Link do przepisu na to pyszne ciacho już Wam jakiś czas temu podawałam, ale uznałam, że skoro w przeciągu zaledwie dwóch tygodni upiekłam je właśnie trzeci raz, to zdecydowanie warte jest osobnego posta :DDD W ten przepiękny, słoneczny, świąteczny dzień zapraszam na brownies z malinami i białą czekoladą!
Zanim podam Wam proporcje, przypomnę tylko, że moją inspiracją była Ewena, autorka bloga Raspberries and cream [KLIK], którego zresztą serdecznie Wam polecam, bo jest kopalnią świetnych kulinarnych propozycji.
Przytaczam więc zapożyczony przepis :)))
Przygotujcie:
- dwie tabliczki ciemnej czekolady (200 g);
- tabliczkę białej czekolady (100 g);
- masło (150 g);
- szklankę mąki (150 g);
- łyżeczkę proszku do pieczenia;
- pół szklanki cukru (około 100 g, w oryginalnym przepisie Ewena proponowała dwa razy więcej, ale ja zawsze w ciastach obcinam ilość cukru);
- 3 jajka;
- aromat waniliowy (oryginalnie ekstrakt z wanilli, ja akurat nie mam);
- maliny świeże bądź mrożone (150 g).
To ciasto naprawdę jest ekspresowe, zwłaszcza jeśli będziemy dobrze zorganizowane i wszystkie składniki przygotujemy sobie, zanim zabierzemy się za ich mieszanie. Dlatego proponuję do szklanek wsypać cukier i mąkę, do mąki dodać od razu proszek do pieczenia, czekoladę połamać na kawałki (białą drobniutko), roztrzepać jajka (bez ubijania), wyjąć maliny i masło, przygotować natłuszczoną blaszkę (w moim przypadku tortownica o średnicy 24 cm) i dopiero wtedy zabrać się do roboty.
Zaczynamy od rozpuszczania w kąpieli wodnej masła i ciemnej czekolady. Kiedy czekoladowa masa jest już gotowa, ściągamy ją z ognia, dodajemy cukier i wanilię, mieszamy, dodajemy jajka, mieszamy, dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia, mieszamy, na koniec dodając maliny i kawałeczki białej czekolady, również mieszając. I tyle! Ciasto gotowe. Teraz wystarczy przełożyć je do blaszki i piec przez 35 minut w temperaturze 180 stopni.
Uczta dla podniebienia gwarantowana. Wyobraźcie sobie czekoladowe, wilgotne ciasto, którego słodki smak przełamują kwaskowate maliny, łagodzone jednak mlecznym akcentem, jaki stanowią kawałeczki białej czekolady! Niebo w gębie. Założę się, że zjecie jeszcze ciepłe, nie mogąc się doczekać, kiedy przestygnie :DDD Czy ktoś ma wątpliwości, dlaczego piekę to brownies raz za razem? :DDD
Zostawiam Was z tym przepisem, licząc, że z niego skorzystacie i życzę Wam cudownej niedzieli!
Całuję,
Cammie.
Ale to musi smakowac!!! Aż ślinka mi cieknie :)
OdpowiedzUsuńU mnie przepis na jesienne ciasto dyniowe.
Sylv, aż z ciekawości zajrzę, bo szukam właśnie słodkiego pomysłu na dynię :)))
UsuńZapraszam :)
UsuńO matko!
OdpowiedzUsuńToż to przecież zamach na moje kubki smakowe! :)))
Uwielbiam!
Już spisuję przepis!
Kraina, zobaczysz, że ani się obejrzysz, a wyuczysz się go na pamięć, ja ja :DDD
Usuńała.. nie! jestem na diecie a Ty wyjeżdżasz z takimi zdjęciami...:(
OdpowiedzUsuńRainy, no co? :DDD
Usuńno kurde ja na diecie, to nie mogę takich cudeniek!!:( a jestem łasuchem i strasznie mi się chce!!
UsuńOlać dietę! :DDD
UsuńŚlinka cieknie przy samym czytaniu tego posta... KONIECZNIE muszę zrobić to brownies!
OdpowiedzUsuńCassidy, polecam, pycha!
Usuńtakei wersji z malinami i biala czekolada nigdy nie jadlam!:)
OdpowiedzUsuńIlovemakeup, pora to nadrobić :)))
UsuńO nie, o nie... Ty kusicielko! Człowiek się tu odchudzać próbuje xD
OdpowiedzUsuńKasia, odchudzanie jest przereklamowane :PPP
UsuńNo nie wiem- jak się człowiek nie może w spodniach zapiąć, a pod sukienką ujawnia się brzuszek a'la ciążowy, choć jest to jedynie ciąża gastronomiczna... gdy mama zaczyna panikować, że zostanie babcią... to znaczy, że nastał odpowiedni czas na odchudzanie xD
UsuńOj tam, spodnie w praniu się skurczyły ;)))
UsuńSą nowe, jeszcze ich nie prałam xD Kupiłam takie mocno dopasowane z myślą, że się przecież naciągną w noszeniu, jak to jeansy. A efekt jest taki, że przybyło mi parę centymetrów tu i ówdzie i nie mogę ich nosić, żeby się rozciągnęły xD
UsuńAle na szczęście siostra mnie dziś zmobilizowała i zaczynamy 30 day shred :)
Ups, no to nie trafiłam :D Ale wiesz co? Po szredzie możesz mieć tak rozwinięte mięśnie, że też się nie wciśniesz :PPP
UsuńMyślę, że moim mięśniom jeszcze daleko do zaawansowanego rozwoju- mogą się jedynie delikatnie zarysować pod tłuszczykiem :P
UsuńAleż jesteś względem siebie krytyczna :DDD
UsuńRaczej szczera ;) Spojrzenie na siebie krytycznym okiem to podstawa do mobilizacji, której baaaardzo mi potrzeba przy 30 day shred. Jest dzień drugi, a ja cała jestem jednym, wielkim zakwasem :/
UsuńŻyczę wytrwałości, na pewno się przyda :*
Usuńwygląda cudnie, podziel sie :)
OdpowiedzUsuńCupcakes, częstuj się!
UsuńMniam, narobilas ochoty!:)
OdpowiedzUsuńWdowa, miałam taki bezczelny zamiar :PPP
Usuńwygląda apetycznie i z całą pewnością spróbuję go zrobić ;)
OdpowiedzUsuńDominica, zachęcam :)))
UsuńUwielbiam brownie! :)
OdpowiedzUsuńFrance, ja niestety też :)
UsuńWygląda bardzo zachęcająco, podsunę ten przepis mamie w przyszłym tygodniu, bo czekoladę i maliny uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMarta, smacznego!
Usuńale pychota!!!! musze zrobic koniecznie!!
OdpowiedzUsuńJustitia, żebyś wiedziała, że pychota :DDD
Usuńależ nabrałam ochoty na to ciasto
OdpowiedzUsuńTheagnes, nie dziwię się :PPP
UsuńTo juz znam swoje plany na jutro :P
OdpowiedzUsuńMagdalena, fajnie :)
Usuńwygląda przepysznie! uciekam zaraz do pracy, ale podsunę przepis mężowi :D hyhy
OdpowiedzUsuńMarti, pewnie, niech pokaże, co potrafi :)))
UsuńZaśliniłam się :)
OdpowiedzUsuńBella, :)))
Usuńmuszę tego spróbować ;D
OdpowiedzUsuńKamiluśka, obowiązkowo!
Usuńprzepis juz zapisany teraz tylko pozostaje wysłać mojego B na zakupy i do roboty ;D
UsuńJak spróbuje, sam następnym razem po tę czekoladę pobiegnie :DDD
Usuńoby bo przy okazji by zakupy robił ;p
UsuńAch! :)
OdpowiedzUsuńNiecierpek, zjadłoby się, co? :D
Usuńmurzynek z malinami to jedno z moich ulubionych ciast, też ostatnio piekłam :)
OdpowiedzUsuńMessalexa, tylko do murzynka, o ile się nie mylę, dajesz czyste kakao, prawda? A tu idzie tyyyyle czekolady :DDD
Usuńtak, daję czyste kakao, bo ja jestem leniwa i nie chce mi się lecieć do sklepu po czekoladę jak mnie najdzie na pieczenie ;)
UsuńJa tam zwykle mam zapas :DDD
Usuńu mnie takie zapasy nie wytrzymują próby czasu :D
UsuńŁasuch! :PPP
UsuńCammie, nie rób mi tego... staję na głowie żeby zrzucić parę kilo - nie ułatwiasz mi zadania ;)
OdpowiedzUsuńKatalina, przepraszam :PPP
UsuńUwielbiam Brownie:) Z malinami musi być super, muszę rozejrzeć za mrożonymi.
OdpowiedzUsuńLidia, ja kupuję w biedronce. Raz, że w dobrej cenie, a dwa, że w sztywnym pudełku, a nie w worku, więc są ładne i całe, a nie taka rozgnieciona miazga.
UsuńDobrze wiedzieć o tych malinkach z Biedronki :)
UsuńFF, biedra fajna jest :DDD
UsuńNo to pięknie podziękuję za tak ciepłe słowa o moim blogu:)...i cieszę się, ze skorzystałaś z przepisu i podajesz dalej. Brownies to moje słodkie odkrycie tego tysiąclecia;) I nie mają nic w spólnego z zakalcem, prawda? A wyżej wymieniony przepis, to jeden z pierwszych, z jakiego skorzystałam i przyznaję, że jeden z najlepszych. W moich planach kolejne "browniowe" wypieki, zgromadziłam już odpowiednią literaturę a jak na razie pocieszę chociaż oko, Twoim kawałkiem:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Cammie!
Ewena, witaj! Miło mi cię gościć! Chcesz kawałek ciacha? :DDD
UsuńA na serio, to dziękuję za inspirację :* Planuję też niebawem popełnić twoje ciasto kawowo - jogurtowe :)))
Ja sobie pozwolę i skorzystam z przepisu :)
OdpowiedzUsuńRuda, koniecznie, ciasto jest przepyszne :)
UsuńTeż niedługo spróbuję, nawet jeśli od czasu do czasu skusimy się na coś słodkiego, nic tak nie poprawia urody jak szeroki uśmiech - a taki pojawia się po zjedzeniu pyszności :D
OdpowiedzUsuńRodzynki, poza tym zjedzone bez wyrzutów sumienia nie tuczy! :DDD
UsuńGdyby nie to, że sklepy są pozamykane, to poleciałabym kupić składniki i zabrałabym się za robienie tego ciasta ;)
OdpowiedzUsuńKatarzyna, na szczęście jutro też jest dzień :)))
UsuńRobiłam dopiero raz, ale na pewno na tym razie się nie skończy, paczka malin i czekolady już czekają :D
OdpowiedzUsuńPycha, dzięki za przepis :)
FF, ależ proszę! :*
UsuńNo wiesz? Kuchnia w remoncie a Ty mnie kusisz takim pysznym ciastem, nieładnie :P
OdpowiedzUsuńNena, a czy to moja wina, że sobie remont w kuchni wymyśliłaś? Nie lepiej było zabrać się za pieczenie brownies? :DDD
UsuńCammie nie ja wymyśliłam niestety, ja jeszcze na etapie mieszkania z rodzicami jestem (ale mam nadzieję, że już niedługo ;) )
UsuńPrzynajmniej będziesz miała świeżutko wyremontowaną łazienkę :)))
UsuńMmmmm! Zapisuję przepis :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda, mam nadzieję, ze równie świetnie smakuje!
Milky, smakuje, i to jak :)))
Usuńmmm :) wygląda pyszniee
OdpowiedzUsuńMartusia, :)
UsuńUwielbiam takie połączenie :) i z chęcią wypróbuję ten przepis a jak będziesz miała ochotę to polecam: http://gotowaniecieszy.blox.pl/2009/05/Sernikobrownies-z-malinami-na-swietowanie.html, robiłam już kilka razy, jest pycha :*
OdpowiedzUsuńKosmea, przyjrzę się temu przepisowi na pewno, dzięki!
Usuńuwielbiam brownies.. na moje ostatnie urodziny sobeiupieklam po ciezkim dniu i zjadlam z lodami bakaliowymi... :)
OdpowiedzUsuńMarie, hmmm, czy to nie u ciebie czytałam dziś o racjonalnym odżywianiu?:DDD Ale rozumiem, w końcu urodziny to urodziny :)
UsuńMusi smakować przepysznie :))
OdpowiedzUsuńPureMorning, owszem, jest przepyszne :)))
UsuńWykluczyłam słodycze ze swojej diety, ale chyba się skuszę :( ta moja "silna" wola pęka zawsze gdy widzę coś pysznego.
OdpowiedzUsuńNatalia, ja nie kupuję sklepowych słodyczy (no, prawie ...), ale domowych słodkości sobie nie odmawiam :)
UsuńMmmmm :D Ja ostatnio zrobiłam ciasto z dwóch tabliczek gorzkiej czekolady i rumu.. :))
OdpowiedzUsuńKosmetoholiczko, cóż, ja od alkoholu muszę trzymać się z daleka.
UsuńMLAAAAAAAAAAAAAAAAAAASK!!! Pychota :) Taka reklama i jak tu się uwolnić od Słodyczoholizmu ??
OdpowiedzUsuńOdnowa, to se ne da :DDD
UsuńZazdroszczę talentu do takich wypieków! Sama piekę, ale niestety za ciasta się nie zabieram. A to musi być rzeczywiście smaczne - połączenie malin i białej czekolady- pychota!:)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, uwierz mi, że ja jakiegoś szczególnego talentu też nie mam. To ciasto jest naprawdę łatwe do zrobienia, spróbuj, przekonasz się :)
UsuńJak będę miała chwilę czasu, to postaram się coś "upichcić", aczkolwiek specjalizuje się w innych wypiekach niż ciasta :)Ale widok kuszący, to trzeba przyznać :D
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, zdradź, proszę, co to za wąska specjalizacja! :)))
UsuńOjej, ojej! Przepis zapisany, wypróbuję przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, smacznego!
Usuń