Piękny makijaż zrobiony wcześnie rano już koło południa jest tylko wspomnieniem porannej świeżości i precyzji. Tu coś się rozmazało, tam coś starło, nos się świeci. W popłochu szukam lustra, by dyskretnie doprowadzić się do porządku. Brzmi znajomo? No to witam w klubie :)))
Poprawki makijażu w ciągu dnia to dla mnie konieczność. Dziś chcę Wam pokazać mój mały arsenał, tajną broń, bez której nie ruszam się z domu ;)
Po pierwsze: bibułki matujące.
Niezwykle przydatny gadżet. W ciągu kilku chwil odświeżają twarz usuwając nadmiar sebum, nie naruszając przy tym podkładu. Niewielkie i poręczne, mieszczą się w każdej torebce. Po prostu must have dla osoby borykającej się z przetłuszczającą się cerą. Nie muszę chyba wspominać, że użycie bibułki pozwala na poprawienie makijażu w sposób nie tyle niekłopotliwy, co przede wszystkim higieniczny. To dla cery dużo zdrowsze niż nałożenie kolejnej warstwy pudru prosto na przetłuszczoną, nieświeżą skórę.
Gorąco polecam Wam bibułki Wibo. Kosztują około 5 zł, w opakowaniu jest 40 sztuk. Naprawdę świetna relacja ceny do jakości. Używałam dużo droższych bibułek (np. Shiseido), ale od dłuższego czasu regularnie kupuję Wibo, nie widzę powodu, żeby przepłacać.
Po drugie: wspomniany już wyżej puder.
W torebce najlepiej sprawdza się puder prasowany. Dobrze, żeby był transparentny, co pozwoli na szybkie poprawki nawet w niekomfortowych warunkach (np. w złym świetle albo bez lusterka), bez ryzyka, że puder nieprecyzyjnie albo zbyt hojnie nałożony będzie się odznaczać.
Oczywiście trzeba dobrać puder do potrzeb swojej cery. Ja lubię, kiedy ma właściwości matujące, bo to przedłuża trwałość makijażu o kolejnych kilka godzin. Aktualnie noszę przy sobie taniutki Synergen. Sprawdza się świetnie.
Po trzecie: pędzel.
Oczywiście można aplikować puder gąbeczką, ale ja robię to rzadko, w sytuacjach naprawdę podbramkowych. Zwykle noszę przy sobie pędzel. Taki, który jest do tego przeznaczony, czyli zamknięty w chroniącą włosie obudowę. Bez ryzyka, że się zniszczy czy pobrudzi w torebce. Mój (Blusche, syntetyczny Retractable Kabuki Brush) to typowy kabuki, krągły i gęsty, doskonale nadaje się do nakładania pudru, rozprowadza go równomiernie cieniutką warstwą.
Tak oto codziennie odświeżam makijaż. Czasami, jeśli mam gorszy dzień, w ruch idzie dodatkowo korektor. Ale bibułki i puder aplikowany pędzlem to podstawa :)
A Wy? Macie swój kosmetyczny niezbędnik, bez którego nie wyjdziecie z domu?
Błyszczyki & szminki w dużej ilości :)i
OdpowiedzUsuńpodkład Blusche, opakowanie mam co prawda bez lusterka,ale ma w środku śliczną gąbeczkę ,którą można jak to się kiedyś mówiło "przypudrować nosek"
:)
Na swoim blogu tez pisalam o tych bibulkach:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBibulki uwielbiam z Inglota i nie zdradze ich dla zadnej innej firmy:P poza tym puder w kamieniu badz cos sypkiego-w zaleznosci od odkolicznosci,obowiazkowo flat top i blyszczyki roznej masci:D uzalezniona jestem od mazidel do ust,pilnieczek do paznokci.
OdpowiedzUsuńW tym wszystkim jest pewna doza szalenstwa bo o ile moge obyc sie bez kolorowki i nawet jak zapomne kosmetyczki(co rzadko mi sie zdarza) to bez perfum nie potrafie sie odnalezc.Ta pozycja jest nr 1 w kosmetycznym niezbedniku.
Z nieba mi z tym postem spadłaś!
OdpowiedzUsuńWokół bibułek matujących chodzę już ze dwa lata. Niby wyczytałam, że przydatne, ale na zakupach zwykle zapominam. A jeśli już pamiętam, to nie mam pojęcia, które kupić i czy nie będzie to wywalenie kasy w błoto.
Ale 5 zł mogę wywalić - nawet jeśli okaże się, że nie używam.
Dzięki wielkie, kupię i sprawdzę, czy mi z nimi po drodze.
Pilar, ja też noszę jakieś tam blyszczyki, ale zazwyczaj o nich zapominam :)
OdpowiedzUsuńFarizah, czytałam :)
Kizia, najwyraźniej nie masz problemu ze strefą "T" :)
Hexx, a wiesz, że Inglota nie próbowałam? Pewnie dlatego, że do Inglota to dla mnie cała wyprawa, a Wibo mam w każdym Rossmannie :)
Sabbath, jestem przekonana, że nie pożałujesz tych wydanych 5 zł, będziesz zadowolona :)
Mam prawie identyczny arsenał, tylko pędzel inny ;)
OdpowiedzUsuńJa noszę ich setki i używam non stop ;)
OdpowiedzUsuńPilar
Miss Lilith, witaj!
OdpowiedzUsuńPilar, setki? Nie wierzę :)))
Dziękuję Tobie kobieto za te bibułki ,ja za swoje ulubione Dermiki płaciłam 25zł i starczaly mi na 1mieśiac,ratujesz mój portfel:))
OdpowiedzUsuńKusisz tyloma skarbami ze jest na co wydawać
EmilaDz
Emila, do usług ;)))
OdpowiedzUsuńA w czym bibułki sa lepsze od delikatnych chusteczek do noska? Zawsze się zastanawiałam czy jest sens kupowac kolejny gadżet mając hurtową ilość smarkaczek :) ??
OdpowiedzUsuńLLQ, po prostu mają lepsze właścowości absorbcyjne. Nie spróbujesz,to się nie przekonasz.
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś się skuszę :) chociaż nie... od stycznia wracam do Isotretinoinum i nie będę się już błyszczeć :D tylko łuszczyć... ;/
OdpowiedzUsuńLLQ, faktycztnie, w takiej sytuacji w filtry inwestuj, a nie w bibułki ;)))
OdpowiedzUsuń