Jak często zdarza Wam się, że już od pierwszego użycia widzicie efekt działania jakiegoś kosmetyku pielęgnacyjnego? Efekt momentalny, wyraźny i stuprocentowo satysfakcjonujący? Nie jest to częste, prawda? Tym bardziej cieszę się więc, że dziś mogę rekomendować Wam właśnie taki specyfik, skuteczny i błyskawicznie działający. Zapraszam na post z serii Odkrycia, w roli głównej peeling enzymatyczny Ginvera Green Tea Whitening Marvel Gel!

Jak trafiłam na to cudo? Szukałam czegoś, co upora się ze skutkami kuracji Locacidem, złuszczającą się i mocno przy tym uwrażliwioną skórą. Wiedziałam, że potrzebuję dobrego enzymatycznego peelingu, rozglądałam się więc, czytałam blogi i fora, aż w końcu jakieś internetowe ścieżki doprowadziły mnie do Ginvera Green Tea Whitening Marvel Gel. Opinie na jego temat były zachęcające, w życiu jednak nie spodziewałam się, że za jego sprawą czeka mnie rewolucja w pielęgnacji, zwłaszcza że peelingi enzymatyczne zwykle się u mnie nie sprawdzały, zawsze zawiedziona wracałam do tych granulkowych, mechanicznych. Tymczasem tym razem miłość od pierwszego użycia! Szkoda, że nie widziałyście mojej miny w czasie pierwszej aplikacji, po prostu szczęka mi opadła!
Postaram się opisać, co mnie tak poruszyło. Peeling Ginvera ma postać gęstego żelu, który nakłada się na oczyszczoną i suchą twarz. Należy wmasowywać go w skórę przez około minutę, a następnie spłukać wodą. Niby nic nadzwyczajnego, prawda? Ale wyobraźcie sobie, że w czasie tego krótkiego masażu z każdą chwilą pod placami czujecie coraz więcej grudek. Przeżyłam szok, kiedy uzmysłowiłam sobie, że to wałeczki mojego zrolowanego martwego naskórka! Niby wiedziałam, że tak to będzie wyglądać, ale co innego wyobrażać to sobie, a co innego doświadczyć. Po wszystkim twarz była gładka jak nigdy, rozjaśniona, promienna, nie mogłam się napatrzeć!

Niektórzy twierdzą co prawda, że grudki, o których wspominałam, to wcale nie złuszczony naskórek, tylko specyficzna konsystencja żelu. Może i jest to prawda, ale mnie trudno w to uwierzyć. Gdyby tak było, ilość grudek za każdym razem byłaby taka sama, a nie jest. Aktualnie moja cera każdego dnia wygląda inaczej, w zależności od tego, ile czasu minęło od aplikacji Locacidu. Z cery względnie gładkiej w przeciągu doby czy dwóch potrafi przeistoczyć się w cerę łuszczącą się na potęgę. I to właśnie jej stan przekłada się na to, co czuję pod palcami w czasie masażu. Mój mąż z kolei twierdzi, że na jego skórze ten peeling praktycznie nie roluje się wcale. Także do końca nie wiem, jak to jest. Chętnie poznam Wasze zdanie, o ile oczywiście Marvel Gel znacie. Ja w każdym razie jestem nim oczarowana. Mam nadzieję, że regularne stosowanie pozwoli mi długotrwale cieszyć się całym spektrum jego właściwości. Producent twierdzi, że Green Tea Whitening Marvel Gel działa aż na dziesięć sposobów:
- usuwa martwy naskórek;
- usuwa zaskórniki;
- zwęża pory;
- rozjaśnia przebarwienia, piegi i blizny;
- usuwa prosaki;
- reguluje wydzielanie sebum;
- rozpromienia cerę;
- wygładza szorstką skórę;
- pobudza odnowę naskórka;
- zwiększa absorbcję produktów pielęgnacyjnych.
Do większości z nich trudno mi się jeszcze odnieść, ale tak pozytywne pierwsze wrażenie każe mi wierzyć w potencjał tego kosmetyku. Pierwsze wrażenie i skład.
Water, Carbomer, Panax Ginseng Root Extract, Lycium Barbarum Fruit Extract, Angelica Archangelica Root Extract, Oldenlandia Diffusa Extract, Cyclomethicone and Dimethiconol, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract, Royal Jelly Powder, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Aurantinum Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Menthol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Fragrance, Imidazolidinyl Urea, CI 19140 & CI 42090, CI 19140.

Ginvera to marka azjatycka, także najkorzystniej wypadają zakupy przez ebay (za tubkę peelingu o pojemności 60 ml zapłaciłam kilkanaście dolarów), ale widziałam, że jej produkty dostępne są też w polskich drogeriach internetowych, choć wiadomo, w tym przypadku trzeba liczyć się z odpowiednio wyższymi cenami. Ja w każdym razie uważam, że Green Tea Whitening Marvel Gel wart jest inwestycji. Dawno żaden kosmetyk do pielęgnacji twarzy nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia!
Miałyście z tym produktem do czynienia? Koniecznie dajcie znać, czy podzielacie mój zachwyt. Napiszcie też, czym najchętniej peelingujecie twarz. Stawiacie na peelingi enzymatyczne, czy jednak wolicie te mechaniczne? Jeśli macie ochotę, zdradźcie również, czy trafiły Wam się w listopadzie jakieś kosmetyczne odkrycia. Jak zwykle czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Gorąco zapraszam do udziału
w mikołajkowym konkursie!
w mikołajkowym konkursie!
Do wygrania trzy rewelacyjne
naturalne peelingi do ciała JOIK.
naturalne peelingi do ciała JOIK.