Zimą moja skóra zawsze jest bardziej wymagająca niż w innych porach roku, ale teraz, kiedy jestem w ciąży, wysycha wręcz na wiór. Przywykłam do stosowania po kąpieli oliwki, ale zauważyłam, że natłuszczanie to za mało, na przedramionach i łydkach skóra zaczęła przypominać pergamin.
Choć lubię pachnące balsamy i masełka, to przyznaję, że z systematycznością ich stosowania bywało różnie. Teraz, chcąc nie chcąc, zmuszona jestem regularnie sięgać po coś naprawdę odżywczego. Także propozycja przetestowania karotenowego masła Bielendy, jaką dostałam od Magazynu Drogeria, padła rychło w czas.
Karotenowe masło do ciała to idealny kosmetyk polecany do całorocznej pielęgnacji skóry pozbawionej blasku i jędrności: zmęczonej, szarej, o nierównym kolorycie, z przebarwieniami spowodowanymi słońcem lub procesami starzenia.
Działanie: regeneruje skórę, przywraca blask, nadaje jej piękny, zdrowy odcień, ujednolica koloryt i redukuje przebarwienia. Widocznie poprawia jędrność, elastyczność i napięcie skóry. Optymalnie nawilża, odżywia, wzmacnia i delikatnie natłuszcza skórę. Podkreśla i utrwala opaleniznę.
Efekt: promienna, zregenerowana, pełna blasku skóra, gładkie i elastyczne ciało, przebarwienia zredukowane.
Z masłami Bielendy nie miałam wcześniej do czynienia, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Sugerując się opisem producenta, nastawiłam się na produkt o bogatej formule i dobrych właściwościach pielęgnacyjnych. I w zasadzie taki otrzymałam :)
Choć już na przysłowiowe "dzień dobry" odstraszyło mnie opakowanie. Ochronny karton plus toporny plastik w krzykliwym pomarańczowym kolorze co prawda przyciąga wzrok, co z pewnością pozwala wyróżnić się masłu na sklepowej półce pełnej podobnych produktów, jednak mnie taka estetyka zupełnie nie odpowiada. Coś mi mówi, że to właśnie ta stylistyka odwodziła mnie dotąd od zakupów.
Jednak jak wiadomo, najważniejsze to, co w środku. A w środku całkiem ładnie i dość neutralnie pachnące masełko (nie rywalizujące z zapachem perfum!) o porządnie nawilżającej formule, w dodatku dość lekkiej jak na produkt tego typu. Aplikacja dzięki temu nie jest uciążliwa, a masło nie powleka ciała klejącą się warstwą, pozostawiając skórę miękką i odżywioną. Nie nabłyszcza i nie bronzuje, czego można by się obawiać, pamiętając o obietnicy nadania skórze blasku, poprawa jej kolorytu związana jest raczej z właściwościami regeneracyjnymi. Nie umiem jedynie odnieść się do jego rzekomego działania przeciwzmarszczkowego. Raz, że moje ciało ciągle jest jeszcze dość gładkie, dwa, że i tak potrzebowałabym na obserwacje więcej czasu. Wydajność bowiem oceniam krytycznie, opakowanie (200 ml) wystarczyło mi na jakieś 10 aplikacji! Sama nie wiem, czy lekka formuła pozwalała mi po prostu smarować ciało obficiej, czy też taki już urok tego masła, że znika z prędkością światła. Biorąc pod uwagę jego cenę (około 15 zł i wzwyż, w zależności od sklepu), wygląda to niestety słabo ...
Zestawienie przyjemnej, w sumie skutecznej formuły i łatwości aplikacji z kiepskim opakowaniem i pozostawiającą wiele do życzenia wydajnością kazałoby mi porządnie zastanowić się nad ewentualnym zakupem tego masła. Biję się z myślami ...
nie miałam do czynienia z masłami Bielendy, ale 'dzięki' Tobie chyba nadal mieć nie będę;
OdpowiedzUsuńnic mnie bardziej nie irytuje jak niewydajny kosmetyk :/
Jamapi, masło o takie wydajności trafiło mi się pierwszy raz ...
UsuńMiałam z Bielendy masło o zapachu granatu, obecnie używam awokado i oba określiłabym mianem wydajnych. Miałam ochotę jeszcze właśnie na to karotenowe, ale po tym co o nim napisałaś, to chyba za nie podziękuję :(
OdpowiedzUsuńKosodrzewino, czyżby aż tak się różniły? Czy po prostu moja skóra jest już w tak fatalnym stanie, że nakładałam jakieś nieprzyzwoite ilości naraz? :DDD
UsuńChyba wypróbuje to masło. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńWiolkaa, może spodoba ci się bardziej niż mnie :)
UsuńHej ja uzywalam tege masla i jestem z niego zadowolona a co do wydajnosci to fakt szybko znika z opakowania:-):-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgula, witaj :) Ja też, tak jak pisałam, nie mam zastrzeżeń do masła samego w sobie, ale jednak rozprawienie się z całym pudełkiem w 10 dni to słaby wynik.
UsuńAle jednak kusi by wypróbować :))
OdpowiedzUsuńPureMorning, dlaczego nie? Nie jest złe. Cechy, które mnie przeszkadzają, dla ciebie mogą być bez znaczenia :)
UsuńJa jeśli chodzi o wydajność to z jogurtowym musem Bielendy miałam tak samo...
OdpowiedzUsuńKosmetycznerecenzje, nawet nie wiedziałam, że Bielenda ma w ofercie jakieś jogurtowe musy :)
Usuńja już miałam kilka maseł Bielendy i jestem ich fanką ;)
OdpowiedzUsuńMonica, a które według ciebie jest najlepsze? może zaryzykuję :)
Usuńja uwielbiam masła bielendy, mialam w wakacje granat i avokado i byly swietne - granat ma ciekawy zapach, określiłabym go jak trochę męski :D przynajmniej tak mi sie kojarzy, a avokado to takie słodziutkie mango :)) i moim zdaniem byly normalnie wydajne, hmm :)
OdpowiedzUsuńYes, nie mam porównania, to było moje pierwsze masło tej marki. Ale sądząc po komentarzach, opinie są różne, czasami moja opinia o wydajności się potwierdza, czasami nie.
UsuńMyślę, że są lepsze masełka /balsamy od tego, ja bym się nie biła ze sobą ;)
OdpowiedzUsuńbtw, chyba jeszcze nie gratulowałam :) - gratulacje ! :D
Aliss, dziękuję :*
UsuńZ tym masłem mialam przygodę .. kupiła raz i mnie urzekło .Nietłuste , szybko się wchłania nawilża fajnie ..pomyslałam "super " w sam raz cos niedrogiego ,a sprawuje sie jak trzeba " Kupiłam w Rossmanie na jakiejs promocji kolejny raz i co? No i ZONK!! to było jakieś g....o zamknięte w pudelku pod taką samą nazwą .Zapach koszmarny i poszło do kosza ..Nie wiem .Może spierniczyli coś na produkcji i poszło na promocję ... mam od tego czasu jakiś uraz choć do samej firmy nic nie mam ,a produkty z lini profesjonalnej (dostepne na Allegro) bardzo bardzo ..
OdpowiedzUsuńBTW Swoją droga jak mnie wkurza takie wypychanie bubli na promocji to wrrrr ... zawsze wietrze jakiś podstęp :P
Mami, no co ty! Może był źle przechowywany i stąd ten zapach??? Grrr...
UsuńPojęcia nie mam ,ale to był taki zawód .Ja jak coś mi podejdzie lubię kupić ponownie i wierz mi nic nie zmyslam .Coś ,albo było spierniczone ,albo jak piszesz produkt sie w jakiś dziwny sposób zepsuł .
UsuńTo jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy.
Usuń10 aplikacji?! Nie wierzę...
OdpowiedzUsuńChociaż to ma swoje plusy. Zwłaszcza jak ktoś ma duże zapasy :P
Słomka, ja z zasady nie robię zapasów pielęgnacji :)
Usuńja w ogóle do maseł nie jestem przekonana :O
OdpowiedzUsuńSauria, ja się przekonałam, bo widzę, że pomagają mojej skórze, tylko regularność stosowania pozostawia jeszcze trochę do życzenia ;))) Choć w ostatnich latach, może dwóch?, wyrobiłam w sobie nawyk wieczornego smarowania.
UsuńWpadłam tu przypadkiem to już coś napisze ;) mam to masełko...korzystam z niego codziennie po kąpieli...kupiłam na początku stycznia i jeszcze na kilka dni jest...więc jak u mnie prawie na 2 miesiące to chyba nieźle,albo to ja jestem oszczędna ;)
OdpowiedzUsuńSzama, witaj :) Przyznaję, że jestem w szoku, dwa miesiące??? Chyba naprawdę jesteś oszczędna :DDD Albo masz zdecydowanie mniej ciała do smarowania niż ja ;)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze masełek z Bielendy, ale mimo opinii chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńBella, wczoraj w Naturze widziałam, że akurat są w promocji, kosztują 11 zł :)
UsuńZ Bielendy posiadam obecnie masełko z Czarna Oliwką i jestem bardzo zadowolona, ma delikatny przyjemny zapach, fajna lekką nie zapychającą konsystencję, bardzo ładnie nawilża. Co do wydajności nie jest tak żle, ja używam swojego już miesiąc czasu i zostało mi pół pudełeczka. Dla mnie starcza ono na ok 2 miesiące, czyli na dość długo.
OdpowiedzUsuń