Dzisiaj proponuję Wam recenzję porównawczą dwóch róży Maybelline, prasowanego Affinitone 77 Rose i kremowego Dream Touch 04. Pamiętam, że bardzo Was zainteresowały, kiedy je wstępnie prezentowałam. Zapraszam!
Bezlitosnej krytyki nie będzie, choć ochów i achów też nie. Po prostu obu różom, mimo pewnych zalet, mam coś do zarzucenia. Zwłaszcza Affinitone zalazł mi za skórę.
Dlaczego?
Może dlatego, że rozpadł się już po kilku dniach? Nie upadł, nawet nie opuścił toaletki, a jednak mechanizm opakowania po prostu rozleciał mi się w rękach.
Może dlatego, że jest tak słabo napigmentowany? Kolor na policzkach jest ledwo widoczny.
Może dlatego, że daje mocno pudrowy efekt? Żeby podkreślić policzki, trzeba go nałożyć naprawdę sporo.
Maybelline Affinitone 77 Rose,
bardzo jasny, chłodny odcień różu
Chcąc pokazać Wam jego odcień, musiałam kilkakrotnie konkretnie potrzeć go palcem, a i tak ledwo go widać. Żeby kolor wydobyć na policzkach, trzeba nałożyć go w kilku warstwach, co niestety niestety wygląda bardzo pudrowo (i z pewnością przekłada się na kiepską wydajność). Próby roztarcia kończą się zwykle starciem pigmentu. Bardzo, bardzo słabo jak na 25 zł, które trzeba za niego zapłacić. Ma szansę spodobać się jedynie dziewczynom o naprawdę jasnej cerze. No i właśnie mimo tych wszystkich oczywistych wad, nawet go polubiłam :))) Choć muszę się przy aplikacji trochę napracować, odpowiada mi jego subtelność i delikatność. Ale bierzcie poprawkę na to, że ja często zamiast różu nakładam na policzki różowawe rozświetlacze (właśnie w ten sposób zużyłam do zera Essence Famous flamingo, kojarzycie?), mam naprawdę jasną skórę. Także bladolice mogą zakup rozważyć (godząc się co prawda na toporne, plastikowe, zawodne opakowanie), całej reszcie odradzam!
Dream Touch to zupełnie inna bajka. Słoiczek jest solidny i nawet ładny. W środku kryje się aksamitnie kremowy róż, miękki, plastyczny i nieźle napigmentowany. Co więc z kolei w nim mi przeszkadza?
Może to, że kremowa formuła wymusza nakładanie go bezpośrednio na podkład? Nie mam pomysłu jak go utrwalić, przypudrowanie nie wchodzi w grę, bo zniszczyłoby to cały efekt.
Może to, że nie utrwalony ma tendencję do znikania w ciągu dnia?
Może to, że muszę pamiętać, by nakładać go hojnie? Po jakimś czasie i tak blednie.
Maybelline Dream Touch 04
ciepły odcień przybrudzonego różu
Pierwszy raz mam do czynienia z taką formułą różu i muszę przyznać, że niełatwo zmienić nawyki. Jakoś tak mam już w głowie utrwalone (pisałam o tym wczoraj na FB :D), że nakładam podkład, który od razu przypudrowuję. Chcąc użyć kremowego różu, nie mogę tego zrobić. Po aplikacji różu też nie za bardzo mogę sięgnąć po puder, przecież nie przykryję tego pięknego rumieńca, który właśnie wyczarowałam! A trzeba przyznać, że rumieniec faktycznie jest piękny. Wygląda tak naturalnie, że można się nabrać. Co z tego, kiedy niczym nie utrwalony ma tendencję do znikania z biegiem godzin? ... Być może jakimś rozwiązaniem byłby fixer w płynie, ja niestety niczego takiego nie mam. I choć Touch Blush generalnie bardzo mi się spodobał, uważam, że nie jest to produkt dla cer z tendencją do przetłuszczania. Polecam go raczej dziewczynom ze skórą normalną, czy wręcz suchą. Warto zainwestować te 33 zł, które kosztuje. Żadnym różem w pudrze nie uzyskacie tak naturalnego, promiennego efektu.
Na koniec słocze, z lewej strony Dream Touch, z prawej ledwie widoczny Affinitone.
Myślę, że w tym zestawieniu bezsprzecznie wygrywa kremowy Dream Touch, aczkolwiek ja mimo wszystko dla siebie wolę Affinitone.
Wpadł Wam któryś w oko? A może miałyście już z nimi do czynienia? Co o nich myślicie? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami.
Buziaki,
Cammie.
Ładne odcienie, ale ja aż taka bladolica nie jestem i nie lubię siebie w takim kolorze jak 77 Rose :)
OdpowiedzUsuńFanglefashion, to jest naprawdę jasny odcień, możliwe, że na twojej cerze byłby w ogóle niewidoczny.
UsuńJak dla mnie oba są za jasne. Różu w premier jeszcze nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńAnia, znowu piszesz z telefonu? :DDD
Usuńczęsto korzystam z różów w kremie. można je spokojnie utrwalać transparentnym pudrem, rumieniec nadal widać :)
OdpowiedzUsuńSimply, no nie wiem, próbowałam, mnie się to nie podoba ... Ginie gdzieś ta promienność, ta świeżość, która tak bardzo mi się podoba w wykończeniu kremowego różu.
UsuńPopieram Simply,mam ten róż w kremie i utrwalajace go transparentnym pudrem:) efekt jest nadal świeży i naturalny:)
UsuńJuicy, nie wiem, może to kwestia pudru?
UsuńNie miałam nigdy różu w kremie, w dużej mierze przez moje przyzwyczajenie do natychmiastowego pudrowania :D I poprawiania go w ciągu dnia. Jeśli jednak miałabym taki kupić (może latem?) to już wiem, że muszę na Maybelline uważać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Box, ja do niego nie mam większych zastrzeżeń, po prostu nie pasuje mojej cerze. Jeśli tylko skóra ci się nie przetłuszcza, spokojnie możesz go rozważyć! Bo na policzkach wygląda pięknie :)
UsuńMuszę się dorwać do testera i maźnąć chociaż na dłoni, wyjść na Słońce (to chyba będzie najtrudniejsze ;D) i obejrzeć z każdej strony :)
UsuńAkurat moje policzki to Sahara, więc może się ten mariaż udać :)
Myślę, że róż w tej formule jest dla ciebie stworzony :)))
UsuńA miałam nic nie kupować ;):P
UsuńSłabą mam wolę i łatwo sama siebie przekonuję, że czegoś potrzebuję :D
W tym wypadku możesz zwalić na mnie :DDD
Usuńobydwa ładne, ale coś czuje, że ładniej byłoby mi w tym w kremie;)
OdpowiedzUsuńAtina, zawsze możesz przyjrzeć się pozostałym kolorom z gamy, jest kilka do wyboru :)))
UsuńTeż używam tego w kremie czasami i jestem zadowolona :) A na ten róż nakładam transparentny puder :)
OdpowiedzUsuńBeauty, Simply właśnie przed chwilą sugerowała to samo, ale tak jak wspominałam, mnie to rozwiązanie niestety nie odpowiada. Chyba jednak będę musiała tak robić, bo jednak róż bardzo mi się podoba i chciałabym móc go używać.
UsuńZauważyłam, że dopiero przed chwilą do mnie trafiłaś, witaj :)
UsuńAffinitone jest jaśniutki, dla osób o jasnej, chłodnej karnacji będzie idealny. U mnie nie byłoby go pewnie nawet widać (choć nie mam jakiejś opalonej, śniadej cery, moja twarz ma tendencję do "zjadania" słabych kolorów, nie wiem, jak to się dzieje). A na ten w wersji kremowej raczej bym się nie skusiła- przy mojej tłustej cerze muszę utrwalać poliki pudrem :)
OdpowiedzUsuńKasia, dziewczyny piszą, że z powodzeniem utrwalają go pudrem transparentnym. Mnie osobiście ten sposób nie odpowiada, ale kto wie, może ty byłabyś zadowolona. Bo róż naprawdę jest fajny, pomacaj sobie kiedyś w drogerii, wydaje mi się, że są do nich testery.
Usuńjak za 25 zł to bubel:D
OdpowiedzUsuńCzarna, niestety masz rację. Ja zdołałam go oswoić, ale myślę, że mało kto będzie z niego zadowolony. W dodatku to fatalne opakowanie!
UsuńDream Touch ma przepiękny kolor :).
OdpowiedzUsuńZoila, jest taki nienachalny :)
Usuńosobiście kolor Affinitone bardzo mi się podoba, lubię takie delikatne róże :)).
OdpowiedzUsuńMarta, ja właśnie też, choć wolałabym, żeby dało się go nałożyć jednym pociągnięciem pędzla, a nie pięcioma :PPP
UsuńNie miałam żadnego z nich, ale szczerze mówiąc ani jeden ani drugi mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńApril, bo i jeden, i drugi ma jakieś mankamenty. Affinitone to już w ogóle ryzykowny wybór.
Usuńdream touch wygląda pięknie, a ten drugi widzę słabiutko wypada, szkoda, że ma słabą pigmentacje
OdpowiedzUsuńWdowa, rzekłabym, że symboliczną wręcz ;)))
Usuńzdecydowanie Dream Touch :) niestety nie miałam jeszcze nigdy różu w kremie, więc nie wiem, czy dałabym radę przyzwyczaić się do takie formy, skoro przez lata używałam różu w kamieniu. Jednak jestem już bliska kupienia kremowego :) Jednak skoro mówisz, że DT trzyma sie krótko, to chyba jednak postawię na Inglot.
OdpowiedzUsuńKocie, moja cera lubi się przetłuszczać, jeśli twoja takich figli nie płata, bardzo możliwe, że nie narzekałabyś na trwałość.
UsuńTen w musie mi sie podoba ! Natomiast na tego prasowanego ani grosza bym nie dała ! Pigmentacje to on ma zerową...
OdpowiedzUsuńAgusia, może nie zerową, ale faktycznie bardzo, bardzo słabą. Dobry dla bladolicych, jak już wspominałam, albo dla gimnazjalistek, które dopiero uczą się malować :DDD
UsuńOba kolorki bardzo ładne jednak chyba bym się na nie nie skusiła;)
OdpowiedzUsuńTheBeauty, nie w twoim stylu, czy jakość ci nie odpowiada?
UsuńŻaden by mi nie pasował, całe szczęście ;) Kremowa formuła różu w ogóle do mnie nie przemawia, a Affinitone z kolei taki blady, że aż niewidoczny ;)
OdpowiedzUsuńFF, na mnie widać :DDD
Usuńpodoba mi się Dream Touch *_* tylko nie wiem sama czy umiałabym się taką formułą obsłużyć :)
OdpowiedzUsuńMarti, no pewnie, że tak! Obsługa akurat jest bardzo prosta :DDD
UsuńDream Touch podoba mi sie bardzo,no ale szkoda co do trwalosci.Sama chyba nigdy nie mialam kremowego rozu,wiec podejrzewam,ze i u mnie pojawil by sie problem z aplikacja.
OdpowiedzUsuńIlovemakeup, on w aplikacji nie jest skomplikowany, nakłada się zupełnie bezproblemowo :)
UsuńJa również mam dream touch i świetnie się u mnie sprawuje. Możesz zafiksować go meteorytami.
OdpowiedzUsuńDenticoo, rzeczywiście! O tym nie pomyślałam. Jutro spróbuję!
UsuńAffinitone bardziej przypadł mi do gustu, jest delikatny i nie tak intensywny jak Dream Touch, czyli coś w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKlaudia, jeśli masz jasną cerę, to możesz zwrócić na niego uwagę, ale ostrzegam, opakowanie jest beznadziejne!
Usuńkolorki obu są bardzo ładne, jednak ja nie jestem aż takim bladziochem :D
OdpowiedzUsuńKamiluśka, nie ma szans, nie sprawdziłyby się u ciebie.
Usuńteż tak myślę, ale w sumie to ja ostatnio z różów próbuje rezygnować :DD
UsuńRezygnować z różów? Przecież to jakieś bluźnierstwo :DDD
UsuńAjj tam, wszyscy mówią że mi nie potrzeba, więc chcę sprawdzić :DD
UsuńAfftitone wygląda przepięknie :)
OdpowiedzUsuńAneta, :)
Usuńpudrowego nie macałam nawet ,ale ten w kremie kupiłam i żałowałam ,bo beznadziejny ... znikał raz dwa .Wyrzucone w błoto kilka złotych jak dla mnie .
OdpowiedzUsuńMami, czyli też to zauważyłaś? Już myślałam, że to kwestia mojej cery, bo dziewczyny generalnie chwalą ...
Usuńw sklepie wydawał się ciekawy ... taki pudrowy kremik ,ale po nałożeniu zawód .
UsuńPrzykro mi :(
UsuńPodoba mi się ten Dream Touch! :)
OdpowiedzUsuńNena, cieszę się :)
UsuńA ja jakoś nie mogę się przekonać do róży... Moja twarz naturalnie jest dość "czerwona" i nie wyobrażam sobie, żeby po nałożeniu podkładu wyrównującego koloryt miałabym sobie znowu dodać rumieńców.. Dlatego wybieram bronzery bo lepiej się w nich czuję. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNailAddiction, rozumiem, choć ja osobiście makijaż bez różu uważam za niepełny. Z cieni mogę zrezygnować, rozświetlacza, bronzera, ale róż musi być :DDD No ale ja problemów z zaczerwienieniami nie mam.
UsuńMiałam kremowy MAybelline, ale nie bardzo się polubiliśmy ;)
OdpowiedzUsuńNefka, o co ci nie pasowało?
UsuńPodoba mi się ten Affinitone! :) Ładny ma kolor i fajnie prezentuje się na Twojej skórze, ale szkoda, że tak słabo napigmentowany jest i ma kiepskie opakowane... :/
OdpowiedzUsuńZzielona, opakowanie to naprawdę porażka. Zrozumiałabym, gdyby róż mi upadł, gdybym go nosiła luzem w torebce czy coś, ale on rozpadł się po prostu od "niczego" :D
UsuńOj kremowy roz wcalenie nie przekonuje, ale moze to kwestia przyzwyczajenia. Ma piekny kolor:)
OdpowiedzUsuńPatrycja, na pewno kwestia przyzwyczajenia, ja też miałam problem, żeby się przestawić.
UsuńNie miałam okazji wypróbowac ani jednego ani drugiego, jednak "Dream..." wzbudza we mnie większe zaufanie :) Lubię kremowe róże :)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, to mój pierwszy taki róż, szczerze mówiąc nie wiem, czy będą kolejne.
UsuńNie jestem przekonana do różu w kremie. Obawiam się, że mogłabym przy jego pomocy stworzyć mało estetyczne placki;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że zaprzyjaźniłabym się z Affinitone. Jego subtelny, naturalny odcień przypadł mi do gustu. Myślę, że świetnie współgrałby z moją jasną karnacją:)
Usta, jest taka szansa. Jeśli tylko nie przeszkadza ci naprawdę słaba pigmentacja, to możesz spróbować :)
UsuńMnie się bardziej podoba odcień Dream Touch. Ale sama wolę róże w kamieniu. Ostatnio udało mi się nawet znaleźć ulubieńca w tej kategorii :)
OdpowiedzUsuńKasia, tak, a co dokładnie?
UsuńMam identyczne odczucia co do Affinitonu - opakowanie (wieczko) mi się rozpadło po kilku dniach, a mimo, że mam ciemniejszy trochę róż od Ciebie i tak muszę się namachać być był widoczny na policzkach. Słabo...
OdpowiedzUsuńPolanka, szkoda, że tak się stało, ale dobrze, że potwierdzasz moją opinię, bo to znaczy, że z całą serią jest problem.
UsuńJa mam tylko jeden róż, z Wibo i używam go rzadko, w sumie nie jestem nadal przekonana do róży;/
OdpowiedzUsuńAnkas, może po prostu nie trafiłaś jeszcze na "swój" odcień :)
UsuńCzęsto kradnę mojej przyjaciółce ten róż w kremie i zawsze po nim używam pudru bambusowego z BU i nic się z nim nie dzieje... Nie znika, nie 'chowa' się pod tym pudrem... Może to po prostu kwestia ciemniejszego odcienia.
OdpowiedzUsuńKejt, możliwe, że bo ja bambusowym też próbowałam go utrwalać i praktycznie pod nim znikał :/
UsuńNie moje odcienie :)
OdpowiedzUsuńFrance, chyba w ogóle mało czyje ;)))
UsuńJak dla mnie - mimo że jestem jasna - chyba ciut zbyt jasne ;) Ale ogólnie ładne odcienie.
OdpowiedzUsuńKatalina, ładne, owszem, ładne :)))
Usuńmam ten róż w kremie od Ciebie i czasami kładę go na buzię z podkładem i pudrem;)
OdpowiedzUsuńBogusia, a jak go w ogóle oceniasz?
UsuńMiałam jakiś kremowy róż z tej serii, ale nie jestem pewna czy ten numer i bardzo go lubiłam - wyglądał naturalnie, a przy tym ma niezłą pigmentację. Jak trochę opróżnię szufladkę z różami to na pewno kupię znowu.
OdpowiedzUsuńLidia, a myślałam, że tylko ja mam osobną szufladkę na róże :DDD Róże to taka moja słabostka ;)
UsuńTen pierwszy wygląda ślicznie, jeśli by brać pod uwagę tylko kolor :) Mam bardzo bladą skórę, ale nie wiem czy ten nie byłby dla mnie zbyt jasny...
OdpowiedzUsuńSerduszko, możliwe, on daje raczej taką poświatę koloru niż sam wyraźny kolor ;)))
UsuńKolorystycznie podoba mi się kremowy, użytkowo wolę w kamieniu, gdybym jednak nie musiała wybierać wzięłabym oba:)
OdpowiedzUsuń