Kwiecień, jeśli chodzi o lektury, był dla mnie całkiem łaskawy, znalazłam sporo czasu na czytanie. Na liczniku trzy i pół książki. To pół, choć niezwykle interesujące, póki co przemilczę, wrócę do tego za miesiąc, dziś słów kilka o pozycjach, które zdążyłam przeczytać w całości. Zapraszam na zestawienie książek kwietnia.
Tak jak zapowiadałam w poprzednim poście z tego cyklu, w pierwszej kolejności sięgnęłam po ostatnią powieść Johna Irvinga "W jednej osobie" (Prószyński i S-ka 2012). I tak jak zwykle połykam książki tego autora, tak tym razem miałam z tym pewien problem.
Czym jest „normalność”? Czy umiemy dać odpowiedź na to pytanie? I czy warto?
Billy Abbott, narrator i główny bohater powieści, nie zaprząta sobie tym głowy. „W jednej osobie” to intymny portret pisarza biseksualisty, który wbrew utartej konwencji woli podążać wybraną drogą. To rzecz o pożądaniu, tajemnicy i poszukiwaniu własnego „ja”, z łyżką dziegciu alienacji, niespełnionej miłości i bólu dojrzewania, kiedy jest się „innym”.
Trzynasta powieść autora „Świata według Garpa” to również ponadczasowa opowieść o ważnym etapie w dziejach kultury amerykańskiej, począwszy od rygorystycznych lat pięćdziesiątych poprzez dwie dekady rewolucji obyczajowej, tragedię „plagi” AIDS aż po czasy współczesne. Opowieść o Człowieku oraz hołd złożony odrębności każdego z nas.
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem pruderyjna czy nietolerancyjna, nie odstraszały mnie wątki gejowskie, genderowe, czy jakiekolwiek inne, po prostu jakoś mało "irvingowa" wydawała mi się ta powieść. I nawet nie umiem tego uzasadnić, bo niby stałe punkty twórczości Irvinga są: jest pisarz, są zapasy, jest Wiedeń. A jednak coś mi nie grało. Ale książka sama w sobie porusza tematykę naprawdę istotną. To coś o dorastaniu, o poczuciu wyobcowania, o trudnej miłości. Generalnie dużo i otwarcie o seksie i poszukiwaniu seksualnej tożsamości. Czy polecam? Sama nie wiem. Nie mam poczucia, że byłabym uboższa o jakieś niesamowite doświadczenie, gdybym tej książki nie przeczytała. Ale poczucia zmarnowanego czasu też nie mam.
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem pruderyjna czy nietolerancyjna, nie odstraszały mnie wątki gejowskie, genderowe, czy jakiekolwiek inne, po prostu jakoś mało "irvingowa" wydawała mi się ta powieść. I nawet nie umiem tego uzasadnić, bo niby stałe punkty twórczości Irvinga są: jest pisarz, są zapasy, jest Wiedeń. A jednak coś mi nie grało. Ale książka sama w sobie porusza tematykę naprawdę istotną. To coś o dorastaniu, o poczuciu wyobcowania, o trudnej miłości. Generalnie dużo i otwarcie o seksie i poszukiwaniu seksualnej tożsamości. Czy polecam? Sama nie wiem. Nie mam poczucia, że byłabym uboższa o jakieś niesamowite doświadczenie, gdybym tej książki nie przeczytała. Ale poczucia zmarnowanego czasu też nie mam.
Druga kwietniowa powieść to "Intruz" Stephenie Meyer (Wydawnictwo Dolnośląskie 2013). Tak, tej samej Stephenie Meyer od sagi "Zmierzch" :DDD Przeczytałam z Waszego polecenia! Sama za żadne skarby bym po to nie sięgnęła. Przepraszam wszystkich miłośników wampirzej trylogii, ale dotąd nie miałam poważania dla jej autorki. I wiecie co? Naprawdę wciągająca lektura :)))
Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów...
Całkiem zgrabnie napisana książka, serio. Spójna, wartka, nawet istotnego przesłania można się w niej doszukać. Można by pomyśleć, że temat inwazji obcych jest już całkowicie ograny, a jednak nie. Bo chociaż ludzkość została zdominowana, to jednak przez cywilizację pokoju, cywilizację pasożytniczą, ale jednak z gruntu, z natury dobrą. Próżno szukać w tej książce krwawych scen i zielonych ludzików. Także fabuła mimo wszystko oryginalna. Choć oczywiście z miłością w tle, jak to u Meyer :))) Polecam, fajne czytadło. Cieszę się, że dałam się Wam namówić! Książka została zekranizowana, film jest właśnie w kinach i nawet mam ochotę obejrzeć, ale szczerze mówiąc boję się rozczarowania, jakie czułam po "Igrzyskach śmierci".
Na koniec "Morfina" Szczepana Twardocha (Wydawnictwo Literackie 2012). Oj, ciężki kaliber! Powieść nagrodzona Paszportem Polityki 2012.
Konstanty Willemann, warszawiak, lecz syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki, niewiele robi sobie z patriotycznych haseł i tradycji uświęconej krwią bohaterskich żołnierzy. Jest cynikiem, łajdakiem i bon-vivantem. Niewiernym mężem i złym ojcem.
Konstanty niechętnie bierze udział w kampanii wrześniowej, a po jej klęsce również wbrew sobie zostaje członkiem tajnej organizacji. Nie chce być Polakiem, nie chce być Niemcem. Pragnie jedynie zdobyć kolejną buteleczkę morfiny i żyć swoim dawnym życiem bywalca i kobieciarza. Przed historią jednak uciec się nie da.
Szczepan Twardoch w Morfinie osiągnął rzecz rzadką w polskiej prozie - wykreował antybohatera, którego nie sposób nie lubić. Młody pisarz tak jak najwięksi – Witkacy, Gombrowicz, Littell – potrafi ukazać słabego, rozdartego człowieka wplątanego w wielką historię. Szalona, transowa i odważna powieść.
Bez kitu, czytam dużo, ale czegoś takiego to ja jeszcze nie czytałam. I nie chodzi mi o opowiedzianą historię, raczej o styl narracji. Słowa, słowa, słowa, płyną, wylewają się, strumień, potok, rzeka słów. Czasami trudno nadążyć. I ten bohater antybohater! Łajdak i narkoman, ale nie sposób go nie lubić, nie kibicować mu, nie współczuć. Pierwsze tygodnie wojny, Warszawa i on, rzucony w wir zdarzeń, z kryzysem tożsamości, ni to Polak, ni Niemiec, nigdzie nie pasujący, wszędzie odstający. To nie jest lektura łatwa, wymaga skupienia i poddania się temu niesamowitemu (transowemu, jak piszą krytycy) rytmowi narracji, ale warto poświęcić jej czas. Pozycja dla ambitnych.
Tak, kwiecień był dla mnie książkowo udany. Mam nadzieję, że maj utrzyma poziom. Na razie zapowiada się dobrze, wspomniana przeze mnie na początku posta "połówka" dobrze wróży. Książka niesamowicie smutna, ale niezwykle wartościowa. Relacja za miesiąc.
A tymczasem pochwalcie się, co ciekawego ostatnio czytaliście (tak, tak, -liście, zdałam sobie sprawę, że czyta mnie sporo facetów, najwyższa pora zmienić formę, w jakiej się do Was zwracam) i co zamierzacie czytać w czasie majówki. Liczę na Wasze rekomendacje!
Buziaki,
Cammie.
Moja siostrzyczka ma Intruza.Muszę skonfiskować i przeczytać.Choć przyznaję,że mam dość mało czasu.A jak już bym go znalazła,wolę pokomentować na blogach tudzież spędzić ten czas na pomalowanie paznokci.Czytanie książek spada więc na boczny tor,bardzo źle.Aktualnie próbuję przeczytać Genezę.Dość mnie wciąga.
OdpowiedzUsuńAgusia, to się naprawdę szybko czyta, nie musisz rezerwować nie wiadomo ile czasu :)
UsuńGeneza to jakiś kryminał, tak?
Ja pochłaniam właśnie Carycę - naprawdę polecam. Nie mogę się od niej oderwać ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj skończyłam 'Francuską oberżę'; lekkie czytadło, raczej na wakacje.
Pozdrawiam,
Joanna
Joanna, nie słyszałam ani o jednej, ani o drugiej :) Muszę poguglać!
UsuńO Morfina, wpisuję na swoją listę - uwielbiam historie z II wojny.
OdpowiedzUsuńObecnie czytam nowość - Lalki z getta. Polecam.
Kamyczek, jeśli interesują cię takie tematy, będę miała dla ciebie rekomendację za miesiąc. Ta wspominana w poście "połówka" to nowość Swietłany Aleksiejewicz, wojna oczami dzieci.
Usuńdużo słyszałam o tej książce Aleksiejewicz...ale ja za miękkie serce mam :( zryczę się zaraz jak głupia :(
UsuńLady, dosłownie pięć minut temu, po kilku stronach lektury, pomyślałam to samo, że za wrażliwa jestem ... Co chwila płaczę.
UsuńJa, ostatnimi czasy, zaczytuję się Markiem Krajewskim.
OdpowiedzUsuńAneta, Krajewskiego znam i bardzo lubię, przeczytałam wszystko.
UsuńPolecam też prozę Krzysztofa Kotowskiego.
UsuńTo moje odkrycie tego roku.
Zwłaszcza "Marika" i "Niepamięć" - genialne książki.
Marikę znam, czytałam kilka lat temu.
Usuńoglądałam właśnie wczoraj Intruza i film niestety momentami przydługawy, choć fabuła ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa aktualnie czytam "Pokutę" Anne Rice, dopiero zaczęłam, ale już mnie wciąga, polecam :)
M., no właśnie tego się obawiałam, że ekranizacja nie dorówna książce, niestety często tak się zdarza.
UsuńMnie ostatnio wciągnęły Igrzyska Śmierci. Intruz wydaję się ciekawą książką :)
OdpowiedzUsuńPomalujMnie, Igrzyska połknęłam w tamtym roku, wszystkie trzy tomy, niesamowicie mnie wciągnęły!
UsuńJa ostatnio nie miałam ani chwili czasu, żeby chwycić za jakąkolwiek książkę :)
OdpowiedzUsuńKamiluśka, życzę więcej czasu na lekturę!
Usuńoby jak najszybciej się ten czas znalazł :)
UsuńW końcu mamy majówkę, parę dni wolnego :)
Usuńja niestety tylko 3 dni wolnego (łącznie z sobotą i niedzielą) :))
UsuńDobre i trzy dni :)
Usuńw sumie prawda :)
Usuńja ostatnio też Intruza przeczytałam :) i w koncu całą trylogę Greya o której każdy mówił;p
OdpowiedzUsuńMatleena, każdy mówił, ale nie każdy czytał, na przykład ja ;))) Chyba jestem ostatnia :DDD I jak w ogóle, podobało ci się?
UsuńNie ostatnia , nie ostatnia ;)
UsuńA to przepraszam :DDD
UsuńJa Irvinga uwielbiam, jeszcze nie trafiłem na żadną jego książkę, która kompletnie by mnie zawiodła :) Intruza czytałem, szału nie było, ale do przełknięcia :)
OdpowiedzUsuńPiotrek, bo ta lektura chyba bardziej do kobiet przemawia, napisana jest tak trochę po "babsku" ;))) Zgodzisz się?
UsuńZgodzę, ale książkę skończyłem, to się ceni! :-D Kilka scen ma niezłych, jak na przykład wyprawa po leki - trzyma w napięciu. Gdyby cała historia taka była... :-)
UsuńJa nie narzekam, bo cały czas towarzyszyła mi myśl: co będzie dalej?, a to dla mnie najlepszy dowód, że książka mnie wciągnęła :)
UsuńIntruza czytałam i podobał mi się :)
OdpowiedzUsuńFrance, mnie też, co mnie w sumie zaskoczyło, bo spodziewałam się czegoś słabszego.
UsuńWstyd się przyznać, ale w kwietniu nie przeczytałam ani jednej książki! Trzy tygodnie chorowania skutecznie mi to uniemożliwiło. Jednak w maju mam nadzieję to nadrobić, bo szczerze stęskniłam się za czytaniem. :)))
OdpowiedzUsuńSerduszko, czas choroby od zawsze kojarzy mi się właśnie z czytaniem! Musiałabym chyba nieprzytomna leżeć, żeby nie czytać :DDD
UsuńMożna powiedzieć, że leżałam nieprzytomna, zwłaszcza w ostatnim tygodniu kiedy to "zaatakował" nas wirus i padło na żołądek. :/
UsuńBiedactwo ...
UsuńJa nadrabiam straty i właśnie skończyłam pierwszą część Grey'a :) Tak się nią wszyscy zachwycali zeszłego lata, że musiałam ją w końcu przeczytać. A w kolejce czekają już na mnie Igrzyska Śmierci. Poza tym standard, czyli moja ukochana trójca - Harlan Coben, James Rollins i Jeffery Deaver. Jak tylko pojawi się coś nowego to od razu się za to biorę.
OdpowiedzUsuńThe Beauty, Igrzyska ogromnie mi się podobały! A za Greya raczej się nie wezmę, odstraszają mnie te wszystkie negatywne recenzje.
Usuńja teraz powolutku czytam "To Kill a Mockingbird" Harpera Lee
OdpowiedzUsuńSimply, czytałam lata temu, musiałabym sobie tę lekturę odświeżyć.
UsuńU mnie to bylo jeden i pol ksiazki:) W calosci tylko Cien Wiatru a teraz jestem w polowie Teodory - Stelli Duffy. Zawsze fascynowaly mnie czasy Bizancjum i Konstantynopol, a ta powiesc opowiada o tym jak aktorka i prostytutka zostala cesarzowa imperium.
OdpowiedzUsuńLemesos, super, że trafiłaś na coś, co tak wpisuje się w twoje gusta.
UsuńNie znam tych pozycji , które rekomendujesz .
OdpowiedzUsuńO tej , o której wspomnialaś ,czyli wojnie oczami dzieci słyszalam chyba u Ani Dziewit ;) Przyznaje ,ze często sięgam po polecane przez nia ksiązki i się nie zawiodłam .
Nie wiem ,czy lubisz biografie ,ale nawet jesli nie ,to polece Ci ksiązke , która szokła mną kiedyś ;) "Prawdziwy gnagster "
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3425,Prawdziwy-gangster
Nie jest to może jakieś arcydzieło literackie ,ale serio wciąga i szokuje , jak to co przezył ten człowiek w ogole w relanym świecie jest możlwie ,bo zawsze nam sie wydaje, ze takie rzeczy to tylko w kinie ;)
Najbardziej zawiodłam się chyba na Zafonie .
Przeczytalam i "Cień wiatru " i "Marine " i "Grę Anioła " i kompletnie nie kumam , gdzie tkwi haczyk ,ze to niby takie COŚ . Dla mnie te historie są jakies takie naiwne ....
Ale w końcu "Zmierzch " te przeczytały setki tysięcy ...brrrrrr ... :D
Mami, tak widziałam w ddtvn tydzień temu, że właśnie pokazywała tę książkę.
UsuńLubię biografie i w ogóle szeroko rozumiany dokument, literaturę faktu, bardzo często sięgam po tego typu książki. Dlatego Czarne to chyba moje ulubione wydawnictwo.
A ja Zafona lubię! Wiesz, to chyba kwestia sympatii do tego typu stylistyki. Za dzieciaka zaczytywałam się w Jonathanie Carrollu i chyba już tak mi zostało, że lubię takie klimaty :DDD
aa.... to przepraszam :)))
UsuńCiekawa jestem "W jednej osobie", zaciekawiła mnie recenzja ;) "Intruza" czytałam - o wiele lepsza książka od "Zmierzchu" według mnie :)
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, Zmierzchu nie czytałam, jakoś kompletnie mnie ta seria nie pociągała, także nie mam porównania.
UsuńKiedyś strasznie zaczytywałam się w Irvingu. :) Teraz mocno mi przeszło, ale i tak na 100% kupię tę książkę. :) Dzięki, że napisałaś, bo przegapiłam premierę. :))
OdpowiedzUsuńRedhead, ja też odkryłam go lata temu, teraz sięgam po kolejne tytuły z sentymentu.
Usuńwłaśnie kończę czytać INTRUZA:) książka ogólnie mi się podoba, ale brakuje mi w niej jakiegoś zwrotu akcji.
OdpowiedzUsuńMint, a dla mnie była dość dobrze skomponowana.
Usuńaktualnie czytam "Zapach drzewa sandałowego" - całkiem przyjemna lektura, jeśli ktoś lubi takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńA po "Morfinę" muszę sięgnąć koniecznie.
Enka, nie znam tego tytułu, kojarzę jedynie Zapach cedru, ale to chyba nie ta bajka :DDD
UsuńTych pozycji akurat nie czytałam. Ostatnio przerabiałam książę blogowej mamy "Matka Sanepid":)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Patrycja, nie wiem, o kim mowa, autorką jest ktoś z blogosfery?
UsuńCammie gorąco Ci polecam ''Trzepot skrzydeł'' Katarzyny Grocholi.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetna ksiązka.
Płakałam jak dziecko czytając tą wstrząsającą opowieść.
Pokazuje kobietę która ma wydawać by się mogło wszystko: świetnego męża, dobrą pracę...
Ale to tylko pozory....
Pixie, za Grocholą nie przepadam, ale zapamiętam sobie. W końcu w Meyer też nie wierzyłam :DDD
Usuńoglądałam Intruza w kinie i byłam zachwycona, fakt faktem książkę czytałam już dawno bo jakieś 3 lata temu, to nie wszystko musiałam pamiętać, ale wzruszyłam się kilkakrotnie:)
OdpowiedzUsuńBogusia, trzy lata temu? Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że to nowość. W sumie bez sensu, skoro zdążyli to zekranizować :DDD
UsuńMorfina czeka u mnie w kolejce ;)Ostatnio tak mało czytam, a kolejka książek rośnie i rośnie ..
OdpowiedzUsuńKasiek, pomyśl sobie, co to będzie za czytelnicza orgia, jak już się do tych wszystkich lektur dobierzesz :DDD
Usuń