Mam wrażenie, że największy dramat już za mną, włosy co prawda nadal mi wypadają, ale już nie w takich ilościach, jak jeszcze kilka tygodni temu. Jest zauważalnie lepiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tylko w niewielkim stopniu to moja zasługa, bo łysienia pociążowego nie jest w stanie powstrzymać żadna pielęgnacja, żadna dieta i żadna suplementacja. Zresztą na suplementację i tak nie mogę sobie pozwolić, bo wciąż karmię piersią. Także ani zioła, ani leki nie wchodzą w grę. Co do pielęgnacji, to oczywiście starałam się jakoś tym moim biednym włosom pomóc, ale szczerze mówiąc, sama nie wiem, czy przynosiło to jakieś wymierne rezultaty ... Prawda jest taka, że poprawa przyszła pewnie wraz z unormowaniem się hormonów.
W każdym razie lepiej robić coś, niż nie robić nic. Dlatego mimo długotrwałego i jakże zniechęcającego braku efektów przez ostatnie miesiące uparcie trzymałam się pielęgnacji opartej na ziołowych produktach Green Pharmacy. O zachwycającym działaniu jedwabiu tej marki już zdążyłam Wam napisać [TUTAJ], dziś pora na moje obserwacje odnośnie eliksiru, balsamu i olejku.
Kiedy decydowałam się na dobór kosmetyków GP, najbardziej kusił mnie eliksir ziołowy do włosów łamliwych, zniszczonych oraz farbowanych. Dziś oczywiście wybrałabym zdecydowanie wersję do włosów wypadających (i pewnie niebawem ją kupię), no ale na tamtą chwilę problemów z nadmiernym wypadaniem nie miałam. Okazuje się jednak, że wersja, na którą się zdecydowałam, zgodnie z obietnicą producenta też w jakimś stopniu ma chronić włosy przed wypadaniem, także sumiennie sięgałam po nią dzień po dniu.
Eliksir ziołowy do włosów łamliwych, zniszczonych oraz farbowanych. Koszyczek rumianku, podbiał zwyczajny, kiełki pszenicy, kłącze tataraku. Naturalny preparat ziołowy wyprodukowany w oparciu o receptury ze starych ksiąg zielarskich. Wskazany do wzmocnienia włosów, zapobiega ich wypadaniu. Eliksir regeneruje mieszki włosowe, powstrzymuje nadmierne przetłuszczanie się skóry. Nie podrażnia skóry, nie wywołuje niepożądanych efektów ani zmian skórnych. Wzmacnia włosy, zmniejsza łupież i łojotok prowadzący do przedwczesnego wypadania włosów.
Bardzo się z tym preparatem polubiłam. Ogromny plus za wygodne dozowanie! Atomizer pozwala na precyzyjne nakładanie eliksiru na włosy u ich nasady. Traktowałam go bowiem jak wcierkę, wmasowując w skórę głowy. Tak jak wspominałam, nie wiem, czy wpływał na włosy jakoś wzmacniająco, bo po ciąży i tak leciały jak szalone, ale krzywdy na pewno nie robił. Nie przetłuszczał i nie podrażniał skóry, nie obciążał też samych włosów. Stosując go miałam poczucie, że robię dla nich coś dobrego. Podobał mi się też jego delikatny ziołowy zapach.
Z wiadomych względów nie do końca umiem ocenić jego skuteczność, ale wszelkie inne walory, łącznie z ceną (około 10 zł za 250 ml) i wydajnością, sprawiają, że zaryzykuję zakup wersji przeznaczonej stricte do włosów wypadających.
Drugim preparatem Green Pharmacy, na którym ostatnio opierała się moja pielęgnacja włosów, był balsam z olejkiem łopianowym. Producent zaleca nakładanie go na 5-10 minut, dlatego też stosowałam go jak typową maskę, pod czepek i ręcznik.
Balsam do włosów przeciw wypadaniu OLEJEK ŁOPIANOWY. Olejek łopianowy, proteiny kiełków pszenicy, witamina E. Szybko wyhamowuje wypadanie włosów dzięki swym odżywczym i zdrowotnym właściwościom. Daje widoczne wyniki w walce z łysieniem oraz osłabieniem włosów stymulując pracę cebulek włosów. Substancje aktywne zawarte w balsamie pobudzają mikro krążenie skóry głowy, wzmacniają włókna włosowe oraz przedłużają fazę wzrostu włosa. Balsam odżywia i wzmacnia włosy zapewniając im siłę niezbędną do intensywnego wzrostu. Już po pierwszym zastosowaniu balsamu zauważalne jest zmniejszenie wypadania włosów, które stają się zdrowsze i pełne blasku oraz łatwiej się rozczesują.
Balsam przeznaczony jest do pielęgnacji włosów skłonnych do wypadania, także okazał się jak znalazł. Podobnie jak w przypadku eliksiru, nie wiem, w jakim stopniu powstrzymał moje problemy, ale zakładam, że w jakimś na pewno. Zaszkodzić, na pewno nie zaszkodził. Stosowany jako maska może nie dawał efektu spektakularnego wygładzenia czy nabłyszczenia, ale czynił włosy bardzo lekkimi, dzięki czemu wyraźnie zyskiwały na objętości. Nie było to, jak się domyślacie, bez znaczenia dla kogoś, kto codziennie tracił masę włosów. Także duży plus.
Przyczepię się jedynie do wydajności. Balsam jest dość rzadki, luźna konsystencja sprawia że trudno nanieść go na włosy bez strat. I w ogóle jednorazowo potrzeba go sporo. Rekompensuje to jednak cena, zaledwie 8 złotych za 300 ml! Podpowiem wam w tym miejscu, że dostępne są także wersje z pokrzywą (pielęgnacja włosów osłabionych), cynkiem (pielęgnacja włosów z łupieżem) oraz aloesem (pielęgnacja włosów farbowanych).
Ostatnim punktem pielęgnacji pod znakiem Green Pharmacy był olejek łopianowy z czerwoną papryką. Pamiętam, że to on wzbudził Waszą największą ciekawość, gdyż zgodnie z obietnicą producenta miał działać stymulująco na porost włosów.
Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem czerwonej papryki tworzą skuteczny preparat o sprawdzonym wzmacniającym i pobudzającym działaniu na włosy. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia osłabione włosy i stymuluje ich wzrost. Czerwona papryka pobudza mikro-cyrkulację krwi co ułatwia przenikanie dobroczynnych składników olejku łopianowego w głąb cebulek włosowych. Włosy stają się gęstsze i mocniejsze, lśniące i pełne życia. Odpowiednio pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają.
Z tym produktem mam pewien problem. Nie polubiłam go. Nie jestem zawziętą włosomaniaczką, nie mam zacięcia do regularnego olejowania włosów, przy maleńkim dziecku nie mam też na to po prostu czasu (nigdy nie wiadomo, czy będzie okazja do spokojnego umycia głowy :DDD). To wszystko plus uciążliwość stosowania powodowało, że nie miałam serca do tego preparatu.
Producent zaleca aplikację olejku na skórę głowy, co oczywiście ma sens, skoro ma on działać pobudzająco. Jego zmywanie jest jednak tak trudne, że na samą myśl o nakładaniu go, już mi się odechciewało. Siłą rzeczy sięgałam po niego rzadko. Wybaczcie, nie jestem w stanie się zmuszać. Gdyby jeszcze moje włosy były w obiektywnie dobrej kondycji i efekty jego stosowania z zalecaną częstotliwością można by było wymiernie ocenić, przeprowadziłabym dla Was pełny eksperyment, ale w sytuacji, w której w przeciągu kilku zaledwie tygodni tak się przerzedziły, że i tak musiałam je mocno skrócić, robienie tego na siłę wydało mi się bez sensu. Jedno jest pewne, ja więcej do olejków w tej formie nie wrócę. Zdeklarowanym włosomaniaczkom jednak polecam, dostępne są jeszcze wersje ze skrzypem polnym i zieloną herbatą, każda to koszt około 6 zł za 100 ml.
Moim zdecydowanym faworytem z oferty Green Pharmacy nadal pozostaje jedwabne serum, ale eliksir i balsam też bardzo polubiłam. Olejkowi mówię natomiast nie.
Miałyście do czynienia z produktami Green Pharmacy? Ciekawa jestem Waszych doświadczeń. Podzielcie się, proszę, swoją opinią na temat tych kosmetyków. Działają, nie działają? Piszcie!
Ja z Green Pharmacy jestem zaprzyjaźniona (a raczej z ich kosmetykami). Bardzo polubiłam olejek łopianowy, szampon z żeń-szeniem i eliksir. Balsamu nie miałam i chyba się na niego nie skuszę- o ile dobrze pamiętam, zerkałam kiedyś w drogerii na skład i chyba było tam coś ropopochodnego, a takich substancji staram się unikać. Jedwabne serum mam, ale jeszcze go nie wypróbowałam :)
OdpowiedzUsuńKasia, warto sprawdzić skład jeszcze raz, wiem, że nad składy jakiś czas temu zmieniły się in plus :)
UsuńJak oceniasz szampon, warto brać?
I nie wiem, na co czekasz z tym jedwabiem :DDD
Czekam, żeby zużyć Jedwab z Delii, ale to chyba nigdy nie nastąpi, bo to spooora butla jak na kosmetyk, którego używa się dosłownie kropelkę :/
UsuńSzampon oceniam jako naprawdę fajny. Nie zrobił moim włosom nic złego, za taką cenę warto spróbować. Ale zaznaczam, że ja stosowałam właśnie ten ze starym składem.
Co do balsamu- właśnie chyba będę musiała tak zrobić. Wtedy się spieszyłam i nie sprawdziłam, czy to już była ta wersja z nowym składem czy jeszcze poprzednia seria ;)
Koleżanka niedawno zastanawiała się nad jedwabiem z delii, bo nie mogła znaleźć w sklepach tego z GP. Pytała, czy dobry ale niestety nie umiałam jej pomóc, nawet nie wiedziałam, że delia ma coś takiego w ofercie. A ty jak go oceniasz?
UsuńNie mam porównania z tym z Gp, ale wydaje mi się, że dobry. To znaczy robi to, co ma robić- działa jak każe znane mi silikonowe serum- wygładza, nabłyszcza, ułatwia rozczesywanie. A do tego nie przesusza końcówek, bo nie ma w składzie wysuszającego alkoholu. Do tego kosmiczna wydajność... Dlatego ja go polecam.
UsuńDzięki! Dobrze wiedzieć. Mój GP powoli się kończy, a podobno dość trudno go kupić.
UsuńJa mam olejek, ale moje odczucia są mieszane. Nie zauważyłam jakiejś wybitnej poprawy i traktuję go po prostu jako preparat do olejowania.
OdpowiedzUsuńKaczmarta, czyli nakładasz typowo na końcówki? Może w takiej roli rzeczywiście by się sprawdził. Bo szorowanie naolejowanej skóry doprowadzało mnie do szału. I tak zawsze miałam wrażenie, że głowa jest niedomyta :/
UsuńJa zmywałam ten olejek szamponem Green Pharmacy metodą suche-mokre. Najpierw nakładałam szampon na suche włosy, szorowałam, potem spłukiwałam i na mokre słowy ponownie szampon, szorowanie, spłukiwanie i gotowe- wtedy włosy były perfekcyjnie umyte, nie miałam wrażenia, że skóra jest niedomyta. Po zużyciu szampony GP zmywałam Babydream i też było dobrze. A ja nakładam na skalp naprawdę sporo oleju (bo zawsze mam wrażenie, że dałam za mało i dokładam, dokładam, dokładam xD).
UsuńNie wiem, może rzeczywiście tutaj pies jest pogrzebany, bo ja zawsze na mokro myłam. Tak czy inaczej, to nie na moje nerwy :DDD
UsuńMi akurat zmywanie idzie szybko. Do pierwszego mycia zstosuję Babydream, a do drugiego Alterrę z kofeiną. Nakładam go również na skórę głowy. Jakoś daję radę bez spieniania szamponu w kubeczkach itd. z tym, że ja mam bardzo suche włosy i może dlatego tak dużo w nie " wsiąka ". Nakładam według przepisu Anwen - łyżkę lub dwie na całe włosy. W każdym razie, jeśli nie leży Ci na skórę głowy to spokojnie możesz wykorzystać do końcówek. Ja miałam takie cudowne szczęście, że olejowałam nim włosy już śpiąca, gdzieś w okolicach północy i butelka upadła mi na podłogę i wylała połowę zawartości...
UsuńMoże i tak zrobię, bo jednak całkiem sporo mi go zostało. Na końcówki od czasu do czasu mogę nałożyć, zmywanie nie będzie tak uciążliwe jak ze skalpu.
UsuńWylało się, niezły pech ... Musiałaś mieć męczarnię ze sprzątaniem, co?
Chciało mi się płakać bo chciałam szybko wmasować to w łepek i iść spać. Gdyby nie piątka śpiących współlokatorów w domu to chyba bym wrzeszczeć zaczęła hehe.
UsuńTe butelki mają coś w sobie, bo u mnie też była podobna sytuacja- moja siostra upuściła butelkę na podłogę w pokoju... Niby wszystko ładnie powycierała, żebym się nie zorientowała, że jej upadł i się wylał, ale zapomniała wytrzeć pod meblami i kiedy odkurzałam, zobaczyłam dziwną, tłustą plamę... i się wydało :P
UsuńRzeczywiście coś musi być na rzeczy, skoro tak te butelki lecą z rąk. Choć mnie się to na szczęście nie przydarzyło.
UsuńKusi mnie ten olejek, ale chyba sobie opuszczę, skoro trudno się zmywa. Jestem leniuszkiem i lubię jak wszystko jest lekkie, łatwe i przyjemne :D
OdpowiedzUsuńZoila, jak na moje standardy zmywa się ciężko, przerosło mnie to :DDD
UsuńWiększość blogerek chwali te produkty- muszą coś w sobie mieć :)
OdpowiedzUsuńFrance, też właśnie zauważyłam, że recenzje zbierają całkiem dobre, w moim odczuciu zasłużenie!
UsuńZbieram się do próbowania ich jedwabiu ;)
OdpowiedzUsuńKascysko, jak dla mnie jest bardzo dobry, w porównaniu z biosilkiem wygrywa w przedbiegach. Co prawda jedwabiem jest tylko z nazwy, ale mnie to nie przeszkadza. Najważniejsze, że nie zawiera alkoholu.
UsuńTwoje posty dotyczącew szystkiego co kobieta spodziewająca się dzidziusia wiedzieć powinna są bardzo pomocne, moja siostra niedługo urodzi biźniaki i tylko jej podsyłam linki do Twoich postow:) Dziękuję w jej i swoim imieniu
OdpowiedzUsuńConfessions, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że ktoś z tego korzysta! Bardzo miła świadomość.
UsuńWszystkiego dobrego dla siostry, szczęśliwego rozwiązania :)
Nie dziękuję...:) Twój blog jest świetny, choć nie zawsze mam czas aby napisać komentarz, to musisz wiedzieć, że każdy twój post czytam i czerpię z niego jak najwięcej się da:) Nie chcę słodzić, ale to 100% prawda.
UsuńPozdrawiam!
buźka
Dziękuję :* Miła przeciwwaga do dzisiejszego anonimowego komentarza pod innym postem, że niby moje recenzje nie są rzetelne :/
UsuńRównież uwielbiam ich jedwab do włosów, moje końcówki są nie do poznania! A olej też mam, ale jeszcze nie próbowałam. Miał być dobry, a coraz więcej czytam, że są z nim problemy i wcale taki świetny nie jest. Pozdrawiam, Blogging Novi.
OdpowiedzUsuńBlogging, żeby była jasność - ja nie twierdzę, że ten olejek jest kiepski, ja poddałam się w jego przypadku walkowerem ;)))
UsuńZ GP mam na razie tylko olejek. Nie wiem jeszcze jak działanie, bo nakładałam go dopiero dwa razy, ale... on się zmywa fantastycznie :P Po prostu oleje mają to do siebie, że trzeba wiedzieć, jak to najszybciej i najskuteczniej umyć. Ja robię to tak: w kubeczki mieszam ciepłą wodę z szamponem (tzn. ja akurat z płynem do higieny intymnej), to wylewam bezpośrednio na naolejowane włosy (bez wcześniejszego zamaczania). Myję (zwyczajnie, bez szarpania i szorowania. Zwykłe, delikatne mycie. Może odrobinkę dłużej niż bez olejku). Zmywam. Wylewam drugą porcję mieszanki woda+szampon. Myję. normalnie. I gotowe. Po olejku nie ma śladu.
OdpowiedzUsuńAlcyna, dziękuję za drobiazgowy opis, ale mnie nie chodziło o problem ze zmywaniem z włosów, tylko ze zmywaniem ze skóry głowy. Stosowałam ten olejek zgodnie z zaleceniem producenta, czyli wyłącznie na skalp. I jakoś zawsze miałam poczucie, że nie mogę się potem doszorować.
UsuńZ GP nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku do włosów.
OdpowiedzUsuńMimo wielu pozytywnych słów w blogosferze, średnio mnie przekonują.
Niestety, typowo ziołowe preparaty nie służą moim włosom.
Wielokrotnie dane mi było się o tym przekonać.
Kraina, ja jakiegoś dużego doświadczenia z ziołami też nie mam, ale bardzo sobie chwalę ziołowe szampony barwy, często do nich wracam.
UsuńMam tylko masło z tej firmy i jestem bardzo zadowolona :-) Kuszą mnie bardzo preparaty do włosów, bo stały się one moją obsesją (włosy). Przedwcześnie zaczęłam siwieć, i dlatego wkładam wiele wysiłku w ich pielęgnację, aby za sztywne nie były :-)
OdpowiedzUsuńMellody, ja też już mam siwe włosy. Niewiele, ale jednak. Ale spod farby nie widać ;)))
UsuńJa mam ich sporo. Mam całkiem siwe odrosty i wygląda to fatalnie. Nie znoszę się farbować, ale u mnie to konieczność.
UsuńSkoro lepiej czujesz się z farbą, to chyba musisz się przemęczyć :*
UsuńOstatnio nigdzie nie widziałam kosmetyków tej firmy, a 1-2 miesiące temu było ich pełno.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na ten olejek,a le skutecznie udało Ci się powstrzymać moje chciejstwo :D
Sama szukam czegoś, co powstrzyma moje włosy przed wypadaniem. Chyba zacznę się wspomagać eliksirem (oczywiście jeżeli uda mi się go upolować :D), bo boję się, ze balsam może obciążyć mi włoski.
Milky, eliksir na pewno ich nie obciąży, ale i balsamu nie obawiałabym się na twoim miejscu. To w zasadzie balsam tylko z nazwy, konsystencję, jak wspominałam w recenzji, ma raczej lekką :)
UsuńJa też nie lubię olejków do wcierania w skórę głowy, mam ten sam co Ty i jakoś nie mogę go zużyć. Chętnie natomiast wypróbowałabym ten eliksir, ale jakoś nigdzie go nie widziałam:( A co tam słychać u Pana Wilusia, dawno nic o nim nie było:) Ola
OdpowiedzUsuńOla, Pan Wiluś cię pozdrawia :DDD Ma się dobrze, też za wami tęskni i pewnie niedługo zajrzy :DDD
UsuńJa stosuję olejek ze skrzypem, udało mi się dorwać na Centralnym w Warszawie, podczas powrotu z niezbyt udanej delegacji :) Stosuję jeszcze dość krótko (ma działanie przeciwłupieżowe), ale zmywa mi się go łatwo, nakładam na skóre głowy, robię masaż, zostawiam na 20-40 min. Mam wrażenie, ze po jego użyciu głowa mnie mniej swędzie, skóra jest mniej napięta. Także przy takiej cenie - polecam.
OdpowiedzUsuńAnonimie, dzięki za opinię! Mam nadzieję, że będzie pomocna dla innych czytelniczek. Dobrze wiedzieć, że widzisz pozytywne efekty kuracji :)
UsuńWłaśnie zauważyłam kolejnego cudaka z linii Green pharmacy - olej do, uwaga, mycia głowy!!! Pewnie zamówię, z ciekawości choćby (cena oczywiście b. przyzwoita).
UsuńOstatnia rzecz z jaką kojarzy mi się olej to mycie - zobaczymy, zobaczymy :)
Pierwsze słyszę! Muszę przejrzeć ofertę, bo aż wierzyć się nie chce. Może to coś na podobieństwo olejków myjących z BU?
UsuńJa ciągle nie moge wyjść ze zdziwienia.
UsuńProszę: http://ukrainashop.com/opis/3114322/olej-do-mycia-wlosow-lopianowy-elfa-wzmocnienie-wlosow.html
Rzeczywiście, ciekawostka. Mam ochotę wypróbować :PPP
UsuńMam szampon GP do włosów wypadających i szczerze mówiąc według mnie nie działa. O ile na początku wydawało mi się, że mój problem z wypadnaiem włosów się zniwelował, potem stwierdziłam, ze jednak to było złudzenie:(
OdpowiedzUsuńZresztą generalnie szampony są przeznaczone raczej po to by myć nimi włosy. Może spróbuj balsam przeciw wypadaniu włosów:)
UsuńLacquer, nie rozumiem twojej wypowiedzi. To do mnie o tym balsamie? Przecież ja właśnie balsam stosowałam. Szamponu GP nie miałam.
UsuńMiałam eliksiry i balsamy. Niestety efektów nie widziałam. Dobrze, że nie szkodzą, ale szkoda, że nie działają...
OdpowiedzUsuńBella, ja właśnie nie miałam pewności. Dobrze, że dodałaś swój głos do dyskusji, bo zawsze to spojrzenie z drugiej strony. Do tej pory dziewczyny raczej chwaliły GP.
UsuńA ja mam problemy ze znalezieniem gdziekolwiek ich produktów:( Ale będę dalej szukać:)
OdpowiedzUsuńTonia, zerknij sobie tutaj:
Usuńhttp://www.elfa-pharm.pl/gdzie-kupic/
Mam nadzieję, że pomogłam :*
Postanowione - to będą następne kosmetyki do włosów (o ile na targach nic profesjonalnego mnie nie skusi :P ) :)
OdpowiedzUsuńNena, jak znam życie, to coś jednak cię skusi :DDD
UsuńPewnie tak :D Ale najpierw weekendowe targi, potem kuszenie Green Pharmacy :P
UsuńDaj znać, co tam ciekawego upolowałaś na targach :)
Usuńja wlasnie poszukuję czegoś na swoją kurację :D
OdpowiedzUsuńMidinetka, jak znajdziesz coś skutecznego, daj znać. Ja dobrze wspominam radical, chyba powinnam do niego wrócić.
UsuńNie miałam jeszcze kosmetyku z GP,muszę kiedyś wypróbować coś na moje włosy :) Po Twoich postach widać, że bardzo ostrożnie dobierasz kosmetyki :) Miałaś tak zawsze, czy dopiero od ciąży zaczęłaś patrzeć na naturalne składniki ? :)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, naprawdę tak to odbierasz? Uwierzysz, że nie uświadamiam sobie tego? Niue jestem osobą, która maniakalnie studiowałaby składy :)
UsuńNajwyraźniej to moje subiektywne odczucie, ale wiem z rozmów ze znajomymi, że one w trakcie ciąży i jakiś czas po, bardzo ostrożnie dobierały kosmetyki :) Może zostało to z tego, że w tym czasie trzeba dbać o odżywianie i jakoś od razu przeskakuje to na inne sfery :)
OdpowiedzUsuńNa pewno coś w tym jest. Jeśli chodzi o dietę, to był czas, że dbałam o nią obsesyjnie. Ale teraz, wraz z ustępowaniem alergii mojej malutkiej, powoli wszystko wraca do normy :)
UsuńJa mam olejek łopianowy ze skrzypem. Według mnie nie czyni cudów, o wiele bardziej lubię ciężki, gęsty olejek rycynowy, połączony z herbacianym. Po tym nie wydaje mi się, żeby włosy były bardziej odżywione. Ale ja ze spłukaniem nie mam problemu - spokojnie radzi sobie ze zmyciem olejku łagodny szampon. Na pewno sprawdzę ten ziołowy eliksir - brzmi fajnie.
OdpowiedzUsuńRodzynki, ja już sama nie wiem, może za dużo tego oleju na skórę ładowałam?
Usuń