Maj powoli odchodzi w przeszłość, pora więc na odkrycia miesiąca. Fajerwerków może nie było, ale dwa produkty na pewno zasługują na swoje pięć minut. Jeden jako laureat w tym comiesięcznym rankingu, drugi raczej jako pretendent do zaszczytnego tytułu odkrycia.
Nagrodę główną, czyli status odkrycia maja zgarnia krem do rąk Isana z masłem shea i kakao. Nie wiem, jak to się stało, ale nie miałam pojęcia, że w ogóle jest w ofercie, natknęłam się na niego przez przypadek kilka tygodni temu, robiąc zakupy z myślą o powrocie do pracy. Bardzo lubię krem do ciała z tej serii, także zdecydowałam się na niego w tej samej chwili, w której go zauważyłam. Dobra decyzja!
Isana krem do rąk masło shea i kakao został opracowany specjalnie do pielęgnacji suchej skóry dłoni. Bogata formuła pielęgnująca z masłem kakaowym, masłem shea i gliceryną intensywnie rozpieszcza dłonie. Dopełnieniem kompozycji pielęgnującej jest wysokowartościowy pantenol. Krem do rąk łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając na skórze klejącej się warstewki.
Świetny jest! Nawilża i wygładza dłonie, skutecznie łagodzi wszelkie podrażnienia, w dodatku pięknie pachnie, jak słodkie kakao. Głównie dzięki zapachowi mam dla tego kremu tyle sympatii, choć oczywiście nie tylko. Jest dość treściwy (w konsystencji i we właściwościach przypomina mi krem oliwkowy tej samej marki), ale aplikacja nie jest uciążliwa, żadnego mozolnego wcierania, żadnej tłustej powłoki. Cena też jest zachęcająca (dokładnie nie pamiętam, ale coś około 4 złotych). Używam tego kremu już od kilku tygodni i śmiało mogę powiedzieć, że nie dostrzegam w nim wad, zdecydowanie zasługuje więc na miano odkrycia miesiąca. Martwi mnie jedynie to, że pochodzi z edycji limitowanej i nie wiem, jak długo jeszcze będzie w sprzedaży.
Drugi z wytypowanych w maju produktów kupiłam zaledwie kilka dni temu i choć urzekł mnie od pierwszej aplikacji, to jednak było to tak niedawno, że może być najwyżej pretendentem do tytułu odkrycia miesiąca. Za słabo się jeszcze znamy ;))) Mowa o korektorze L'Oreal Perfect Match.
Korektor z popularnej serii True Match, dopasowuje się do koloru oraz struktury skóry. Dzięki zawartości Opti - Match świetnie wyrównuje kolor skóry, ukrywa niedoskonałości oraz cienie pod oczami. Produkowany jest w 9 odcieniach - po 3 odcienie dla każdego rodzaju skóry (ciepły, neutralny i chłodny). Nie wysusza. Beztłuszczowa formuła.
Chcąc skorzystać z atrakcyjnej zniżki w Rossmannie, rozglądałam się za korektorem pod oczy i mój wybór padł ostatecznie na Perfect Match. Przekonał mnie jaśniutki odcień beżu z wyraźnymi żółtymi tonami oraz lekka formuła. Już po pierwszych testach wiedziałam, że dobrze wydałam pieniądze (regularna cena to około 30 zł, ja skorzystałam z 40% rabatu). Korektor zaskakująco dobrze kryje, nie obciążając przy tym delikatnej skóry wokół oczu i nie włażąc z zmarszczki, co dla mnie powoli zaczyna już mieć znaczenie. Co więcej okazało, się, że pięknie odbija światło, dając efekt, o jaki zawsze mi chodzi przy maskowaniu cieni. Jestem bardzo zadowolona z zakupu i nic nie zapowiada, żebym zmieniła zdanie. Może i słabo się znamy, ale czyż nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? :DDD
A co Was zachwyciło w ostatnim czasie? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.