Powiedzcie, jak to się dzieje, że ledwo pisałam Wam o październiku, a tu już pora podsumować listopad? Wiem, że to truizm, ale czas biegnie jak szalony. Nie marnujmy go więc, do sedna. Listopadowe Summa summarum, zapraszam!
Na początek jak zwykle szybki przegląd najpopularniejszych postów. W listopadzie zdecydowanie najchętniej czytałyście o ... październiku :DDD Tak się złożyło, że to właśnie październikowy post z serii Summa Summarum przyciągnął najwięcej czytelników ---> KLIK. Raptem kilkanaście odsłon mniej miał wpis o diecie bezglutenowej, w którym zastanawiałam się nad jej zasadnością ---> KLIK (jeśli przejrzałyście komentarze, to pewnie już wiecie, że ostatecznie zdecydowałam się na ten eksperyment). Sporym zainteresowaniem cieszyło się także zestawienie preparatów z kwasem azelainowym ---> KLIK, mam nadzieję, że pomogło Wam zorientować się w ofercie aptek. Jeśli ktoś ma ochotę cofnąć się do tych tekstów, zachęcam.
Na FB największe wzięcie miał post zapraszający Was do udziału w konkursie mikołajkowym ---> KLIK. Uwaga, konkurs jeszcze trwa! Ciągle jeszcze możecie zagrać o trzy wspaniałe nagrody, do zgarnięcia naturalne peelingi do ciała estońskiej marki JOIK. Jest o co powalczyć!
Na FB największe wzięcie miał post zapraszający Was do udziału w konkursie mikołajkowym ---> KLIK. Uwaga, konkurs jeszcze trwa! Ciągle jeszcze możecie zagrać o trzy wspaniałe nagrody, do zgarnięcia naturalne peelingi do ciała estońskiej marki JOIK. Jest o co powalczyć!
Przechodząc do listopadowych rozrywek, nie mogę nie wspomnieć o serialu, który wypełniał mi wieczory. W listopadzie postawiłam na komedię, pochłaniając cztery sezony The Big Bang Theory :))) Kolejne cztery jeszcze przede mną.
Podchodziłam do tego serialu sceptycznie, mimo początkowych oporów wciągnęłam się jednak z prędkością światła. Sezony co prawda są długie, ale odcinki trwają góra dwadzieścia minut, także ogląda się je w fajnym, dynamicznym tempie. The Big Bank Theory, czyli Teoria Wielkiego Podrywu, opowiada o perypetiach grupy przyjaciół, której trzonem jest czterech młodych wybitnych naukowców. Ich postaci nakreślone są w krzywym zwierciadle, piekielnie inteligentni jeśli chodzi o sprawy zawodowe (no, może z wyjątkiem inżyniera Wolowitza :DDD), kompletnie nie radzą sobie bowiem ze zwykłym życiem. Przerastają ich zwłaszcza relacje damsko-męskie. Każdy z nich ma swoje dziwactwa, ale to właśnie one czynią ich tak zabawnymi i niepowtarzalnymi. Niesamowita dawka humoru. Uwielbiam Sheldona za jego oderwanie od rzeczywistości (bazinga!), Leonarada za słodką nieporadność, Rajesha za rozczulające wycofanie, a Howarda za ... jego matkę :DDD Kto nie widział, oglądać, śmiech to zdrowie!
Jeśli chodzi o listopadowe lektury, to jak możecie się domyślać, odsyłam Was do odrębnego posta na ten temat ---> KLIK. Dziś wszystkim zainteresowanym książkami chciałam jedynie zapowiedzieć fajne rozdanie, jakie rozpocznie się na No to pięknie! już za parę dni. Będzie co czytać i co oglądać!
Listopad obfitował w rozmaite promocje, wśród których zdecydowanie najgłośniej było o tej w sieci drogerii Rossmann. Pewnie nikogo nie zdziwi, że ja też z niej skorzystałam. Rozważnie komponując swoje zakupy, zrobić je można było w zasadzie o połowę taniej niż zwykle. Skusiłam się głównie na podkłady, na które z miłości do bb kremów normalnie szkoda mi kasy, ale do koszyka wpadł też świetny, jak się okazało, żel do brwi.
Dopiero poznaję te podkłady bliżej, ale już mam swojego faworyta. Na tę chwilę najwyżej oceniam Revlon Nearly Naked. Duży potencjał dostrzegam też w Bourjois Healthy Mix, najtrudniej natomiast dogadać mi się z L'Oreal True Match, ale nie skreślam go, bo wiem, że w dużej mierze to wina mojej kapryśnej teraz i łuszczącej się w efekcie stosowania Locacidu cery. Na pewno trzeba pochwalić go za kolor (N1), rzadko kiedy na zwykłych drogeryjnych półkach spotkać można tak neutralny, naturalny jasny odcień.
Bez wątpienia jednak najbardziej udanym zakupem rossmannowej promocji okazał się żel do brwi L'Oreal Brow Artist Plumper. Świetny! Piękny, chłodny, brązowy odcień, maleńka precyzyjna szczoteczka i mocne, niezawodne utrwalanie kształtu brwi, to jest to.
Żeby zobrazować Wam, jak mała jest ta szczoteczka, spójrzcie, jak prezentuje się w towarzystwie szczoty bardzo popularnego żelu Delii. Toż to naprawdę maleństwo! Bardzo łatwo ułożyć nią brwi.
Nie obyło się też bez małych zakupów na ebay. Tym razem przemawiała za nimi nie zachcianka, a realna potrzeba, bo pilnie poszukiwałam nowego kremu z filtrem. Zdecydowałam się na nowość od The Face Shop, nawilżający Aqua Sun Gel z ochroną przeciwsłoneczną rzędu SPF 40 i PA+++.
Jestem z niego bardzo zadowolona, nie bieli, nadmiernie nie tłuści, faktycznie przyjemnie nawilża, co w tym momencie ze względu na wysuszający cerę na wiór Locacid jest dla mnie niezwykle istotne (gdyby nie to, pewnie zamówiłabym inny produkt z tej serii, matujący Oil-Cut Sun Cream), doskonale nadaje się pod makijaż, nie skracając przy tym jego trwałości. Okazał się godnym następcą Natural Sun (pamiętacie? KLIK), który niestety wycofany został ze sprzedaży.
No dobra, mała zachcianka też była. Do swojego azjatyckiego zamówienia z ciekawości wrzuciłam też Innisfree No-Sebum Mineral Powder, sypki mineralny puder matujący.
To moje pierwsze spotkanie z tą marką i muszę przyznać, że bardzo, bardzo udane. Dawno nie miałam tak taniego (około 5-6 dolarów) i tak dobrego pudru, delikatnego, niesamowicie miałkiego, a jednocześnie silnie matującego (choć nie przesuszającego!) i wygładzającego cerę. Uwielbiam stosować go pod podkład, trzyma cerę w ryzach przez cały długi dzień. Sięgam po niego za każdym razem, kiedy tylko moja skóra nie jest na etapie mocnego złuszczania. Myślę, że doczeka się szerszej recenzji, jest tego wart!
Chciałam pokazać Wam jeszcze maleńkie zamówienie z FM, ale ostatecznie zrezygnowałam, oba produkty, które kupiłam, na blogu już bowiem prezentowałam. Informacyjnie tylko daję znać, że ponownie zaopatrzyłam się w prasowany puder bambusowy i wysuwaną kredkę do brwi ---.> KLIK, co najlepiej świadczy o tym, jak dobrze mi służą. Prawdę mówiąc puder mógłby mieć jednak pojemniejsze opakowanie, od zakupów minął zaledwie miesiąc, a ja znowu widzę denko! Nie wiem, czy kupię go po raz trzeci, bo zdałam sobie sprawę, że choć jednostkowo jest tani (około 30 zł, w częstych promocjach około 20 zł), to biorąc pod uwagę jego gramaturę (tylko 6,4 g), wychodzi na to, że nie jest to najekonomiczniejsza opcja świata. Zastanowię się jeszcze, bo mimo wszystko bardzo go lubię.
Pokrótce to tyle, chyba nie pominęłam niczego, o czym chciałam Wam dziś napisać. Mam nadzieję, że przyjemnie Wam się ten listopadowy przegląd czytało, że zdołałam Was czymś zainteresować i że zechcecie teraz same napisać, co tam u Was ciekawego w listopadzie się wydarzyło. Przyznawać się, co kupiłyście w Rossmannie? :DDD Piszcie, jak zwykle czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Hehe, u mnie najbardziej czytanym wpisem listopada były "Październikowe odkrycia" i to zjawisko trwa już od kilku miesięcy: prawie zawsze najpopularniejszym wpisem danego miesiąca jest wpis o odkryciach miesiąca poprzedniego.
OdpowiedzUsuńUna, skłamałabym, pisząc, że obca jest mi ta prawidłowość :DDD
UsuńLubię The Big Bang Theory :)) Fajna komedia, poza tym rozumiem ich fascynację sci-fi ;)) i niektóre obawy Sheldona.
OdpowiedzUsuńLady, ja jego fobii nie podzielam, raczej mnie bawią :))) Inna rzecz, że zabawne nie są fobie same w sobie, tylko ich natłok dotykający jedną osobę, czyniący z niej niezłego świra :DDD
UsuńI gdy oczywiście ten "świr" za takowego się nie uważa ;))
UsuńCo prawda, to prawda :)))
UsuńPuder mineralny bardzo mnie zainteresował. Skoro "No Sebum" to powinien sobie poradzić ze zmatowieniem mojej cery.
OdpowiedzUsuńEva, naprawdę dobry puder, szkoda, że nie jest u nas bardziej popularny. Muszę nad tym popracować :DDD
UsuńThe Bing Bang Theory jest świetne, został mi ostatni sezon, ale też na początku myślałam, że to nie może być fajne, a jak obejrzałam to przepadłam. U mnie listopad był miesiącem bez kosmetyków (no prawie :p) nadrabiam zaległości w grudniu :)
OdpowiedzUsuńAnya, ja w sumie w grudniu też zdążyłam zrobić już sporo zakupów, ale to głównie prezenty dla innych, więc się nie liczy :DDD
UsuńHa! No to ja się chwalę, że w Rossmannie nie poszalałam! ;-))
OdpowiedzUsuńYzma, twarda sztuka ;)))
UsuńŚwietny pomysł na miesięczne posty, nigdy wcześniej nigdzie go nie widziałam ;) Nie słyszałam jeszcze o tym podkładzie z Revlonu, wszędzie tylko color stay i color stay, jakby nigdy nie wypuścili niczego innego...
OdpowiedzUsuńInspi Year, witaj :) Cieszę się, że post ci się spodobał.
UsuńZajrzałam do ciebie, podjęłaś się wspaniałego wyzwania, będę z zainteresowaniem śledzić. Bardzo interesująco piszesz!
Dzięki wielkie! Strasznie się cieszę i na pewno też będę tu częstym gościem ;)
UsuńZapraszam :)
UsuńHehehe, a ja w Rossmannie nie kupiłam tym razem absolutnie nic. Bo ja wszystko mam! :) Żel do brwi sobie zapamiętam i filtry. I puder Innisfree.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na diecie bezglutenowej, na pewno to jest duże wyzwanie, ale też z pewnością warte wysiłku.
FF, w sumie jest to łatwiejsze, niż myślałam, w każdym razie mam co jeść :DDD
UsuńAha, no to świetnie!
UsuńTeoria Wielkiego Podrywu jest świetna:).
OdpowiedzUsuńAnia, pierwsze odcinki nie zapowiadały aż takiej zabawy, cieszę się, że wytrwałam i oglądałam dalej.
UsuńUwielbiam Teorię Wielkiego Podrywu :D WIeczór z nimi to przyjeność ;)
OdpowiedzUsuńUsmiechnieteoczy, mogę się tylko zgodzić :)))
UsuńNie mogę tutaj wchodzić, bo zawsze, ale to zawsze skusisz mnie jakimś azjatą :D
OdpowiedzUsuńBlanka, sesesesesesesese :DDD
UsuńJa też bardzo lubię Teorię Wielkiego Podrywu. :) Jeśli połkniesz już wszystkie sezony i bedziesz gotowa na komediowo-serialowe arcydzieło to polecam ARRESTED DEVELOPMENT (Bogaci Bankurci). Jest to trochę bardziej abstrakcyjne poczucie humoru, ale nie mam wątpliwości, że do Ciebie przemówi. Nic lepszego chyba jeszcze w tym temacie nie nakręcono. :D
OdpowiedzUsuńJane, zapisane! Na pewno sprawdzę, co to takiego :)))
UsuńSerial uwielbiam i też uwielbiam Sheldona - zwłaszcza jego uśmiech gdy żartuje bądź gdy załapie o co chodzi:D Siedzę też w Przyjaciołach:) W Rossmanie nic nie kupiłam na ich promocji 1+1 ale kupiłam podkład Astora (ten ich nowy), na jakiejś promocji (chyba z racji tego, że był nowością marki) - chciałam Revlon Nearly Naked i chyba jednak mogłam go kupic, Astor trochę mnie rozczarował. I kupiłam wreszcie emulsję z Alterry Granat - użyłam tylko raz i nie mogę się przemóc do zapachu, czuje mocny alkohol. Wiedziałam o nim ale nie sądziłam, że aż tak będę go czuć.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś o diecie bezglutenowej - polecana jest dla tych, którzy faktycznie jej nie tolerują i mają z nią problemy. Normalnie gdy człowiek prowadzi dietę z glutenem i czuje się z tym dobrze, po odstawieniu może sobie zaszkodzić (jakiś lekarz się wypowiadał o tej modzie by gluten odstawiać). Nic nigdy tak naprawdę nie stoi na przeszkodzie by gluten wyeliminować a w razie czego - wrócić do niego. Ja nie czuję się w ogóle źle na mojej diecie ale też wiele rzeczy ograniczyłam bo zauważyłam, że jednak źle się czułam. Ograniczyłam mocno mięso (zjadam w awaryjnych sytuacjach czyli "nic poza bigosem maminym nie mam w lodówce albo jestem na gościnie'), słodycze prawie wyeliminowałam (do tego stopnia, że stoi obok mnie sporo mikołajkowych słodkości a ja nie mam ochoty tego tykać:P), jogurty jem niesamowicie rzadko, podobnie z innymi mlecznymi produktami, mleko pije bez laktozy (z obniżoną zawartością no), nie wspominając o tym, że cukry w ogóle ograniczyłam do minimum.
Jestem ciekawa efektów Twoich zmian w diecie. Ja kiedyś sceptycznie podchodziłam do takich ograniczeń, myślałam, że to przesada. Ale z wiekiem wiele się zmieniło, zwiększyła się świadomość, można też samemu wybierać co się je (kiedyś to mama gotowała:P), no i można eksperymentować, dostrzegać pozytywne zmiany i się tego trzymać. Mi zależało na dobrym samopoczuciu i ładnej cerze - no i mam:) Dodatkowo uregulował mi się okres a zmiana tego była podobno możliwa tylko dzięki tabletkom:) I co dziwne - udało mi się nie tracić wagi a nawet ją zwiększyć. Jestem typem "jem wszystko i nie tyje" ale zgubienie kilogramów szybko idzie. I teraz wydaje mi się, że jem mało ale chyba bardziej wartościowe rzeczy i stąd poprawa (albo po 25 roku życia organizm się zmienia i postanawia przyswajać wreszcie jedzenie :P). Teraz jeszcze tylko trzeba by ruszyć się do ćwiczeń - obiecuje sobie to od miesięcy a ciągle nic nie robię:P
Anonimie, oficjalnie ogłaszam, że ci zazdroszczę, bo ja z kolei jestem tym typem, który nawet nie zje, a ledwie powącha i już tyje :DDD A tak na serio, to wiadomo, każdy organizm jest inny. Masz rację, warto dać sobie czas, obserwować się, sprawdzać, co nam służy, a co niekoniecznie.
UsuńRevlon Nearly Naked naprawdę wart jest uwagi. Coś jest w nim takiego, że przypomina Colorstay, ale jest dużo lżejszy, bardzo ładnie wygląda na skórze. Co do Alterry, to mnie osobiście jej zapach nie przeszkadza, szkoda, że dla ciebie jest on problemem nie do przeskoczenia. Bo generalnie jest to bardzo dobry produkt. Mnie służy. Choć aktualnie trzymam się kremowej emulsji dla cery wrażliwej z biedry, przy locacidzie naprawdę daje radę!
Ciekawi mnie ten Innisfree No-Sebum Mineral Powder.
OdpowiedzUsuńEsPe, chyba doczeka się odrębnej recenzji, warto poświęcić mu parę słów.
Usuńuwielbiam Teorię Wielkiego Podrywu :) teraz na tapecie jest Two Broke Girls, New Girl, NCIS i Bones - wiem niezła mieszanka ;p
OdpowiedzUsuńz True Match też się nie zaprzyjaźniłam pomimo fajnego kolorku jasnego, za to żelem do brwi kusisz :)
Szpinakożerco, oglądałam tylko Bones i to nawet nie w całości. Kiedyś jakaś telewizja emitowała, ale zmienili dzień i godzinę i po ptakach, zawsze w takich sytuacjach się gubię.
UsuńDo Teotii Wielkiego Podrywu sama podchodziłam jak pies do jeża i teraz żałuję ze tak rzadko dodaja nowe odcinki :) A odcinek z operacją na przegrodę nosową Leonarda ubawił mnie jak żaden :) Ostatnio czytałam że głos Matki Howarda podkłada jego serialowa żona Bernadette :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, myślę, że to możliwe, zwłaszcza że w niektórych odcinkach "rozmawiają" i brzmią identycznie :DDD
Usuńmam podkład loreal i bourjois, i niestety o ile bourjois jest moim ulubieńcem, o tyle loreal jest dla mnie kompletnym bublem, a na nearly naked może się kiedyś skuszę :) pozdrawiam + dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńAsertywna, witaj, rozgość się :)))
Usuńja ostatnio polubiłam zakupy zagraniczne, to daje spore oszczędności i większy wybór
OdpowiedzUsuńhttps://zakupyaliexpress.wordpress.com/
aliexpress jest moim ulubionym sklepem