bazą lub kremem i zaaplikowany w tej formie na skórę, wykazuje niezwykle skuteczne właściwości ścierające. Drobinki są maleńkie, ale ostre, dzięki czemu skóra po zabiegu jest wyraźnie gładsza.

Jak się pewnie domyślacie, to jest właśnie mój sposób na podniesienie komfortu stosowania niezbyt skutecznego żelu do mycia twarzy. Każdego dnia do jednorazowej porcji żelu dosypuję odrobinkę peelingu i taką miksturą delikatnie masuję skórę, dokładnie ją oczyszczając, a przy okazji wygładzając i ożywiając. Kropla żelu, szczypta proszku, et voila!

niedziela, 16 stycznia 2011

Ryzyk fizyk ;)))

Chcąc wykorzystać zimową, ubogą w światło słoneczne aurę, zdecydowałam się na delikatne złuszczanie skóry, licząc na lekkie wyrównanie jej faktury i kolorytu. Sięgnęłam po coś, co nie działa szczególnie inwazyjnie, mianowicie drogeryjną serię Dermacos Anti-Acne polskiej marki Farmona KLIK.

Seria Anti-Acne przeznaczona jest do pielęgnacji cery trądzikowej. W jej skład wchodzi krem na dzień, krem na noc, tonik,żel do mycia twarzy, maska, peeling, żel punktowy, a całość uzupełnia preparat suplementujący dietę. W 2010 roku nagrodzona została nagrodą polskiego rynku farmaceutycznego Złoty Otis.

Ze wszystkich tych produktów najbardziej zainteresowana byłam kremem na noc, wśród aktywnych składników którego znajdują się między innymi kwasy PHA, AHA i BHA. Właśnie od niego zaczęłam swoją znajomość z Anti-Acne, bo przecież o złuszczanie mi chodziło. Okazał się na tyle fajny, że szybko zdecydowałam się też na zakup kremu na dzień, żelu do mycia twarzy, toniku, peelingu i maseczki.


(Kolaż powstał ze zdjęć pochodzących ze strony www.farmona.pl)

Po kilku tygodniach sumiennego stosowania mogę podzielić się z Wami moją opinią.

Nie wiem, czy seria rzeczywiście działa przeciwtrądzikowo, bo nie stosowałam jej kompleksowo. W każdym razie nie zauważyłam, żeby stan mojej skóry jakoś drastycznie się poprawił. W zasadzie mogłabym się zastanawiać nad jej skutecznością, gdyby sytuacji nie ratował krem normalizujący na noc, czyli ten, który kupiłam w pierwszej kolejności.



Opis producenta:

Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych skutecznie usuwa niedoskonałości skóry i zapobiega ich ponownemu powstawaniu. Hamuje rozwój mikroorganizmów odpowiedzialnych za pojawianie się stanów zapalnych i ropnych wyprysków, a także delikatnie złuszcza naskórek, przez co zapobiega powstawaniu blizn, przebarwień i zaskórników. Reguluje pracę gruczołów łojowych i normalizuje wydzielanie sebum, dzięki czemu zmniejsza nadmierną suchość jak i tłustość cery. Dodatkowo łagodzi i koi podrażnienia, a także doskonale nawilża skórę poprawiając jej kondycję i wygląd.

Regularne stosowanie kremu poprawia wygląd skóry i pozwala na skuteczną walkę z objawami trądziku. Po przebudzeniu skóra odzyskuje piękny zdrowy wygląd, niedoskonałości są mniej widoczne, pory zwężone a powierzchnia skóry gładka i równa. Skóra staje się mniej podatna na powstawanie zaskórników, stanów zapalnych i wyprysków.


Rzeczywiście krem spełnia wiele tych obietnic i faktycznie delikatnie złuszcza naskórek, nie podrażniając i nie przesuszając nadmiernie cery. Wymaga jednak regularnego stosowania, żeby efekty jego działania były widoczne i utrzymywały się. W każdym razie nie mam do niego zastrzeżeń, właśnie o taki łagodny produkt mi chodziło.

Zastrzeżenia mam natomiast do matującego kremu na dzień.



Opis producenta:

Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych, skutecznie zwalcza pryszcze i zapobiega powstawaniu nowych zmian trądzikowych. Reguluje pracę gruczołów łojowych i ogranicza wydzielanie sebum, dzięki czemu skutecznie chroni przed błyszczeniem się skóry, pozostawiając ją aksamitnie gładką, matową i świeżą przez cały dzień. Dodatkowo łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia poprawiając koloryt skóry, a także chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV.

Regularne stosowanie kremu poprawia kondycję i wygląd skóry, pozwala na skuteczną walkę z objawami trądziku i nadmiernym błyszczeniem się skóry. Natychmiast po zastosowaniu skóra staje się bardziej gładka i matowa, a cera bardziej jednolita.


Moim zdaniem nie jest dobrym uzupełnieniem kremu na noc, bo nie nawilża, co przy kuracji złuszczającej jest jednak wskazane. Matuje natomiast aż za bardzo, myślę, że byłyby z niego zadowolone osoby z młodą, niewymagającą szczególnego odżywienia, ale mocno przetłuszczającą się cerą. Dla mnie jest po prostu za lekki, nie spełnia moich oczekiwań. Moja skóra po całym dniu pod tym kremem jest ściągnięta i zmęczona. Na plus należy jednak zaliczyć to, że mimo silnie matujących właściwości nie roluje się i nadaje się pod makijaż. Zawiera też filtry przeciwsłoneczne, choć nie mogę znaleźć informacji, jakiej wysokości.

Żel do mycia twarzy w zasadzie też mnie rozczarował.



Opis producenta:

Wyjątkowo delikatne substancje myjące dokładnie oczyszczają skórę z wszelkich zanieczyszczeń, nie podrażniając i nie powodując jej wysuszenia, a peelingujące drobinki odblokowują pory, chroniąc przed powstawaniem zaskórników i wągrów. Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych usuwa nadmiar tłuszczu z powierzchni skóry i reguluje pracę gruczołów łojowych, zmniejszając wydzielanie sebum odpowiedzialnego za świecenie się skóry. Skutecznie zwalcza pryszcze i zapobiega powstawaniu nowych zmian trądzikowych. Dodatkowo łagodzi podrażnienia, pozostawiając skórę czystą, gładką i świeżą.

Regularne stosowanie żelu poprawia kondycję i wygląd skóry, pozwala na skuteczną walkę z objawami trądziku i nadmiernym błyszczeniem się skóry. Sprawia, że pory stają się mniej widoczne, skóra jest lepiej oczyszczona i wygląda zdrowo.


Jego nazwa wskazuje, że jest to preparat głęboko oczyszczający, spodziewałam się więc mocno peelingujących drobinek. Niestety nic z tego, drobinki są ledwie wyczuwalne. Żel jest po prostu przyzwoity, ale niczym się nie wyróżnia, na pewno po raz drugi go nie kupię. Od preparatów tego typu oczekuję jednak bardziej wyczuwalnego działania. Choć trzeba przyznać, że nie wysusza skóry i jeśli ktoś potrzebuje oczyszczania łagodnego, delikatnego, to pewnie będzie zadowolony.

Miałam też do czynienia z tonikiem, peelingiem i maseczką. Produkty te zużyłam bez niechęci, ale też i bez szczególnego entuzjazmu.

Tonik ma raptem 150 ml, czyli niewiele. Krótko mówiąc średni biznes. Krzywdy mi nie zrobił, ale jakichś wyjątkowych właściwości pielęgnacyjnych też nie miał. Ale nie miał też alkoholu w składzie, co go jednak wyróżnia na tle innych toników do cery trądzikowej, do których zwykle producenci leją alkohol bez opamiętania.

Peeling i maseczka sprzedawane są w komplecie, niestety wyłącznie w nielubianych przeze mnie saszetkach. Nawet nie za bardzo wiem, co na temat ich właściwości napisać, były takie nijakie ... Może gdybym stosowała te produkty dłużej, zauważyłabym jakieś efekty. Nie twierdzę, że są złe, twierdzę, że nie powalają na kolana od pierwszego użycia.

Także z całej tej kosmetycznej gromadki na uznanie z całą pewnością zasługuje krem normalizujący na noc. Z resztą serii eksperymentujcie na własne ryzyko. Zadziała albo nie zadziała, ryzyk fizyk ;)))

sobota, 15 stycznia 2011

Gościnne występy ;)))

Po zachwytach nad jedwabiem do włosów marki Loton (o którym pisałam TUTAJ), z wielkimi nadziejami sięgnęłam po kolejne dwa produkty z serii Provit.

Bio-lakier do włosów




Opis producenta:

Bio-lakier powstaje w wyniku stosowania unikatowej na skalę światową receptury opracowanej w laboratorium firmy Loton. Wyrób jest odpowiedzią na świadome potrzeby społeczeństwa, życia w zgodzie z naturą i z poszanowaniem środowiska. Naturalne hydrolizaty białkowe chronią włosy i skórę głowy przed toksynami z powietrza jednocześnie nawilżając i utrwalając fryzurę.


Nabłyszczacz do włosów


(Zdjęcia: www.loton.pl)

Opis producenta:

Uniwersalna i skuteczna formuła Nabłyszczacza do włosów świetnie sprawdza się na wszystkich rodzajach włosów. Preparat gwarantuje połysk i elastyczność, wygładza włosy na całej ich długości. Nabłyszczenie daje wrażenie zwiększonej witalności. Najlepiej używać po zakończeniu innych zabiegów pielęgnacyjnych i stylizujących.






Nie będę owijać w bawełnę, tym razem zachwytów nie było. Choć lakier i tak okazał się sporo lepszy niż nabłyszczacz, który nie robi nic :( Nie nabłyszcza i nie wygładza, zupełnie nie wiem, co producent miał na myśli, opisując jego rzekome właściwości. I w dodatku alkohol na pierwszym miejscu w składzie. Niestety uświadomiłam to sobie dopiero w domu, kiedy w rozpylanej nad głową mgiełce wyczułam tę charakterystyczną alkoholową nutę ... Cóż, dycha wywalona w błoto, mówi się trudno.

Lakier natomiast jest zupełnie przyzwoity. Myślę, że może mieć nawet swoje fanki, bo faktycznie porządnie utrwala fryzurę, nie tworząc przy tym na włosach skorupy, a w dodatku całkiem przyjemnie pachnie. Jednak ma dwie zasadnicze wady: pojemność i rozpylacz. 100 ml to bardzo mało jak na lakier kosztujący 10 złotych, a jednak nie wyróżniający się jakoś szczególnie na tle podobnych produktów innych marek. W tej cenie można dostać dużo większe butle. A rozpylacz? Jak dla mnie nieporozumienie. Strumień jest bardzo rozproszony, uniemożliwiający precyzyjną aplikację, kropelki też do najmniejszych nie należą.

Także niby-nabłyszczacz ląduje w koszu, a lakier w mojej łazience na chwilę zagości. Na gościnnych występach ;)))

środa, 12 stycznia 2011

Nie tym razem ;)))

Jak może pamiętacie, w poprzednim rozdaniu u Hexxany wygrałam nagrodę pocieszenia. Wśród drobiazgów, które dostałam, znalazłam niepozorną saszetkę, do której przez wiele dni podchodziłam jak pies do jeża, ponieważ w środku był produkt do cery suchej. Zwykle omijam takie rzeczy szerokim łukiem, bo są dla mnie zbyt treściwe, za bardzo obciążają moją przetłuszczającą się skórę. Ale przełamałam się, ciekawość zwyciężyła. Jak dobrze zrobiłam!

Słuchajcie, re-we-la-cja!

Dax Cosmeticx, Perfecta NutriVita, Odżywcza maseczka do cery suchej i delikatnej, Słodkie migdały z miodem


(Zdjęcie: www.dax.com.pl)

Opis producenta:

Perfecta Beauty Mask - Maseczka odżywcza na twarz, szyję i dekolt "NutriVita"

Maseczka do szybkiej poprawy kondycji szarej cery. Polecana do codziennej pielęgnacji skóry, szczególnie suchej, delikatnej i zmęczonej, bez ograniczenia wieku. Maseczka zawiera ekstrakt z miodu dzikich kwiatów bogaty w minerały i witaminy C, B1, B2, który wygładza, poprawia mikrokrążenie i napięcie skóry oraz nadaje cerze ładny koloryt. Dodatkowo kompleks witamin A, E, F, B6 i B5 oraz zestaw 21 naturalnych aminokwasów energetyzuje i nawilża komórki skóry oraz przeciwdziała procesowi ich starzenia. Oleje z dzikiego szafranu i słodkich migdałów zmiękczają i uelastyczniają, pozostawiając skórę aksamitnie gładką.


Wszystko prawda :)))

Fakt, maseczka jest treściwa. Ale moja skóra pije ją jak gąbka. Przyznaję, skandalicznie ją odwodniłam, do czego niestety łatwo doprowadzić w pielęgnacji cery tłustej. W każdym razie Słodkie Migdały są wybawieniem od tego problemu.

Maseczkę nakłada się grubą warstwą na około 10 minut, a po tym czasie jej resztki należy albo zetrzeć, albo wmasować. Z przyjemnością stosuję tę drugą opcję. Wbrew moim wcześniejszym obawom nie obciąża skóry. Wręcz przeciwnie, dogłębnie ją odżywia. Nie umiem nawet opisać komfortu, jaki czuję po aplikacji tej maseczki. I w dodatku ten słodki migdałowy zapach! Nic dziwnego, że od razu zaopatrzyłam się w kilka saszetek na zapas :)))



Nie są drogie, około 1,5 zł za sztukę. Tylko te saszetki ... Właśnie tutaj dostrzegam jedyny mankament tej maseczki. Na jednorazową aplikację jest jej za dużo, a przechowywanie otwartego opakowania jest problematyczne. Zdecydowanie wolałabym tubkę.

Ale nieważne, opakowanie to drobiazg. Najważniejsze, że za niewielkie pieniądze dostajemy fantastyczny, skuteczny, w dodatku polski produkt. I pomyśleć, że przez stereotypy mogłabym go nie poznać. Dobrze, że obudziła się we mnie ciekawość. Pierwszy stopień do piekła? Nie tym razem :DDD

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Interior of Soul :)

Chciałabym zaprosić Was dzisiaj na bloga Czasoprzestrzeń Interior of Soul. To ktoś ostatnio bardzo mi bliski, bo współtworzący mój nowy dom. Domyślacie się, że nie powierza się takich spraw byle komu. Musi zaiskrzyć, trzeba zaufać. Z czasem rodzi się relacja wykraczająca poza czarno - białe zapisy umowy. A przy odrobinie szczęścia można nawet dostać prezent :)))

Popatrzcie, handmade by Interior of Soul :)))











Dorota, dziękuję :***

niedziela, 9 stycznia 2011

Blaskiem po oczach ;)))

Jak może pamiętacie, zestaw miniatur bb kremów Skin79 składa się z czterech produktów, z których zrecenzowałam tylko dwa, Triple Functions oraz VIP Gold (TUTAJ i TUTAJ). Dziś pora ostatecznie zamknąć temat i napisać co nieco o pozostałych dwóch kremach, czyli The Prestige Beblesh Balm oraz Pearl Luminous Beblesh Balm. Oba pochodzą z serii Diamond Collection.




(Zdjęcia: www.skin79usa.com)

Pełnej recenzji nie będzie. Odkąd odkryłam Misshę, do bb kremów Skin79 zupełnie straciłam serce, zwłaszcza że od początku jakoś szczególnie mnie nie urzekły. Ale chcę sprawę doprowadzić do końca, tym bardziej, że być może część z Was Skin79 jest zainteresowana, dlatego poniżej kilka podstawowych informacji i porównanie kolorystyczne.



The Prestige Beblesh Balm wedug producenta ma silne właściwości rozjaśniające i przeciwzmarszczkowe, a dodatkowo chroni przed słońcem (SPF 25 PA++), czyli pod tym względem nie wyróżnia się na tle innych bb kremów. To, co czyni go unikalnym, to właściwości nabłyszczające, które rzekomo zawdzięcza obecności w składzie szlachetnych pudrów, m.in. perłowego. Cóż, według mnie efekt, jaki krem daje na skórze, wcale szlachetny nie jest. Ten błysk, ten błysk ... ;))) Ale to i tak nic w porównaniu do Pearl Luminous Beblesh Balm :D

Pearl Luminous Beblesh Balm, jak już sama nazwa wskazuje, rozświetlenie daje wyjątkowe, mocne i wyraźne. I w zasadzie na tym jego funkcje się kończą, nie zawiera nawet ochrony przeciwsłonecznej, co dla bb kremów jest dość nietypowe. Błysk jest naprawdę konkretny, nie wyobrażam sobie aplikacji tego produktu na całą twarz. Być może sprawdzi się jako punktowy rozświetlacz w kremie, a i w tym przypadku powinien być nakładany z umiarem.

Spójrzcie na zdjęcie. BB kremy Skin79 wyraźnie odznaczają się na tle innych produktów, wyglądających przy nich niemal matowo.



Dla mnie właściwości rozświetlające tych kremów są zbyt dosadne, zwłaszcza niemal odblaskowego Pearl Luminous Beblesh Balm. Ale oczywiście co kto lubi. Ja w każdym razie żegnam się ze Skin79 bez żalu, raz na zawsze.

piątek, 7 stycznia 2011

By night :)

Tak wygląda moje miasto nocą :))) Zdjęcia jeszcze ciepłe ;)











Widzicie wieżę katedry, wieżę telewizyjną na kopcu, stok narciarski, wijącą się przez miasto rzekę, mosty, galerię handlową i blokowiska, jak wszędzie. A gratis głęboka podkarpacka noc :)))