Zauważyłyście, że im bardziej coś jest dla nas z różnych względów niedostępne, tym bardziej tego pragniemy? Ja wyraźnie widzę tę prawidłowość. Chociażby na przykładzie asortymentu drogerii DM, koło którego nigdy nie potrafię przejść obojętnie, jeśli tylko mam okazję zrobić zakupy za granicą. Czy jednak naprawdę nasza rodzima oferta jest mniej atrakcyjna? Warto uzmysłowić sobie, że niekoniecznie. Przekonałam się o tym przyglądając się z bliska słynnym olejkom Alverde, które jak się okazało, do złudzenia przypinają olejki Alterra, dostępne dla nas w każdym Rossmannie na wyciągnięcie ręki.
Nie zamierzam raczyć Was dziś żadną recenzją, na temat olejków obu marek napisano już morze słów. Chciałabym raczej zwrócić Waszą uwagę na niesamowite podobieństwo tych produktów, które w moich oczach sprawia, że o ile komuś nie zależy na jakiejś charakterystycznej kombinacji olejków składowych bądź konkretnej nucie zapachowej, nie ma co stawać na głowie, żeby zdobyć akurat te z Alverde. Olejki Alterry w niczym im nie ustępują.
Olejki obu marek łączy naprawdę wiele. Począwszy od opakowania, poprzez gabaryty, na właściwościach kończąc. W obu przypadkach mamy kartonik o identycznych kształtach i identycznych wymiarach, w obu przypadkach w środku znajdujemy identyczną, kryjącą 100 ml produktu butelkę z identyczną pompką z charakterystyczną strzałką. Pod względem wizualnym nie różnią się nawet w najmniejszych detalach.
Obie marki oferują nam kilka wariatów olejków do wyboru. Jeśli chodzi o Alverde, do czynienia miałam z wersją porzeczkową, kokosową i różaną, z oferty Alterry poznałam natomiast widoczną na zdjęciach wersję limonkową, a także migdałową z papają i pomarańczowo-brzozową.
Nie zauważyłam istotnych różnic, jeśli chodzi o ich działanie. Generalnie wszystkie dobrze mi służyły. Ranking, jaki mogłabym stworzyć na własny użytek, uwzględniałby w pierwszej kolejności dominujące nuty zapachowe, bo właściwości olejków (uniwersalność zastosowań, konsystencja, dobroczynne wpływ na ciało i włosy) oceniam na bardzo podobnym poziomie. Niezależnie od marki i wersji, uwielbiam stosować je do szybkiego nawilżania i natłuszczania mokrego ciała po kąpieli, to zdecydowanie moja ulubiona forma ich aplikacji. Kocham łatwość i szybkość, z jaką odczuwalnie poprawiają kondycję mojej skóry, zostawiając na niej przy tym piękny zapach.
Jeśli miałabym odnieść się do jakości, to również nie potrafiłabym szczególnie wyróżnić żadnej z marek. Obie oferują nam olejki w pełni naturalne, wegańskie, o bezpiecznych, bogatych składach, w przyjaznych, niewygórowanych cenach (około 20 zł). Ich wydajność i uniwersalność jest niesamowita, nadają się zarówno do ciała, jak i do włosów, równie dobrze spisując się też jako dodatek do kąpieli, czy środek do masażu. Zdradzę Wam, że sama często używam ich też jako emulgującego ciężkie podkłady czyścika do gąbek do makijażu, sprawdzają się w tej roli znakomicie.
Jak widzicie, trudno powiedzieć, że któraś z marek proponuje nam produkt wyraźnie lepszy. Dla mnie są one naprawdę podobne. Próbowałam nawet ustalić, czy przypadkiem nie mają wspólnego producenta - za pomocą kodów kreskowych w prosty sposób można zrobić to TUTAJ - ale niestety rossmannowego olejku system nie rozpoznał (dla olejku z DM wskazując dm-drogerie markt GmbH + Co. KG). Może Wy wiecie coś więcej na ten temat? Z tego, co się orientuję, sieci drogerii Rossmann i DM nie należą do jednego koncernu (poprawcie mnie, jeśli się mylę), ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak duże podobieństwo to przypadek.
Zgadzacie się ze mną, że olejki Alverde i Alterra są niemal nie do odróżnienia? Dajcie znać. Napiszcie też koniecznie, czy podobnie jak ja macie skłonność do pożądania rzeczy w Polsce niedostępnych. Choć jak widać, czasami jest to zupełnie nieuzasadnione!
Buziaki,
Cammie.
Ja znam tylko olejki Alterra :) Miałam okazję kupić Alverde, ale stwierdziłam, że chyba są dość podobne, a Alterra bardziej odpowiada mi pod względem wersji zapachowych i odpuściłam ;) Chyba nic nie stracilam, skoro w działaniu są podobne :)
OdpowiedzUsuńInga, ja akurat jak mam okazję, to kupuję, głównie dla odmiany, bo jednak zapachowo się różnią.
UsuńNiestety przez parę wpadek zraziłam się do Alterry, ale pamiętam, że ich olejek bardzo pomógł mojemu tacie, kiedy jakiś szampon strasznie podrażnił mu skórę głowy. Skóra schodziła mi po prostu w płatach wielkości paznokcia. A swędziało to i bolało okropnie. Kupiłam mu wtedy łagodny szampon dla dzieci i olejek Alterra (jakiś owocowy, już nie pamiętam dokładnie, która to była wersja). Tata wcierał codziennie w skalp i podrażnienie ustąpiło, jak ręką odjął :)
OdpowiedzUsuńKasia, dobrze wiedzieć, jaka drzemie w nich moc, ja na szczęście tak poważnych problemów nigdy nie miałam. Ale jeśli chodzi o codzienną pielęgnację, to sprawdzają się u mnie znakomicie.
UsuńWypróbuję którąś z wersji, gdy tylko zużyję olej makadamia, który teraz u mnie króluje. Jest po prostu boski ;)
UsuńJa jakoś do oleju macadamia się zraziłam po nieudanej serii do włosów z organix.
UsuńMiałam kiedyś ten słynny porzeczkowy olejek z Alverde, który obecnie jest wycofany i szału nie było...
OdpowiedzUsuńYzma, a mnie się podobał! Ale jeśli chodzi o czarną porzeczkę, nie jestem obiektywna, kocham ten zapach :)))
Usuńzawsze Rossmanna przelecę w takim pędzie, że za każdym razem zapomnę o tych olejkach, zdecydowanie muszę się poprawić :) zwłaszcza, że wersja limonkowa już dłuższy czas za mną chodzi
OdpowiedzUsuńSzpinkożerco, ja za każdym razem kupuję inną, dzięki temu zapachy mi się nie nudzą. Bo właściwości naprawdę mają podobne. Przynajmniej przy takim stosowaniu, jakiego ja się trzymam, czyli smarowaniu ciała na mokro.
Usuńta metoda bardzo mi się podoba :) zwłaszcza, że nie przepadam specjalnie za balsamowaniem się i stosuję głównie olejki :) a tego jeszcze nie próbowałam, ostatnio Celestin wcieram
UsuńCzasami potrzebuję czegoś mocniejszego, jakiego dobrego balsamu czy masła, ale na co dzień, to właśnie olejki są dla mnie najwygodniejsze. Różne, czasami nawet zwykłego hippa kupuję.
UsuńWydaje mi się, ale głowy sobie nie dam uciąć, że produkty tych firm są robione w jednej fabryce.
OdpowiedzUsuń(mama koleżanki tam pracuje)
Lala, mnie do tej pory nic na ten temat nie obiło się o uszy, ale naprawdę wydaje się, że coś te produkty łączy.
UsuńPowiem tak, że te olejki są produkowane przez tą samą fabrykę, na zlecenie i Rossmanna i DM. Firma zamawia sobie jakie olejki mają mieć jakie składy, dostarcza projekt etykiety, natomiast butelki wybierane są z katalogu fabryki (ktora albo robi je na miejscu albo sprowadza je z zewnętrznej firmy). Ta fabryka produkuje także wiele rzeczy dla Lidla, Aldi, Rewe i właśnie dla Rossmanna i DM'a.
OdpowiedzUsuńDodam, że pracowałam tam niecałe dwa lata :)
UsuńPacyffka, ooo, informacje z pierwszej ręki, cudownie! Czyli jednak jest coś na rzeczy. Tak myślałam, za dużo podobieństw.
UsuńMożesz zdradzić, co z asortymentu lidla produkują? I czy trafia to do Polski?
Przeważnie szampony, odżywki, balsamy i żele pod prysznic z Ciena, kremy Iseere, mydła do rąk z Cienia, a także płyny do mycia podłóg, do mycia naczyń, ale są produkowane w innej hali. Produkty idą na każdy kraj, w którym obecny jest Lidl, do Polski też idą. Ogólnie pracowałam jeszcze w 2 innych fabrykach, w których też robiono dla nich rzeczy (było to na tej zasadzie, że wysyłano mnie tam gdzie ludzi potrzebowali) , to tam produkowane były aloesowe, mocznikowe i oliwkowe serie z Cienia. Bardzo dużo Polaków tam pracuje :)
UsuńZaspokoiłaś moją ciekawość, dzięki! Nie miałam pojęcia, że tak to wygląda, w dodatku z tak dużym zaangażowaniem polskiej siły roboczej. Ale w sumie nie ma co się dziwić, otwarty rynek pracy robi swoje.
UsuńZa produktami Cien akurat nie przepadam, kilka razy zawiodłam się na szamponach, choć przyznaję, że pięknie, owocowo pachniały. Na dziale kosmetycznym w lidlu na dzień dzisiejszy w miarę regularnie kupuję chyba jedynie płatki do demakijażu.
To tak jak ja :D Dla mnie te z Lidla i z Auchan najlepsze :D
UsuńMami, u mnie na "wiosce" nie ma auchana, także nie mam porównania. Ale wierzę na słowo, że dobre :D
UsuńPolacy są wszędzie :D
UsuńJa właśnie miałam kilka butelek olejków z Alterry kupionych w sklepie firmowym za 1.5 euro/sztuka i leżały sobie chyba z rok w szafie, zanim ogarnęło mnie włosomaniactwo i olejomaniactwo, wcześniej nie miałam jakoś dla nich zastosowania (czasem do masażu ale rzadko). Że też byłam nieświadoma, co mam za cuda w szafie xD
Takie skarby na dnie szafy, niezła jesteś :DDD
UsuńSwoją drogą, zazdroszczę ci tych atrakcyjnych cen. Za takie pieniądze to możesz się nawet w tych olejkach kąpać :DDD
No wróciłam do Polski na studia to i dobre ceny się skończyły :P
UsuńNo ale co skorzystałaś, to twoje :D
Usuńdla mnie niedostępne w pl produkty działają jak zakazany owoc. wzbudzają pożądanie, choćby nasze rodzime były o niebo lepsze. ale to chyba wynika z mojej wrodzonej przekory ;) za 2 tyg lecę do Niemiec i nie zamierzam wracać bez choćby jednej buteleczki kokosowego olejku alverde <3
OdpowiedzUsuńAga, coś mi mówi, że jak przyjdzie co do czego, to na olejku kokosowym się nie skończy :DDD No chyba że bagaż będzie cię mocno ograniczać :DDD
UsuńJeżeli chodzi o olejki do twarzy to Alverde nie do pobicia. Zachęcona jakością ALverde, zakupiłam w Rossmanie Alterra. Porażka, przez 4 tygodnie leczyłam stan mojej skóry po jego zastosowaniu. Nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńGruszczynka, nie umiem się do tego odnieść, bo akurat do twarzy nigdy tych olejków nie stosuję. Może po prostu trafiłaś na skład, który ci nie odpowiadał? One generalnie znacznie różnią się kombinacją olejków składowych w zależności od wersji. A niektóre rekomendowane są przez producenta głównie do masażu.
UsuńOj tak, zdecydowanie dla mnie niedostępność jest jak magnez ;D
OdpowiedzUsuńEsy, chyba magnes, ale rozumiem, że to żart :DDD
UsuńDla mnie one wyglądają nie do odróżnienia, ale rozróżniam je. Trochę jakby były z jednej firmy, ale różne linie kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTen z różanecznikiem Alverde miałam kiedyś i był świetny. Teraz znowu go kupiłam i czeka na swoją kole, bo... chcę zużyć otwarte Alterry. ;-) Z Alterry najbardziej lubię pomarańczowo brzozowy, a ten limonkowy najmniej - zapach jest dla mnie za mocny.
Una, ja bym chyba nie rozpoznała, gdybym nie widziała etykiet i nie czuła zapachu. Choć z tego, co pamiętam, kokosowy z alverde był najrzadszy.
UsuńMiałam okazję przetestować kilka produktów Alverde i moim zdaniem to jest to samo co Alterra u nas, i teraz już tak się nimi nie zachwycam, wiele z nich się u mnie nie sprawdziło.
OdpowiedzUsuńKraina, alverde ma kolorówkę, której na ma co szukać u alterry. Nie twierdzę, że są to najlepsze kosmetyki świata, ale mają dobre składy i często są naprawdę udane, jak chociażby kamuflaż. Mam już drugie opakowanie, bardzo lubię :)
UsuńNie miałam niczego z Alverde - ale Alterra bardzo lubię i często sięgam :)
OdpowiedzUsuńAga, może będziesz miała kiedyś okazję spróbować i alverde, skoro lubisz alterrę, asortyment powinien przypaść ci do gustu :)
UsuńNie miałam ani jednego, także pewnie byłoby mi to bez różnicy :) ważne, by działałY!
OdpowiedzUsuńKatsuumi, działają, działają :)))
UsuńNie znam tych olejków
OdpowiedzUsuńEmilia, wszystko przed tobą :)))
Usuńzgadzam się z tym, że zawsze to co nei dostepne jest dla Nas bardziej kuszące ;)
OdpowiedzUsuńżadnego olejku z Alverde nie miałam ale zwróciłam uwagę, że są identyczne jak z Alterry ;)
Kasik, no bo podobieństwo jest naprawdę uderzające :)
UsuńAkurat jeszcze żadnego z olejków nie używałam (choć Rossmannowski mam gdzieś upchnięty :)), ale wszystko możliwe że jedena fabryka produkuje a jedynie zmienia się etykieta i nazwa dla jakiej drogerii został zrobiony :)
OdpowiedzUsuńRobaczek, zobacz sobie wyżej komentarze Pacyffki :)))
Usuńnie miałam ani alverde ani alterry, ale jeśli chciałabym zakupić i miałabym dojście to wybrałabym alverde ze względu na warianty zapachowe, które z pewno bardziej przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuń