Grudki? Wypryski? Przebarwienia? Nie znam nikogo, komu te problemy z cerą byłby zupełnie obce. Od czasu do czasu nawet najpiękniejsza, najzdrowsza skóra miewa gorszy okres. A moja niestety nie jest ani piękna, ani szczególnie zdrowa, więc walka o poprawę jej stanu jest dla mnie niestety na porządku dziennym. Staram się głównie o rozjaśnienie przebarwień, o czym zresztą wielokrotnie Wam pisałam, wspominając, że ze względu na karmienie piersią nie mogę sięgać po mocne, a tym samym najskuteczniejsze środki. Eksperymentuję więc z łagodniejszymi metodami.
Parę miesięcy temu, po entuzjastycznej recenzji Picoli, skusiłam się na zestaw rozjaśniający koloryt cery Reo, składający się z kremu i mydełka ---> KLIK. Dziś chciałabym opisać Wam działanie mydła, muszę przyznać, że bardzo je polubiłam. Recenzji kremu nie ma i nie będzie, już po kilku aplikacjach wiedziałam, że robi mi krzywdę, zanieczyszczając i zapychając pory, poleciał więc do śmieci. Strata niewielka, zestaw kosztował raptem 12 złotych (allegro), za samo mydełko, znając już jego potencjał, byłabym w stanie zapłacić więcej.
Za co polubiłam mydło Reo? Uprzedzę Wasze pytanie: nie, nie usunęło moich przebarwień. Nie rozjaśniło ich nawet. Być może w duecie z kremem byłoby pod tym względem skuteczniejsze, ale tego już nie sprawdzę, nie chcę mieć z tym mazidłem więcej nic wspólnego. Za to mydełko planuję kupić ponownie!
Czym obroniło się w moich oczach? Okazało się, że trzyma w ryzach stan cery, dusząc zmiany skórne w zarodku. Reo dusiciel :DDD Wielokrotnie zauważyłam, że wyprysk, który potencjalnie mógł rozwinąć się w bolesny i widoczny stan zapalny, potraktowany mydłem Reo w przeciągu kilku godzin po prostu znikał. Pod tym względem mydełko okazało się niezawodne. Przebarwienia jak były, tak są, ale poza tym stan cery mam pod kontrolą, większe wypryski pojawiają się naprawdę sporadycznie.
Zgodnie z opisem na opakowaniu Reo zawiera antybakteryjny olejek z drzewa herbacianego oraz przyspieszający proces gojenia bisabol, pewnie tym właśnie składnikom mydełko zawdzięcza swoją skuteczność. Kluczem do sukcesu jest też pewnie regularność stosowania, ja sięgałam po nie dwa razy dziennie, oczyszczając nim twarz rano i wieczorem. Okazało się w dodatku niezwykle wydajne, kostka ważąca zaledwie 25 gramów wystarczyła mi na niemal trzy miesiące! Świetny wynik, prawda?
Mydło Reo nie jest lekiem na całe zło, nie jest uniwersalnym środkiem na trądzik i towarzyszące mu zwykle problemy, ale na pewno może być uzupełnieniem kuracji przeciwtrądzikowej lub jak w moim przypadku kosmetykiem pozwalającym utrzymać akceptowalny status quo. Eksperyment uznaję za udany, choć celu, czyli rozjaśnienia przebarwień, nie osiągnęłam. Ale i tak wyszłam na plus, odkryłam bowiem niedrogi i skuteczny oczyszczacz do codziennego stosowania. Mam co prawda teraz ochotę na jakąś zmianę w pielęgnacji, ale za kilka miesięcy pewnie do Reo wrócę.
Wiem, że Reo nie jest marką popularną, ale może ktoś z Was miał do czynienia z jej produktami? Podzielcie się, proszę, swoimi doświadczeniami. Każda uwaga będzie cenna!
Buziaki,
Cammie.
Do końca
urodzinowego rozdania
już tylko dwa dni!
Zagraj o zestaw kosmetyków Maybelline
o wartości 200 złotych!
pierwszy raz słyszę o takiej marce :)
OdpowiedzUsuńRudzielec, ja do niedawna też o niej nie słyszałam, na pierwsze recenzje natknęłam się parę miesięcy temu.
UsuńWydaje się, ze byłoby idealne i na moje "niespodzianki".
OdpowiedzUsuńPomaga mi mydło Aleppo i olejek tea tree
Ania, mam właśnie wrażenie, że to ten olejek jest tu kluczowy, wcześniej służyło mi tak dobrze mydło z Oriflame, też z olejekiem herbacianym.
UsuńZachęciłaś mnie tym mydełkiem, z chęcią bym wypróbowała. Od kremu będę trzymać się z daleka
OdpowiedzUsuńMisia, to, że nie sprawdził się u mnie, niekoniecznie oznacza, że dla ciebie też będzie zły, ale rzeczywiście zachowałabym ostrożność.
UsuńNie było żadnego uczucia sciągniecia skóry? Ja się tego obawiam przy mydłach:(
OdpowiedzUsuńEwa, nie wiem, co napisać, to bardzo subiektywne odczucie. Mydło, jakie by nie było, zawsze w jakimś tam stopniu skórę ściąga, mogę tylko powiedzieć, że przy reo jakiegoś szczególnego dyskomfortu nie czułam.
Usuńpierwszy raz widzę to mydełko :)
OdpowiedzUsuńKamiluśka, już raz je pokazywałam, zaraz po zakupie :)
Usuńrzeczywiście kolorek mydełka zbił mnie z tropu :D opakowanie było czerwone :))
UsuńTo prawda. Niezamierzona zmyłka ;)))
UsuńSwoją drogą mydełko bardzo kuszące ;))
UsuńMusze kupić.Ostatnio jestem tak zdesperowana,ze traktuje wypryski cynkiem.Dobrze sobie radzi,ale na dłuższą mete nie chce tak przesuszac.
OdpowiedzUsuńAgusia, wyleczyć, to cię nie wyleczy, ale jest szansa, że w pomoże opanować problem.
UsuńOoo... Wygląda bardzo ciekawie <3
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na ostatnie dni ROZDANIA :*
Natalia, dzięki za zaproszenie, zajrzę :)
UsuńA mi ostatnio na wszelkie drobne niespodziani (większych i poważniejszych nie miewam) pomaga makijaż :) Podkład mineralny tak na mnie działa, sama sie dziwię, absolutnie dla mnie niesamowite.
OdpowiedzUsuńNormalnie wszelkie podkłady powodowały mniejsze lub trochę większe wypryski, podrażnienia, a minerały likwiduję wszelkie podrażnienia, zaczerwienienia, małe krostki.
Anonimie, podkłady mineralne (przerobiłam ich mnóstwo jakieś cztery lata temu) zwykle zawierają sporo tlenku cynku, które wykazuje właściwości antybakteryjne i o ile się nie mylę także wspomaga gojenie. Super, że minerały ci służą, wiele osób skarży się na wysyp po prochach. To zazwyczaj tzw. purging, czyli oczyszczanie się cery przy pierwszym kontakcie z minerałami, ale dla niektórych jest to tak uciążliwe, że nie dają im drugiej szansy i rezygnują z ich dobrodziejstw.
Usuńtak, tak, wiem, że to cynk. Nawet obawiałam się jego działania, bo nie mam cery problematycznej, raczej suchą i wrażliwą, ale od kilku tygodni widzę same pozytywy.
UsuńJa do minerałów także robiłam już jedno podejście, nieudane.
Jednak wysyp nie był problemem, zwyczajnie wyglądałam z podkładem znacznie gorzej niż bez niego :) Zraziłam się na długie lata, aż wreszcie skuszona wpisem pewnej blogerki, stwierdziłam, że skuszę się na jeszcze jedne testy.
Mam nadzieję, że mój zachwyt nie minie, bo dobór podkładu to od zawsze mój największy problem.
Życzę ci tego. Ja też uważam, że minerały to świetna alternatywa dla tradycyjnego makijażu, przez chyba dwa lata mój makeup opierał się wyłącznie na prochach, ale odkąd pojawiły się moje problemy z odwodnieniem cery (przy jednoczesnym przetłuszczaniu, ot, taki paradoks), nagle zaczęły źle leżeć :/
Usuńnie znam firmy. ładne mydełko.
OdpowiedzUsuńŻaneta, w tym akurat przypadku nie uroda się liczy, ale fakt jest faktem, że milej używa się czegoś przyjemnego dla oka :)
UsuńJa też skusiłam się na to mydełko i krem (w tubce a nie w słoiczku)I jest to duet fenomenalny na niedoskonałości. Po ponad 2 miesiącach stosaowania zauważyłam rozjaśnienie przebarwień. Jeszcze nie jest to idealny efekt ale jest :) No i tak jak napisałaś pryszcze po mydełku i kremie czmychają. T
OdpowiedzUsuńBalbina, super, że podzielasz moją opinię, to zawsze uwiarygadnia recenzję :)
UsuńWpadło mi już kiedyś w oczy, ale jestem posiadaczką cery normalnej w kierunku suchej (na nosie i okolice brwi, na szczęście tylko czasami) i nie próbuje niczego co mogłoby mi wysuszyć cerę czyli produktów do cery tłustej bądź mieszanej. Ale faktycznie z tego co piszesz jest bardzo wydajne. Aktualnie używam pianki z lirene, micela z biedronki a czasem samej wody, raz na 2 tygodnie robię błotną maseczkę. Za peeling służy mi muślinowa szmatka. Nie demonizuje kosmetyków ale jak czasem czytam skład to od razu odkładam z powrotem na półkę. Bardzo rozpaczam wycofanie z rossmana kremu do mycia z alterry bo był na prawdę dobry.
OdpowiedzUsuńMadlen, oj, w takim razie to mydełko raczej nie jest dla ciebie. Chociaż ja niby mam cerę tłustą, ale prawda jest taka, że z biegiem lat borykam się jednocześnie z coraz silniejszą tendencją do odwodnienia skóry, trochę cię więc rozumiem.
UsuńJa czasem zamiast kremu to twarzy używam odrobinę oliwki hipp, efekt rano jest cudowny. A jej skład po prostu bajka :)
UsuńTeż lubię oliwkę hipp, ale na twarz nie aplikuję. Za to na mokre ciało po prysznicu uwielbiam. W ogóle lubię taką pielęgnację, dużo szybsza i przyjemniejsza niż mozolne balsamowanie.
UsuńBrzmi niezwykle obiecująco, nawet byłabym skłonna się na nie skusić :) Jednak tak samo dobrze spisuje się u mnie hydrolat oczarowy, więc na razie przy nim pozostanę.
OdpowiedzUsuńBędzie mi niezmiernie miło jeżeli przyłączysz się do zabawy i zrobisz odpowiedź na TAG :) http://www.iwetto.com/2013/05/kolory-teczy-tag.html
Iw, dzięki za zaproszenie, zaraz lecę poczytać, bo nawet nie wiem, o co chodzi :)
UsuńKilka razy oglądałam je bodajże na Paatalu. Chyba się skusze :)
OdpowiedzUsuńCraving, naprawdę? Myślałam, że tylko na allegro jest. Dobrze wiedzieć!
UsuńTeż by mi się przydało podduszenie zmian ;)
OdpowiedzUsuńKatalina, zawsze możesz skorzystać z usług płatnego (aczkolwiek niedrogiego) dusiciela Reo ;)))
Usuńmydła z Białego Jelenia z otrębami może nie niweluje już powstałych zaskórników ale daje bardzo podobny efekt, na pewno utrzymuje skórę twarzy w ryzach ;)
OdpowiedzUsuńBetty, biały jeleń akurat u mnie się nie sprawdza, próbowałam.
UsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńI kusi, kusi.
Aneta, mnie też skusiła czyjaś recenzja :DDD
UsuńNigdy nie słyszałam o tych produktach, ale chętnie się z nimi zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNena, też z chęcią poznałabym resztę asortymentu.
UsuńMnie też zaciekawiłaś i to bardzo.
OdpowiedzUsuńO marce nigdy nie słyszałam...
O ilu markach ja bym nigdy się nie dowiedziała, gdyby nie blogi.
Una, blogosfera to jeden wielki generator wydatków :DDD
UsuńFajnie, że mydełko się sprawdziło. Ja kupię Wardi Shan, jak skończy mi się płynne Aleppo :)
OdpowiedzUsuńFF, pierwsze słyszę, muszę poczytać, co to!
UsuńOj nie pierwsze, nie pierwsze, Nef pisała kiedyś, że kupiła takie na przebarwienia, możesz ją ewentualnie podpytać, jak się sprawuje. Ja będę celować w przeciwtrądzikowe :)
UsuńKompletnie nie pamiętam!
UsuńNigdy nie słyszałam nic o tej firmie;))
OdpowiedzUsuńI ja również
UsuńKosmetoholiczko, Marzena, to brytyjska marka, u nas bardzo słabo dostępna, pewnie dlatego mało znana.
Usuńciekawe, muszę się mu przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńMagda, warte uwagi, o ile masz problemy z cerą.
Usuńdob rze wiedziec i widziec takieco:ds
OdpowiedzUsuńBery, cieszę się, że cię zainteresowałam :)
UsuńJak zwykle jestem "opóźniona" i pierwszy raz o tym słysze :)
OdpowiedzUsuńFrance, oj tam, zaraz opóźniona, to po prostu jest u nas kompletnie nieznana marka.
UsuńMam nadzieję, że czujesz się winna, że zdecydowałam się na to mydełko (i oczywiście kilka innych pierdołek, bo przecież jak już coś zamawiam, to w jednej przesyłce... ;) ). Mam nadzieję, że zadziała, bo moja cera ma sądny okres... ;).
OdpowiedzUsuńBuźka! :)
Ruda, no i jak tam? Pomogło?
Usuńciekawe mydełko, chociaż ja za kostkami nie przepadam,
OdpowiedzUsuńmój pogromca pryszczy to tonik z kwasami pha 6%z biochemi urody stosowany raz na 3 dni na noc;)
Bogusia, też go stosowałam, ale w moim przypadku nie przynosił spektakularnych efektów.
UsuńNie przepadam za mydełkami w kostce. Świetnie rozumiem Twoją "walkę" o cerę, sama mam z nią ogromny problem.
OdpowiedzUsuńSerduszko, teraz postawiłam na acnederm, zobaczymy, co będzie.
Usuń