Do dobroczynnych właściwości glinek na pewno nie muszę nikogo przekonywać, są niezastąpione w pielęgnacji cer zarówno zanieczyszczonych, jak i wrażliwych. Dla mojej problematycznej i skłonnej do przetłuszczania skóry najlepsza jest silnie oczyszczająca, ściągająca i wygładzająca glinka zielona.
Glinki kosmetyczne ma w ofercie praktycznie każdy sklep z kosmetykami naturalnymi. Nawet nie pamiętam, gdzie kupiłam swoją, ale sygnowana jest marką Armadillo.
Zielona glinka jest produktem pochodzenia naturalnego. Wydobywana jest z pokładów gliny mineralnej z głębokości 35 m poniżej poziomu ziemi przy użyciu narzędzi drewnianych. Cały proces przygotowania glinki odbywa się ręcznie przy użyciu niemetalowych narzędzi i urządzeń, aby zachować jej naturalne cenne właściwości, wzmacniane dodatkowo przez suszenie glinki na słońcu:
- absorbuje zanieczyszczenia zalegające w tkankach, krwi, limfie, neutralizuje je i wydala;
- posiada właściwości antyseptyczne i antybakteryjne – działa jak naturalny antybiotyk – niszczy komórki skażone chorobą oszczędzając te zdrowe;
- zapobiega rozmnażaniu szkodliwych mikroorganizmów, wspomaga działanie dobroczynnych bakterii;
- aktywizuje procesy odbudowy komórek;
- przyczynia się do odnowienia zasobów energii i sił witalnych organizmu, gdyż jest silnym stymulatorem, transformatorem i transmiterem energii.
Przygotowanie maseczki z glinki, choć leniuszkom może wydawać się kłopotliwe, jest naprawdę proste, wystarczy odrobinę proszku zmieszać z wodą. Nie pytajcie mnie o proporcje, ja zawsze robię to na oko, pilnując, by uzyskać konsystencję gęstej śmietany. Ważne jedynie, żeby do mieszania nie używać metalowych elementów, najlepiej sięgnąć po szklane lub ceramiczne naczynie i drewniane bądź plastikowe mieszadełko.
Dzisiejszy wpis nie ma być jednak instruktażem ani obszerną charakterystyką glinek, bo przecież doskonale je znacie. Chciałabym natomiast przedstawić Wam moje sposoby na wzbogacenie maseczek glinkowych. Tak łatwo je podrasować! W dodatku inspiracji można szukać nie tylko w łazience, ale też w kuchni :)))
W ŁAZIENCE
Najprostszym sposobem na dodanie wartości maseczce glinkowej jest zastąpienie wody ulubionym hydrolatem. Na zdjęciu widzicie akurat hydrolat z czarnej porzeczki z Biochemii Urody, który ma wspomagać moją walkę z przebarwieniami, ale naprawdę może to być cokolwiek innego. Mnie zdarza się nawet sięgać po zwykły tonik, ostatnio na przykład był to tonik z serii Zioła polskie z wyciągiem z czerwonej koniczyny z Evy Natury.
Doskonałym pomysłem jest połączenie rozrobionej już maseczki z kilkoma kroplami żelu hialuronowego. Stosuję to rozwiązanie, kiedy czuję, że moja skóra potrzebuje solidnego nawilżenia. Dodatkowym atutem jest to, że taka mikstura znacznie trudniej wysycha na twarzy, a wiadomo, że do totalnego wyschnięcia maseczki glinkowej raczej nie należy dopuszczać (nakładając taką maskę, warto mieć pod ręką wodę termalną albo atomizer z jakimś hydrolatem i spryskiwać twarz od czasu do czasu).
Ratunkiem dla cery borykającej się z wypryskami różnej maści może być wzbogacenie rozrobionej już maseczki glinkowej niewielką ilością olejku z drzewa herbacianego, który słynie ze swoich antybakteryjnych właściwości. Seans z tak przygotowaną maską koi cerę, niweluje zaczerwienienia i przyspiesza gojenie podrażnionych miejsc. Dla mnie nie bez znaczenia jest też to, że zapach olejku tłumi naturalny, ziemisty zapach glinki.
W KUCHNI
W kuchni też możemy znaleźć produkty, które pozwolą nam podnieść jakość naszych maseczek. Dobrym sposobem na ściągnięcie przetłuszczającej się cery z rozszerzonymi porami jest dodanie do rozrobionej maseczki odrobiny soku z cytryny. Ja dodatkowo liczę też oczywiście na efekty rozjaśniające. Cytryna pomaga też ujędrnić i napiąć skórę, przy okazji lekko ją złuszczając i przyjemnie odświeżając.
Prawdziwy relaks i odżywienie zapewni skórze dodanie do maseczki glinkowej miodu. Przyznaję, że sięgam po to rozwiązanie najrzadziej, ale czasami po prostu czuję potrzebę zadbania o cerę i w ten sposób, zwłaszcza kiedy z jakichś względów doprowadzę ją do odwodnienia. Skóra po takim zabiegu staje się cudownie miękka.
Przedstawiłam Wam kilka sprawdzonych propozycji, ale prawda jest taka, że możliwości jest o wiele więcej. Czytałam o wzbogacaniu glinek chociażby gliceryną, oliwką dziecięcą, różnego rodzaju olejkami kosmetycznymi (rycynowym, migdałowym itp.), oliwą, jogurtem naturalnym, octem jabłkowym, żółtkiem, czy siemieniem lnianym. Myślę, że naprawdę warto poeksperymentować, bo choć glinki są dobre same w sobie, to przecież mogą być jeszcze lepsze!
Podzielcie się, proszę, swoimi doświadczeniami. Jakie są Wasze ulubione glinki? Z czym macie w zwyczaju je łączyć? Czekam na Wasze komentarze!
Całuję,
Cammie.
Zwykle rozrabiam glinkę z wodą lub wodą różaną, ale może pokombinuję. Szczególnie zaciekawił mnie ten patent z olejkiem herbacianym - lubię ten olejek, dobrze działa na moją cerę :)
OdpowiedzUsuńZoila, na moją właśnie też, a w duecie z zieloną glinką daje skórze takiego kopa, że aż wierzyć się nie chce :)
UsuńJa mam 'gotową' glinkę w słoiczku. Przywiozłam ją z Tunezji. Zaraz lecę spróbować mieszankę z miodem :D
OdpowiedzUsuńMarta, jak to gotową, w sensie już w konsystencji pasty? Ja już całkiem zeszłam z tego typu masek, kupuję po prostu czystą glinkę. Wyjątek robię jedynie dla masek z błotem z Morza Martwego :)
Usuń'coś' z 'niczego', jestem pod wrazeniem :D
OdpowiedzUsuńSubiektywna, nie do końca jednak z niczego, coś tam trzeba mieć pod ręką ;)))
Usuńja mam maseczke błotną i rozrabiam z hydrolatem oczarowym:) a czemu nie mozna doprowadzac do wyschnięcia?
OdpowiedzUsuńFarizah, po pierwsze bardzo ściąga to skórę, co może dla co wrażliwszych być nawet bolesne, a po drugie, jak słyszałam (zastrzegam, że nie wiem, ile w tym prawdy), zamiast koić, może to nadmiernie wysuszać.
Usuńaktualnie testuje maseczke Balm Balm z hibiskusem jednak na zwykla zielona mam od dawna ochote:)))
OdpowiedzUsuńfajne pomysly przedstawilas:)
pozdrawiam:)
Ivona, cieszę się, że pomysły ci się spodobały, jak już zdecydujesz się na zakup, będą jak znalazł :)))
UsuńDobry pomysł :) Dermaglin wychodzi drogo, a samemu przyjemniej, taniej i wg. własnych potrzeb :)
OdpowiedzUsuńWI, dermaglin może i drogi, ale z saszetkowych glinek nie znam lepszych :) Ziaja też ma fajne, ale dermaglin to klasa wyżej.
UsuńDermaglin bardzo sobie chwalę, ale sama też chciałabym coś zrobić :D Ziaji glinkowych masek nie znam, ale skoro dermaglin lepszy to nie żałuję ;)
UsuńE tam, spróbuj sobie przy okazji, bo to jednak tańsza alternatywa i wcale nie taka zła :)
UsuńZawsze glinki rozrabiam z hydrolatem, jednak nigdy nie dodawałam kwasu hialuronowego. Dziękuję, na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMaddalena, mam nadzieję, że efekt ci się spodoba :)
UsuńNie używałam jeszcze glinek, aż wstyd. Czas to zmienić. Zaraz coś zamówię. Post dodaję do ulubionych, aby mieć pod ręką ;-)
OdpowiedzUsuńMellody, zamawiaj, zamawiaj, tylko dobrze się zastanów, jakiej potrzebujesz, każda ma trochę inne właściwości.
UsuńMam mieszaną, więc chyba zieloną.
UsuńZadam pytanie z innej beczki, jakim sposobem wychodzą Ci tak jasne, słoneczne zdjęcia?
Nie wychodzą, to efekt obróbki ;) Używam picnika albo picmonkey. Zauważyłam też, że łatwiej pracuje mi się na zdjęciach robionych lepszym sprzętem. Najczęściej pstrykałam nikonem coolpixem, ale w tym zimowym kiepskim świetle mało co można było z tych zdjęć wyciągnąć. Dlatego teraz sięgam po lustrzankę, Nikona D7000. Tylko że ogromna jest i ciężka, też mi się wygodnie zdjęć nie robi. Tak źle, i tak niedobrze :DDD
UsuńWcześniej nie myślałam żeby coś dodawać do glinki, ale dałaś mi kilka fajnych pomysłów. Muszę z nich skorzystać :))
OdpowiedzUsuńKamiluśka, zachęcam, w prosty sposób naprawdę można zrobić sobie fajny domowy zabieg :)
Usuńna pewno skorzystam z pomysłu miodu oraz cytrynki :D
UsuńDaj znać, czy ci się spodobało :)
Usuńjuż jutro wypróbuję, więc od razu napiszę :))
UsuńNo to czekam!
Usuńdziś spróbowałam glinki z miodem i jestem bardzo zachwycona! :)) aż nie mogę się namacać mojej twarzy jest taka miękka :D
UsuńHa! Wiedziałam, że będziesz zadowolona :DDD
Usuńojj, jestem, jestem :)) koljeny raz spróbuję sposobu z cytryną :D
UsuńKoniecznie się później odezwij :)
Usuńna pewno to zrobię ;))
UsuńJa dosypywałam czasem spiruliny, albo dodawałam kilka kropel olejku arganowego wtedy maska tak szybko mi nie zastygała. Dzięki za podpowiedź z miodem i żelem hialuronowym, akurat mam całą butlę z BU i leży ...
OdpowiedzUsuńMama, a ładne efekty po tym arganowym? Ostatnio ma doskonałą prasę, zastanawiam się, czy sobie nie kupić, zdaje się być niezwykle wielofunkcyjny.
UsuńSama czasem dodaję cytryny :) Muszę kiedyś wypróbować wersję z kwasem hialuronowym, moja skóra powinna być zadowolona :D
OdpowiedzUsuńNena, myślę, że będzie :)
UsuńNie mam cierpliwości do półproduktów, niestety.
OdpowiedzUsuńChoć przyznaję, że glinki kuszą.
Kraina, z glinkami naprawdę nie ma dużo roboty, a efekty, jakie dają, są naprawdę świetne. I błyskawiczne.
UsuńJa do zielonej glinki dodaję kilka kropel olejku z drzewa herbacianego, świetnie działa na skórę:)
OdpowiedzUsuńCoconut, robię dokładnie to samo, pisałam o tym :)
UsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze nie używałam maseczki glinkowej. Czas pomyśleć nad zmianami :)
OdpowiedzUsuńCallais, jaki tam wstyd, wszystko przed tobą po prostu :)))
Usuńnie mieszam sama ;) ale już to dodałabym kwasu ;O
OdpowiedzUsuńSauria, o łączeniu glinek z kwasami nie słyszałam, jesteś pewna, że to bezpieczne? :D
Usuńa ja do glinki dodaję dosłownie wszystko co mam pod ręką tzn. nie wszystko na raz, ale na to co akurat mam pod ręką...a to olejek arganowy, rybli witaminowe, spiruline, inne rodzaje glinek, wodę różaną, hydrolaty itp, itd ;)
OdpowiedzUsuńLaNina, dzięki! Właśnie mnie zainspirowałaś do dodania kapsułki nawilżającej albo przeciwzmarszczkowej z rival de loop! :*
Usuńcammie, bardzo fajny wpis, lubię poznawać triki pielęgnacyjne innych dziewczyn, a nuż coś fajnego odkryję tak, jak w tym przypadku :) Miód - jego jeszcze do maseczki z glinką nie dodawałam.
OdpowiedzUsuńDo tej pory moim ulubionym miksem była glinka z hydrolatem/tonikiem, olejami (w tym z nielubianymi przez Ciebie rybkami-śmierdziuszkami GAL ;)) i obowiązkowo olejkiem z drzewa herb.:)
Idalia, zapamiętałaś rybki? No faktycznie, pokonały mnie :DDD
UsuńO kapsułkach nawet nie pomyślałam, dosłownie przed momentem wpadłam na to, że można by dodać te z rival de loop. Spróbuję, akurat mam zapas :)
Czy moge uzupelnic moj niedawny wpis o glinkach o podlinkowanie Twojego tunningu glinkowego?
OdpowiedzUsuńPieprzyku, no pewnie!
UsuńJa zazwyczaj cos dodaje do glinek - a to ekstrakty roslinne z zsk, a to witamine c, czasem sode oczyszczona. Dobrze spisuja sie tez maceraty ziolowe. Oczywiscie rozrabiam z hydrolatami. Takie kombinacje dzialaja o niebo lepiej na moja mieszana, tradzikowa cere, niz sama glinka.
OdpowiedzUsuńPerturbacja, nie wpadłabym na to, żeby dodać sody! Fajny pomysł, dzięki :)
UsuńTroche babluje, jak to soda. Nie wiem jak wyglada sprawa z ph po dodaniu sody, ale glinka jest chyba neutralna. Warto :-)
UsuńZaryzykuję :)))
UsuńHmmm, glinek nie używam, w ogóle nie przepadam za maseczkami... cały słoik alg mi stoi w szafce i paczy... ;) może się zacznę z nim rozprawiać ;)
OdpowiedzUsuńFF, a ja alg jeszcze nie znam. Zrób mi odsypkę :DDD
UsuńO, z przyjemnością się podzielę :D
UsuńBędę zobowiązana :***
UsuńJuż jakiś czas temu zielona glinka na stałe zagościła w mojej pielęgnacji. Była to miłość od pierwszego użycia :) Najczęściej dodaję do mojej kilka kropel olejku z drzewa herbacianego, szczyptę witaminy C i żel hialuronowy. W sumie to jeszcze nigdy nie mieszałam jej z hydrolatem więc następnym razem muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńDżem, różnicy w konsystencji nie odczujesz, może prędzej w zapachu?
Usuńmiod i cytryne czesto dodaje :) Cytryna swietnie działa!
OdpowiedzUsuńPolecam ten Pantenol i przed wszystkim jourt lub kefir. maska z glinki rozmieszana na ich bazie o wiele wolniej zasycha :)
Marie, wiem, że jogurt można dodawać, ale ja nigdy nie mam w domu. Sama, jak może wiesz, nie mogę jeść ze względu na alergię córeczki (karmię piersią), a mój mąż w ogóle nie toleruje krowiego białka. Także musiałabym kiedyś specjalnie kupić. Muszę sobie zapamiętać!
UsuńUwielbiam glinki :) Najczęściej robię tylko z wodą albo z hydrolatem. Nie kombinuję, ale muszę spróbować Twoje przepisy!
OdpowiedzUsuńBella, zachęcam, może akurat któryś przypadnie ci do gustu :)
UsuńBardzo polecam glinke zielona ze spirulins z profesjonalnej linii bielendy... Także do podrasowywania:)... Patenty z żelami kradne:)
OdpowiedzUsuńEdzia, a gdzie tę bielendę kupujesz, na all? Bo ja się jeszcze nie spotkałam.
Usuńtak, kupowałam na allegro ale juz dosc dawno temu ( jest bardzo wydajna)... wpisz wwyszukiwarke "bielenda maska spirulina"
UsuńNo tak, na all jest wszystko ... :DDD
UsuńJa mogę zwilżać, dodawać oleju, a i tak glinka robi mi ze skóry sucharka. Jedyny bezpieczny sposób - glinka tylko do mycia, na kilka sekund na twarz i zmywam.
OdpowiedzUsuńLidia, są specjalne mydła glinkowe, wiedziałaś? Może to coś dla ciebie?
UsuńDziękuję za ten post, bardzo przydatny, kiedyś często stosowałam glinkę, muszę koniecznie powrócić do tego zwyczaju ;)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, koniecznie!
UsuńHmm... dawno nie stosowałam glinek i w sumie nie mam teraz żadnej "na stanie".
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś też gotowej glinki z Argiletzu, która była świetna.
No nic... czas chyba znów pomyśleć o glinkach :)
Ania, na kalinie są dobre i tanie glinki, właśnie szykuję się do zamówienia :)
UsuńDziękuję za info, Cammie.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ich glinka błękitna i czarna. Koszt faktycznie niewielki.