Po wczorajszych peanach pochwalnych, dziś dla równowagi recenzja zdecydowanie mniej pochlebna, choć nadal w temacie, bo na tapecie znowu preparaty nawierzchniowe, tym razem Essence. Niestety nie mam o nich dobrego zdania. Używałam ich z dość marnym skutkiem, zanim trafiłam na bezkonkurencyjny Seche Vite. O czym dokładnie mowa? O Express Dry Spray oraz Quick Dry Topcoat.
Oba preparaty z pewnością znacie, należą do stałego asortymentu Essence. Nie są drogie i w zasadzie to jest ich główna zaleta. Bo o ich skuteczności można by dyskutować ... O ile spray ma pomysłową formułę pozwalającą na błyskawiczną (ale też bardzo nieprecyzyjną i nieekonomiczną) aplikację i w jakimś tam stopniu (ale i tak poniżej oczekiwań) rzeczywiście przyspiesza wysychanie lakieru, o tyle tradycyjny topcoat jest dla mnie niewypałem. Wielokrotnie mnie zawiódł, nie utwardzając lakieru, nie chroniąc paznokci. Po prostu nie spełniał swojej funkcji.
Krótko mówiąc, nie polecam, zwłaszcza Quick Dry. Express Dry dostaje plusa za oryginalność :) Ale nawet oryginalność nie rekompensuje konieczności oplakatowania się na parę godzin hasłem: "Uwaga! Świeżo malowane" ;)))
od jakiegos czasu przyglądam się temu prześpieszaczowi w sprayu z essnce :D
OdpowiedzUsuńchyba wkońcu się skuszę.
uu dobrze wiedziec, nie raz miałam ochotę na tego Topcoata, ale nie zaryzykowałam na szczęście;)
OdpowiedzUsuńDaria, ot, taki gadżet :)
OdpowiedzUsuńAtina, no słaby jest po prostu ... Ale jak chcesz poeksperymentować, to przynajmniej tyle, że tani jest.
Spray'owa formuła wygląda rzeczywiście ciekawie. :) Ale skoro nie polecasz to raczej będę polować na produkt opisywany wczoraj.
OdpowiedzUsuńtez więcej nie kupię sprayu essence;)
OdpowiedzUsuńRedhead, mój główny zarzut co do niego to wyjątkowa nieekonomiczność. Wystarcza najwyżej na kilkanaście aplikacji.
OdpowiedzUsuńNa Krawędzi, u ciebie też się nie sprawdził?
Miałam spray, co prawda przyśpieszał schnięcie, ale był niewydajny. Z to kropelki są o wiele lepsze, zużyłam jedno opakowanie i mam zamiar kupić drugie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skusiłam się na różowy dozownik :) pozostaję przy ukochanym i niezastąpionym Seche Vite :)
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj z ciekawości zakupić ten spray z essence - dobrze że się powstrzymałam :-)))
OdpowiedzUsuńnie miałam styczności z nim, ale już wiem, że nie zwaracać na niego uwagi ;)
OdpowiedzUsuńno cieżko go równomiernie rozprowadzic, a przy opornym lakierze i tak nie daje rady i musze całe palce pryskać
OdpowiedzUsuńRebellious, jakie kropelki?
OdpowiedzUsuńIdalia, i dobrze robisz :)))
Kasiek, żadna rewelacja, dobrze, że nie kupiłaś :)
Red Lipstick, nie warto, chyba że lubisz gadżety :)
Na Krawędzi, i taki jakiś oleisty jest, prawda?
Dobrze, że nie kupiłam, bo lubię takie bajery typu psik psik :D
OdpowiedzUsuńo Cammie dzięki! ...miałam własnie w ręce tego spraya ostatnio i chyba dobrze , ze odłożyłam .
OdpowiedzUsuńJak piszesz -fortuny to nie kosztuje ,ale jak mam kupić nawet tanio i ma niespełniać swojej funkcji nalezycie to dziekuję!
Emka, dobry bajer nie jest zły, ale nie tym razem ;)))
OdpowiedzUsuńMamibecia, pewnie, po co wywalać kasę w błoto?
W takim razie nie wyprobuje ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie jeśli masz ochotę ;)
Heh, miałam oba te produkty i szybko wylądowały w kosztu. Top coat nic nie robi oprócz rozpuszczania lakieru, na który się go nakłada, natomiast spray mnie uczulił. Ale i tak uwielbiam Essence :-)
OdpowiedzUsuńmam ten spray i również nie jestem z niego zadowolona. U mnie wcale nie przyspieszył wysychania lakieru, jeden wielki bubel :)
OdpowiedzUsuńKatsuumi, mała strata ;)
OdpowiedzUsuńAtqa, fakt, można znaleźć perełki za grosze :)
Karola, mój chyba powędruje do kosza :/
tak, muszę po nim ręce myc
OdpowiedzUsuńJa także planowałam zakup sprayu- w takim razie odpuszczam sobie :).
OdpowiedzUsuńNa Krawędzi, no właśnie :/
OdpowiedzUsuńA.M, słuszna decyzja :)
Zużyłam 2 opakowania sprayu i zgadzam się z tym,że jest nieekonomiczny ;/ Ogólnie nie jest to najlepszy produkt,ale mi przydaje się cokolwiek,co wysuszy mi choc trochę szybciej lakier :P Essence ma chyba jeszcze przyspieszacz wysuszania w pipetce,następnym razem właśnie ten wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMilve, kropelek nie próbowałam i szczerze mówiąc raczej nie zaryzykuję kupna kolejnego bubla.
OdpowiedzUsuńMnie strasznie drażnił w gardło ten psikacz esssence- w końcu po kilkakrotnej męczarni wylądował w koszu ;)
OdpowiedzUsuń