Przyjemna niespodzianka! Isana Bodycreme Sheabutter & Kakao, krem do ciała z masłem shea i kakao. Może pamiętacie, że dostałam go w hojnej paczce z produktami marek własnych drogerii Rossmann?
Krem zapewnia dogłębna pielęgnację skóry suchej. Ph przyjazne dla skóry - tolerancja skóry potwierdzona dermatologicznie.
Przyznam szczerze, że cudów się po tym kremie nie spodziewałam. Tak ogromna pojemność (500 ml) za tak niską cenę (10 zł)? To nie mogło się udać. A jednak się udało :)))
Fajnie, że producent nazwał ten produkt kremem, nie siląc się na sugerowanie, że mamy do czynienia z popularną formułą masła. Bo to rzeczywiście jest krem. Nie masło, nie balsam, nie mleczko. Krem. Po prostu krem. O treściwej, ale nieco luźnej konsystencji. Łatwo się aplikuje na ciało, dobrze rozsmarowuje, choć trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością, bo jest raczej tłusty. Mnie to akurat odpowiada, ja lubię wyraźnie czuć, że skóra jest odżywiona i otulona miękką ochronną warstwą (byle się nie kleiła! tego chyba nikt nie lubi).
Od razu zaznaczę jednak, że nie jest to odżywienie dogłębne i długotrwałe. Nie należy spodziewać się stopniowego efektu regeneracyjnego, krem działa po prostu od prysznica do prysznica, od kąpieli do kąpieli. Jeśli jesteśmy na bakier z regularnością stosowania, stan skóry mimo wszystkich zalet tego kremu może pozostawiać co nieco do życzenia.
A co uważam za jego największą zaletę? Zapach, zdecydowanie zapach! Intensywny, kakaowy, nasuwający skojarzenia ze słodką czekoladą (aż dziwne, że krem jest biały, a nie brązowy, dziwię się za każdym razem, kiedy otwieram pudełko :DDD). Kocham takie klimaty i żałuję, że niestety dość krótko utrzymuje się na skórze. Ale i tak doceniam, jak bardzo uprzyjemnia sam moment aplikacji.
Będę się nim cieszyć z pewnością bardzo długo, bo starczy mi chyba na wieki, biorąc pod uwagę fakt, że stosuję go tylko na łydki i ręce. Biust, brzuch, uda i pośladki smaruję bowiem swoimi "pociążowymi" specyfikami ;)))
Podsumowując - przyjemny wariant dla amatorów słodkich zapachów lub tanie, pojemne i wydajne rozwiązanie rodzinne do podstawowej pielęgnacji. Zdecydowanie warto wziąć zakup pod rozwagę.
Ach! Zapomniałabym. Jedna rzecz mnie wkurza. Nie tylko w tym konkretnym produkcie, ale w ogóle we wszystkich produkowanych pod markami własnymi Rossmanna. Czy one naprawdę muszą być opisywane po niemiecku? Trafiając masowo na polski rynek nie mogą mieć etykiet po polsku? Ot, takie moje gorzkie żale ...
Miałyście do czynienia z tym kremem? Jak wrażenia? :)))
Jeszcze nie miałam do czynienia z tym kremem, ale zaciekawiłaś mnie, jak za taką pojemność i cenę to warto zainwestować :) a i zapach też może i mnie urzeknie.
OdpowiedzUsuńCoonfiesame, jak lubisz słodkości, to na pewno spodoba ci się zapach tego kremu :)
UsuńBardzo go lubię. Wszystkie balsamy poszły w kąt, maltretuję ten krem codziennie. Zapach ma cudowny, słodki, ale nienachalny i to mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMarta, naprawdę nie miałabym nic przeciwko, żeby dłużej się utrzymywał na skórze, słodziak jeden :DDD
UsuńDzięki za recenzję :) Rozmyślam od jakiegoś czasu nad tym kremem i ostatecznie mnie zachęciłaś do zakupu :D
OdpowiedzUsuńNena, mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńJa też bo nie mam nawet złotówki na buble w tym miesiącu :P
UsuńNie sądzę, żebyś uznała ten krem za bubel.
UsuńTeż mam ochotę go zjeść :P Opakowania w słoiczku zawsze kończą mi się o wiele szybciej, jednak pół litra kremu starczy mi chyba do końca zimy :D
OdpowiedzUsuńKosodrzewina, mnie na pewno wystarczy, tak jak pisałam, stosuję go tylko na wybrane partie ciała. W dodatku tylko rano, bo po wieczornej kąpieli w ruch idzie olejek / oliwka :)
Usuńpo peelingu z farmony zrazilam sie do takich 'slodkich' zapachow, ale moze sie skusze:)
OdpowiedzUsuńMagdalena, ja z farmoną póki co też nie chcę mieć nic wspólnego ;)
Usuńa to czemu? :)
UsuńA temu:
Usuńhttp://no-to-pieknie.blogspot.com/2012/10/rozczarowanie-i-zaskoczenie.html
Wąchałam w sklepie.. zapach naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńKarmel, jak to wąchałaś, hę? Przecież on jest fabrycznie zafoliowany!
UsuńHahaha, jak ktoś znajdzie odfoliowany kremik, to już będzie wiadomo, że to sprawka Karmel :P
Usuńa może o czymś nie wiemy i wprowadzili testery? ;P hehehe :D
Usuńuwielbiam ten krem. Zdecydowanie jest moim faworytem w kategorii mazideł do ciała
OdpowiedzUsuńOlivka, nie jest może jakimś cudem, ale aktualnie też nie mam nic lepszego :)
UsuńSkoro taki czekoladowy to powinnam go mieć;)
OdpowiedzUsuńLidia, bardziej kakaowy, ale "sąsiedztwo" z czekoladą bliskie :)))
UsuńObojętne:D Ważne, że coś ze słodyczy;)
UsuńPrzypadłby ci do gustu, jestem pewna :)
UsuńChyba kupię do na zimę, to dobry czas na takie słodkie zapachy :) Czas owocowe i kwiatowe nuty schować do szuflady coby czekały na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńAsia, ja tam mogę słodkościami smarować się cały rok :)))
UsuńU mnie też dziś o tym kremie ;)
OdpowiedzUsuńBasiunia, i co o nim myślisz? :)
UsuńJak zużyje swoje zapasy to na pewno go kupię- tani i wszyscy go chwalą ;D
OdpowiedzUsuńFrance, za tę cenę po prostu naprawdę nie ma się do czego przyczepić :)
UsuńSłyszałam bardzo dużo pozytywów na temat tego kremu i mam go na swojej liście zakupów na przyszłość. Na razie jednak mam tak ogromne zapasy kosmetyków do pielęgnacji ciała, że chyba przez cały kolejny rok nie kupię Isany... A tak mnie kusi... Podobno do kremowania włosów też się spisuje :)
OdpowiedzUsuńKochana, jakiej firmy kosmetyki stosujesz w ramach pociążowego ujędrniania? Chciałabym wiedzieć, co kuzynce kupić, a w tym temacie jestem zielona...
Kasia, do kremowania włosów??? Pierwsze słyszę! Gdzie o tym poczytać?
UsuńGorąco, gorąco, gorąco polecam krem ujędrniający z tołpy, dermobody mum! Naprawdę działa. Wiem, że można jeszcze dostać krem przeciw rozstępom (mnie na szczęście niepotrzebny) i serum do biustu (ja mam z perfecty, ale średnio jestem zadowolona).
O kremowaniu Isaną pisała między innymi Natalia (tu podaję dokładny link do jej notki: http://moje-kosmetyki-byn.blogspot.com/2012/08/isana-krem-do-ciaa-maso-shea-kakao.html ). Nakładasz krem na włosy tak jakbyś je olejowała- efekty podobno też są super- ważne tylko, by krem miał przyjazny skład, a Isana podobno jest pod tym względem fajna :)
UsuńDziękuję Ci bardzo za informacje o Tołpie- w takim razie kupię zestawik z Tołpy i mam nadzieję, że moja kuzynka będzie zadowolona, kiedy już urodzi :)
Dzięki za linka, biorę się za czytanie :*
UsuńKuzynka powinna być zadowolona, mam wrażenie, że w tej półce cenowej nie ma nic lepszego :)
Właśnie zauważyłam, że kosmetyki ujędrniające dzielą się na tanie (co do których nie mam dużego zaufania, a poza tym mają z reguły niezbyt ciekawe składy, a wiadomo, że jeśli kobieta karmi, to lepiej, by nie wcierała w siebie jakiejś chemii paskudnej) i bardzo drogie, nie na moją skromną kieszeń. Dlatego tym bardziej dziękuję Ci za polecenie Tołpy :*
UsuńAkurat seria mum do najtańszych nie należy, ten mój krem kosztuje coś około 50 zł. Ale wart jest każdej złotówki :)
UsuńNałóż na włosy zamiast oleju go ;)
OdpowiedzUsuńKascysko, zrobię to! Z czystej ciekawości :DDD
UsuńByłam właśnie u ciebie poczytać o twoich doświadczeniach, bomba! Dzięki za inspirację :* Wykremuję włosy już dziś :DDD
Usuń:D Me gusta kapusta ;)
UsuńNapisz proszę, jak wrażenia, bo ciekawa jestem bardzo ;)
Pewnie, dam znać :)
UsuńUżywałam i byłam bardzo zadowolona, robi to co trzeba na nic nie mogłam narzekać! A zapach jest przecudny!
OdpowiedzUsuńConfessions, nic dodać, nic ująć :)
UsuńMam ten krem i też jestem zadowolona. Jednak w tym poście najbardziej podoba mi się recenzja a nie sam produkt:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Joanna, dziękuję, to bardzo miłe :)
Usuńmam ten krem jest cudowny:) uzywam do kremowania wlosow gdzie nadaje sie idealnie i do balsamowania ciala, po prostu super, jeden z lepszych produktow:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy wpis:)
Megalaska, też zamierzam nałożyć dziś na włosy :)
UsuńKusi mnie ten krem, kusi :)
OdpowiedzUsuńKupię, gdy tylko zużyję wszystkie mazidełka do ciała, które mam aktualnie "na stanie" :)
Kraina, rozumiem, że dużo tego? :)))
UsuńOwszem :) Małymi krokami do przodu ;)
UsuńPowodzenia!
UsuńDig, nie ma!
OdpowiedzUsuńhttp://kascysko.blogspot.com/2012/06/dalsze-kremowanie-wosow.html
Pozytywnie mnie zaskoczyłaś, ponieważ ja też choć miałam na ten krem chrapkę, nie spodziewałam się po nim cudów :). A jednak ten wspaniały zapach, o którym mówisz kusi. Jedyne co mnie nie przekonuje to konsystencja kremu, jednak wolę konsystencję musu/masła. Ale podsunęłaś mi dobry pomysł, być może zakupię go by mieć duży,awaryjny krem "familijny" :)
OdpowiedzUsuńLawenda, jest bardzo pojemny, ma aż pół litra, także z powodzeniem może być stosowany przez kilka osób jednocześnie :)
UsuńMiałam z Isany taki krem tylko oliwkowy i męczyłam go bardzo długo, ale bardzo lubię slodkości, więc na pewno się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńLachrymose, właśnie czytałam, że ten oliwkowy pachnie nieciekawie :)
Usuńmam juz trzecie opakowanie i bardzo lubie... :) aczkolwiek domagam sie innych wersji zapachowych, bo ta powoli mi sie nudzi.
OdpowiedzUsuńMarie, no jest jeszcze oliwkowy podobno :)
UsuńKocham, uwielbiam i gdy go odkręcam, to chowam wszystkie łyżki w domu, bo mam ochotę go zjeść :D. Cudnie sprawdza się do kremowania włosów i do ciała :)).
OdpowiedzUsuńNatalia, to prawda, można by łyżeczką wyjadać przez ten apetyczny zapach :)
Usuńnigdy nie miałam, w ogóle jakoś nigdy nie zwracałam wielkiej uwagi na produkty Rossmannowe ;) ale kocham masła, balsamy i kremy, więc może i tego kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMarti, to nie jest nic ekskluzywnego, ale jak na tę cenę - rewelacja :)
UsuńSuper, że są tak obiecujące efekty! Niska cena, super wrażenia. I o to chodzi :) Pozdrawiam, Blogging Novi.
OdpowiedzUsuńBlogging Novi, witaj, chyba cię tu jeszcze nie widziałam? :)
UsuńRównież skusiłam się na ten krem po tych wszystkich zachwytach :) Wypróbuję go jak tylko wrócę do mamy, gdzie go zostawiłam :]
OdpowiedzUsuńKarotka, miłych wrażeń!
Usuńoch, gdyby nie cała sterta kosmetyków do ciała w zapasie, to na pewno bym sięgnęła po ten krem, bo co rusz spotykam się z pozytywnymi opiniami na jego temat. Dodatkowym atutem jest to, ze można go wykorzystać do włosów, czego sama jeszcze nie próbowałam, a bardzo ciekawi mnie ta metoda! :)
OdpowiedzUsuńRodzynka, ja właśnie wysmarowałam włosy na noc, zaraz zmywam i zobaczymy, jak sobie poradził :)
UsuńMam go, ale na razie nie otwieram chcąc zużyć inne pootwierane kosmetyki do ciała. Ale na pewno doczeka się na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńKasia, słuszna strategia :)))
UsuńJestem fanką zapachów owocowych, więc wszelkie czekolady, kokosy i wanilie nie dla mnie ;) z korzyścią dla portfela :)
OdpowiedzUsuńAgga, a mnie owoce właśnie mniej kręcą, jeszcze zależy jakie :)
UsuńTego kremu nie znam,ale z czekoladowych uwielbiam masło Organique, pachnie prawdziwą czekoladą i długo trzyma się ten zapach na skórze :-)
OdpowiedzUsuńJuicy, nie wiedziałam, że takie mają, muszę przy okazji sprawdzić :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJak tylko wykończę Moringę z TBS,która swoją drogą pachnie nie za ciekawie, to napewno zakupie to mazidło :)
OdpowiedzUsuńMarta, moringę masz w olejku?
UsuńNie mam masło i żel pod prysznic.Dziwne jest to ze żel pachnie tak pięknie że bez wąchania dokupiłam masło i niestety zapach ma jakiś dziwny,taki chemiczny :(
UsuńMarta, słyszałam właśnie, że niektóre z maseł tbs niestety trącą chemią :/
UsuńJeszcze nie miałam okazji do czynienia z tym kremem. U mnie ciężko o dostęp do Rossmanna, czasami tylko koleżanka mi gdzieś coś kupi. Chętnie bym sie dorwała do tej czekoladki :)
OdpowiedzUsuńAnna, kurka, tak się do tego rossmanna przyzwyczaiłam, że jest pod ręką w liczbie kilku, że czasem zapominam, że nie wszędzie jeszcze ta sieć dotarła :(
UsuńNa pewno się na niego skuszę :)) Tylko muszę wykończyć moje inne, bo za dużo tego wszystkiego..
OdpowiedzUsuńKosmetoholiczko, nooo, co za dużo, to niezdrowo ;)))
UsuńZawsze jak jestem w Rossmannie, chodzę koło tego kremu. Ale ze względu na moją pokaźną kolekcję innych mazideł wciąż się powstrzymuję :-) I mnie również denerwują niemieckie etykietki, w końcu w Polsce jesteśmy, i zdawkowy polski opis jest co najmniej nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńMellody, dziwię się szczerze mówiąc, że jesteś jedyną osobą, która odniosła się do tej części mojej recenzji. Myślałam, że więcej osób zwraca na to uwagę.
UsuńMam, znam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńBella, ja też polubiłam, myślę, że będę do niego wracać, zwłaszcza że za radą dziewczyn zaczęłam nakładać na włosy i efekty są bardzo zadowalające :)
UsuńOj mnie też denerwują te niemieckie opisy na kosmetykach Rossmanna. A krem zaczyna mnie coraz bardziej interesować :)
OdpowiedzUsuńSerduszko, aż dziwne, że tak mało osób zwraca na to uwagę, cicho o tym we wszelkich recenzjach.
UsuńUwielbiam ten produkt! nie tylko za zapach ale też za działanie :)
OdpowiedzUsuń