Właśnie zdałam sobie sprawę, że w marcu koniec miesiąca przypada na okres świąt, pomyślałam więc, że post z cyklu Odkrycia zamieszczę już jutro (a mam Wam do pokazania coś niesamowitego!). Dziś natomiast zapraszam na uzupełnienie posta na temat maseczek glinkowych [pamiętacie? ---> KLIK], w którym zdradziłam Wam moje sposoby na ich podrasowanie. Wywiązała się wtedy ciekawa dyskusja, w której podrzuciłyście własne sposoby na wzbogacanie glinek. Zebrałam wszystkie Wasze propozycje i zaraz szybko je przedstawię. Szkoda by przecież było, żeby zaginęły gdzieś w odmętach komentarzy!
Przypomnę tylko, że ja sugerowałam dodawanie do maseczek glinkowych hydrolatów, żelu hialuronowego, olejku z drzewa herbacianego, soku z cytryny lub miodu. A oto Wasze pomysły:
- olejek arganowy (złoto Maroka, cenny olej o wszechstronnym działaniu);
- spirulina (alga morska o niesamowitym działaniu odżywczym, ujędrniającym, kojącym, przeciwtrądzikowym);
- kapsułki witaminowe (np. rybki Dermogal lub Rival de Loop);
- witamina C (silny antyoksydant, substancja poprawiająca koloryt skóry);
- ekstrakty roślinne (np. z ZSK, nieogranczone możliwości w zależności od potrzeb skóry);
- maceraty ziołowe (jak wyżej);
- soda oczyszczona (właściwości oczyszczające, peelingujące);
- jogurt naturalny (właściwości wygładzające);
- pantenol (substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia).
Edit. Dopisuję kolejne punkty:
- olej tamanu (działający przeciwtrądzikowo);
- mocny napar z zielonej herbaty (działający przeciwstarzeniowo i przecwizapalnie);
- mocny napar z kwiatów lipy (działanie nawilżające, łagodzące);
- niacynamid (antyoksydant, działający przeciwzapalnie i rozjaśniająco);
- żel aloesowy (działanie łagodzące).
Same widzicie, że całkiem sporo tego. Niektóre z tych propozycji już przetestowałam, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem łączenia glinek z kapsułkami witaminowymi! Sięgam po nawilżające rybki Rival de Loop (Dermogal śmieeeeerdzi :DDD), to niesamowite, jak podnoszą jakość maseczki. Planuję też wypróbować wybrane ekstrakty i maceraty, no ale najpierw trzeba by zrobić zakupy ;)))
Jeśli już o zakupach mowa, to uzupełniając zapas glinek, dałam się ponieść modzie na kosmetyki rosyjskie. Klikałam na pewnie dobrze Wam znanej stronie sklep-kalina.pl. Wybrałam przeciwzapalną zieloną glinkę kambryjską, odmładzającą błękitną glinkę wałdajską oraz głęboko oczyszczającą czarną glinkę z Morza Martwego.
Mam je co prawda od niedawna, ale już widzę, że są świetne. Zwłaszcza błękitna przypadła mi do gustu, pięknie wygładza skórę, koi podrażnienia, rozjaśnia. Cud miód! Jest jeszcze jedna myśl, która mi się nasuwa na ich temat po pierwszych testach, zwłaszcza odnośnie czarnej - są bardzo wydajne, ładnie wiążą się z hydrolatem i już niewielka ilość pozwala przygotować gęstą pastę wystarczającą na aplikację na całą twarz. Jestem niesamowicie zadowolona z zakupów!
Napiszcie, proszę, jakie są Wasze ulubione glinki i z czym je zwykle łączycie, zwłaszcza jeśli nie wypowiadałyście się pod poprzednim postem na ten temat. Katalog pomysłów nie jest zamknięty, chętnie uzupełnię go o kolejne Wasze propozycje :)))
Całuję,
Cammie.
Dziewczyny, przypominam o wiosennym konkursie!
Zachęcam do udziału,
do wygrania dwa różne zestawy kosmetyków Yves Rocher,
jeden na blogu KLIK,
jeden na fejsbuku KLIK,
każdy o wartości 150 zł.
Powodzenia!
Glinki ....lowjusiam ;)
OdpowiedzUsuńmoja ulubiona jest z Bielendy ze spiruliną własnie .
Kilka aplikacji trwało nim nauczylam się ją tak rozrabiac i tak nakladać ,a najważnjiejsze, tak trzymać aby udało mi sie ją potem w miarę w kilku kawałkach zdjąc ,a nie zeskrobywać hahaha !
Mami, wiesz co, już mi zdaje się Edziab pisała o tej masce z bielendy, musi być naprawdę dobra, skoro ciągle słyszę pochwały na jej temat z całkiem niezależnych źródeł.
UsuńI masz rację, zmywanie jest w tych całych glinkach najgorsze :DDD
Jest świetna . W działaniu .
UsuńTylko miarka jednak potrzebna , bo konsytencja musi być taka ,a nie inna . Ona zastyga i powinnaś ją ściągąć takimi płatami . Jak będzie zła proporcja ,to nie da się jej tak zdjąc .Zaczyna sie kruszyć itp ...
To nie jest taka glinka , która zastyga na gipsowo .. W tym cały ambaras .
Ja pod taką maskę lubię jeszcze jakaś ampułkę wsmarować . Np Pat&Rub czy coś innego .
O rany, ja swoje maski zawsze na oko mieszam, z tą może bym się nie odnalazła :DDD
Usuńja do tej pory też ;)
UsuńAle z tą jednak łatwiej z maiarką :D
Miarkę czasem dają w gratisie .Ja swoją na All za 3 pln kupiłam
Ja mam taką łyżeczkę z BU, ale rzadko używam.
Usuńa ja się zastanawiałem co za ruskije kosetyki ty majesz w szufladzie :D
OdpowiedzUsuńAle z ciebie szpion :DDD
Usuń:*
uwielbiam maseczki z glinki, kusi mnie ta glinka czarna i błękitna :-) ja glinki rozrabiam z hydrolatami, dodaję czasami kwas hialuronowy i olej tamanu, i na pewno wypróbuję ze śmierdzącą rybką :-)
OdpowiedzUsuńAsha, czarna jest prawdziwie błotna, glinkowy hardcore :DDD
UsuńHydrolaty i kwas hialuronowy też u mnie na porządku dziennym :) Z tamanu raczej nie będę eksperymentować, nie mogę się do niego przekonać. Jakiegoś szczególnego działania nie zauważyłam, a niestety jestem wrażliwa na jego zapach.
moją najulubieńszą jest czerwona glinka beloun, nie ma dla mnie lepszej a sporo już miałam i mam :-) goi wszystko w niesamowitym tempie a przy tym w jakiś magiczny sposób nawilża. Mam po niej tak odświeżoną cerę, że najchętniej robiłabym ją codziennie. Czasem dodaję do niej jakiegoś olejku eterycznego, ostatnio właśnie olejku z drzewa herbacianego :-) żelu hialuronowego. pantenolu albo witamin, ale nawet bez dodatków działa świetnie.
OdpowiedzUsuńPS. piszę tego posta z maseczką algową na twarzy :D
Balbina, chciałabym cię teraz zobaczyć :DDD
UsuńNie znam tej glinki, o której piszesz, muszę obadać!
jest świetna, polecam z całego serca! :) haha, brat się mnie przestraszył ;) pierwszy raz mam maskę algową peel-of, która mi zasycha na twarzy i nie mogę mówić, zastygłam ;-) ale chyba wolę glinki.
UsuńNa szczęście pisać możesz :DDD
Usuń:D
Usuńja używam czarnej rosyjskiej, wczoraj Ci o niej pisałam na fb pod zapowiedzią tego posta ;)
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu komentarzy do Twojego pierwszego wpisu o glinkach zaczęłam dodawać rybki do mojej mieszanki i efekty rzeczywiście są lepsze - mam bardziej wygładzoną skórę. Ja dodatkowo po czarnej glince widzę, że znacznie zwęża pory, co mnie niezmiernie cieszy :) Dodatkowo zawsze po glince na noc nie kładę kremu, tylko rybkę A+E i rano mam twarz idealną :D
muszę jeszcze spróbować opcji z jogurtem naturalnym, ale zastanawiam się, ile go dodać, łyżeczkę?
M., jogurtu jeszcze nie dodawałam (u mnie w domu się nie jada i ciągle zapominam kupić), ale dodając cokolwiek zawsze trzymam się zasady, żeby ostateczna konsystencja przypominała gęstą śmietanę :)
Usuńokej, tej zasady będę się trzymać :) bo w sumie nigdy jakoś mega dokładnie nie odmierzam tego, co mieszam. u mnie jogurt naturalny zawsze jest, zwłaszcza ostatnio, bo częściej robię koktajle, żeby przetrzymać tę zimę... ;)
UsuńJa koktajle miksuję na mleku migdałowym najczęściej, krowiego i w ogóle nabiału jako takiego nie mogę. Także jeśli jogurt, to tylko w celach kosmetycznych :DDD
UsuńJa najczęściej stosuję glinkę czerwoną, czasem mieszam z białą.
OdpowiedzUsuńNajczęściej robię je na hydrolacie, dodaję odrobinę kw. hialu i kilka kropli maceratu z kasztanowca - na naczynka.
Podobnie ulepszam algi po oczy, choć do nich najczęściej dodaję rybkę gal pod oczy.
Anonimie, widzę, że też jesteś fanką glinki czerwonej. Coś musi w niej być, skoro kolejna osoba mi o niej pisze :)
UsuńWypróbowałam kilka glinek i po czerwonej widzę najlepsze efekty.
UsuńPodobno jest najlepsza dla cer naczynkowych, skłonnych do zaczerwienienia, a taką to właśnie posiadam.
Minusem jest to, że ciężko ją zmyć, wszytsko wyświnione :))
Po białej, czy różowej efekty są znacznie mniejsze, pozostaje przyjemność użycia :)
Ja nie mam problemu z naczynkami, może właśnie dlatego dotąd czerwona glinka nie wpadła mi w ręce. Celowałam raczej w zieloną.
Usuńjestem ciekawa tej błękitnej, daj znac jak się sprawuje :)
OdpowiedzUsuńKamiluśka, już na tę chwilę mogę napisać, że jest świetna. A biorąc pod uwagę jej cenę (9 zł, teraz akurat w promocji po 8), to naprawdę deal roku :)))
Usuńw takim razie może i ja się skuszę :)
Usuńja muszę w końcu zamówić jakąś glinkę, względnie naturalna pielęgnacja bardzo służy mojej cerze :))).
OdpowiedzUsuńMarta, nie są drogie, można zaryzykować :)
UsuńKurcze, wstyd się przyznać, ale ja w temacie glinek jestem zielona. Jedyne, co znam, to maski Ziaja z glinkami xD Ciągle obiecuję sobie, że wreszcie kupię sobie czystą glinkę, ale zawsze skuszę się na jakąś inną maskę w zamian...
OdpowiedzUsuńKasia, gotowe maski też są fajne, ale w tych samorobionych przynajmniej panujesz nad proporcjami, no i dodatkowe składniki też dodajesz według uznania :) Można też oczywiście stosować je solo, bez dodatków :)
UsuńJa też znam tylko maseczki Ziaji :P wstyd mi ! ;)
OdpowiedzUsuńAgusia, daj spokój, przecież to nie jest powód do wstydu. Pomyśl lepiej, ile jeszcze przed tobą :DDD
UsuńOstatnio właśnie pokazywałam u siebie te glinki i jeszcze żadna mnie nie rozczarowała:) Też czasem daję kapsułki (Dermogal), ale i ekstrakt z soku banana lub borówki czarnej w zależności od potrzeb.
OdpowiedzUsuńStref., dermogal jest dla mnie zabójczy, nie mogę wytrzymać tego zapachu :/
UsuńA ja się wyłamię - jakoś nie przepadam za maseczkami czy glinkami, robię od wielkiego dzwonu. Nawet do peelingu enzymatycznego się zmuszam (mechanicznych nie mogę używać) ;) Fajnie, że Ci służą te rosyjskie, pewnie jak się skończą, to śmigniesz po tę zachwalaną Bielendę ;)
OdpowiedzUsuńFF, tak daleko w przyszłość nie wybiegam, kupiłam teraz trzy opakowania i wygląda na to, że starczą na wieki :DDD
UsuńKusi mnie ta czarna,ja używam zielonej z BU,często dodaje do niej olejek tamanu a do zmywania używam kawałka gazy,dużo łatwiej schodzi :)
OdpowiedzUsuńMarta, ja niby mam gąbeczki do zmywania, ale przychodzi ci do czego, to albo zapominam, albo nie mogę znaleźć :D
UsuńCammie ,gaza praktyczniejsza,nie trzeba prać i szukać :)
UsuńMasz rację, zaopatrzę się przy okazji, bo chyba nie mam.
UsuńSkusiłaś mnie, muszę je mieć :)
OdpowiedzUsuńIdalia, będziesz zadowolona, są świetne. No i mają naprawdę konkurencyjne ceny!
UsuńUwielbiam glinki :) Z używanych dotychczas moja skóra polubiła najbardziej zieloną. Chętnie spróbuję czarnej i błękitnej :)
OdpowiedzUsuńNena, ja też bardzo lubię zieloną, ale tak długo się jej trzymałam (ładnych parę lat, z kilkoma wyskokami w kierunku białej), że już miałam ochotę na coś innego.
UsuńHah, ten post spadł mi z nieba ;-) właśnie rozważam zakup glinki czarnej, bo potrzebuję czegoś dobrze oczyszczającego i zastanawiałam się, czy czarna dałaby radę?
OdpowiedzUsuńMoją ukochaną glinką jest biała... rozrabiam ją czasem herbatą zieloną albo lipową (zaparzam w małej ilości wody, żeby mieć esencjonalny napar) i resztą tej herbaty spryskuję glinkę, kiedy schnie mi na twarzy :)
Kate, fajnie, że mogłam pomóc :*
UsuńPomysłowe rozwiązanie z tymi herbatami, muszę kiedyś spróbować.
Muszę kupić te glinki!
OdpowiedzUsuńMuszę :)
I czekam na TO odkrycie :)
Aneta, zdradzę tylko tyle, że będzie o włosach :PPP
UsuńJak na razie używałam tylko zielonej glinki,nawet nieco pomagała mojej trądzikowej cerze.
OdpowiedzUsuńDemene, zielona właśnie dedykowana jest cerze trądzikowej. Ale błoto z Morza Czarnego też jest warte uwagi, mocno oczyszcza :)
UsuńMuszę spojrzeć co ciekawego mają na tej stronce :)
OdpowiedzUsuńFrance, ja na razie skusiłam się tylko na glinki, ale pewnie będę tam wracać, ciekawi mnie ten rosyjski asortyment :) Jak coś kupię, na pewno się dowiecie :DDD
UsuńJa do swoich glinek dodaje najczesciej:
OdpowiedzUsuńspiruline
ekstrakt z soku mlodej pszenicy ( <3 )
Dpantenol
Niacynamid
sok z cytryny
kozieradkę
ogólnie glinki lubie rozrabiac kefirem, maslanka albo jogurtem. Wolniej zasychaja i ladnie zmiekczaja skore :)
Marie, pamiętam, że to ty pisałaś ostatnio o pantenolu :)))
Usuńtak, ja sie nim zachwycałam :)
Usuńja w zasadzie mało dotychczas kombinowałam z glinkami, zazwyczaj rozrabiam je z jogurtem naturalnym, albo z żelem aloesowym :)
OdpowiedzUsuńEnka, o, o żelu aloesowym jeszcze nie słyszałam. Zaraz dopiszę do listy!
UsuńPolecałaś mi kiedyś te glinki, ale jeszcze ich nie kupiłam. Muszę je w końcu nabyć.
OdpowiedzUsuńAnia, będziesz zadowolona :)
UsuńBardzo fajne podsumowanie :) Mam chęć wypróbować glinkę z witaminą C i jogurtem naturalnym :D
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, ja witaminą C też powinnam się zainteresować, zwłaszcza przy moich przebarwieniach.
UsuńGlinki zazwyczaj rozrabiam w wodzie mineralnej. Muszę skorzystać z pozostałych propozycji. Mam w domu pantenol, dlatego jutro dodam go do papki:)
OdpowiedzUsuńMuszę odwiedzić Kalinę i zamówić niebieską glinkę. Tej wersji jeszcze nie próbowałam. Ba, nawet nie wiedziałam o jej istnieniu. Trzeba nadrobić braki;)
Usta, niebieska jest genialna. Ma wszystkie oczyszczające właściwości innych glinek, a dodatkowo wspaniale wygładza i koi, aż miałoby się ochotę nakładać ją codziennie :)))
UsuńJa glinki uwielbiam. Stosuje zamiennie zieloną i białą.
OdpowiedzUsuńNatooral, ja białą w sumie też lubię, choć działa na mnie nieco łagodniej.
Usuńoo jest to myśl, dodam olejek do glinki i będzie latwiejsza do stosowania;)
OdpowiedzUsuńBogusia, na pewno nie zaschnie na amen ;)))
UsuńGdzieś wyczytałam, że glinki można dodawać do szamponów. I faktycznie włosy po takim myciu mają więcej objętości.
OdpowiedzUsuńJestem zielona jeśli chodzi o glinki, chociaż wiem, że moja cera (mieszana, ze skłonnością do wyprysków) mogłaby skorzystać z dobrodziejstw glinek :) Czas zainteresować się tematem!
OdpowiedzUsuńSerduszko, myślę, że rzeczywiście skorzystałabyś na ich dobrodziejstwach :)
Usuń