Muszę przyznać, że w lutym miałam wyjątkowe szczęście do udanych zakupów, zwłaszcza tych nieplanowanych, spontanicznych. Zaczęło się od świetnego BB kremu Skin79 Scandal Rose&Vanilla, o którym pisałam Wam TUTAJ, zaraz potem w poszukiwaniu nowego kremu pod oczy zawędrowałam do sklepu Kalina, gdzie pod wpływem impulsu nadprogramowo wrzuciłam do koszyka dwie niepozorne, śmiesznie tanie tubki. Czy muszę dodawać, że to właśnie tamten impuls skutkuje dzisiejszym postem o odkryciach lutego? :)))
Uwierzcie mi, to był naprawdę spontaniczny zakup. Nigdy wcześniej o marce Bioluxe nawet nie słyszałam. Pchana ciekawością, zaintrygowana opisami i atrakcyjnymi składami, zachęcona zaskakująco niską ceną (zaledwie 6 zł za sztukę!), wiele nie ryzykując zdecydowałam się wziąć na próbę krem aloesowy oraz krem z ekstraktem z zielonej herbaty. Okazało się, że te przypominające pastę do zębów tubki kryją naprawdę godne uwagi wnętrze!
BIOLUXE
Krem aloesowy
Krem na bazie organicznych ekstraktów z Aloesu intensywnie i bardzo szybko nawilża skórę, likwidując uczucie suchości i szorstkości. Tylko naturalne oleje, bez parabenów, produktów z przerobu ropy naftowej, silikonów i barwników.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzoic Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Tonizujący krem z organicznym ekstraktem z zielonej herbaty
Krem na bazie organicznych ekstraktów z Zielonej Herbaty posiada działanie tonizujące, zwęża pory, poprawia sprężystość i aktywność skóry. Tylko naturalne oleje, bez parabenów, produktów z przerobu ropy naftowej, silikonów i barwników.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Camelia Sinensis Leaf Extract, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Serio, nie spodziewałam się takiej jakości, zakładając, że za 6 zł nie powinnam oczekiwać cudów. Tymczasem oba kremy są po prostu doskonałe. Wyraźnie się jednak od siebie różnią. Moim faworytem został nieco treściwszy niż jego herbaciany brat mocno nawilżający krem aloesowy, który działa jak kompres, odżywiając skórę i miękko ją otulając, dobrze się przy tym wchłaniając, bez pozostawiania tłustej warstwy, świetnie sprawdzając się zarówno na noc, jak i na dzień pod makijażem. Lubię uczucie odprężenia, które towarzyszy każdej aplikacji, moja skóra po prostu spija ten krem, który najwyraźniej bardzo jej służy.
Krem herbaciany jest lżejszy i mniej odżywczy, jego działanie rzeczywiście można opisać jako tonizujące, co widać po ściągniętych porach. Wchłania się do zera, pozostawiając skórę ukojoną i wygładzoną, jednak nie daje tej charakterystycznej miękkości, która tak bardzo odpowiada mi w przypadku wersji aloesowej. Na pewno mocniej za to wygładza cerę, co z pewnością dla części z Was czyni z niego lepszą propozycję na dzień. Myślę, że ma szansę spodobać się młodym osobom, szukającym kremu pomagającego utrzymać kapryśną cerę w ryzach. Dla mnie jest nieco za słaby do codziennego stosowania, co nie zmienia faktu, że i tak uważam go za naprawdę interesujący produkt.
Zachwyciły mnie te kremy, zwłaszcza aloesowy, który doskonale uzupełnił lukę wśród moich kosmetyków. Okazało się bowiem, że serum Yves Rocher, które zachwalałam miesiąc temu ---> KLIK, ma jednak zbyt silne działanie, żebym mogła wyłącznie na nim oprzeć pielęgnację swojej twarzy, stosowane codziennie odczuwalnie wysuszało mi cerę. Także nawilżające właściwości kremu Bioluxe był idealną odpowiedzią na moje potrzeby. Teraz używam tych produktów zamiennie, a moja cera czuje się doskonale. A skoro już wspomniałam o Yver Rocher, to dodam jeszcze, że maseczką glinkową, o której również pisałam w przytaczanym przed chwilą poście, nadal jestem zachwycona i stosuję ją regularnie dwa razy w tygodniu.
Na koniec słówko o kremie, od którego w ogóle wszystko się zaczęło. Nie byłoby żadnych zakupów w sklepie Kalina, gdybyście nie poleciły mi kolagenowego kremu pod oczy Baikal Herbals. To właśnie dla niego zrobiłam zamówienie. Dzięki za rekomendację, nie zawiodłam się!
BAIKAL HERBALS
Kolagenowy krem pod oczy
Kolagenowe serum pod oczy stworzone na bazie ekstraktów z roślin Bajkału. Krem intensywnie pielęgnuje skórę powiek pomagając na długo zachować jej sprężystość i młodość. Roślinny kolagen przywraca skórze elastyczność, wygładza zmarszczki. Niebieski Len odżywia i uspokaja skórę. Lilia daurska doskonale tonizuje skórę. Organiczny ekstrakt z aloesu jest świetnym środkiem przeciwzapalnym, rozszerza naczynia włosowate, posiada właściwości regenerujące, nawilża suchą skórę. Organiczny olej z szałwii poprawia proces odbudowy kolagenu w skórze, przywracając jej sprężystość. Dzięki naturalnym aktywnym składnikom krem likwiduje drobne zmarszczki wokół oczu, wygładza skórę i przywraca jej jędrność, Spojrzenie nabiera blasku młodości. Bez parabenów i PEG.
Aktywne ekstrakty i olejki: niebieski len - 80mg, daurska lilia - 32mg, roślinny kolagen - 15mg.

Bardzo, bardzo dobry krem o lekkiej konsystencji. Doskonale nawilża, momentalnie przynosząc ulgę wrażliwej skórze wokół oczu. Nie uczula, nie podrażnia, nie roluje się. Nie wiem, jak z działaniem przeciwzmarszczkowym, bo to oceniać musiałabym w dłuższej perspektywie, ale do jego walorów pielęgnacyjnych nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Skóra wokół oczu jest dzięki niemu odprężona, ukojona, a co najważniejsze, dogłębnie nawilżona i to widać. Do tych pochwał dołącza się moja koleżanka, która skusiła się na ten krem razem ze mną i jest równie zadowolona z zakupu. Bardzo dobrze zainwestowane 20 zł! Aż nabrałam ochoty na inne specyfiki z Baikal Herbals.
Krem pod oczy, choć świetny, nie jest jednak gwiazdą tego posta, palma pierwszeństwa zdecydowanie należy się w lutym kremom Bioluxe. Żałuję, że nie kupiłam od razu trzeciej dostępnej wersji, z ekstraktem z awokado. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, wezmę następnym razem. Tymczasem jeszcze raz zwracam Waszą uwagę na krem aloesowy oraz herbaciany. Jakość za grosze!
Miałyście do czynienia z marką Bioluxe? Co myślicie o jej produktach? Jakie kosmetyczne perełki trafiły się Wam w lutym? Piszcie!
Buziaki,
Cammie.