Wiecie, jak to jest z tuszami do rzęs, jeszcze takiego nie wynaleziono, żeby każdemu pasował. Nie łudzę się więc, że nowość Maybelline, czyli Rocket Volum' Express, będzie od tej reguły wyjątkiem. Zwłaszcza że sama mam do niego zastrzeżenia :DDD
Bezgrudkowa objętość rzęs zostaje osiągnięta dzięki ekskluzywnej, elastomerowej szczoteczce Jet - Glide. Rzęsy mają do 8 razy więcej wybuchowej objętości. Opatentowana szczoteczka pokrywa każdą rzęsę od nasady aż po same końce w mgnieniu oka.
10 ml / 30 zł
Nie wiem, co producent miał na myśli, obiecując "wybuchową objętość", ale tak, objętości rzęsom po zastosowaniu tego tuszu odmówić nie można. Rocket Volum' naprawdę pogrubia. Problem w tym, że aż za bardzo! Jeśli jesteście fankami kruczoczarnych, grubych, mocno podkreślonych rzęs, będziecie tym tuszem zachwycone. W innym przypadku uznacie efekt, jaki daje, za przerysowany. Zwłaszcza że charakterystyczna, walcowata szczoteczka z mikrowypustkami nanosi go na całej długości rzęs w takiej samej ilości, owszem, wydłużając je nieco, ale nie wysmuklając ich końcówek, co może dawać wrażenie wręcz teatralne. Ale trzeba oddać sprawiedliwość i podkreślić, że przy zachowaniu umiaru, naprawdę da się ładnie oprawić oko. Mam nadzieję, że udało mi się pokazać to na zdjęciu.
Nałożyłam jedną warstwę, nakładając drugą ryzykowałabym posklejanie rzęs, które i teraz nie wyglądają na szczególnie rozczesane. Niestety szczoteczka, przez to, że jest tak duża, nie jest precyzyjna, trudno dotrzeć nią do kącików oka, prawie niemożliwym jest też wytuszowanie dolnych rzęs.
Na plus naprawdę głęboka czerń i brak tendencji do obsypywania, która przy maskarach pogrubiających często jest na porządku dziennym. Trwałość przekłada się niestety jednak na trudności ze zmywaniem. Choć nie jest to wersja wodoodporna, muszę się naprawdę przyłożyć, żeby dokładnie rzęsy oczyścić.
Zatem dla kogo być może tak? Dla osób o dużych oczach, przy małych manewrowanie tą ogromną szczoteczką może być problematyczne. Dla osób o cienkich, ale raczej gęstych rzęsach, przy rzadkich efekt pozlepiania murowany. Dla osób lubiących mocno podkreślone spojrzenie i wyraźną, trwałą czerń na rzęsach, w innym przypadku tusz może zniechęcać.
Dla kogo prawdopodobnie nie? Dla osób o oczach wrażliwych, bo przy zmywaniu Rocket Volum' trzeba się napracować i nie żałować środków do demakijażu. Dla osób, które lubią rzęsy podkreślać delikatnie - w przypadku tego tuszu o delikatności nie ma mowy.
Ja osobiście mam mieszane uczucia. Lubię mocno podkreślone rzęsy, ale denerwuje mnie, że jeden nieostrożny ruch szczoteczką i makijaż wygląda na przerysowany. Jak na moje standardy oczywiście. Zdecydowanie życzyłabym sobie dokładniejszego rozczesywania, z mniejszą ilością tuszu pozostającego na rzęsach. Bo z Rocket Volum' Express rzęsy może i zyskują objętość, ale tracą przy tym subtelność. Nie ma lekko ;)))
Miałyście z tym tuszem do czynienia? Co o nim myślicie? I w ogóle o tuszach pogrubiających? Chętnie po takie sięgacie? Piszcie!
Buziaki,
Cammie.
Ła! Ale rzęsiska! :) nie miałam z nim do czynienia, ale sporo dobrego już o nim usłyszałam :))
OdpowiedzUsuńMadzia, to prawda, zgarnia raczej pozytywne recenzje, ale na kilka skrajnie negatywnych też się natknęłam. Tak jak pisałam, głównie wchodzi w grę kwestia oczekiwań i upodobań, bo tusz sam w sobie zły nie jest.
UsuńSzczerze mówiąc dla mnie najważniejsze jest to, żeby się nie osypywał, bo wydaje mi się, że do szczoteczki i sposobu aplikacji da się przyzwyczaić :) ja zawsze jak 'przesiądę' się na nowy tusz jestem niezadowolona, a po kilku tygodniach zastanawiam się o co mi chodziło :D
UsuńTen się nie kruszy, nie osypuje. Czytałam co prawda w różnych recenzjach, że potrafi odbić się na powiekach, ale mnie nigdy się to nie przydarzyło.
Usuńnie miałam szansy na chwilę obecną go dorwać w swoje łapy, ale lubię tusze z maybelline i chętnie wypróbuję i ten ; )
OdpowiedzUsuńSophie, jest szansa, że ci się spodoba :)
UsuńMam ten tusz i pierwssze wrażenie było bardzo złe... Odłożyłam go więc na kilka dni i po tym czasie troszkę się zmienił, stał się jednym z moich ulubionych :) Efekt u Ciebie mi się podoba, ja czasem korzystam ze szczoteczki do rozczesania :)
OdpowiedzUsuńAnia, ja czasami też posiłkuję się grzebykiem, mam taki metalowy z inglota. Niestety, tak jak pisałam, wystarczy jeden nieostrożny ruch i rzęsy posklejane.
UsuńMiałam okazję go testować, zanim wyszedł na rynek :) uczucia też mam mieszane, wgl jak się nie uważa to tą szczoteczką można nawet sobie krzywdę wyrządzić! Ale go lubię :)
OdpowiedzUsuńPatrycja, duża ta szczota i gruba, także naprawdę trzeba uważać. Chyba tylko rimmel scandaleyes ma większą :DDD
Usuńa ja tam lubię ten tusz, podoba mi się szczoteczka
OdpowiedzUsuńWera, z całą pewnością da się lubić, ale na pewno też można mu co nieco zarzucić. Zależy kto po niego sięga i czego od tuszu oczekuje.
UsuńCammie, piękne oczka masz :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam przekonania do tuszy MNY
Ania, dziękuję :*
UsuńJakiejś szczególnej sympatii do maskar tej marki nie mam, ale żebym była też z nich jakoś szczególnie niezadowolona, to też nie powiem.
Cammie, jakie Ty masz rzęsiska! Aż się zarumieniłam! ;)))
OdpowiedzUsuńJa bym z nim spróbowała. Ostatnio miałam żółtą wersję, nie pamiętam teraz dokładnej nazwy i była to relacja "love and hate", bo raz było naprawdę tragicznie a często efekt jaki dawał ten tusz, mnie satysfakcjonował.
Serduszko, ten nie jest aż tak kapryśny, o ile oswoi się człowiek ze szczoteczką i nabierze wprawy w malowaniu.
UsuńTusze Maybelline lubię, ale ten to swojego rodzaju porażka firmy, mam podobne odczucia do Twoich. Ale rzęsy masz długie, zazdroszczę :)).
OdpowiedzUsuńMarta, dziękuję, faktycznie, nie narzekam na ich długość, żałuję jedynie, że mi się ostatnio przerzedziły. Zwłaszcza na lewym oku, nie wiedzieć czemu :DDD
UsuńMam go, właściwie już końcówkę niestety ;/
OdpowiedzUsuńKocham go za efekt jaki daje, dlatego napewno kupię ponownie ;)
Ala, fajnie, że ci się spodobał.
UsuńMnie służy już od kilku dobrych tygodni i na razie nic nie wskazuje na to, żeby miał się kończyć. Ale jak przyjdzie co do czego, raczej drugi raz po niego nie sięgnę.
Wygląda na to ze powinnam go spróbować. Mam chyba idealne do niego rzęsy.
OdpowiedzUsuńPaula, nie jest drogi, możesz zaryzykować :)
UsuńOsobiście wolę tusze wydłużające. Te pogrubiające często na potęgę sklejają rzęsy ;)
OdpowiedzUsuńTenebrity, temu niestety też się to zdarza, zwłaszcza jeśli nakładam go pospiesznie. Ale odrobina ostrożności i można tego uniknąć.
Usuńniedawno widziałam go w jakiejś promocji więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńLady, ciągle są na niego promocje, bo to jeszcze nowość, walcząca o miejsce na rynku.
Usuńbardzo fajnie prezentuje się na rzęskach, może się skusze ;)
OdpowiedzUsuńKamiluśka, na zdjęciu tylko jedna warstwa, efekt można stopniować, choć trzeba uważać na sklejanie rzęs.
Usuńzawsze przy tuszach boję się właśnie o to że dam za dużo warstw (zawsze przy pierwszych razach mi się to zdarza :DD) :)
UsuńZ tym trzeba uważać, łatwo przegiąć.
Usuńzgadzam się :)
UsuńJa w tuszach szukam przede wszystkim silikonowej szczoteczki i efektu podkręcenia - tylko! Żadnego pogrubienia czy (nie daj boże!) wydłużenia.
OdpowiedzUsuńMoje naturalne rzęsy są już same w sobie długie.
Aneta, ten ma co prawda silikonową szczoteczkę, ale podkręcać, to on nie podkręca :DDD
UsuńKami na Twoich rzesach wyglada calkiem ok:) Kupiłam go tydzien temu i szalu u mnie nie ma.Faktycznie przerysowany efekt i ma szczoteczke, której nie lubie.Siła reklamy i sugestii jest jak widac olbrzymia bo go kupiłam.Wróce pokornie do Rimmel Scandaleyes Volume Flash:)
OdpowiedzUsuńNef, musiałam się postarać, żeby do zdjęcia jakoś te rzęsy "uczesać" ;)))
UsuńScandaleyes ma jak dla mnie za dużą szczotę.
Tez sie tej szczoty bałam, ale sprawdziła sie super:)
UsuńJa już do tego tuszu nie wróciłam.
UsuńNie wiem dlaczego,ale do żadnej z ich maskar przekonać się nie mogę;>
OdpowiedzUsuńJuicy, nie ty jedna, już ktoś wyżej wspominał, że ma z tą marką kosę ;)))
UsuńPolubiłam się z nim, przy moich gęstych rzęsach efekt jest świetny! Muszę się trochę namachać, ale dzięki temu moje rzęsy są ładnie rozdzielone i pogrubione. Jak dla mnie super. Jedyny minus jest taki, że gdy nałożę korektor w ciągu dnia tusz lubi się odbić, do tej pory nie miałam tak z żadnym innym tuszem.
OdpowiedzUsuńAnn, czytałam właśnie o tym odbijaniu, ale mnie się to jakoś nie zdarza. Na szczęście :)
UsuńOglądałam tester w SP, rzeczywiście szczotka jest duża. Ja bym tylko trochę rozczesała Twoje rzęsy i efekt pewnie byłby jeszcze lepszy. Szkoda, że tak skleja : <
OdpowiedzUsuńAmag, zwykle rozczesuję grzebykiem z inglota, ale do zdjęcia chciałam zostawić tak jak jest. Ile się dało, rozczesałam szczoteczką.
UsuńMam go i moich rzęs nie pogrubia wcale. Mam z natury długie, rzadkie też nie są. Nie współpracuje z moimi rzęsami w ogóle. A ja jestem z tej grupy, która lubi przerysowane rzęsy. :-)
OdpowiedzUsuńMellody, naprawdę, nie pogrubia? Moje pogrubia jak szalony :DDD
Usuńa ja lubię mocny efekt na rzęsach, to pewnie byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWdowa, bardzo możliwe :)
UsuńNie miałam tego tuszu. Ale czeka na mnie żółty z Maybeline cat eye:) Zobaczymy, jak się sprawdzi;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na rozdanie:
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/2013/05/rozdanie-chcesz-to-baw-sie-i-bierz.html
Patrycja, tego żółtego chyba nigdy nie miałam.
UsuńMasz przepiękne rzęsy, takie długie! Jeśli chodzi o tusza, który ładnie rozczesuje i pogrubia własnie tylko u nasady (końcówki pozostają cienkie) - to polecam Avon Supeshock:)
OdpowiedzUsuńMarta, dziękuję :*
UsuńO supershock czytałam wiele dobrego, odstraszają mnie jednak wcześniejsze doświadczenia z tuszami z avonu, zawsze wysychały mi w mniej więcej trzy tygodnie :/
u mnie się odbija pod brwiami w niecałą godzinę :-( szkoda bo efekt daje jak mój ulubiony Colossal..
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo....odbija się parokrotnie w ciągu dnia:/ nie nadaje się nawet do wyjścia do sklepu,bo te odbicia są wkurzające:/
UsuńAlieneczka, Emerald, no nie wiem, dziewczyny, co wam napisać, mnie się nic nie odbija. A ile nakładacie warstw? Ja zawsze tylko jedną, bo druga jak dla mnie daje już za mocny efekt. Może o to chodzi? O ilość pigmentu pozostającego na rzęsach? Bo przyznać trzeba, że ta szczoteczka oszczędnie to nie nakłada :DDD
Usuńja lubię mocno wytuszowane rzęsy, więc pewnie bym się z nim polubiła :) na Twoim oczku ślicznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńMarti, dzięki! Nie jest najgorzej, choć tu i ówdzie bym poprawiła, jak to baba :DDD
UsuńUzyskałaś świetny efekt, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że musiałaś się trochę napracować. W przypadku tego typu maskar łatwo można osiągnąć przerysowany efekt. Przy mojej niepewnej ręce spotkanie z tym tuszem mogłoby zakończyć się katastrofą w postaci owadzich nóżek. Problemy podczas zmywania również zniechęcają mnie do zapoznania się z zaprezentowaną maskarą.
OdpowiedzUsuńUsta, rzeczywiście, on zaskakująco ciężko schodzi. Czasami aż się zastanawiam, czy nie to nie osłabia rzęs.
UsuńNiestety ja sie bardzo nia rozczarowałam u mnie jest efekt pandy co chwile muszę wycierać oczy niestety beznadzieja! Nie schnie w ogolę ona. jednym słowem bubel !
OdpowiedzUsuńNievinna, szkoda, że aż tak zalazła ci za skórę.
UsuńLubie tusze pogrubiające, ale ta szczotka mnie nie przekonuje - sama nie wiem dlaczego ;)
OdpowiedzUsuńwygląda ładnie, ale nie lubię tego typu szczoteczek
OdpowiedzUsuńWygląda ładnie, ale nie lubię tuszy Maybelline. Zawsze się na nich zawodzę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie mocny efekt:) Tego typu szczotki jeszcze nie używałam, muszę się kiedyś przemóc.
OdpowiedzUsuńLidia, szczerze mówiąc, to ja też wolę takie tradycyjne, włochate :DDD
UsuńPogrubia świetnie, ale ja miałam problem z rozmazywaniem i kruszeniem. Szczoteczka jest zdecydowanym minusem ;)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, szkoda, sporo dziewczyn niestety o tym wspomina.
UsuńWygląda dobrze... Ale za 30zł? Niby nie dużo ale taki efekt dają też tusze za 10...
OdpowiedzUsuńKosmetykomania, to prawda, ale tu nie o licytację o ceny chodzi, po prostu chciałam wam zaprezentować ten konkretny tusz.
Usuń