
sobota, 31 grudnia 2011
Do siego roku!

piątek, 30 grudnia 2011
Ciężki zawodnik :)))

Krem przeznaczony jest do ochrony i pielęgnowania spierzchniętych i nadmiernie wysuszonych dłoni. Przynosi natychmiastową ulgę. Doskonale chroni skórę rąk przed wysuszeniem, zabezpiecza ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych (mróz, wiatr, wilgoć). Zawiera witaminę E, prowitaminę B5, alantoinę, keratynę oraz substancje odpowiedzialne za właściwe nawilżenie i natłuszczenie skóry. Dzięki tym cennym składnikom znakomicie wygładza skórę rąk, zmniejsza szorstkość, łagodzi podrażnienia, nawilża i delikatnie natłuszcza. Krem poprawia wygląd paznokci. Zmniejsza skłonność do ich rozdwajania i łamliwości. Pod jego wpływem płytka paznokciowa staje się mniej matowa, bardziej nabłyszczona. Krem zmiękcza naskórek wokół paznokci zapobiegając jego pękaniu i powstawaniu zadziorków.
Pojemność: 100 ml
Estetyka opakowania, jak widzicie na zdjęciu, utrzymana jest w stylu charakterystycznym dla całej serii Winter Care. Biała tuba z czerwonym krzyżem, mającym prawdopodobnie kojarzyć się z profesjonalną pomocą medyczną, kryje bardzo treściwy krem mający na celu ochronę dłoni w trudnych, zimowych warunkach. Już jego konsystencja, bardzo zwarta i bogata, pozwala przypuszczać, że jest w stanie spełnić swoje zadanie bez zastrzeżeń. Krem rozsmarowany na dłoniach otula je miękką i wyczuwalną warstwą, utrzymującą się na skórze przez długi czas, na szczęście bez uczucia lepkości.
Nie należy oczekiwać, że krem świetnie spisze się w warunkach domowych, na to jest zdecydowanie za ciężki, ale warto pamiętać o nim wychodząc na zewnątrz. W związku z łagodną pogodą nie sięgałam po niego zbyt często i zanim zdążyłam się zorientować, przechwycił go mój mąż. Jest zachwycony! Co o nim mówi? "Jest dokładnie taki, jaki powinien być krem na zimę. Szybko zregenerował moją skórę, nie klei się. Lubię go!".
Jak widzicie, krem jest na tyle uniwersalny, że z powodzeniem mogą stosować go i kobiety, i mężczyźni, czemu sprzyja zresztą łagodny, neutralny zapach. Na pewno sprawdzi się jako regularna zimowa pielęgnacja, ale także jako sporadyczna ochrona przed mrozem, na przykład na spacerach.
Wiem, że treściwa formuła może mieć zarówno zwolenników, jak i przeciwników, bo nie każdemu po drodze z ochronnym filmem wyczuwalnym na skórze. Ja sama wolę lżejsze kremy, zwłaszcza na co dzień. Zimą warto pomyśleć jednak o konkretnej ochronie. I w tej kategorii Winter Care to zawodnik naprawdę wagi ciężkiej :)))
czwartek, 29 grudnia 2011
Strach się bać ;)))



wtorek, 27 grudnia 2011
Dobrana para :)))


poniedziałek, 26 grudnia 2011
Na szczęście :)))


sobota, 24 grudnia 2011
wtorek, 20 grudnia 2011
Oczko ;)))

3. OPI, China Glaze czy Essie?
4. Jak często zmieniasz kolor lakieru do paznokci?
5. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
6. Ciemne czy jasne pazurki?
7. Co masz aktualnie na paznokciach?
To [KLIK] :)))
8. Czy lubisz matowe wykończenie?
Bardzo lubię french, był czas, że był to mój standardowy manicure. Żałuję, że wymaga takiej precyzji i tak trudno zrobić go dobrze własnoręcznie.
10. Ulubiony zimowy kolor?
11. Za lakierami jakiej marki szczególnie nie przepadasz?
Nie lubię lakierów Essence (poza topami), mają zwykle słabą jakość.
12. Czy używasz lakieru nawierzchniowego? Jaki jest Twój ulubiony?
13. Jakiego koloru lakieru nigdy (lub prawie nigdy) nie nosisz?
Mniej znaczy więcej, żadnych wzorków!
17. Czy lubisz pękające lakiery?
Nie, kraki, podobnie jak maty, to również nie moja bajka.
18. Jakie lakiery znajdują się aktualnie na Twojej wishliście?
Chciałabym poeksperymentować z lakierami holograficznymi. Kręcę się wokół Color Club.
19. Jaki lakier kupiłaś ostatnio?
20. Lubisz dostawać lakiery w prezencie czy kupować je sama?
To pytanie retoryczne chyba? Kto nie lubi prezentów? Kto nie lubi zakupów? :DDD
21. Kiedy zaczęłaś malować paznokcie?
Po pierwsze, bezbarwne lakiery sięgnęłam jakieś 20 lat temu ... A potem poooszłooo! ;)))

niedziela, 18 grudnia 2011
Nie taki diabeł straszny :)))



sobota, 17 grudnia 2011
Ty decydujesz :)))



czwartek, 15 grudnia 2011
Powrót do przeszłości :)))



środa, 14 grudnia 2011
I like it!


wtorek, 13 grudnia 2011
Sztuczka ;)))

piątek, 9 grudnia 2011
Do kieszeni :)))


czwartek, 8 grudnia 2011
Opcja dla cierpliwych :)))


poniedziałek, 5 grudnia 2011
Nawilżanie to wyzwanie :)))


Doskonały preparat przeznaczony do intensywnej pielęgnacji skóry suchej, zmęczonej, mało elastycznej skłonnej do zmarszczek, oraz narażonej na działanie szkodliwych warunków (zadymione pomieszczenia, zmienne warunki atmosferyczne, również w lecie po długiej podróży samolotem, wycieczkach rowerowych, pracy w klimatyzowanym pomieszczeniu itp.)
Maseczka stosowana systematycznie:
- zmniejsza objawy zmęczenia, spłyca zmarszczki nawet o 40%,
- zwiększa nawilżenie nawet o 60%,
- wyraźnie poprawia elastyczność i jędrność skóry o ponad 20%,
- poprawia wygląd skóry - staje się ona gładka, przyjemna w dotyku o ładnym, zdrowym kolorycie.
Do pielęgnacji skóry zmęczonej, mało elastycznej, o szarym kolorycie, stosować na noc przez 10 dni. Do skóry narażonej na szkodliwe warunki - stosować rano, przed wykonaniem makijażu.
Pojemność: 75 ml
Zimą moja cera zaczyna kaprysić, łatwo się odwadnia i ulega podrażnieniom. I mimo że zwykle najlepiej służą mi maski oczyszczające, w tym mroźnym okresie równie chętnie sięgam po te nawilżające.
Jak spisała się maska FLOS-LEK? Trzeba oddać jej sprawiedliwość i przyznać, że jest skuteczna. Przynosi odczuwalną ulgę, odprężając i odżywiając skórę, wyraźnie poprawiając jej kondycję, nadając miękkość i wyrównując koloryt. Łagodzi podrażnienia, usuwa nieprzyjemne napięcie. Zapowiada to już zresztą sama jej konsystencja, bo choć dość lekka, jest jednocześnie na tyle kremowa, żeby maska zadziałała jak kojący kompres. Sama aplikacja jest prosta. Ułatwia ją i poręczne opakowanie, i właśnie lekka formuła, dzięki czemu dozowanie nie sprawia trudności. Ja lubię nakładać tę maskę oszczędnie i po kilkunastu minutach tradycyjnie zmyć wodą, ale osoby z bardziej wymagającymi cerami spokojnie mogą nałożyć większą ilość i zamiast zmywać, po prostu wmasować ją w skórę jak krem. Taki zabieg z pewnością przyniesie wiele korzyści, choć przyznaję, że sama tak robić nie próbowałam. W każdym razie nie bójcie się, maska działa nieinwazyjnie, a zapach ma wyjątkowo delikatny i nienachalny, zdecydowanie nie można uznać go za męczący.
Czy zatem jest to produkt idealny, posiadający same zalety? Niestety nie. Obok niezaprzeczalnych atutów, o których pisałam wyżej, wspomnieć też należałoby o pewnych zauważalnych wadach. Skuteczność maski, owszem, jest odczuwalna, ale efekt nawilżenia ma krótkotrwały charakter, przy braku systematyczności w jej stosowaniu problemy szybko wracają. Lekka formuła co prawda ułatwia aplikację, ale jednocześnie może też stawiać pod znakiem zapytania wydajność produktu. Nieco do życzenia pozostawia też samo opakowanie, które wizualnie nie wyróżnia się niczym szczególnym, nie przyciągając uwagi i utrudniając wypatrzenie go na sklepowej półce. Nie są to jednak aspekty, które mogłyby tę maskę zdyskwalifikować. Tym bardziej, że jej cena jest naprawdę korzystna - za 75 ml zapłacić trzeba zaledwie kilkanaście złotych. To chyba niewiele za komfort ukojenia skóry?
Nawilżanie to wyzwanie? Przede wszystkim nawilżanie to podstawa pielęgnacji i warto o tym pamiętać. Dobrze więc mieć pod ręką coś, co pozwoli właściwy poziom nawilżenia utrzymać. Czy będzie to akurat maska FLOS-LEK, zależy wyłącznie od Was, moje piękne :)))