beauty & lifestyle blog

sobota, 14 sierpnia 2010

Wehikuł czasu

Czasy się zmieniają, szybkim krokiem idzie nowe. Dziś młode dziewczyny, nastolatki, coraz wcześniej zaczynają korzystać z dobrodziejstw makijażu. Z dobrodziejstwami biorą często jednak w pakiecie także wszelkie jego przekleństwa, bo zwykle brak doświadczenia i umiaru powoduje, że wyglądają po prostu strasznie. Przemalowane, nagle nienaturalnie postarzałe, czasami niestety śmieszne.

Ale ja nie o tym, to nie będzie post o młodzieńczych kosmetycznych wpadkach. Dzisiaj chciałabym wsiąść w wehikuł czasu i opowiedzieć Wam o kosmetyku, który jako pierwszy w swoim życiu kupiłam samodzielnie za z trudem zaoszczędzone z kieszonkowego pieniądze.

Miałam 15 lat (zabawne, co? dziś niektóre 15-latki mają więcej kolorówki niż ja teraz) i mocne postanowienie błyskawicznego wydoroślenia ;))) Byłam przekonana, że to przede wszystkim kwestia wyglądu (no cóż, wybaczcie, miałam tylko 15 lat ...). W każdym razie stało się, kupiłam: mój pierwszy, mój upragniony, mój "dorosły" puder Yardley :))) Wyglądał tak:


(Obrazek: www.mediaonsugar.com)

Część z Was na pewno pamięta ten produkt. Dziś też można go kupić, choć pod inną nazwą (Lentheric, Feather Finish) i z trochę zmienionym designem:


(Obrazek: www.comparestoreprices.co.uk)

Dla 15-letniej dziewczyny, jaką wtedy byłam, ten puder był odrobiną luksusu. Pamiętam dzień, w którym go kupiłam, pamiętam tamten sklep, pamiętam nawet, że obsługiwał mnie mężczyzna.

Puder uwielbiałam, bo pozostawiał skórę aksamitną i zmatowioną. W zasadzie niczego więcej nie potrzebowałam.

Po latach kupiłam go ponownie, już pod nazwą Feather Finish. Cóż, czar prysł :))) Albo nie jest to ten sam produkt, albo mam teraz po prostu dużo większe oczekiwania ... W każdym razie nadal darzę go sentymentem, bo w końcu to on wprowadził mnie w dorosły, kobiecy świat makijażu :)))

Podzielicie się swoimi wspomnieniami? Odgrzebcie w pamięci TEN dzień i TEN kosmetyk :) Co to było?

9 komentarzy :

  1. A ja go mam :D I w sumie nawet lubię :D (tylko po tego typu kosmetykach nie świecę się po chwili, wszystko co przetestowałam z mineralnych pyłków niestety nie daje rady, kiedyś chyba Vril albo Lorane wspominała że ma podobny problem)
    Generalnie nie jest zły ;) Znam gorsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Agusia, ja nie twierdzę, że ten puder jest do niczego. Chodziło mi o to, że jest gorszy niż moje pielęgnowane o nim wspomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh pamiętam też miałam taki puder !!!!! ;)))))
    i ostatnio chciałam go kupić i niegdzie go nie mogę znaleźć gdzie go kupić :(????

    OdpowiedzUsuń
  4. W małych drogeriach i na allegro :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim pierwszym "dorosłym" kosmetykiem też był prasowany puder ;) Max Factor Creme Puff. Nawet teraz mam w kuferku jeden nowiusieńki, a to że tak leży od 2 lat i czeka na zlitowanie, no cóż :) natchnęłaś mnie, może jutro spróbuję się nim zmatowić ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze sie z Toba zgodzic,ze w/w Yardley nie przypomina w niczym Feather Finish,niestety....
    Mam podobne wspomnienia z marka Yardleya bo oprocz pudru dolaczyly pozniej inne produkty i do tej pory mile wspominam puder do ciala czy perfumy.
    Majac mascie lat traktowalam puder jako namiastke luksusu biorac pod uwage zasob kosmetykow oraz mozliwosci portfela;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli jednak coś jest na rzeczy ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś Soraya miała podkłady w płynie i to był jeden z moich pierwszych podkładów ;), do tego Puder transparentny w kamieniu Vipera (fajny był wtedy), kredka do oczu w kolorze białym - marki no name, tusz Paloma (hicior tamtych lat), a potem doszedł błyszczyk Pierre Renne w fioletowo - perłowych odcieniach heh ;)

    Teraz moje preferencje kosmetyczne zdecydowanie się zmieniły, ale fajne to były czasy jak się odkładało pieniądze by móc sobie kupić jakąś kolorówkę ;), albo jak się podkradało coś z kosmetyczki mamy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim pierwszym "dorosłym" kosmetykiem był puder prasowany Constance Carroll w odcieniu jasny bez :D. I tez dokładnie moge powiedziec gdzie go kupiłam...

    OdpowiedzUsuń